rmf24Szczątki Mieczysława Jałowieckiego - człowieka, który wykupił dla Polski Westerplatte i jego żony Zofii Jałowieckiej złożono w grobie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku.

Zapomniany grób zasłużonego dla Gdańska i Polski działacza odnaleziono kilka miesięcy temu na londyńskim Elmers End Cemetery w Beckenham. Kilka dni temu szczątki Mieczysława Jałowieckiego oraz jego drugiej żony Zofii Anieli z Romockich Jałowieckiej zostały sprowadzone do Gdańska.

W poniedziałek odbył się ich pochówek. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku. Proboszcz parafii św. Brygidy w homilii przypomniał życiorys Jałowieckiego.

Postać Mieczysława Jałowieckiego uczy nas wszystkich patriotyzmu, oddania służbie ojczyźnie ale i bezkompromisowości, wytrwałości w dążeniu do założonych celów, nawet wtedy gdy sytuacja z pozoru wydaje się beznadziejna - mówił ks. Kowalski.

Dodał, że Jałowiecki stał się jednym z "cichych bohaterów", który uznał, że nie ma sprawy piękniejszej niż Polska. A gdy ona jest w potrzebie, należy poświęcić wszystko, aby ją ratować i wspierać, że nie ma idei piękniejszej niż wolność własnej ojczyzny, że za te wartości warto poświęcić swój ziemski czas, swoje talenty, majątek. Oddać zdrowie a nawet życie - podsumował proboszcz.

Po mszy świętej trumny ze szczątkami Jałowieckich zostały przewiezione na Cmentarz Centralny Srebrzysko. W uroczystościach uczestniczył wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Spoczywanie Mieczysława Jałowieckego i jego żony Zofii Jałowieckiej na wieki powinno być tu, na polskiej ziemi, w Gdańsku - powiedział wiceminister.

Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prof. Grzegorz Berendt, który od miesięcy zabiegał o sprowadzenie szczątków do Gdańska podkreślił, że Jałowieccy "pracowali dla kraju i dla rodziny, służyli Polsce w różnych momentach i na różnych polach". Podziękował wiceministrowi i prezydent Gdańska za przeprowadzenie ekshumacji i pochówek na Cmentarzu Centralnym Srebrzysko.

Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przypomniała działalność Jałowieckiego w Gdańsku. Dziś wraz z małżonką wraca do nas, wraca do Polski, której służył z takim oddaniem i do Gdańska, dla którego zrobił tak wiele. Dowiódł, że w różny sposób można służyć ojczyźnie - mówiła.

Prawnuk Mieczysława Jałowieckiego, Andrzej Jałowiecki powiedział, że pochówek w Polsce to spełnienie marzeń jego pradziadka, a jednocześnie "symboliczne zamknięcie pewnego rozdziału bogatej, momentami trudnej, i tragicznej historii rodziny".

Po przemówieniach, w honorowej asyście marynarzy, trumny ze szczątkami Mieczysława Jałowieckego i jego żony Zofii Jałowieckiej spoczęły w grobie w Alei Zasłużonych Cmentarza Centralnego Srzebrzysko.

Mieczysław Jałowiecki był polskim arystokratą, dyplomatą i pierwszym delegatem Rządu Polskiego w Gdańsku. Jako generalny delegat Ministerstwa Aprowizacji w Gdańsku zajmował się organizacją pomocy żywnościowej dla Polski dostarczanej przez port w Gdańsku z USA.

Od 1919 r., w konspiracji z Rządem Polskim, organizował wykup z rąk niemieckich wielu ważnych nieruchomości na terenie tego miasta, w tym na półwyspie Westerplatte. Zorganizował także biuro paszportowe wydające wizy do Polski. Był też członkiem komisji do spraw gdańskich przy polskiej delegacji biorącej udział w konferencji pokojowej w Paryżu.

