dziennik baltyckiPonad 90 prac wykonanych przez artystów z niepełnosprawnościami można oglądać na ekspozycji „Wieliczka i Malbork - śladami zabytków na liście UNESCO” w Muzeum Zamkowym w Malborku. Wystawa została zainaugurowana wernisażem w czwartkowy wieczór (2 lutego).

Plenery malarskie dla osób z niepełnosprawnościami organizowane są przez Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka wspólnie z Fundacją Sztuki Osób Niepełnosprawnych w Krakowie od 1999 r. Tym razem do współpracy zostało również zaproszone Muzeum Zamkowe w Malborku. Jesienią 2021 roku artyści z całej Polski uwieczniali zamki w Malborku i Kwidzynie.

W plenerze wzięło udział ponad 40 uczestników m.in. z Bytomia, Katowic, Krakowa, Krosna, Krzeszowic, Lublińca, Nowego Sącza, Piekar Śląskich, Pszczyny, Szczecina, Świątnik Górnych czy Włocławka. Powstała ekspozycja „Wieliczka i Malbork - śladami zabytków na liście UNESCO”, którą najpierw można było oglądać na trzecim poziomie kopalni w Wieliczce, następnie w Politechnice Krakowskiej, a w czwartkowy wieczór (2 lutego) uroczyście otwarto ją w Przyziemiu Karwanu w Muzeum Zamkowym.

Połączeni... solą, ale przede wszystkim listą UNESCO
List do uczestników malborskiego wernisażu skierował Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.

Nie mam wątpliwości, że to przedsięwzięcie realizowane z powodzeniem od wielu lat jest doskonałym dowodem na możliwość skutecznego przełamywania barier i pokonania własnych ograniczeń. Ta wyjątkowa forma obcowania ze sztuką pozwala również wysnuć twierdzenie, że talent jest wielkim darem, który w żaden sposób nie jest uzależniony od sprawności fizycznej – napisał Jarosław Sellin.

Na wystawie zaprezentowano ponad 90 prac – obrazów, rysunków i fotografii. Jak informują organizatorzy, „radosne i wielobarwne prace pokazują zarówno ogólne widoki zamków, jak i ich fragmenty, architekturę wnętrz, miejsca sakralne, a także detale takie jak pieczęcie, motywy dekoracyjne kafli i posadzek. Na niektórych pracach pojawiły się postacie w historycznych strojach. Twórcy zastosowali następujące techniki: olej, akwarela, pastel, sepia i rysunek”.

- Te prace są wyjątkowe, bo też i miejsce jest wyjątkowe. Zastanawiałem się nad związkami Wieliczki i Malborka. Sięgając wstecz, do historii, na pewno z soli Wieliczki były finansowane w dużym stopniu dochody skarbu króla polskiego. Z czegoś trzeba było finansować tę wielką wojnę z zakonem i czymś trzeba też było konserwować mięso w beczkach na tę przygotowywaną wojnę. Ale to inna historia – mówił Jan Godłowski, dyrektor Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka.

Współcześnie natomiast oba miejsca łączy obecność na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zamek w Malborku jest na niej od 1997 r.

Wieliczka jest tym najstarszym wpisem w Polsce, bo z 1978 r., a w tym roku mamy z kolei 10-lecie rozszerzenia wpisu o nasz zamek żupny, który też był rezydencją królewską, więc to jest też coś, co łączy nas z zamkiem malborskim – dodał Jan Godłowski.

Artyści niepełnosprawni wybrali zamek na plener malarski
W tych pracach widać serce, zachwyt i rozum
Dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku tę ekspozycję widział już wcześniej w kopalni Wieliczka i do tej pory jest pod wrażeniem prac.

One są wyjątkowe z kilku względów. Nie tylko dlatego, że zamek malborski, zamek kwidzyński czy katedra kwidzyńska są obiektami tak pięknymi. To jest wystawa, w której widać serce, zachwyt, ale widać też rozum, wiedzę oraz bardzo dojrzałe spojrzenie i na zamek malborski, na zespół katedralno-zamkowy w Kwidzynie – mówił dr hab. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku z oddziałami w Kwidzynie i Sztumie.

