interiaRyszard przebywa w areszcie tymczasowym od blisko roku - dokładnie 343 dni. Czas mija, a jego sytuacja pozostaje w zawieszeniu. Postawiono mu zarzuty korupcji i powoływania się na wpływy, ale śledczy wciąż nie przygotowali aktu oskarżenia. Prokuratura Krajowa od kilku miesięcy nie przesłuchała kluczowego świadka w tej sprawie. Co więcej, jeden z sędziów decydujących o przedłużeniu aresztu sam określił zarzuty jako "niejasne".

Ryszard przebywa w areszcie śledczym od blisko roku

Przy ulicy Ludowej w Międzyzdrojach, zaledwie kilkanaście metrów od morza, przez lata działał bar Arka. Był to parterowy pawilon z dużymi oknami, sąsiadujący z dwukondygnacyjnym, niewielkim budynkiem. Na tych działkach trzech inwestorów planowało wybudować siedmiopiętrowy hotel.

W lutym 2023 r. inwestycja warta miliony złotych napotkała przeszkodę: wojewódzki konserwator zabytków odmówił uzgodnienia projektu. Szansą na rozpoczęcie budowy, było odwołanie się do generalnego konserwatora zabytków. Aby jednak mieć pewność pozytywnego rozstrzygnięcia, inwestorzy spotykają się z Ryszardem, który ma znajomości w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Mężczyzna miał, jak stwierdzą później śledczy, wzbudzić w nich przekonanie, że jest w stanie "załatwić sprawę". W zamian za swoje "usługi" miał trzykrotnie bezpłatnie korzystać z jednego z hoteli w Międzyzdrojach, odbywając tam krótkie wizyty z żoną. Ze strony inwestorów padła też obietnica sfinansowania remontu domu Ryszarda, ten jednak nigdy pieniędzy nie otrzymał. W lipcu 2023 r. Ryszard informuje inwestorów, że pozytywna decyzja zostanie wydana, ale dopiero w kolejnym roku. Tutaj ich kontakt się urywa.

Mniej więcej w tym samym czasie Ryszard wraz z Maciejem K. przekonują proboszcza jednej z parafii w diecezji kaliskiej, że są w stanie załatwić dotację na remont jednej ze ścian kościoła.

Maciej K. prowadzi przedsiębiorstwo, które w razie uzyskania dotacji miałoby przeprowadzić remont. Chodzi o 750 tys. zł z Programu Ochrony Zabytków z 2023 r. Duchowny przyzna potem, że w swoich opowieściach byli bardzo przekonujący w tym, że mają dojścia do ministerstwa. Do żadnych konkretów jednak nie doszło.

Zatrzymanie
W czerwcu 2024 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymuje Ryszarda, a wraz z nim sześć innych osób. Wśród nich jest troje inwestorów, którzy chcieli budować hotel w Międzyzdrojach oraz Maciej K. Ryszard zostaje oskarżony o płatną protekcję. Wobec czworga zatrzymanych osób prokuratura wysyła do sądu wniosek o tymczasowy areszt. Do aresztu na trzy miesiące trafia tylko Ryszard.

Między czerwcem a sierpniem 2024 r. prokuratura zabezpiecza m.in. ministerialną dokumentację oraz prywatną korespondencję. Jednak nie decyduje się na przesłuchanie kluczowej dla tej opowieści postaci - generalnego konserwatora zabytków. Nie pyta go, czy Ryszard rzeczywiście wywierał na niego naciski, czy rzeczywiście próbował zdobyć potrzebne do budowy hotelu dokumenty. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiadomo.

Tymczasem w sierpniu 2024 r., tuż przed zakończeniem tymczasowego aresztu, Ryszard słyszy kolejne zarzuty. Tym razem, jak twierdzą śledczy, chodzi o pomoc warszawskiemu mecenasowi w załatwieniu potrzebnych dokumentów w ministerstwie kultury.

Ostatecznie we wrześniu 2024 r. sąd przedłuża Ryszardowi areszt o kolejne trzy miesiące, a w styczniu Sąd Rejonowy w Szczecinie ponownie wydłuża ten okres o trzy miesiące.

Upomnienie
Od tej decyzji adwokat Ryszarda składa zażalenie. Sprawa trafia na biurko sędziego Macieja Strączyńskiego. To były prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie, który przez wiele lat zasiadał w zarządzie Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Jeden z najbardziej znanych sędziów w Polsce miał wiele zastrzeżeń do działań prokuratury.

