W okresie jagiellońskim i królów elekcyjnych to była korona RP, okno na świat. Potem była dramatyczna historia rozbiorów oraz II wojny światowej. I agresywnego państewka antypolskiego – czyli Wolnego Miasta Gdańska. Gdańsk ma jednak niepodważalnie swoją wagę w historii Polski. I my to chcemy pokazać.
Co udało się wypracować z prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz podczas ubiegłotygodniowego spotkania? Kompromis, porozumienie? Jest pan zadowolony z tej rozmowy?
Jarosław Sellin: Przede wszystkim jestem zadowolony, że ta rozmowa się odbyła. Prosiłem o nią od dłuższego czasu. Chciałem rozmawiać spokojnie, żeby nie było wokół tego niepotrzebnego konfliktu, niepotrzebnego napięcia. Dobrze, że wreszcie się udało. Myślę, że to powinno nas łączyć. Żeby powstało narodowe, atrakcyjne, ciekawe, merytoryczne, plenerowe Muzeum Westerplatte.
Zabiegamy o to od kilkunastu lat. Już w 2006 r. powołaliśmy pełnomocnika wojewody pomorskiego do budowy tego muzeum, a 1 września 2007 r. powołaliśmy je jako oddział Muzeum Historii Polski. Potem straciliśmy władzę i okazało się, że rząd PO-PSL, a także władze Gdańska nie są tym zainteresowane.
W grudniu 2015 r., gdy wróciliśmy do władzy, natychmiast powołaliśmy Muzeum Westerplatte i Wojny Obronnej 1939, wkrótce tworząc z niego filię Muzeum II Wojny
Światowej w Gdańsku. Dziś chcemy je zbudować nie w konflikcie, tylko we współpracy z miastem. Jednak o kompromisie i porozumieniu będę mógł mówić wtedy, kiedy nasze prośby zostaną zrealizowane.
Rozumiem, że porozumienie w tej kwestii zostało osiągnięte?
Mam nadzieję, że tak. Zaproponowałem pani prezydent, żeby, po pierwsze, przedstawiciele miasta weszli do Komitetu Honorowego Budowy Muzeum Westerplatte, który będzie miał wpływ na to, aby przygotować szczegółowe plany, jak upamiętnienie ma wyglądać w konkretnych miejscach, jeszcze zanim inwestycja powstanie.
Myślę, że to jest atrakcyjna propozycja dla miasta. Żeby miało poczucie, że jest współautorem koncepcji. Po drugie, żeby przedstawiciel miasta wszedł do Rady Muzeum II Wojny Światowej. Ona funkcjonuje już dwa lata. Prosiliśmy miasto o to, żeby przedstawiciele tam zasiedli. W Radzie są wybitni historycy, muzealnicy, kombatanci, a nie ma przedstawiciela miasta, w którym to muzeum funkcjonuje. Z niezrozumiałych dla nas przyczyn miasto dotąd odmawiało oddelegowania swoich przedstawicieli do Rady. Po trzecie, zapraszamy do Komitetu Honorowego Budowy Pomnika Witolda Pileckiego
w Gdańsku. Pomnik jest już gotowy. Będzie odsłonięty we wrześniu. I podobnie, z niezrozumiałych dla nas przyczyn, mimo próśb, miasto nie oddelegowało przedstawiciela, choć zgodził się w nim zasiąść marszałek pomorski Mieczysław Struk z Platformy Obywatelskiej. Mam nadzieję, że te trzy prośby będą zrealizowane i będziemy współpracować. To będą wspólne pola współpracy.
Jak w takim razie oceniać plany wprowadzenia specustawy, która oddaje teren Westerplatte pod władanie państwa? Ona jest jeszcze potrzebna?
To jest, moim zdaniem, niezbędne. Postulatu pani prezydent, żeby wycofać się ze specustawy, nie przyjąłem.
Aby zrealizować tę inwestycję, czyli postawić muzeum, a uważam, że jest to możliwe w ciągu trzech–czterech lat, ustawa jest niezbędna. Mamy tam problem z rozproszeniem właścicielskim i nie dotyczy to tylko własności miasta i jego zarządu nad gruntami skarbu państwa. Tam jest kilka podmiotów, które mają współwłasność. I bez specustawy trudno będzie to muzeum wybudować. Podtrzymujemy wolę uregulowania tej kwestii przez specustawę. Właściciele dostaną odszkodowanie. Ustawa zakłada także pewne uproszczenia proceduralno--administracyjne, które umożliwią szybkie zrealizowanie tej inwestycji.
Deklaracji pani prezydent, że wniesie ona te tereny pod budowę muzeum pod warunkiem wycofania specustawy, nie przyjmujemy, dlatego że specustawa reguluje kwestie gruntów w ogóle, a nie tylko kwestię gruntów miasta Gdańska.