Polacy odrzucili politykę Donalda Tuska. Kiedy dojdzie do upadku jego rządu?
Porażka Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich wywołała poważny kryzys w koalicji rządzącej. Przez 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości ekipa Donalda Tuska przekonywała, że jest w stanie rządzić lepiej i sprawniej. Tymczasem już po 1,5 roku rządów otrzymała od wyborców czerwoną kartkę. – Gdyby w tym środowisku lewicowo-liberalnym istniało jeszcze coś takiego jak honor, to po tej porażce padłoby jedno słowo: dymisja. Przecież to była mobilizacja absolutna – cały aparat państwa, media, instytucje, wszyscy zaangażowani w kampanię Rafała Trzaskowskiego, a mimo to przegrali – mówi „Naszemu Dziennikowi” prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. A to – w ocenie eksperta – oznacza, że rząd Donalda Tuska nie ma już żadnej legitymacji do sprawowania władzy. Kompletnie żadnej. W tej sytuacji premier domaga się głosowania Sejmu nad wotum zaufania dla jego gabinetu.
Stan, do którego doprowadził koalicję Donald Tusk, nie podoba się także jego koalicjantom. Marek Sawicki z PSL wprost wzywa do zmiany na fotelu premiera. Głosowanie nad wotum zaufania ma się odbyć w środę 11 czerwca. – To klasyczny ruch mający na celu spacyfikowanie coraz bardziej rozchwianych koalicjantów. Bo nie tylko Tusk wyszedł z tej kampanii osłabiony. Lewica, Trzecia Droga – wszyscy pokazali, że nie mają już takiej siły przyciągania jak w 2023 r. Wszyscy stracili polityczny tlen – zwraca uwagę w rozmowie z nami Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Manewr z wotum zaufania ma dać Tuskowi oddech – chwilę, żeby rozejrzeć się, zebrać siły, przeczekać burzę.
W odpowiedzi na wydarzenia z ostatnich dni Jarosław Kaczyński, prezes PiS, wzywa siły w Sejmie do utworzenia nowego rządu technicznego. Na ten apel odpowiedziała Konfederacja.
Po spektakularnej porażce, którą Rafał Trzaskowski odniósł w niedzielę, Polska oczekiwała na komentarz ze strony premiera Donalda Tuska. Gdy z całego świata spływały gratulacje i wyrazy uznania dla Karola Nawrockiego za wygranie tak trudnej kampanii, szef polskiego rządu milczał. W końcu w poniedziałkowy wieczór premier Donald Tusk wygłosił oświadczenie, w którym nakreślił kierunki działania jego rządu po utracie szans na przejęcie prezydentury.
Jak wskazywał, plan działania jego rządu przy prezydencie Karolu Nawrockim „będzie wymagać jedności i odwagi od całej koalicji”. Co więcej, przekazał, że „plan awaryjny, zakładający trudną kohabitację, jest przygotowany”. – Nie ma już na co czekać. Ruszymy z robotą, bez względu na okoliczności, bo po to zostaliśmy wybrani – deklarował Donald Tusk. Wskazywał również, że rząd „będzie przedkładać gotowe już projekty ustaw, ale jeśli będzie trzeba, będzie rządzić i podejmować decyzje także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie”. „Doświadczenie już mamy” – powiedział złowieszczo szef rządu.
Zapowiedź przygotowania planu awaryjnego budzi największe wątpliwości. – To zapowiedź ignorowania głowy państwa, obchodzenia jej kompetencji, kontynuowania konfliktu zamiast prób porozumienia – tak deklaracje Donalda Tuska odbiera poseł Jarosław Sellin.
Wniosek o wotum
Właśnie w poniedziałek premier Donald Tusk zapowiedział, że złoży wniosek o wyrażenie przez Sejm wotum zaufania dla jego rządu. Także w poniedziałek późnym wieczorem odbyło się spotkanie liderów koalicji. Wniosek ma być głosowany na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejmu – w środę 11 czerwca. – Jest wystąpienie premiera, później nie ma wystąpień klubowych, są pytania ze strony posłów i później wieńczące wystąpienie premiera, głosowanie. To będą na pewno minimum trzy, cztery, może pięć godzin – poinformował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Niejako przekazał, jak w tej sprawie zachowa się Polska 2050. Podkreślał, że „to, na co się umówiliśmy w 23 roku, musi zostać dowiezione”.