Wylicza: zarzuty są sformułowane w sposób niejasny, w aktach sprawy powinien znajdować się materiał dowodowy, a nie wydruki "wszystkiego, co wpadło prokuratorowi w rękę". Stwierdza, że takie działanie powoduje, że zarówno sąd jak i obrońca mają problem z uchwyceniem tego, co jest istotne w sprawie. I ostrzega prokuratora, że zbliża się on do granicy, poza którą dalsze utrzymywanie aresztów wymagałoby naprawdę porządnej argumentacji.

Ostatecznie sędzia Strączyński utrzymuje w mocy decyzję sądu pierwszej instancji o przedłużeniu aresztu. Powód? Prokuratura chce przeprowadzić szereg czynności z Ryszardem. Sędzia zauważa jednak, że te już dawno powinny być zrobione. I dodaje, że zebrany materiał dowodowy uprawdopodabnia to, że Ryszard mógł złamać prawo. Ważnymi dowodami w tej sprawie, zdaniem prokuratury, są zabezpieczone dokumenty i podsłuchy telefoniczne.

Kilka tygodniu później sędzia Strączyński uległ poważnemu wypadkowi podczas swojej wizyty w Stanach Zjednoczonych.

Kolejny areszt. Kluczowy świadek nie został przesłuchany
Choć Ryszard spędza w areszcie kolejne miesiące, to prokuratura nadal nie przesłuchuje kluczowego świadka, głównego konserwatora. Zamiast tego stawia kolejny zarzut. Tym razem Ryszard miał się powoływać na wpływy w Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Prokurator wystąpił o przedłużenie aresztu o kolejne trzy miesiące.

Tym razem o losie Ryszarda decyduje Sąd Rejonowy w Szczecinie. Sędzia uznaje, że na wykonanie wszystkich czynności prokuraturze wystarczą dwa miesiące, co z kolei - jak argumentuje sąd - ma pozwolić na przygotowanie aktu oskarżenia i skierowania go do sądu.

I dodaje, że jeżeli dwa miesiące nie pozwolą na przeprowadzenie wszystkich czynności, to prokurator po ich upływie powinien rozważyć zastosowanie innych środków niż areszt tymczasowy. Tak się jednak nie dzieje.

W ostatni piątek (30 maja 2025 roku - przyp. red.) sąd ponownie przedłużył termin, tym razem o miesiąc. Uznając, że wciąż nie przesłuchano kluczowego świadka. Prokuratura, a za nią sąd, uważa, że dopóki nie zostaną przeprowadzone czynności, istnieje obawa matactwa.

Co ciekawe, wniosek o przesłuchanie złożył obrońca Ryszarda, ale prokuratura na razie się do niego nie przychyliła.

Świadkiem, o którego do tej pory nie zapytano w sprawie, jest Jarosław Sellin, znany polityk PiS, były wiceminister kultury i generalny konserwator w czasach, kiedy powoływać miał się na niego oskarżony mężczyzna. Ryszard jest jego bratem.

"Jestem przekonany o jego uczciwości, o tym, że cała sprawa jest nieporozumieniem. Modlę się za niego i jego rodzinę. To trudny dla nich, ale i dla mnie, czas" - pisał po zatrzymaniu brata polityk. Teraz sprawy nie komentuje, ze względu na dobro śledztwa.

Problem z tymczasowym aresztowaniem
W tej historii nie zamierzamy rozstrzygać o winie Ryszarda. Kwestia jego ewentualnej odpowiedzialności karnej pozostaje w gestii sądu i to sąd zdecyduje o jego winie lub niewinności. Stawiamy jednak pytanie o zasadność tak długiego aresztu.

Rzecznik Praw Obywatelskich oraz prawnicy od lat wzywają do ograniczenia nadmiernego stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce. Pomimo orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego polskie przepisy wciąż nie precyzują jasno przesłanek przedłużania tymczasowego aresztowania.

Raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka pt. "Tymczasowe aresztowanie - (nie)tymczasowy problem. Analiza aktualnej praktyki stosowania tymczasowego aresztowania" oraz analizy Biura RPO wskazują, że przewlekłość stosowania aresztu tymczasowego pozostaje problemem systemowym. Potwierdza to fakt, że osoby aresztowane stanowią ponad 10 proc. wszystkich osadzonych.

Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że w 2022 roku sądy rozpatrzyły 22 882 wnioski o tymczasowe aresztowanie, z czego 19 901 zostało uwzględnionych. Pomimo znacznego wzrostu liczby wniosków sędziowie nadal akceptują statystycznie ponad 90 proc. z nich. Helsińska Fundacja Praw Człowieka podkreśla, że argumenty prokuratorów są często przyjmowane bezkrytycznie, a uzasadnienia zastosowania aresztu stanowią niejasne parafrazy przepisów prawnych.

