papMiędzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków to święto wszystkich, którzy na co dzień zajmują się ochroną i opieką nad zabytkami, którym należą się podziękowania za ich codzienny trud – powiedział we wtorek w Łańcucie wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Polska jest krajem aktywnie dbającym o ochronę zabytków – dodał.

Podczas briefingu prasowego, poprzedzającego inaugurację Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków w Łańcucie, wiceszef MKiDN podkreślił, że „tego dnia chcemy szczególną uwagę poświęcić znaczeniu obiektów i miejsc, które zapisały się w historii wielu społeczności”.

„Jest to również święto wszystkich, którzy na co dzień zajmują się ochroną i opieką nad zabytkami, którym należą się po prostu podziękowania za ich codzienny trud. Mówię o konserwatorach zabytków, historykach sztuki, historykach architektury, urbanistach, archeologach, przedstawicielach zawodów pracujących na rzecz ochrony zabytków” - powiedział.

Sellin zwrócił uwagę, że „Polska jest krajem aktywnie dbającym o ochronę zabytków”. „Jest nie tylko jednym z pierwszych państw sygnatariuszy Konwencji w sprawie Ochrony Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Naturalnego z 1972 r., ale również od lat wspiera budowę systemu ochrony światowego dziedzictwa na poziomie UNESCO. Obecnie na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO znajduje się 17 polskich obiektów, m.in. Królewskie Kopalnie Soli w Wieliczce i Bochni, stare miasta w Krakowie czy w Warszawie, Zamek Krzyżacki w Malborku, w którym wczoraj byłem, czy też drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regionie Karpat” - przypomniał.

Dodał, że „od II wojny światowej Polacy stali się światowymi ekspertami w dziedzinie konserwacji zabytków”.

„Polskie doświadczenia odbudowy oraz ratowania dziedzictwa w zagrożeniu po II wojnie stały się podstawą do przyjęcia przez UNESCO tzw. rekomendacji warszawskiej w sprawie odbudowy i rekonstrukcji dziedzictwa kulturowego. Ona wskazuje zasady, jakimi należy się kierować przy odbudowie zabytków, ze szczególnym uwzględnieniem historycznych miast zniszczonych w wyniku konfliktów zbrojnych albo katastrof naturalnych. Ta rekomendacja została przyjęta niedawno, pięć lat temu na Zamku Królewskim w Warszawie” - przypomniał wiceminister kultury.

Sellin zwrócił uwagę, że „Polska jest krajem aktywnie dbającym o ochronę zabytków”. „Jest nie tylko jednym z pierwszych państw sygnatariuszy Konwencji w sprawie Ochrony Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Naturalnego z 1972 r., ale również od lat wspiera budowę systemu ochrony światowego dziedzictwa na poziomie UNESCO. Obecnie na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO znajduje się 17 polskich obiektów, m.in. Królewskie Kopalnie Soli w Wieliczce i Bochni, stare miasta w Krakowie czy w Warszawie, Zamek Krzyżacki w Malborku, w którym wczoraj byłem, czy też drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regionie Karpat” – przypomniał. Dodał, że „od II wojny światowej Polacy stali się światowymi ekspertami w dziedzinie konserwacji zabytków”.

Sellin zwrócił uwagę, że „dzisiaj polskie służby konserwatorskie zaangażowane są w ratowanie dziedzictwa kulturowego Ukrainy, zagrożonego w wyniku rosyjskiej inwazji”.

„Z inicjatywy prof. Piotra Glińskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego powstało Centrum Pomocy dla Kultury na Ukrainie przy instytucji, która nam pomaga, przy Narodowym Instytucie Dziedzictwa z panią dyrektor (Katarzyną) Zalasińską na czele. Nie tylko dostarczamy niezbędną pomoc materiałową dla ukraińskich muzeów, archiwów i bibliotek, lecz także koordynujemy polskie wsparcie rządowe oraz międzynarodowe inicjatyw pomocowych” - wyjaśnił.

Według wiceszefa MKIDN, „Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków jest dobrym momentem do podjęcia dyskusji nad obowiązującym stanem prawnym w zakresie ich ochrony”. „Dlatego tegoroczne obchody Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków będą również okazją do dyskusji nad stworzeniem nowej regulacji w tym zakresie. O tym będziemy dyskutować na obchodach i na konferencji, która zaraz się tutaj rozpocznie, ze specjalistami. Myślę, że przyszedł czas na całościowe uregulowanie problematyki ochrony i opracowanie czegoś, co można roboczo nazwać kodeksem dziedzictwa” - podsumował.

Uczestnicząca w briefingu dyrektor Narodowego Instytutu Dziedzictwa Katarzyna Zalasińska wskazała, że obecny rok jest rokiem wielu jubileuszy, w tym również jubileuszu Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków, „święta międzynarodowego”.