Podczas pleneru artystom towarzyszyli pracownicy działu edukacji Muzeum Zamkowego, służąc radą na temat architektury i historii obiektów.

- W tych pracach widzę także mnóstwo wiedzy, dlatego szczególne ukłony dla tych, którzy plener zorganizowali – dla edukatorów z Wieliczki i naszych, którzy przecież uczestniczyli w tym plenerze. Tu widać zamek nie tylko piękny, ale zamek, który jest przemyślany. Jest mnóstwo motywów, znajdują się tutaj prace wręcz narracyjne, które są taką syntezą historii zamku, historii pierwszych gospodarzy zamku, czyli Krzyżaków – opowiadał Janusz Trupinda.

W imieniu Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych organizatorom oraz uczestnikom pleneru i wystawy podziękowała Barbara Marzec z Sosnowca – malarka, fotografka, ale też poetka. W jej wystąpieniu nie zabrakło liryczności.

Wszystkim uczestnikom pleneru życzę radości z życia, bo życie to jest jak kropelka rosy, którą trzeba cenić jak mgiełkę za oknem – powiedziała pani Barbara.

"Iść przed siebie, twardym być i nie mazgaić"
Uczestnicy wernisażu mieli okazję, niektórzy z niemal otwartymi buziami ze zdumienia i podziwu, zobaczyć przy pracy artystę Stanisława Kmiecika z Krakowa rysującego stopami.

- Urodziłem się bez rąk, więc całe życie wszystko robię nogami. Malowanie jest dla mnie tak zwykłą sprawą, jak chwytanie i inne czynności. Ludzie dziwią się, no ale w sumie dlaczego mieliby się nie dziwić? Dorośli robią z tego „zagadnienie”, a najfajniejsze są dzieci. Pół godzinki im wystarczy i się przyzwyczajają. Dzieci szybko pojmują, że „on maluje nogami, dlatego że może to robić”. To jest dla nich oczywiste, zrozumiałe – opowiada pan Stanisław.

50-letni artysta, należący do Światowego Związku Malujących Ustami i Nogami, maluje od najmłodszych lat.

- Wie pan, jak się idzie do szkoły, ma się kilka lat, to nauczyciele patrzą, co z dziecka będzie. Wszyscy rysujemy, jak jesteśmy mali. W moim przypadku zaczęło się od tamtego momentu. Potem chodziłem do pracowni wielu mistrzów, ale moim zdaniem później rysuje się w podobnym stylu, jak profesor. Dlatego chciałem samodzielnie, chciałem też być troszkę komercyjny. Należę do Światowego Związku Malujących Ustami i Nogami, więc my zarabiamy wydając nasze rzeczy w postaci kartek i kalendarzy; to musi być ładne i zrozumiałe. A prawdziwi artyści robią coś, żeby widz się zastanawiał, co mieli na myśli – mówi Stanisław Kmiecik.

Ci, którzy obejrzą prace krakowianina, nie będą jednak mieli żadnych wątpliwości, że jest prawdziwym artystą. Podczas wernisażu nie brakowało zachwytów nad jego obrazami.

- Nie chciałem tu robić typowo murowanych rzeczy, bo przez te cegły to można „się zastrzelić”, za dużo tego do malowania. A zrobić płaszczyznę płaską i która nie ma faktury - to też jest błędem, więc wymyśliłem, że zamek będzie tłem dla roślinności i dla pory roku. Dla mnie są ważniejsze pejzaże, więc zamek został tutaj niejako odsunięty na drugi plan. Nie jest sam w sobie gwiazdą, tu przyroda jest gwiazdą – wyjaśnia pan Stanisław.

Uwagę niektórych uczestników wernisaży prócz techniki malowania przyciągnęła jego koszulka z nazwą zespołu metalowego Slayer.