W 1924 r. za swą działalność dla ojczyzny został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1939 r. wyjechał do Wielkiej Brytanii. Zmarł 10 marca 1962 r. w Beckenham pod Londynem, gdzie został pochowany..

radiogdanskPrzy wojskowej asyście i salwie honorowej szczątki Mieczysława Jałowieckiego oraz jego żony Zofii Anieli z Romockich Jałowieckiej zostały złożone do grobu na gdańskim cmentarzu Srebrzysko. Zakończyły się uroczystości pogrzebowe.

O godz. 9:00 rozpoczęła się msza święta pogrzebowa w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku. Tuż po mszy kondukt pogrzebowy wyruszył ulicami miasta na Cmentarz Srebrzysko, gdzie szczątki państwa Jałowieckich spoczęły w Alei Zasłużonych.

We mszy świętej wzięli udział wiceminister kultury Jarosław Sellin, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej dr hab. Grzegorz Berendt, eurodeputowana Anna Fotyga, pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów Wojciech Labuda, wicewojewoda pomorski Aleksander Jankowski, wicedyrektor Biura Prezydenta Miasta Gdańska Maciej Kuczkowski, pomorska kurator oświaty Małgorzata Bielang, prezes Stowarzyszenia „Godność” Czesław Nowak, a także rodzina Mieczysława Jałowieckiego, w tym jego prawnuk Andrzej Jałowiecki oraz przedstawiciele służb mundurowych, pozostali goście i mieszkańcy Gdańska.

Liturgii przewodniczył ks. infułat Henryk Kilaczyński. Homilię wygłosił proboszcz w parafii. Św. Brygidy ks. Ludwik Kowalski.

– Odprowadzamy na miejsce wiecznego spoczynku bohatera narodowego, delegata rządu polskiego w Gdańsku, który służył Polsce w burzliwym, ale pełnym nadziei okresie międzywojennym. Pochylamy czoło nad jego pamięcią, ale i bohaterstwem; nad człowiekiem, któremu zabrano ojczyznę, orędownikiem polskiej sprawy w Gdańsku. Powróciłeś do Polski, powróciłeś do swojego domu. W dniu dzisiejszym państwo polskie daje świadectwo pamięci i dbałości o syna tej ziemi – mówił w słowie wstępu do mszy ksiądz infułat Henryk Klaczyński.

– Postać Mieczysława Jałowieckiego uczy nas wszystkich patriotyzmu, oddania służbie ojczyźnie ale i bezkompromisowości, wytrwałości w dążeniu do założonych celów, nawet wtedy gdy sytuacja z pozoru wydaje się beznadziejna – mówił ks. Ludwik Kowalski.

Po tych słowach ks. Kowalski przypomniał sylwetkę Jałowieckiego. Dodał także, że był on człowiekiem wykształconym, zamożnym, dysponującym majątkiem ziemskim, a to do tego licznymi fabrykami i kopalniami. – W wyniku rewolucji bolszewickiej stracił wszystko, na co pracował on i kilka pokoleń jego rodziny – podkreślił proboszcz.

– Mimo tego nasz bohater nie poddał się i podjął walkę najpierw o ukochaną Wileńszczyznę, później o Polskę ryzykując życie i narażając się zarówno ludności niemieckiej, jak i swoim rodakom – mówił.

Dodał, że Jałowiecki stał się jednym z owych „cichych bohaterów”, który uznał, że nie ma sprawy piękniejszej niż Polska. – A gdy ona jest w potrzebie należy poświęcić wszystko, aby ją ratować i wspierać, że nie ma idei piękniejszej niż wolność własnej ojczyzny, że za te wartości warto poświęcić swój ziemski czas, swoje talenty, majątek. Oddać zdrowie, a nawet życie – podsumował ks. Kowalski.

Po mszy świętej z bazyliki wyruszył kondukt pogrzebowy, który przejechał ulicami miasta i dotarł na Cmentarz Centralny Srebrzysko.