„Ale dla nas ten szczególny wymiar ma jubileusz 10-lecia wpisu cerkwi na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, polsko-ukraińskiego wpisu. Stąd również tegoroczne obchody i wybór miejsca są dla nas szczególne, ponieważ w grupie uczestników dzisiejszego spotkania jest, co dla nas szczególnie ważne, delegacja naszych przyjaciół, ekspertów, konserwatorów z Ukrainy” – podkreśliła dyr. NID.

Dodała, że świętując ten jubileusz jednocześnie myślimy „o tych wszystkich wyzwaniach i tym wszystkim, co dzieje się na Ukrainie jeśli chodzi o zagrożenie dziedzictwa kulturowego”.

Powtórzyła za wiceministrem Sellinem, że Narodowy Instytut Dziedzictwa jest zaangażowany w działania pomocowe dla kultury na Ukrainie. Zauważyła, że niezwykle istotne jest wsparcie eksperckie, takie jak m.in. inwentaryzacja spraw, dokumentowanie zabytków. „To jest ta wiedza, którą polscy specjaliści zbierali przez dziesiątki lat i teraz tą wiedzą i doświadczeniem dzielimy się i będziemy się dzielić z naszymi partnerami z Ukrainy” – zapewniła Zalasińska.

Po briefingu, na sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie nastąpiło oficjalne otwarcie Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków połączone z wernisażem wystawy „Skarby drewnianej architektury sakralnej. Kościoły i cerkwie na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO”.

dziennik baltyckiMa 60 cm i... 353 lata, kosztował ponad 1,3 mln złotych. Muzeum Zamkowe w Malborku wzbogaciło się o niezwykły zabytek do swojej światowej sławy kolekcji bursztynu. To XVII-wieczny ołtarzyk, który jest zapowiedzią „zakupowej ofensywy” malborskiej instytucji kultury.

Zamkowa kolekcja bursztynu bogatsza o XVII-wieczny ołtarzyk
Unikatowy eksponat, który trafił do zbiorów Muzeum Zamkowego w Malborku, to dzieło rąk XVII-wiecznych gdańskich mistrzów bursztynniczych. Datowane jest na 1670 rok, ale kto wie, czy żmudna, precyzyjna praca nad każdym elementem ołtarzyka trwała wcześniej nie miesiącami, lecz latami. Przedstawiciele muzeum natrafili na ten eksponat podczas ubiegłorocznych targów sztuki w holenderskim Maastricht. Idealnie wpisywałby się w zamkową kolekcję, więc rozpoczęły się negocjacje z właścicielem z Monachium.

Jak ołtarzyk trafił w ręce dotychczasowego posiadacza? Z ustaleń muzealników wynika, że po tym, jak obiekt wyszedł z jednego z gdańskich warsztatów, przez wiele pokoleń należał do rodziny szlacheckiej najprawdopodobniej z Niemiec. W latach 80. XX wieku właśnie ta rodzina po wielu latach odsprzedał zabytek prywatnemu kolekcjonerowi, a w 2008 roku odkupiło go Kunstkammer Georg Laue z Monachium.

- Jest to ołtarzyk wysoki, wykonany z wysokiej jakości bursztynu bałtyckiego – czerwonego, przejrzystego, niezwykle bogato zdobionego. A warto podkreślić, że bursztyn jest materiałem bardzo kruchym i wymaga wielkiej delikatności i zręczności, aby ten kawałek żywicy odpowiednio obrobić, naciąć do odpowiednich kształtów czy też zwyczajnie przyozdobić – wyjaśnia Katarzyna Kita, opiekunka kolekcji bursztynu w Muzeum Zamkowym w Malborku.
- Piękne uzupełnienia z kości słoniowej dopełniają całości kompozycji i całości narracji, czyli opowieści o Męce Pańskiej. Nad całością góruje figura Chrystusa Ukrzyżowanego niezwykle dokładnie wykonana w kości i uzupełniona plakietkami ze scenami biczowania, niesienia krzyża czy postaciami świętych.

Nie wiadomo, kto z imienia i nazwiska z tak wielkim kunsztem wykonał dzieło, które po 353 latach Muzeum Zamkowe zakupiło za 290 tys. euro, a w przeliczeniu na złotówki po obecnym kursie – ponad 1,3 mln zł. Transakcja mogła dojść do skutku dzięki dofinansowaniu kwotą 1 mln zł z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Resztę wyłożyła malborska instytucja.

Wniosek pana dyrektora był bardzo przekonujący, doceniliśmy rangę planu zakupu tego dzieła, prestiż najważniejszej w Polsce specjalistycznej kolekcji bursztynu – która cieszy się uznaniem badaczy z całego świata, ale również setek tysięcy turystów, którzy specjalnie przyjeżdżają do Malborka, by podziwiać wystawę stałą bursztynu – mówił Jarosław Sellin, wiceminister kultury i generalny konserwator zabytków, przy okazji prezentacji dzieła w poniedziałkowe popołudnie (17 kwietnia) w malborskim zamku.