Nie omieszkał przy tym obrazić swoich politycznych rywali z zakończonych wyborów prezydenckich. Powiedział, że jest wstrząsnięty tym, że „młodzi ludzie pokładają dzisiaj nadzieje w oszołomach, ksenofobach, antysemitach i politycznych rozrabiakach”.
W ostatnich miesiącach marszałek Marek Sawicki wyrasta na głównego krytyka działań koalicji. Polityk stwierdził, że po powrocie z Brukseli Donalda Tuska cechuje brak aktywności w rządzeniu krajem. „Uważam, że jeśli Tusk chce wotum zaufania dla rządu, to niech zaproponuje konstruktywne wotum nieufności i zmieni premiera” – stwierdził w rozmowie z portalem wPolityce24.pl Marek Sawicki. Dodał przy tym, że „jeśli koń nie ciągnie, to się go zmienia, a nie podstawia mu lżejszy wóz”.
– Cała Trzecia Droga to dziś teatr konsekwentnej niekonsekwencji. Z jednej strony błyskotliwe, mocne wystąpienia Szymona Hołowni czy Marka Sawickiego, a z drugiej – zero realnych kroków – zwraca uwagę w rozmowie z nami Paweł Kubala, politolog. Głosy wewnątrz koalicji wzywające premiera do ustąpienia pewnie będą się jeszcze pojawiać. – I zapewne będzie ich więcej. Ale umówmy się: Marek Sawicki już nieraz zapowiadał polityczne rewolucje, które ostatecznie kończyły się pokornym marszem zgodnie z linią PSL-u. Retoryka mocna, działania nijakie – podkreśla Paweł Kubala.
Rekonstrukcja rządu
W tej sytuacji koalicja przygotowuje się także do rekonstrukcji rządu. Wiadomo już, że Szymon Hołownia opuści fotel marszałka Sejmu na rzecz Włodzimierza Czarzastego. Według spekulacji ma przejąć Ministerstwo Klimatu i Środowiska i utworzyć prawdziwie skrajny zielony resort. Z kolei – to też jest podawane prawie jako pewnik – Ministerstwo Sprawiedliwość opuści Adam Bodnar. Kluczowe decyzje mają zapaść w ciągu najbliższych tygodni.
– Koalicjanci Tuska grają w grę według zasad KO. Ignorują fakt, że jeśli teraz przyklepią Tuskowi wotum zaufania, zanim wymuszą jakiekolwiek zmiany kadrowe czy programowe, to automatycznie sami pozbawią się jakiejkolwiek siły negocjacyjnej – wskazuje w rozmowie z nami dr Tomasz Rzymkowski, były wiceminister edukacji i nauki. W momencie gdy Sejm udzieli rządowi wotum zaufania, nie będzie już mowy o konstruktywnym wotum nieufności – nawet gdyby Lewica, PSL i Trzecia Droga nagle się rozmyśliły i chciały się rozstać z Tuskiem. – Krótko mówiąc: jeśli pójdą teraz na całość, będzie to dowód nie tylko politycznego kunktatorstwa, ale wręcz demonstracja braku elementarnej logiki w tej barwnej, coraz bardziej groteskowej koalicji – podkreśla dr Tomasz Rzymkowski.
Po wyborach prezydenckich układ rządzący czeka nieunikniona dekompozycja. – Uważam, że rozpad tej koalicji to kwestia czasu. Pytanie tylko: jak szybko to nastąpi? Bo jeśli pójdzie to błyskawicznie, to szczerze mówiąc, na miejscu Platformy poważnie rozważyłbym przyspieszone wybory – mówi prof. Mieczysław Ryba. Owszem, skończyłyby się klęską, może nawet spektakularną, ale dawałyby przynajmniej szansę na przetrwanie w postaci silnego bloku opozycyjnego w kolejnych latach. – Tymczasem jeśli będą trwać w tym stanie zawieszenia, jeśli pozwolą, by sytuacja gniła, rozkładała się od środka, to przy obecnym stanie gospodarki, z dramatycznym deficytem budżetowym, zapaścią w służbie zdrowia, kryzysami w przedsiębiorstwach – po dwóch i pół roku nie będzie już czego zbierać – akcentuje politolog. Donald Tusk stoi więc przed wyborem między dwiema wersjami katastrofy: większej i mniejszej. I żadna nie jest dla obecnego rządu optymistyczna.