Slayera i w ogóle ciężki metal od zawsze uwielbiam. To jest moje takie credo życiowe: bycie metalowcem. Co to znaczy? Iść przed siebie, twardym być i nie mazgaić – mówi Stanisław Kmiecik.

Wystawa w związku z tym, że umieszczona w Przyziemiu Karwanu, jest ogólnodostępna i można ją zwiedzać bez kupowania biletu do zamku codziennie w godz. 9-16. W czerwcu zostanie przeniesiona do Kwidzyna.

trojmiastoplMuzeum Narodowe w Gdańsku zostało oficjalnie przejęte przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wiceminister Jarosław Sellin poinformował także o planach budowy nowego oddziału muzeum, którym miałby być skarbiec Bazyliki Mariackiej. Podczas konferencji w Pałacu Opatów przekazano także do zbiorów muzeum zaginiony wcześniej obraz "Kanał w Nowym Porcie" Arthura Bendrata, odzyskany i zwrócony przez trójmiejskiego kolekcjonera.

Organem prowadzącym Muzeum Narodowe w Gdańsku był dotychczas Urząd Marszałkowski w Gdańsku wspólnie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zmieniło się to 1 lutego - całe muzeum, a także wszystkie jego oddziały i zbiory formalnie zarządzane są już przez resort kultury.

Uchwałę w tej sprawie przyjął we wrześniu Sejmik Województwa Pomorskiego większością 22 głosów "za". Minister Jarosław Sellin na czwartkowej konferencji prasowej w Pałacu Opatów tłumaczył przejęcie muzeum m.in. chęcią uporządkowania dotychczasowego, niespójnego stanu.

- Kiedy w 1999 r. przeprowadzano reformę administracyjną, podjęto niezrozumiałą już wtedy dla mnie decyzję, żeby Muzea Narodowe w Warszawie, Krakowie i Poznaniu podlegały ministrowi kultury, natomiast muzea w Gdańsku, Wrocławiu czy w Lublinie przekazano marszałkom województw. Jeśli szukać jakiejś logiki w tej decyzji, to ja jej nie dostrzegam. Marszałkowie województw szybko się zorientowali, że skala odpowiedzialności, w tym finansowej, jest dużo większa niż może to udźwignąć budżet województwa. W tych wszystkich trzech miejscach poproszono o współprowadzenie i współorganizowanie tych muzeów przez ministerstwo.

Podobnie jak we Wrocławiu i Lublinie, resort kultury zaproponował marszałkowi województwa pomorskiego przejęcie muzeum, co spotkało się z jego zrozumieniem.

- Marszałek przyjął nasze argumenty i zgodził się na przekazanie muzeum, za co chcę mu publicznie podziękować - mówił Sellin. - Mamy do czynienia z muzeum niezwykle ważnym, mającym niemal 150 letnią historię, mającym szereg oddziałów. Muzeum Narodowe w Gdańsku na pewno wymaga doinwestowania i chcemy się z tym wyzwaniem zmierzyć. Myślę, że renowacji wymagają zwłaszcza struktury zabytkowe.

Pozytywnie na te kroki patrzy Jacek Friedrich, który od 2020 r. jest dyrektorem Muzeum Narodowego w Gdańsku i jak przypomniał Jarosław Sellin, jest powołany na to stanowisko na kolejne 7 lat.

- Nasza instytucja mieści się w pięknych, zabytkowych budynkach, jednak żaden z nich nie był wznoszony z myślą o tworzeniu w nim muzeum - mówił dr Jacek Friedrich. - Użytkowanie takich obiektów przez nowoczesne instytucje muzealne nie jest łatwe. Wiele z naszych zbiorów jest schowane w magazynach, marzymy więc o zrealizowaniu kolejnych, nowych inwestycji, by służyły szerokiej publiczności.

