niezalenaKolejne decyzje dotyczące ewentualnego otwierania instytucji kultury przedstawimy w połowie lutego - zapowiedział we wtorek wiceszef MKiDN Jarosław Sellin. Zapewnił też, że przygotowywana przez rząd tarcza antykryzysowa, tak jak dotychczas, uwzględni pomoc dla artystów.
W Radiu Zet Sellin był pytany o otwarcie przez rząd od 1 lutego m.in. muzeów i galerii sztuki ze względu na mniejszą liczbę zakażeń koronawirusem.

To są decyzje wynikające z tego, że my chcemy otwierać. My chcemy otwierać, ale oczywiście musimy słuchać ekspertów, specjalistów, którzy mówią, gdzie jest większe ryzyko roznoszenia się tego wirusa i tam, gdzie jest ono mniejsze, to takie otwarcie jest możliwe, tam, gdzie jest większe, (to) nie jest możliwe - odpowiedział Sellin, dodając, że np. w muzeach ryzyko zakażenia jest mniejsze m.in. ze względu na ich większą przestrzeń i krótszy pobyt niż np. w teatrach.

Pytany, czy przewidywany jest termin otwarcia pozostałych instytucji kulturalnych, takich jak np. kina, teatry i filharmonie, Sellin przypomniał, że przed obecnym - od jesieni br. - zamknięciem tych instytucji można było z nich korzystać, choć w ograniczonym zakresie.

Nie wiemy, jak ten wirus może uderzyć, (ale) jeżeli nie będzie tej trzeciej fali (epidemii), to oczywiście będziemy zwolennikami otwierania instytucji jak najszybciej. Wszystko jest możliwe - w połowie lutego będą kolejne decyzje komunikowane w sprawie tego, jak sytuacja (dotycząca otwarcia instytucji) już w drugiej połowie lutego ma wyglądać - zapowiedział, zastrzegając, że w tej sprawie - ze względu na nieprzewidywalność epidemii - należy być ostrożnym.

Wiceszef MKiDN był też pytany o dalszą pomoc dla artystów związaną z epidemią.

Dopóki trwa pandemia, dopóki są ograniczenia, dopóki nie można po prostu działać i instytucje są zamknięte albo działać można w ograniczonym zakresie, to są straty, więc (...) w kolejnych tarczach antykryzysowych też instytucje kultury będą uwzględniane tak jak w dotychczasowych. Być może też kolejne tzw. branżowe wsparcia będą uruchamiane"- mówił Sellin.

Dopytywany o termin tej pomocy wiceszef MKiDN odpowiedział, że obecnie trwają prace rządu nad kolejną tarczą antykryzysową. "I będą kolejne propozycje" - zapewnił wiceminister kultury.

polskie radio pl logo- Nie zgadzam się z tezą, że branża kultury przez pandemię bardzo ucierpiała. Do programu wsparcia dla całej tej branży, który w zeszłym roku wynosił ponad 5 miliardów złotych na wszystkie działania zaplanowane w "normalnym" roku dodano 6 miliardów złotych, a więc drugie tyle - powiedział w Programie 1 Polskiego Radia Jarosław Sellin z Prawa i Sprawiedliwości. Gościem audycji był także Konrad Frysztak, poseł Platformy Obywatelskiej.

Od 1 lutego po długiej przerwie z powodu lockdownu ponownie zostały otwarte galerie sztuki i muzea.

- Dzięki temu nie mamy zjawiska bankructwa instytucji kultury. Nie słyszałem o żadnej takiej publicznej placówce, która by przestała funkcjonować. Nie mamy zjawiska masowego bezrobocia w branży kultury. Staraliśmy się o to, aby instytucje i ludzie w nich zatrudnieni przetrwali ten trudny czas do momentu, kiedy będzie można funkcjonować normalnie - podkreślił Jarosław Sellin.

Była wiceminister zdrowia: przygotowywane są kolejne rozwiązania pomocowe dla przedsiębiorców
Jak podkreślił polityk PiS, ci, którzy nie pracują w instytucjach kultury, nie zostali sami. - Mogli liczyć na różne programy branżowe zawarte zarówno w tarczy antykryzysowej w postaci różnych zwolnień z opłat, jak i w postaci programu "Kultura w sieci", z funduszu wsparcia kultury, czy też stypendiów ministra powiększonych. Nikogo nie pozostawiliśmy bez pomocy - zaznaczył.

Z kolei poseł Frysztak nie zgodził się z taką analizą stanu rzeczy. - Kultura to nie tylko instytucje publiczne. One sobie zawsze poradzą, bo jednostki samorządu terytorialnego udźwigną i te wydatki, które na nie spadły, w związku z tym, że nie ma spektakli, nie ma sprzedaży biletów. Kultura to również prywatny sektor. Jednostki nie zawsze mogą sobie poradzić z kryzysem - ocenił.