– Gdyby ta koalicja miała choćby resztki honoru, podałaby się do dymisji. I to nie jest tylko komentarz z zewnątrz – przecież nawet w ich własnych szeregach słychać głosy o konieczności głębokiej rekonstrukcji, a nawet o zmianie premiera. Ale – powiedzmy sobie wprost – z władzy, z przywilejów i apanaży, które idą z zajmowaniem gabinetów, nikt dobrowolnie nie zrezygnuje – akcentuje dr Jarosław Sellin.
Propozycja Kaczyńskiego
Propozycję zmiany przedstawił Jarosław Kaczyński. Lider Prawa i Sprawiedliwości wysunął postulat powołania rządu technicznego. – Ten rząd sobie zwyczajnie nie radzi. Dane są bezlitosne. Zadłużenie państwa osiągnęło poziom niewyobrażalny – większy niż przez osiem lat poprzednich rządów. I to tylko w ciągu jednego roku! Zaniechano kluczowych inwestycji, na które Polacy liczyli – zarówno tych ogólnokrajowych, jak i lokalnych, które za naszych rządów otrzymywały realne wsparcie. Wszystko zostało zatrzymane – obrazuje sytuację Jarosław Sellin. Chęć podjęcia rozmów w sprawie powołania nowego rządu wyraziła Konfederacja. – W obecnej sytuacji taki rząd naprawdę miałby sens – stwierdza Paweł Kubala. Jak dodaje, dwa lata technicznej stabilizacji będą lepsze niż dalsze dryfowanie z rządem, który traci kontakt z rzeczywistością.
Jakie nastroje panują wśród polityków PiS i KO z Pomorza na ostatniej prostej przed II turą wyborów prezydenckich? Większość uczestniczyła w niedzielnych marszach w Warszawie.
Na pomorskim zapleczu politycznym obu głównych partii nastroje po minionej niedzieli są bardzo dobre. Lokalni politycy KO oraz PiS wzięli udział w marszach poparcia w Warszawie, odpowiednio dla Rafała Trzaskowskiego oraz Karola Nawrockiego. Barbara Nowacka i Agnieszka Pomaska z KO tryskały pozytywnym nastawieniem i energią.
Kazimierz Smoliński z PiS podkreślał, że to jego partia zwołała do Warszawy większą liczbę zwolenników, przecząc tym samym oficjalnym wyliczeniom.
Co mówią w PiS?
Marsz Patriotów popierający Rafała Trzaskowskiego Kazimierz Smoliński nazwał porażką. Stwierdził, że zwolenników PiS było na marszu w Warszawie 160 tys. a zwolenników KO 140 tys.
- To była ich porażka. Było ich mniej. Dużo mniej. Nawet „ich” policja nieoficjalnie przyznała, że było ich mniej. A wiadomo, że inaczej policja liczyła Trzaskowskiego a inaczej nas – napisał na portalu X pomorski poseł PiS. Dodał jeszcze entuzjastycznie: - Jest nas SETKI tysięcy!
- Nie sposób ocenić że środka tłumu ale jest nas bardzo bardzo dużo! Status narodu: przebudzony – pisał Marcin Horała, poseł PiS z Gdyni.
- Idziemy na zamek polskich królów, oni - na plac stalinowskiej konstytucji... – tak z kolei napisał w trakcie marszu wspierającego Karola Nawrockiego Za Polską poseł PiS z Gdańska, Jarosław Sellin. - Dziękuję wszystkim Patriotom, którzy przyjechali do Warszawy by wziąć udział w Marszu za Polską. Jest nas wielu, naprawdę wielu. Niech ta siła wiedzie nas do zwycięstwa – dodawał Sellin
Co mówią w KO?
Posłowie KO również stawili się w Warszawie. Wskazywali, odwrotnie niż posłowie PiS, na przewagę zwolenników Rafała Trzaskowskiego.
- Było nas dziś 500 000! Dziękujemy że byliście z nami! A 1 czerwca tak licznie udajmy się do urn, a wtedy wygra cała Polska! – tak napisała Barbara Nowacka, posłanka KO z Gdyni, szefowa MEN.
