To jest szokujący i niepotrzebny ruch. My to właściwie skonstruowaliśmy, to przynosiło bardzo dobre efekty, zwłaszcza pod względem ilości odzyskanych dóbr - stwierdził w rozmowie z portalem Niezalezna.pl były wiceminister kultury Jarosław Sellin, komentując decyzję o wrzuceniu Departamentu Restytucji Dóbr Kultury do większego Departamentu Dziedzictwa Narodowego. Z rozmowy dowiedzieliśmy się też, że jeśli ruch ten podyktowany był cięciem kosztów, to może nie być ostatnim. - Dochodzą nieoficjalne informacje, że zaczyna się oszczędzanie na kulturze - powiedział.
Według informacji Portalu Warszawskiego, w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego zlikwidowano Departament Restytucji Dóbr Kultury. Instytucja zajmowała się m.in. walką o odzyskanie polskich dóbr kultury, które ukradli Niemcy w trakcie II wojny światowej. Czy oznacza to, że działania zostaną przerwane? Pytanie w tej sprawie do MKiDN zadał portal Odpowiedzialny Poznań. W przesłanej do redakcji odpowiedzi resort podał, że restytucja nadal będzie prowadzona, ale odpowiedzialny za nią departament zostanie włączony do Departamentu Dziedzictwa Kulturowego.
Duży krok wstecz
W rozmowie z portalem Niezalezna.pl, były wiceminister kultury Jarosław Sellin podkreślił, że to działanie jest krokiem wstecz. Wyjaśnił, że walkę o odzyskanie dóbr kultury - systemowo - można było podjąć dopiero po upadku PRL-u. Poprzednie kierownictwo MKiDN posiadało personel właśnie w tym wyspecjalizowany i dlatego zapadła decyzja o utworzeniu specjalnego departamentu.
"To zaowocowało tym, że w porównaniu z poprzednimi laty udało nam się kilkakrotnie więcej dzieł odzyskać niż poprzednio - w porównywalnych interwałach czasowych. Jeśli dobrze pamiętam, około 100 rocznie" – poinformował.
Dodał, że odzyskiwanie zrabowanych dzieł jest bardzo ważne dla Polaków. Zaznaczył, że konferencje prasowe w resorcie, przywracaniu dóbr kultury polskim muzeom cieszyły się największą frekwencją. - Bo, chyba tak to można czytać, ludzie czuli, że to jest kwestia godnościowa Polaków, że coś, co nam ukradziono wraca i trzeba się z tego cieszyć, dużo o tym opowiedzieć - powiedział.
Niezrozumiała decyzja
Wyjaśnił, że decyzja o włączeniu Departamentu Restytucji Dóbr Kultury do Departamentu Dziedzictwa Kulturowego dziwi. Wcześniej - przed utworzeniem tego pierwszego - walką o przywracanie do Polski dzieł zajmował się Departament Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Miejsc Pamięci. Teraz ma ona być elementem instytutu, który nie tylko ma ogrom pracy, ale też skupia się ona głównie na polskich muzeach.
"To jest szokujący i niepotrzebny ruch. My to właściwie skonstruowaliśmy, to przynosiło bardzo dobre efekty, zwłaszcza pod względem ilości odzyskanych dóbr" – podkreślił.
Dodał, że specjaliści odpowiedzialni za odzyskiwanie polskich dzieł posiadają na tyle dokładne dokumenty, że zaraz po informacji o tym, iż jakieś przedmioty zostały odnalezione można było przedstawić cały szereg dowodów, iż należą one do Polski. - Tak dobrze, profesjonalnie ten zespół pod kierownictwem pani Elżbiety Rogowskiej działał. Nie wiem, co się będzie teraz z tym działo. Jest to na pewno jakaś degradacja prestiżowa tej funkcji, którą ministerstwo powinno wypełniać - ocenił.
Niepokojące doniesienia
Pytany o możliwy powód tej decyzji, Jarosław Sellin przekazał nam niepokojące doniesienia. - Różne na ten temat pogłoski chodzą, ale nie mam precyzyjnych informacji na ten temat - co z budżetem. Co z budżetem ministerstwa na rok bieżący? My, przychodząc do władzy w 2015 roku, zastaliśmy budżet w dyspozycji ministra w wysokości 3 mld zł (...) Udało nam się doprowadzić - po 8 latach - że budżet na ten rok wynosił 7 mld na rok 2024 - powiedział.
"Dochodzą nieoficjalne informacje, że ma to być mocno ścinane, nie wiem, jak mocno, czyli jest w odwrotną stronę - oszczędzanie na kulturze. Być może to też z tego wynika, że szukają gdzie popadanie, gdzie można oszczędzić i m.in. uznali, że taki osobny departament jest zbyt kosztowny, warto go utopić w większym departamencie, tak jak było poprzednio" – oznajmił.