To sygnał do "zakupowej ofensywy" Muzeum Zamkowego
Wiceminister przypomniał, że ta kolekcja powstawała od momentu utworzenia Muzeum Zamkowego w 1961 roku i obecnie składa się z około 2 tysięcy obiektów. Z kolei wszystkie zbiory trzech zamków zarządzanych przez muzeum: w Malborku, Kwidzynie i Sztumie - liczą 59 838 eksponatów, co skrupulatnie podał dyrektor Janusz Trupinda. W ciągu najbliższych siedmiu lat instytucja chce pozyskać w formie zakupów, darów i depozytów dodatkowo 1165 obiektów. Razem ma to doprowadzić do stworzenia 20 stałych wystaw układających się w spójną opowieść o trzech zamkach, której obecnie brakuje.

- Będą to zarówno wystawy nowe, jak też zrewitalizowane, przearanżowane wystawy stałe, które już istnieją. A skoro tak, to zmierzymy się również z materią, a więc konieczne będą badania i prace konserwatorskie. Zmierzymy się z wprowadzaniem do naszych wnętrz nowoczesnego muzealnego wyposażenia, oświetlenia, sprzętu wystawienniczego. Ale przede wszystkim, żeby stworzyć te 20 wystaw stałych, potrzebujemy eksponatów - wyjaśnia dr hab. Janusz Trupinda.

Zakup XVII-wiecznego bursztynowego ołtarzyka jest sygnałem, że – jak powiedział dyrektor - Muzeum Zamkowe w Malborku przystępuje do „ofensywy zakupowej”, która w ciągu siedmiu lat odmieni trzy zamki. Obecnie czasami rzeczywiście zdarza się zobaczyć zaskoczenie w oczach turystów, którzy spodziewaliby się większej liczby ekspozycji w zabytkowych wnętrzach. Sprostanie wyzwaniu będzie wiązało się z wielkimi nakładami finansowymi, które na tę chwilę trudno jest jeszcze oszacować.

radiogdanskWiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin w poniedziałek gościł w Rusocinie koło Pruszcza Gdańskiego. Najpierw uczestniczył w multimedialnym, mobilnym spektaklu „Iskry Niepodległej”, opowiadającym historie wybitnych Polek i Polaków. Później udał się na tereny przy tamtejszej szkole, by przy dębie pamięci posadzonym dla uhonorowania zamordowanego w przez NKWD porucznika Zygmunta Miary uczcić pamięć ofiar zbrodni katyńskiej.

Multimedialny, mobilny spektakl „Iskry Niepodległej” od poniedziałku oglądać można w Rusocinie koło Pruszcza Gdańskiego. Specjalnie stworzona ciężarówka z mini salą kinową wewnątrz od dwóch miesięcy przemierza kraj opowiadając historie wybitnych Polek i Polaków.

– To forma atrakcyjna dla młodzieży. Jest to właśnie przemawianie ich językiem, multimedialnym, komputerowym, są też elementy związane ze sztuczną inteligencją. Ponadto znajdziemy tam też sporo wiedzy, bo poza 20-minutowym pokazem jest możliwość poznawania biogramów najważniejszych postaci ostatnich 150 lat w Polsce. To dobra lekcja historii – podkreśla Jarosław Sellin.

ODPOWIEDŹ NA WSPÓŁCZESNOŚĆ
Jak mówi wojewoda pomorski Dariusz Drelich, jest to odpowiedź na współczesność.

– Prezentacja ojców niepodległości naszej historii musi też mieć takie formy nowoczesne. Wydaje się, że to jest świetny pomysł i będzie się cieszył dużym zainteresowaniem młodzieży – tłumaczy.

Spektakl w tym miejscu oglądać można będzie do środy. W całej Polsce, do jesieni także w niemal 100 miejscowościach informuje biuro „Niepodległej”. Do dziś w kilkunastu miejscach w kraju swoisty spektakl obejrzało kilka tysięcy osób.

PAMIĘĆ OFIAR ZBRODNI KATYŃSKIEJ
Tymczasem koło szkoły uczczono pamięć ofiar zbrodni katyńskiej. Przy dębie pamięci posadzonym dla uhonorowania zamordowanego w przez NKWD porucznika Zygmunta Miary złożono kwiaty.

Jak przypomina Sellin, cztery dni temu obchodziliśmy 80 rocznicę ujawnienia zbrodni katyńskiej.

– W tamtejszych, wojennych okolicznościach – bo to właśnie miało miejsce 13 kwietnia 1943 roku – straciliśmy prawie 22 tysiące przedstawicieli polskich elit politycznych, społecznych, kulturowych, naukowych – tłumaczy.

– Niesiemy przez naszych rodziców, dziadów tę historię dla przyszłych pokoleń – dodaje poseł PiS Kazimierz Smoliński.

– To bohaterowie ale i męczennicy – mówił podczas uroczystości wnuk porucznika Miary – Zygmunt Będkowski. – Oni nie zginęli w walce. Oni zginęli rozstrzelani i jeszcze wielu z nich miało skrępowane ręce drutem kolczastym – dodaje.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search