- Niesamowita energia i frekwencja. Z Wami damy radę! Wygra Rafał Trzaskowski, wygra cała Polska! – tak z kolei podsumował Marsz Patriotów wspierający kandydata KO, poseł Jarosław Wałęsa.
Zdjęcia z trasy do Warszawy zamieściły w mediach społecznościowych posłanka KO Agnieszka Pomaska oraz Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska.
- Polska może mieć prezydenta, który ma jasną przeszłość, jest doświadczony, wykształcony i uczciwy. Prezydenta, który zapewni, że pod Biało-Czerwoną będzie miejsce dla wszystkich – napisała Agnieszka Owczarczak.
Zaznaczmy, według nieoficjalnych wstępnych szacunków służb miejskich przekazanych PAP, w marszu poparcia dla kandydata KO wzięło udział ok. 140 tys. osób, a w zgromadzeniu zwolenników Nawrockiego ok. 50 tys. osób.
Wieczór wyborczy podczas I tury wyborów prezydenckich był niezwykle gorący, zwłaszcza w Gdańsku. W historycznej Sali BHP Karol Nawrocki i jego sztab oczekiwał na pierwsze wyniki exit poll. Obecni byli też politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Tuż po ogłoszeniu wyników w Sali BHP w Gdańsku wybuchła euforia. Karol Nawrocki w I turze wyborów prezydenckich według wstępnych wyników uzyskał 29,1 proc. Żaden z przedwyborczych sondaży nie dawał tak dobrego wyniku kandydatowi popieranemu przez PiS.
Jarosław Sellin na wieczorze wyborczym Karola Nawrockiego
Wśród zebranych polityków największej partii opozycyjnej był m.in. poseł Jarosław Sellin, wiceminister w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego w latach 2015-23. Polityk nie krył radości, tuż po zakończeniu wieczoru wyborczego.
- Ten wynik oznacza, że jest duża szansa i ja w to wierzę, że to jest realne, że w latach 2025 2035. Prezydentem Polski będzie znowu gdańszczanin Karol Nawrocki. Będziemy nad tym pracować przed drugą turą i na to realne szanse są - mówił Jarosław Sellin.
Zdaniem posła PiS, istnieje bardzo duża szansa na to, że elektorat prawicowy zdecydowanie poprze Karola Nawrockiego w II turze wyborów. To właśnie na ich głosy najbardziej będzie zabiegał szef IPN przez najbliższe dwa tygodnie.
- Wyniki pozostałych kandydatów wskazują na to, że elektorat prawicowy jest o wiele silniejszy od elektoratu lewicowego. Będziemy też apelować do ludzi, którzy głosowali w pierwszej turze na innych kandydatów, a jest ich około 40 proc., żeby zrozumieli, z czym się wiąże zagrożenie monopolu władzy w Polsce, zwłaszcza takiej władzy, jaką reprezentuje dzisiaj koalicja 13 grudnia z Donaldem Tuskiem - analizował Sellin.
W historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej odbył się wieczór wyborczy Karola Nawrockiego. Oprócz najbliższej rodziny, towarzyszyli mu najważniejsi politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Jacek Sasin, a nawet Antoni Macierewicz. Nawrocki wprost zaapelował do Sławomira Mentzena i jego wyborców: To czas na uratowanie Polski.
Sztab Karola Nawrockiego wieczór wyborczy zorganizował w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej. Co prawda Gdańsk to rodzinne miasto prezesa IPN, ale też kolebka Platformy Obywatelskiej.
Jeszcze przed godz. 21, wiadomo było, że oprócz kandydata PiS na prezydenta obecny będzie także prezes Jarosław Kaczyński. Nawet w kuluarach pytano żartobliwie – kto pierwszy po godz. 21 zabierze głos? Prezes PiS czy kandydat?
Na ten wyborczy wieczór dziennikarze musieli się dużo wcześniej akredytować. Była też szczegółowa rewizja, jak przy wizycie głów państw. A potem media mogły przebywać tylko w wyznaczonej strefie medialnej, która oddzielała ich od polityków.
