republikaZmarły w piątek w wieku 87 lat Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce i były przewodniczący Knesetu, został pochowany w niedzielę na cmentarzu na Wzgórzu Herzla, w kwaterze najważniejszych przywódców izraelskich. Zostali tam pochowani m.in. premierzy Golda Meir, Icchak Rabin i Szimon Peres. Nazwa miejsca pochodzi od Theodora Herzla, zmarłego na początku XX wieku twórcy współczesnego syjonizmu.

Na pogrzebie państwowym obecni byli zgodnie z protokołem prezydent Izraela Icchak Herzog, przewodniczący Knesetu Amir Ohana i prezes Sądu Najwyższego Ester Hajut, a także m.in. były prezydent Reuwen Riwlin, szef Instytutu Yad Vashem Dani Dajan oraz wielu byłych i obecnych polityków.

Z Warszawy przybyli również sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski oraz sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin, którzy złożyli wieniec i przekazali list kondolencyjny od prezydenta Andrzeja Dudy.

Weiss był izraelskim politykiem, dyplomatą, profesorem nauk politycznych, autorem wielu książek naukowych i literackich, publicystą. Od lat działał na rzecz zbliżenia Polski i Izraela oraz dialogu międzykulturowego, cieszył się autorytetem w sprawach polsko-żydowskich.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu na początku niedzielnego posiedzenia rządu złożył kondolencje rodzinie Weissa: "Szewach był wiernym przedstawicielem narodu Izraela i ocalałych z Zagłady. Doceniałem jego zaangażowanie na rzecz obywateli Izraela, powstania jego narodu, państwa Izrael, a zwłaszcza upamiętnienia Holokaustu. Poświęcił się temu każdym włóknem swojej duszy. Niech odpoczywa w pokoju".

dziennik baltyckiPonad 90 prac wykonanych przez artystów z niepełnosprawnościami można oglądać na ekspozycji „Wieliczka i Malbork - śladami zabytków na liście UNESCO” w Muzeum Zamkowym w Malborku. Wystawa została zainaugurowana wernisażem w czwartkowy wieczór (2 lutego).

Plenery malarskie dla osób z niepełnosprawnościami organizowane są przez Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka wspólnie z Fundacją Sztuki Osób Niepełnosprawnych w Krakowie od 1999 r. Tym razem do współpracy zostało również zaproszone Muzeum Zamkowe w Malborku. Jesienią 2021 roku artyści z całej Polski uwieczniali zamki w Malborku i Kwidzynie.

W plenerze wzięło udział ponad 40 uczestników m.in. z Bytomia, Katowic, Krakowa, Krosna, Krzeszowic, Lublińca, Nowego Sącza, Piekar Śląskich, Pszczyny, Szczecina, Świątnik Górnych czy Włocławka. Powstała ekspozycja „Wieliczka i Malbork - śladami zabytków na liście UNESCO”, którą najpierw można było oglądać na trzecim poziomie kopalni w Wieliczce, następnie w Politechnice Krakowskiej, a w czwartkowy wieczór (2 lutego) uroczyście otwarto ją w Przyziemiu Karwanu w Muzeum Zamkowym.

Połączeni... solą, ale przede wszystkim listą UNESCO
List do uczestników malborskiego wernisażu skierował Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.

Nie mam wątpliwości, że to przedsięwzięcie realizowane z powodzeniem od wielu lat jest doskonałym dowodem na możliwość skutecznego przełamywania barier i pokonania własnych ograniczeń. Ta wyjątkowa forma obcowania ze sztuką pozwala również wysnuć twierdzenie, że talent jest wielkim darem, który w żaden sposób nie jest uzależniony od sprawności fizycznej – napisał Jarosław Sellin.

Na wystawie zaprezentowano ponad 90 prac – obrazów, rysunków i fotografii. Jak informują organizatorzy, „radosne i wielobarwne prace pokazują zarówno ogólne widoki zamków, jak i ich fragmenty, architekturę wnętrz, miejsca sakralne, a także detale takie jak pieczęcie, motywy dekoracyjne kafli i posadzek. Na niektórych pracach pojawiły się postacie w historycznych strojach. Twórcy zastosowali następujące techniki: olej, akwarela, pastel, sepia i rysunek”.

- Te prace są wyjątkowe, bo też i miejsce jest wyjątkowe. Zastanawiałem się nad związkami Wieliczki i Malborka. Sięgając wstecz, do historii, na pewno z soli Wieliczki były finansowane w dużym stopniu dochody skarbu króla polskiego. Z czegoś trzeba było finansować tę wielką wojnę z zakonem i czymś trzeba też było konserwować mięso w beczkach na tę przygotowywaną wojnę. Ale to inna historia – mówił Jan Godłowski, dyrektor Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka.

Współcześnie natomiast oba miejsca łączy obecność na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zamek w Malborku jest na niej od 1997 r.

Wieliczka jest tym najstarszym wpisem w Polsce, bo z 1978 r., a w tym roku mamy z kolei 10-lecie rozszerzenia wpisu o nasz zamek żupny, który też był rezydencją królewską, więc to jest też coś, co łączy nas z zamkiem malborskim – dodał Jan Godłowski.