W planach nowy oddział muzeum - skarbiec Bazyliki Mariackiej
Jak mówił wiceminister, Muzeum Narodowe w Gdańsku ma rangę nie tylko regionalną, ale ogólnopolską, a nawet międzynarodową - choćby ze względu na posiadanie w swoich zbiorach obrazu "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, jednego z najcenniejszych dzieł sztuki w Polsce. Wedle zapewnień, sławny tryptyk ma pozostać w Gdańsku. Może jednak zmienić swoje położenie - w planach jest utworzenie nowego oddziału muzeum, do którego obraz miałby być przeniesiony.

- Głośna jest dyskusja o tym, że warto, by zbudować nowy oddział Muzeum Narodowego w Gdańsku w postaci skarbca Bazyliki Mariackiej - mówił Jarosław Sellin. - Taki plan jest poważnie dyskutowany pomiędzy ministerstwem oraz muzeum, ale także z marszałkiem województwa pomorskiego, prezydentem miasta Gdańska i Kościołem, w tym z proboszczem bazyliki. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby w przyszłości ten ambitny plan zrealizować. Natomiast "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, jako czołowe dzieło gdańskiego muzeum i jeden z najważniejszych obiektów sztuki ruchomej powinien być prezentowany właśnie w takiej przestrzeni, w skarbcu Bazyliki Mariackiej, gdzie ruch turystyczny jest większy, gdzie obraz ten przez setki lat się znajdował.

Andrzej Walas otrzymał dyplom za odzyskanie i zwrot zaginionego obrazu do muzeum.Andrzej Walas otrzymał dyplom za odzyskanie i zwrot zaginionego obrazu do muzeum.
Andrzej Walas otrzymał dyplom za odzyskanie i zwrot zaginionego obrazu do muzeum.Andrzej Walas otrzymał dyplom za odzyskanie i zwrot zaginionego obrazu do muzeum.
Andrzej Walas i odzyskany obraz.Andrzej Walas i odzyskany obraz.

Odzyskany obraz
Podczas konferencji poinformowano także o odzyskaniu przez muzeum zaginionego wcześniej obrazu pod tytułem "Kanał w Nowym Porcie" autorstwa Arthura Bendrata. Dzieło utracone w wyniku II wojny światowej, powróciło do zbiorów po 80 latach, a to za sprawą Andrzeja Walasa - prywatnego kolekcjonera zabytków z całego regionu.

- Otrzymałem informację, że w mieście kręci się człowiek oferujący sprzedaż obrazu za 30 tys. zł - mówił kolekcjoner. - Zainteresowałem się tą sprawą, umówiłem się na spotkanie, a kiedy zajrzałem na tył obrazu, okazało się, że jest to obraz opisany i opieczętowany przez sztab Muzeum Narodowego w Gdańsku. Poinformowałem właściciela, że obraz prawdopodobnie został skradziony z muzeum i najlepiej byłoby go tu z powrotem przekazać.

Przed II wojną światową w kolekcji Muzeum Miejskiego w Gdańsku znajdowało się kilka dzieł Arthura Bendrata. Obraz "Kanał w Nowym Porcie" zakupiono do zbiorów muzeum po Wielkiej Wystawie w Berlinie w 1907 roku, a do muzealnej kolekcji trafił rok później. W okresie II wojny światowej obraz zaginął wraz z drugim płótnem, przedstawiającym obserwatorium astronomiczne w Gdańsku.

Muzeum Narodowe w Gdańsku jest największą instytucją kultury na Pomorzu i jednym z najstarszych muzeów w Polsce. Należy do niego sześć oddziałów, które znajdują się nie tylko na terenie Gdańska, tak jak Zielona Brama czy oliwski Pałac Opatów, ale także w Będominie (Muzeum Hymnu Narodowego) czy w Waplewie (Muzeum Tradycji Szlacheckiej). To ogromny majątek w postaci zabytkowych budynków, działek, ale przede wszystkim samych zbiorów. Całość szacuje się na ok 36 mln zł. Najbardziej znanym dziełem w zbiorach muzeum jest tryptyk Hansa Memlinga "Sąd Ostateczny", eksponowany w Oddziale Sztuki Dawnej przy ul. Toruńskiej.

radiogdanskW historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej odbyła się promocja książki autorstwa Andrzeja Trzeciaka i Andrzeja Nawrockiego zatytułowanej „Jak działała Stocznia Gdańska”. Ta nowatorska publikacja opowiada o tytułowym obiekcie jako zakładzie produkcji przemysłowej.