Już po godz. 20, sala BHP była zapełniona. Głównie jeszcze miejscowymi politykami i zwolennikami PiS z Trójmiasta. Dopiero tuż przed ogłoszeniem pierwszych wyników exit poll pojawili się najważniejsi politycy PiS m.in. Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Jacek Sasin, a także dawno nie widziany Antoni Macierewicz. Wraz z nimi wszedł Karol Nawrocki z rodziną.
Do entuzjazmu na sali zagrzewał znany już pisowski wodzirej Rafał Bochenek. „Zwyciężymy” wołał, a sala odpowiadała mu tym samym. Kiedy pojawił się prezes PiS rozległo się gromkie Jarosław, Jarosław, które szybko zamieniono na Karol, Karol.
Ale prawdziwe szaleństwo zaczęło się po ogłoszeniu pierwszych wyników exit poll. W górę powędrowały biało-czerwone chorągiewki.
"Nie ulegli presji propagandy, fałszu i kłamstwa"
Tuż po tym kandydat na prezydenta zaczął przemawiać. Mówił m.in: - Zwyciężymy w tych wyborach, jesteśmy do tego gotowi, jesteśmy zdeterminowani i to wszystko skończy się naszym wspólnym zwycięstwem, zwycięstwem Polski.
Podziękował "milionom Polaków, którzy oddali na niego swój głos".
- Milionom Polaków i Polek, którzy nie ulegli presji propagandy, fałszu, kłamstwa, nie ulegli sile instytucji państwa Donalda Tuska mieli siłę, mieli odwagę, mieli determinację, żeby oddać głos na swojego kandydata Karola Nawrockiego - dodał.
Karol Nawrocki w pałacu prezydenckim to byłby przewrót o takiej skali, jakiej jeszcze nie mieliśmy
Karol Nawrocki w pałacu prezydenckim to byłby przewrót o takiej skali, jakiej jeszcze nie mieliśmy
Wynik drugiej tury zależy od tego czy sztab Trzaskowski wymyśli narrację, która pozwoli zjednoczyć przeciwników Nawrockiego – mówi psycholog społeczny dr Wiesław Baryła z Uniwersytetu SWPS.
Ocenił, że "te wybory były najmniej sprawiedliwe w ciągu ostatnich 35 lat". Dodał, że "były to wybory nieuczciwe". - Strumień propagandy i kłamstwa finansowany przez spółki Skarbu Państwa, instytucje państwa polskiego wykorzystywane do walki z kandydatem obywatelskim. Zabrana subwencja partii, która mnie popierała, Prawu i Sprawiedliwości. I co? I nic! Jesteśmy i wygramy - mówił Nawrocki.
Nawrocki wprost zaapelował do Mentzena. I chce kolejnej debaty
Zwrócił się do "doktora Sławomira Mentzena i do wszystkich wyborców Konfederacji". - To czas na uratowanie Polski - powiedział.
- Chcę się też zwrócić do premiera Donalda Tuska i do Rafała Trzaskowskiego. - Tak często mówicie o tym, że pod biało-czerwoną flagą jest miejsce dla wszystkich Polaków. Wzywam, więc do tego, by odbyła się jedna, uczciwa debata prezydencka – mówił.
Tuż po tym przemówieniu zarówno Karol Nawrocki szybko zniknął jak i czołówka najważniejszych polityków PiS razem z Jarosławem Kaczyńskim. Nie było więc możliwości zadawania pytań. Dla uczestników tego wieczoru wyborczego przygotowano w sąsiedniej sali bufet. Było swojskie jadło – kiełbaski na gorąco i bigos, a także smalec z ogórkami. Ale znalazły się też przekąski dla bardziej wyrafinowanych podniebień, takie w europejskim stylu.
Jarosław Sellin poseł z Pomorza, na pytanie – do kogo będzie się zwracać o poparcie Karol Nawrocki odparł, że do wszystkich. Z jakim przesłaniem, skoro to zróżnicowane elektoraty?
- Przesłanie takie, że pokazujemy jak wygląda polityka tego rządu czy ona im odpowiada i czy rzeczywiście nie grozi nam np. to, że programy społeczne będą kasowane po osiągnięciu monopolu władzy i czy nie będzie wprowadzone na siłę euro, czego Polacy sobie nie życzą. To wszystko co nam grozi jeśli będzie monopol władzy Tuska. O tym będziemy mówić i myślę, że elektoraty przegranych kandydatów pierwszej turze tez to zrozumieją - stwierdził.