- Na pewno jest jakiś indywidualny uszczerbek w portfelach, ale nie ma sytuacji takiej, że można powiedzieć, że coś się zamknęło, czy jakiś podmiot zbankrutował - podsumował Jarosław Sellin.

radiogdanskTrwa druga fala protestów przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. Zaatakowano siedzibę TK, biura posłów, zniszczono także budynek poznańskiego radia publicznego. Mimo wszystko organizator WOŚP poparł Strajk Kobiet. Co na ten temat sądzą pomorscy politycy?

O to Jarosław Popek zapytał swoich gości - Marka Rutkę z Lewicy, Karola Rabendę z Porozumienia, Jarosława Sellina z Prawa i Sprawiedliwości oraz Jerzego Borowczaka z Platformy Obywatelskiej.

Wysłuchaj nagrania audycji

- Zawsze byłem darczyńcą WOŚP i martwi mnie, że organizator tego pięknego charytatywnego wydarzenia poparł Strajk Kobiet i akcję skrajnych feministek, które dążą do tego, by na życzenie zabijać nienarodzone dzieci. Jednocześnie organizator chce wspierać dzieci. To jest schizofrenia. Na moim biurze poselskim pojawiły się napisy "Kaczyński do piachu", "potrzebny jest drugi Smoleńsk". To jest życzenie śmierci konkretnym ludziom, konkretnym politykom, już nie mówiąc o wulgaryzmach, które są proponowane przez liderkę tego środowiska i jej współpracowników i na konferencjach, i na ulicach. Szefowa struktury twierdzi, że język domowy trafił na ulicę. W moim domu i w domach, które odwiedzam, takiego języka się nie używa. Jest agresja symboliczna słowna i fizyczna. Celem tego środowiska jest wzbudzanie emocji wokół trudnej i delikatnej sprawy, a ostatecznym obalenie władzy, siedmiokrotnie zweryfikowanej pozytywnie w demokratycznych wyborach - wskazał Jarosław Sellin.

- Nie należy przechodzić do porządku dziennego wobec tego, co wydarzyło się podczas 29. finału WOŚP. Chciałbym podziękować szczególnie wszystkim, których spotkałem na ulicach Trójmiasta i okolic. Dla mnie bardzo ważne jest życie i zdrowie dzieci, które cierpią, a którym Polska nie zapewnia odpowiedniej opieki medycznej. Trudno powiedzieć, czy formy protestów są brutalne. Od opublikowania tzw. uzasadnienia do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego biorę udział w manifestacjach na ulicach Gdyni i żadnej brutalności nie widziałem. Dynamika protestów ulicznych jest specyficzna, padają różne hasła, które nie wszystkie mi się podobają, ale absolutnie rozumiem wzburzenie wielu młodych ludzi. Nie widzę agresji - stwierdził Marek Rutka.

 

- Kiedyś na meczu krzyczało się "sędzia kalosz", teraz krzyczy się inaczej. Wybory wygrywa się przez kupienie wyborców obietnicami. Ludzie się na to dają nabierać. Dopóki władza będzie taka, że nie będzie ludzi słuchać i będzie korzystała z kruczków prawnych, żeby ich upodlić, żeby ich zmarginalizować, będzie to trwało. To wszystko jest niezgodne z konstytucją, z pandemią. Gdy ludzie nie czują, że ta władza ich słucha, tylko nimi pomiata, to dochodzi do wulgaryzmów. Nie możemy przebić się ze swoimi argumentami, czy to na komisjach sejmowych, które nie są zwoływane, czy kiedy nie ma debaty publicznej. Dopóki władza się nie cofnie i nie zacznie rozmawiać z obywatelami, to wulgaryzm będzie rósł - zaznaczył Jerzy Borowczak.

- Rozmowy sejmowe, jeśli część polityków będzie zachęcała do takiego języka agresji i przemocy na ulicach, raczej nie doprowadzą do przekonania zwolenników czy to Lewicy, czy PO, do zaprzestania stosowania takiej polityki. Jeśli jest na to przyzwolenie partii, to ciężko będzie z tą ulicą rozmawiać. Żyjemy w państwie demokratycznym, jedyną możliwością rozwiązania konfliktu jest parlament i droga legislacji. Droga manifestacji czy rewolty przynosi inne konflikty i może spowodować eskalację, czego byśmy nie chcieli. Mam jednak wrażenie, że część dąży do tego, żeby coś się niedobrego na tych ulicach stało. Opozycja, jeśli nie może wygrać wyborów w sposób demokratyczny, to chciałaby obalić władzę w sposób niedemokratyczny. To kontynuacja tego, co dzień po wyborach w 2015 roku ogłosiła Platforma Obywatelska, "ulica i zagranica" - podsumował Karol Rabenda.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search