Uroczystości na cmentarzu rozpoczęły się o godzinie 11:15. Przemówienia wygłosili wiceminister Jarosław Sellin, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej dr hab. Grzegorz Berendt, pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci Wojciech Labuda, wicewojewoda pomorski Aleksander Jankowski, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, wójt gminy Ceków Kolonia Mariusz Chojnacki i prezes Związku Filistrów Arkonii Bartłomiej Kachniarz.

– Serdecznie dziękuję za to, że jesteście, i dziękuję przedstawicielom rządu: panu ministrowi, przedstawicielowi pana premiera oraz przedstawicielowi samorządu gdańskiego w osobie pani prezydent za to, że możliwe było niezwykle sprawne i przeprowadzone w duchu porozumienia zorganizowanie tej uroczystości. Pokazaliśmy w ten sposób, ze umiemy służyć pamięci, umiemy służyć naszemu krajowi i naszemu miastu. Bo gdzie, jak nie w Gdańsku, Mieczysław i Zofia będą najlepiej zaopiekowani – podkreślał dr hab. Berendt.

Mieczysław Jałowiecki był polskim arystokratą, dyplomatą i pierwszym delegatem Rządu Polskiego w Gdańsku. Od 1919 r., w konspiracji z Rządem Polskim, organizował wykup z rąk niemieckich wielu ważnych nieruchomości na terenie tego miasta, w tym na półwyspie Westerplatte.

Zapomniany grób Mieczysława Jałowieckiego odnaleziono kilka miesięcy temu na londyńskim Elmers End Cemetery w Beckenham. O sprowadzenie jego szczątków do Polski od miesięcy zabiegał dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prof. Grzegorz Berendt.

wpolityce„Mamy ewidentne dowody, że dzieło zostało skradzione, więc nie przekonują nas argumenty Niemców, że mogli je sprzedać. Niech zmienią to prawo, bo to nie jest prawo cywilizowane” - mówi portalowi wPolityce.pl sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin.

Skradziony z Polski obraz sprzedany w Niemczech za 310 tys. euro
Jak poinformowała w rozmowie z PAP ambasada RP w Niemczech, wystawiona na sprzedaż przez dom aukcyjny Grisebach akwarela Wassilego Kandinskiego, skradziona w 1984 roku z Muzeum Narodowego w Warszawie, została sprzedana w czwartek w Berlinie za 310 tys. euro.

Według ustaleń niemieckich mediów obraz wystawiła na sprzedaż znana niemiecka miliarderka Maren Otto.

„Będziemy podejmować kolejne kroki prawne”
Co dalej z „Kompozycją”? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy sekretarza stanu w MKiDN Jarosława Sellina.

Nie godzimy się z tą sytuacją, to jest złamanie elementarnych zasad. Niemiecki dom aukcyjny był doskonale poinformowany przez nas, zostało udokumentowane, materiały na ten temat zostały dostarczone przed aukcją – że obraz znalazł się w Niemczech w wyniku przestępstwa— mówi nasz rozmówca.

Skradziono go po dwóch latach pobytu w Muzeum Narodowym w Warszawie (do MN został zakupiony za duże pieniądze) i w tej sytuacji, gdy dom aukcyjny otrzymał taką informację, powinien był wstrzymać aukcję tego obiektu i zaczekać do pełnego wyjaśnienia sprawy przez polskich oraz niemieckich specjalistów— podkreśla wiceminister kultury.

Nie zrobił tego, zachował się – jak słusznie określają to niektórzy – po prostu jak paser. Nie odpuścimy tego— zapewnia.

To obraz, który był zgłoszony na listę dzieł sztuki zaginionych w wyniku kradzieży, liście INTERPOL-u, na naszej liście poszukiwawczej też się znajdował od wielu, wielu lat. W sytuacji, gdy odnalazł się i należało się zachować właściwie, został po prostu sprzedany. Nie godzimy się z tym, będziemy podejmować kolejne kroki prawne, aby ten obraz odzyskać— mówi nam Sellin.

„To nie jest prawo cywilizowane”
Jak to możliwe, że dyrekcja berlińskiego domu aukcyjnego - mimo ewidentnych dowodów świadczących o pochodzeniu dzieła z kradzieży - utrzymuje, że Polska nie ma podstaw do jakichkolwiek roszczeń?