Jarosław Sellin, wiceminister kultury, stwierdził podczas spotkania promocyjnego, że książka „ukazuje stocznię z innej strony”.

– Duża część struktury dawnej Stoczni Gdańskiej jest pod ochroną konserwatora zabytków, co oczywiście utrzymujemy, nie pozwalając inwestorom na całkowitą „wolną rękę”. Na terenie stoczni przemysł w części nadal żyje, ale nie na dużych terenach. To nie jest zwykły były zakład produkcyjny, lecz miejsce-symbol, o którym warto pamiętać i o którym warto opowiadać – podkreślał.

SYGNAŁ DO OBALENIA IMPERIUM ZŁA
Wydanie książki było inicjatywą prowadzonego wspólnie przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz NSZZ „Solidarność” Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

– Ona ma głębszy charakter, bo opowiada o przemyśle okrętowym w Gdańsku. Skupia się na ostatnich latach XX wieku, pokazując, jak wyglądała tutaj produkcja, ale też co się tutaj działo. Wiadomo przecież, że stąd wyszedł sygnał do obalenia imperium zła – dodał minister.

OWOC PRZYGOTOWYWANIA DOKUMENTÓW
Andrzej Nawrocki, jeden z autorów publikacji, wskazywał, że impulsem do jej napisania była opracowana w 2021 roku na zlecenie Narodowego Instytutu Dziedzictwa specjalistyczna dokumentacja będąca jednym z ważnych elementów działań na rzecz wpisu historycznej Stoczni Gdańskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

– Pracowałem w Stoczni Gdańskiej przez ponad dwadzieścia lat, poczynając od deski konstrukcyjnej, a kończąc w zarządzie stoczni. Miałem okazję, aby zadbać o to, żeby pamięć o tej stoczni, która dzisiaj musi zmierzyć się z całkiem nową aranżacją, tutaj pozostała. Książka powstała jako dodatkowy owoc przygotowywania dokumentów do UNESCO, a opracowane szczegóły zostały uznane przez Narodowy Instytut Dziedzictwa oraz Instytut Dziedzictwa Solidarności za materiał, który warto szerzej upublicznić. Publikacja zawiera informacje, jak budowano tutaj statki, opracowane na podstawie tego, co zostało dziś na terenie stoczni z tego, co kiedyś stanowiło jej podstawową część – tłumaczył.

NIE BYŁO JESZCZE TAKIEJ KSIĄŻKI
Z kolei Mateusz Smolana, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Solidarności, oceniał, że „Jak działała Stocznia Gdańska” stanowi znakomitą i treściwą historię spuścizny przemysłowej.

– To szeroka opowieść o procesie budowy statków w Stoczni Gdańskiej. Jej poszczególne działy budowały w częściach statek, który potem oczywiście był montowany w całość i wodowany. Wartością książki jest jej nowatorstwo jako całości: nie było jeszcze publikacji, która opowiadałaby o całym procesie budowy. Przedstawiona przez dwóch autorów treść jest bardzo bogata i ciekawa, przede wszystkim dla kogoś, kto żyje historią Gdańska i interesuje się stocznią. Po jej lekturze każdy może pójść na tereny postoczniowe i odnaleźć miejsca, gdzie budowano statki – proponował.

rmf24Pod pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie odbyły się obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Wieńce złożyli m. in. przedstawiciele władz, organizacji żydowskich i delegacje zagraniczne. W modlitwie ekumenicznej, w której wzięli udział przedstawiciele różnych wyznań, zabrzmiał wspólny przekaz: nigdy więcej wojny.

27 stycznia przypadła 78. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Od 2005 roku, to właśnie tego dnia wspominamy miliony ofiar Holokaustu.