Co dalej?
O tym, czy Ryszard zostanie w areszcie, sąd zdecyduje kolejny raz w połowie czerwca. Prokuratura Krajowa do tej pory nie sporządziła aktu oskarżenia przeciwko mężczyźnie.

nasz dziennik 600x321Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska reaguje na skandaliczne stwierdzenia ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Jeszcze w niedzielny wieczór, gdy nie było pewne, kto zostanie prezydentem Polski, minister sprawiedliwości Adam Bodnar snuł scenariusze dotyczące uznania wyników wyborów przez Sąd Najwyższy. Ustawowo kwestię tę rozwiązuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Z tym że jest ona nieuznawana przez „uśmiechniętą koalicję” i środowiska z nią związane.

W wieczór wyborczy Adam Bodnar mówił, że liczy na to, iż I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska znajdzie sposób, aby uniknąć kontrowersji dotyczących uznania ważności wyborów. Według niego Konstytucja wskazuje, że to Sąd Najwyższy, a nie konkretna izba, jest odpowiedzialny za stwierdzenie ważności wyborów.

Swoje stanowisko w sprawie opublikowała Małgorzata Manowska. Jak wskazuje, „nieprawdziwe i wprowadzające w błąd opinię publiczną są twierdzenia, jakoby kompetencja IKNiSP nie wynikała z Konstytucji RP”. Jak dodaje, Izba „nie jest wprawdzie z nazwy wymieniona w tekście Konstytucji, jednakże jej art. 127 ust. 7 stanowi, że warunki ważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej określa ustawa”. Co więcej, „do warunków tych należy również uchwała Sądu Najwyższego, o której mowa w art. 129 ust. 1 Konstytucji RP, która zapada po rozpatrzeniu protestów wyborczych, o których mowa w ust. 2 tego przepisu”. Małgorzata Manowska twierdzi, że Adam Bodnar dezinformuje opinię publiczną.

– Haniebne słowa Adama Bodnara podważające konstytucyjne umocowanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych do rozpatrywania protestów wyborczych oraz do orzekania w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP, powinny skończyć się jego natychmiastową dymisją oraz infamią w środowisku prawniczym. To, co dzisiaj robi Bodnar, to nawoływanie do przestępstwa z art. 127 ust. 7 w zw. z art. 129 ust. 1 i z art. 183 ust. 2 Konstytucji RP. To jest całkowite zaprzeczenie domniemania konstytucyjności. Anihilacja całego systemu prawnego – zwraca uwagę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Michał Sopiński, rektor-komendant Akademii Wymiaru Sprawiedliwości. Jak dodaje, Adam Bodnar i jego środowisko, podnosząc zarzuty wobec sędziów, bardzo wybiórczo podchodzi do tego, kiedy mówi o Izbie Kontroli Nadzwyczajnej. – Mamy tutaj do czynienia z wyrwanym z kontekstu posługiwaniem się wyrokami TSUE czy ETPC, które nie tylko nie odnoszą się do całości polskiego systemu prawnego, ale przede wszystkim dotyczą spraw cywilnych oraz karnych, a nie spraw publicznych. Trybunały międzynarodowe nie orzekają bowiem w przedmiocie spraw publicznych. To poza ich kompetencją – wyjaśnia dr Michał Sopiński.

W ostatnich dniach nasiliło się zjawisko podważania wyników wyborów przez środowisko związane z obecną koalicją. – Jest to dość groteskowe, gdyż przewodnicząca KE Ursula von der Leyen oraz prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier uznali te wybory i zwycięstwo Karola Nawrockiego. Więc pomocnicy Niemiec w Polsce powinni zwrócić uwagę na to, co robią i mówią ich mocodawcy – akcentuje w rozmowie z nami dr Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dodaje przy tym, że Niemcy wycofali się z ingerencji w proces wyborczy w Polsce w obawie przed reakcją Waszyngtonu. – Dla Berlina ważniejsi niż Tusk są Amerykanie. I „uśmiechnięta koalicja” wreszcie musi zrozumieć, że nie znaczy już zbyt wiele – wskazuje dr Jarosław Sellin.

Izba Kontroli orzekła, że zarówno wybory parlamentarne, jak i referendum z 15 października były ważne. Ważne były też wybory do Parlamentu Europejskiego. Wówczas nie towarzyszyła temu żadna dyskusja. – Ale to były wybory, które środowisko Donalda Tuska uznało za korzystne. Teraz jest inaczej – zwraca uwagę dr Jarosław Sellin.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search