Niemcy mają swoje prawo, które zresztą mało nas obchodzi, że jeżeli ktoś nabył w dobrej wierze ponad 30 lat temu, to jest już jego prawomocnym właścicielem. W innych krajach takie prawo nie obowiązuje, że coś, co jest ukradzione, ewidentnie zrabowane i istnieją na to stuprocentowe dowody, można przetrzymać przez 30 lat, a potem wyciągnąć z jakiejś piwnicy czy schowka— zwraca uwagę wiceszef MKiDN.

Mamy ewidentne dowody, że dzieło zostało skradzione, więc nie przekonują nas argumenty Niemców, że mogli je sprzedać. Niech zmienią to prawo, bo to nie jest prawo cywilizowane— ocenia Jarosław Sellin

papW I Rzeczpospolitej znane były ormiańskie wyroby tkackie, kuśnierskie, hafciarskie czy złotnicze - powiedział w piątek wiceminister kultury Jarosław Sellin podczas wernisażu wystawy „Skarbnica Polskich Ormian” w siedzibie Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich w Warszawie.

Jak wyjaśniono na stronie resortu kultury, "ekspozycja, która jest pierwszą w Polsce stałą wystawą poświęconą kulturze i historii polskich Ormian, bazującą na zbiorach Ormian lwowskich, została objęta patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego".

Wiceminister kultury Jarosław Sellin przypomniał, że "historia bytności Ormian na ziemiach polskich sięga lat 40. XIV wieku, kiedy to kolonie ormiańskie znalazły się w granicach Polski w wyniku wypraw zbrojnych Kazimierza Wielkiego na Ruś Halicką".

"Już w 1356 r. mniejszość ormiańska skupiona w Kamieńcu Podolskim i we Lwowie uzyskała potwierdzenie swojej autonomii. W 1367 r. król Polski udzielił przywileju biskupowi Grzegorzowi, fundując tym samym Kościół ormiański w Polsce i zapewniając mu jednocześnie wszelkie wolności" - mówił. "Od tego momentu liczymy też obecność Ormian na Ziemiach Rzeczypospolitej – w 2017 r. świętowaliśmy jubileusz 650 lat oficjalnego życia Ormian w Polsce" – zaznaczył Sellin, dodając, że "ponad sześć wieków działalności Ormian w Polsce wzbogaciło polską kulturę".

"Dzięki ormiańskim rzemieślnikom i kupcom zyskała ona orientalne cechy" - mówił. "W I Rzeczpospolitej znane były ormiańskie wyroby tkackie, kuśnierskie, hafciarskie czy złotnicze. Z ich inspiracji powstawały wspaniale zdobione pasy kontuszowe czy misterne pierścienie i naszyjniki. Charakterystyczne było również ormiańskie malarstwo miniaturowe, służące celom religijnym" – przypomniał wiceminister kultury.

Podkreślił też rolę Lwowa, w którym funkcjonowała archidiecezja obrządku ormiańskiego, prowadząca liczne przedsięwzięcia kulturalne i społeczne. "Na jej czele stał arcybiskup Józef Teodorowicz, dzięki którego staraniom przeprowadzono gruntowną renowację katedry ormiańskiej, ozdobionej malowidłami Jana Henryka Rosena oraz mozaikami Józefa Mehoffera" - napisano na stronie MKiDN.

"Tragiczny czas II wojny światowej przyniósł niepowetowane straty także dla społeczności Ormian polskich, która była eksterminowana zarówno przez sowieckich, jak i niemieckich okupantów" - powiedział. "Duchowieństwo ormiańskie dzięki wystawianiu fałszywych metryk chrztu przysłużyło się w dziele ratowania Żydów" – przypomniał Sellin.