Przy pomniku Bohaterów Getta w Warszawie spotkali się przedstawiciele rządu i władz lokalnych, członkowie organizacji wyznaniowych i społecznych, a także przedstawiciele delegacji zagranicznych. Nie zabrakło uczniów warszawskich szkół oraz mieszkańców stolicy, którzy chcieli w ten sposób uczcić pamięć Żydów zamordowanych w czasie wojny.

Powrót tragicznej historii
Przedstawiciele władzy w oficjalnych przemówieniach zwrócili uwagę na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.

Przy okazji takich rocznic bardzo często mówimy: nigdy więcej. Tymczasem od prawie roku na Ukrainie giną ludzie, dokonywane są egzekucje, tortury, gwałty (...). Widać, że nie wszyscy wyciągnęli lekcje z dramatu drugiej wojny światowej, również z tragedii Holokaustu - mówił Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Do wojny w Ukrainie nawiązała również zastępczyni prezydenta Warszawy Aldona Machnowska-Góra.

Jak wskazują wydarzenia za nasza wschodnią granicą, spotkań takich jak to i apelowania o pamięć - nigdy nie jest za mało - mówiła wiceprezydent.

Ważnym punktem programu była modlitwa ekumeniczna przedstawicieli warszawskiej gminy żydowskiej, Kościoła katolickiego, prawosławnego, i innych wyznań chrześcijańskich.

Gołda Tencer: Ojczyzną Żydów jest pamięć
W obchodach wzięli udział przedstawiciele organizacji żydowskich, w tym Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, czy Stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu" w Polsce. Nie zabrakło również aktorki Gołdy Tencer, dyrektorki Teatru Żydowskiego i założycielki Fundacji Szalom.

Trzeba o tym pamiętać, nie tylko dziś i 19 kwietnia, w rocznicę powstania w getcie. Na tej ziemi żył naród. Zginęło 6 milionów. Ja rzeczywiście pamiętam i zawsze mówię: ojczyzną Żydów jest pamięć. I chcemy to przekazać następnym pokoleniom - mówiła nam Gołda Tencer.

Pod pomnikiem Bohaterów Getta zjawiła się grupa warszawiaków Wśród nich była Stanisława Frycz-Ścibor, która zawsze bierze udział w uroczystościach, modli się za ofiary zagłady i wspomina. Pani Stanisława jest rodowitą warszawianką, urodzoną jeszcze przed wojną. Pamięta, jak jej rodzina pomagała Żydom w czasie okupacji. Wspomina, że przed wybuchem wojny mieli wielu żydowskich znajomych, z którymi żyli w wielkiej przyjaźni.

Polska poniosła wielką szkodę, że Żydzi musieli opuścić kraj. Byli podporą dla Polski - wspaniali, wykształceni ludzie, wielu zdolnych lekarzy - mówi. Uważa, że pamięć o tragicznych wydarzeniach trzeba przekazywać młodemu pokoleniu. Powinno się mówić o tym, jakie były czasy. I uczyć, żeby nie było nienawiści, bo to wszystko jest wyniesione z domu - podsumowuje rozmówczyni.

papRządowy Program Odbudowy Zabytków to najbardziej ambitny program zmierzający do ochrony zabytków w historii Polski. Tak ambitnego i zasobnego w środki materialne programu dotąd nie było – powiedział w czwartek w Sejmie sekretarz stanu w MKiDN Jarosław Sellin. Poinformował, że nabór wniosków trwa do 17 marca.

Sellin odpowiadał w Sejmie na pytanie grupy posłów PiS dot. Rządowego Programu Odbudowy Zabytków.

"Uchwalony 23 listopada 2022 r. przez Radę Ministrów Rządowy Program Odbudowy Zabytków osobiście oceniam jako najbardziej ambitny program zmierzający do ochrony zabytków, w historii Polski. Takiego ambitnego i tak zasobnego w środki materialne programu dotąd nie było" - ocenił sekretarz stanu w MKiDN.

