Widzimy, że państwo roztacza swoją opiekę na żyjące dzieci, robią to też różne organizacje społeczne, pozarządowe. Życie w świadomości, że można zgodnie z prawem tego typu dzieci zabić, że prawo na to zezwala, jest po prostu nieznośne— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
wPolityce.pl: Na antenie „Trójki” mówił Pan, że popiera zakaz aborcji eugenicznej. Czy uważa Pan zatem, że projekt „Zatrzymaj Aborcję” powinien być dalej procedowany w jak najszybszym tempie?
Mój osobisty pogląd jest taki, że uważam, iż prawo zezwalające na zabijanie dzieci chorych, niepełnosprawnych, jest po prostu prawem barbarzyńskim. Widzimy, że państwo roztacza swoją opiekę na żyjące dzieci, robią to też różne organizacje społeczne, pozarządowe. Życie w świadomości, że można zgodnie z prawem tego typu dzieci zabić, że prawo na to zezwala, jest po prostu nieznośne. Uważam, że prędzej czy później powinniśmy z takiej przesłanki eugenicznej, zezwalającej na zabijanie takich dzieci się wycofać.
Pan mówi, że to, iż niewykluczenie przesłanki eugenicznej z ustawy aborcyjnej to barbarzyństwo, a druga strona tego sporu uważa, że barbarzyństwem jest właśnie zaostrzanie ustawy aborcyjnej. Wygląda na to, że w tej sprawie nie ma szans na osiągniecie jakiegoś porozumienia.
Nie zgadzam się też z tą nomenklaturą, która w tym sporze obowiązuje. To my proponujemy złagodzenie prawa aborcyjnego, bo chcemy chronić życie w większym wymiarze niż dotąd. A druga strona, która chce doprowadzić do tego, że zabijać mozna dzieci do 12 tygodnia ciąży nawet z powodów społecznych, to to są ludzie, którzy chcą zaostrzyć prawo aborcyjne, bo chcą, żeby dzieci zabijanych w Polsce było więcej. To jest ostre prawo. To my łagodzimy prawo, jeśli dążymy do tego, żeby dzieci miały prawo się rodzić, miały prawo żyć.
Zmienię temat. PiS przygotował nowelizacje ustaw sądowych, zakładające m.in. publikację zaległych trzech wyroków Trybunału Konstytucyjnego i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w sądach powszechnych. Niektórzy komentatorzy i politycy opozycji mówią, że cofają się, poddają się jeśli chodzi o reformę sądownictwa.
Nie zmieniamy istoty reformy wymiaru sprawiedliwości. Chcemy, żeby korporacja zawodowa sędziów, która zawłaszczyła sobie ten obszar władzy państwowej, przestała być korporacją poza wszelką kontrolą. Robimy to, jesteśmy w tym konsekwentni. Te korekty, które teraz klub PiS zaproponował nie zmieniają istoty i celu reformy wymiaru sprawiedliwości, są tylko korektami. Można to potraktować też jako kontynuację reformy wymiaru sprawiedliwości, bo przecież tych reform będzie dużo więcej, zwłaszcza tych dotyczących procedur, które obowiązują w sądach. Nie ukrywamy też, że chcemy zakończyć spór z Komisją Europejską w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Komisja sama już rozumie, że zabrnęła za daleko i wyszła poza swoje uprawnienia. Te korekty mogą doprowadzić do tego, że te spór się zakończy i to jest w interesie obu stron.
Czy w pana ocenie, jeśli te ruchy nie wystarczą do wycofania tej procedury art. 7 przeciwko naszemu państwu, powinny nastąpić kolejne ustępstwa ze strony Polskiej?
Myślę, że otrzymanie „białej księgi” przez przywódców państw UE, wraz z tymi korektami które teraz proponujemy, będzie już wystarczające do tego, żeby ten spór został zakończony.
Ostatnio w Sejmie mocne wystąpienie miała wicepremier Szydło. Zwróciła się w nim m.in. do opozycji, że są takie sprawy, w których powinniśmy mówić jednym głosem, bo to polska racja stanu. Chodziło jej o politykę zagraniczną. Czy zgadza się Pan z takim stanowiskiem?
To był apel o to, żeby przywrócić w Polsce coś, co kiedyś funkcjonowało, mianowicie takie poczucie solidarności, jeśli chodzi o realizowanie celów polskiej polityki zagranicznej. Niezależnie od tego, czy się siedzi w ławach rządowych czy opozycyjnych. Tymczasem niestety mamy do czynienia w ostatnich ponad dwóch latach z opozycją, która również i ten wymiar polskiej polityki kwestionuje, przeszkadza, próbuje budować jakąś alternatywną politykę zagraniczną. W dodatku namawia naszych partnerów zagranicznych, żeby polskiemu rządowi w realizacji idei podmiotowości Polski w polityce zagranicznej po prostu przeszkodzić. Liczę na to, że za jakiś czas jednak opozycja ochłonie i zrozumie, iż interesy Polski na arenie międzynarodowej czasami wchodzące w kolizję z interesami innych ważnych graczy na arenie międzynarodowej wymagają solidarnego wsparcia i tego też od opozycji oczekujemy.