Artyści niepełnosprawni wybrali zamek na plener malarski
W tych pracach widać serce, zachwyt i rozum
Dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku tę ekspozycję widział już wcześniej w kopalni Wieliczka i do tej pory jest pod wrażeniem prac.

One są wyjątkowe z kilku względów. Nie tylko dlatego, że zamek malborski, zamek kwidzyński czy katedra kwidzyńska są obiektami tak pięknymi. To jest wystawa, w której widać serce, zachwyt, ale widać też rozum, wiedzę oraz bardzo dojrzałe spojrzenie i na zamek malborski, na zespół katedralno-zamkowy w Kwidzynie – mówił dr hab. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku z oddziałami w Kwidzynie i Sztumie.

Podczas pleneru artystom towarzyszyli pracownicy działu edukacji Muzeum Zamkowego, służąc radą na temat architektury i historii obiektów.

- W tych pracach widzę także mnóstwo wiedzy, dlatego szczególne ukłony dla tych, którzy plener zorganizowali – dla edukatorów z Wieliczki i naszych, którzy przecież uczestniczyli w tym plenerze. Tu widać zamek nie tylko piękny, ale zamek, który jest przemyślany. Jest mnóstwo motywów, znajdują się tutaj prace wręcz narracyjne, które są taką syntezą historii zamku, historii pierwszych gospodarzy zamku, czyli Krzyżaków – opowiadał Janusz Trupinda.

W imieniu Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych organizatorom oraz uczestnikom pleneru i wystawy podziękowała Barbara Marzec z Sosnowca – malarka, fotografka, ale też poetka. W jej wystąpieniu nie zabrakło liryczności.

Wszystkim uczestnikom pleneru życzę radości z życia, bo życie to jest jak kropelka rosy, którą trzeba cenić jak mgiełkę za oknem – powiedziała pani Barbara.

"Iść przed siebie, twardym być i nie mazgaić"
Uczestnicy wernisażu mieli okazję, niektórzy z niemal otwartymi buziami ze zdumienia i podziwu, zobaczyć przy pracy artystę Stanisława Kmiecika z Krakowa rysującego stopami.

- Urodziłem się bez rąk, więc całe życie wszystko robię nogami. Malowanie jest dla mnie tak zwykłą sprawą, jak chwytanie i inne czynności. Ludzie dziwią się, no ale w sumie dlaczego mieliby się nie dziwić? Dorośli robią z tego „zagadnienie”, a najfajniejsze są dzieci. Pół godzinki im wystarczy i się przyzwyczajają. Dzieci szybko pojmują, że „on maluje nogami, dlatego że może to robić”. To jest dla nich oczywiste, zrozumiałe – opowiada pan Stanisław.

50-letni artysta, należący do Światowego Związku Malujących Ustami i Nogami, maluje od najmłodszych lat.

- Wie pan, jak się idzie do szkoły, ma się kilka lat, to nauczyciele patrzą, co z dziecka będzie. Wszyscy rysujemy, jak jesteśmy mali. W moim przypadku zaczęło się od tamtego momentu. Potem chodziłem do pracowni wielu mistrzów, ale moim zdaniem później rysuje się w podobnym stylu, jak profesor. Dlatego chciałem samodzielnie, chciałem też być troszkę komercyjny. Należę do Światowego Związku Malujących Ustami i Nogami, więc my zarabiamy wydając nasze rzeczy w postaci kartek i kalendarzy; to musi być ładne i zrozumiałe. A prawdziwi artyści robią coś, żeby widz się zastanawiał, co mieli na myśli – mówi Stanisław Kmiecik.

Ci, którzy obejrzą prace krakowianina, nie będą jednak mieli żadnych wątpliwości, że jest prawdziwym artystą. Podczas wernisażu nie brakowało zachwytów nad jego obrazami.

- Nie chciałem tu robić typowo murowanych rzeczy, bo przez te cegły to można „się zastrzelić”, za dużo tego do malowania. A zrobić płaszczyznę płaską i która nie ma faktury - to też jest błędem, więc wymyśliłem, że zamek będzie tłem dla roślinności i dla pory roku. Dla mnie są ważniejsze pejzaże, więc zamek został tutaj niejako odsunięty na drugi plan. Nie jest sam w sobie gwiazdą, tu przyroda jest gwiazdą – wyjaśnia pan Stanisław.

Uwagę niektórych uczestników wernisaży prócz techniki malowania przyciągnęła jego koszulka z nazwą zespołu metalowego Slayer.

Slayera i w ogóle ciężki metal od zawsze uwielbiam. To jest moje takie credo życiowe: bycie metalowcem. Co to znaczy? Iść przed siebie, twardym być i nie mazgaić – mówi Stanisław Kmiecik.

Wystawa w związku z tym, że umieszczona w Przyziemiu Karwanu, jest ogólnodostępna i można ją zwiedzać bez kupowania biletu do zamku codziennie w godz. 9-16. W czerwcu zostanie przeniesiona do Kwidzyna.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search