Przypomniał, że "początkowo był pomysł, żeby nabór wniosków do programu trwał do końca stycznia". "Jednak okazało się, że program cieszy się tak dużym zainteresowaniem, że beneficjenci prosili o więcej czasu na przygotowanie wniosków i w związku z tym zapadła niedawno decyzja, że nabór wniosków będzie trwał do 17 marca" - przekazał Sellin.

Poinformował, że program będzie realizowany przez "mniej więcej dwa, trzy lata". "To nie jest tak, że wszystko trzeba będzie zrealizować w 2023 r. Decyzje będą zapadać w roku 2023, ale realizacja będzie mogła trwać dłużej" - wyjaśnił.

Jak mówił, "wnioski do programu będą składane do prezesa Rady Ministrów, ale za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego". "Ten bank na swojej stronie internetowej ma już specjalną aplikację, podpowiadającą, w jaki sposób te wnioski składać. każdy może tam zajrzeć i w bardzo prosty sposób taki wniosek wypełnić" - dodał.

Wiceszef MKiDN powiedział, że "program jest skierowany do jednostek samorządu terytorialnego, a konkretnie do władz wykonawczych jednostek samorządu terytorialnego". "Wnioski mogą składać wójtowie, starostowie, burmistrzowie, prezydenci, marszałkowie województw" - doprecyzował Sellin.

Przekazał, że "maksymalna kwota złożonego wniosku to 3,5 mln zł". "Oczywiście mogą być wnioski o wiele skromniejsze, jeśli jest potrzeba odnowienia jakiegoś ołtarza można złożyć wniosek na kilkadziesiąt czy sto tys. zł, ale maksymalna kwota to 3,5 mln zł" - wskazał.

Zaznaczył, że "w naborze można złożyć maksymalnie 10 wniosków". "Czyli każdy samorządowiec szczebla wykonawczego może złożyć do 10 wniosków" - powtórzył Sellin.

"W ramach programu środki można będzie przeznaczyć na realizację zadań inwestycyjnych, które obejmują finansowanie prac konserwatorskich, restauratorskich, robót budowlanych przy zabytku wpisanym do rejestru zabytków albo do ewidencji zabytków, w tym gminnej ewidencji zabytków. To jest duża skala, to są setki tysięcy obiektów w Polsce" - podkreślił.

Sellin podał, że "praktycznie na wszystko, co jest zabytkowi potrzebne można te środki przeznaczyć".

"Dofinansowanie może być przyznane jedynie w przypadku posiadania przez wnioskodawcę udziału własnego na realizację zadania inwestycyjnego, pochodzącego ze środków innych niż środki z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków w wysokości nie niższej niż 2 proc. wartości inwestycji" - przekazał.

Zaznaczył, że "samorządowcy nie muszą składać wniosków na renowację tylko i wyłącznie dot. obiektów, które do nich należą w sensie właścicielskim, mogą składać również wnioski dot. obiektów, które są na ich terytorium gminy, powiatu, województwa, miasta, ale nie należą do nich, tylko mogą być pośrednikami w przekazaniu wniosku od instytucji kościelnej czy nawet od instytucji prywatnej, która ma zabytek rejestrowy bądź ewidencyjny w swoich zasobach".

Wiceminister kultury podał, że budżet programu został ustalony na kwotę 3 mld zł. "Czyli krótko mówiąc w najbliższych dwóch, trzech latach chcemy wydać 3 mld zł na realizację tego programu" - dodał.

Posłanka PiS Barbara Bartuś dopytywała, czy ten program będzie mógł być łączony z programami MKiDN, które już funkcjonują oraz czy na jeden zabytek, ale różny zakres prac konserwatorskich wniosek będzie mógł złożyć i starosta i wójt.

Sellin poinformował, że program może być łączony z innymi ministerialnymi pod warunkiem, że wnioski dot. innego zakresu prac.

"To samo, jeśli chodzi o wniosek dot. jednego obiektu. Jeżeli jest na inny zakres prac, to starosta czy wójt może złożyć wniosek na ten sam obiekt" - odpowiedział wiceszef MKiDN.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search