Odnosząc się do czasów powojennych, wiceminister kultury zauważył, że "w wyniku zmian granic Rzeczypospolitej w 1945 r. ludność ormiańska zmuszona była opuścić kresy południowo-wschodnie, ale mimo rozproszenia i utraty kościołów katolicy ormiańscy uratowali swój obrządek, oddając się pod opiekę prymasów Polski".

Wiceminister Sellin przekazał wyrazy uznania dla organizatorów i twórców wystawy. Wyraził też przekonanie, że "zbiory prezentowane na ekspozycji przyczynią się do poznania i promocji historii polskich Ormian".

Jak wyjaśniono, na wystawie "zaprezentowane zostały najważniejsze wydarzenia oraz postaci historyczne zilustrowane odpowiednio dobranymi eksponatami, oraz obrządek ormiański". "Zaprezentowano m.in. unikatowe rękopisy, starodruki, kolekcję portretów ksień benedyktynek ormiańskich ze Lwowa, zabytkowe szaty i naczynia liturgiczne" - czytamy na stronie MKiDN.

Wystawa "Skarbnica Polskich Ormian" powstała m.in. dzięki dofinansowaniu ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jej organizatorem jest Fundacja Profesora Wacława Szybalskiego.

Ekspozycję można będzie zwiedzać od 9 grudnia w siedzibie Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich przy ul. Świętojerskiej 12 w Warszawie.

Pr24- Prawdopodobnie dom aukcyjny Grisebach wskutek naszej presji, bardzo silnie się obniżył w ciągu doby, jako wiarygodna instytucja. (...) Zreflektował się - mówił w Polskim Radiu 24 Jarosław Selllin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Wysłuchaj nagrania audycji 

Jak informuje "Deutsche Welle", dom aukcyjny Grisebach wstrzymuje transakcję dot. skradzionej w Polsce akwareli Wassilego Kandinskiego.

Zmianę stanowiska Niemców skomentował w PR24 Jarosław Sellin. - Prawdopodobnie dom aukcyjny Grisebach wskutek naszej presji, bardzo silnie się obniżył w ciągu doby, jako wiarygodna instytucja. (...) Zreflektował się. Do czasu wyjaśnienia sprawy w sądzie nie wyda sprzedanego obrazu nabywcy - wyjaśnił.

Zapytany o to, czy nie za późno polska strona dowiedziała się o sprzedaży dzieła Kandinskiego, wiceszef resortu kultury opowiedział: "W naszym katalogu dzieł poszukiwanych ten obraz znajdował się od lat, od momentu kradzieży".

- Nasi pracownicy w specjalnym departamencie start wojennych i restytucji dóbr przeglądają propozycje aukcji w różnych częściach świata i tydzień przed aukcją w Niemczech dowiedzieli się, że ten obraz się pojawił. Dom aukcyjny dostał informację od nas, że ten obraz poszukujemy od wielu, wielu lat i że jest on kradziony, że nie można być paserem, że skradzioną rzecz trzeba oddać - przypomniał.

"Wygramy w sądzie"
Jak dodał gość audycji, obraz został sprzedany, mimo że tydzień wcześniej dom aukcyjny został poinformowany o jego statusie. - Przekazaliśmy, że należy się wstrzymać z aukcją, że żądamy jego zwrotu - zaznaczył.

Z zapowiedzi domu aukcyjnego wynika, że chce on rozstrzygnięcia sądowego ws. akwareli Wassilego Kandinskiego. - Nie wątpię w to, że w sądzie wygramy. Jest udowodnione, że obraz znalazł się w domu aukcyjnym Grisebach wskutek przestępstwa, kradzieży. Nie może być innego scenariusza, jak oddanie tego obrazu instytucji, która została poszkodowana, czyli Muzeum Narodowemu w Warszawie - podkreślił polityk.

Jarosław Sellin o sprawie Niemiec, którzy sprzedali skradzione w Polsce dzieło Kandinskiego ("Świata pogląd")
"Kompozycja" to jedno z dzieł Wassilego Kandinskiego, które skupia wszystkie elementy wyróżniające abstrakcyjną twórczość malarza w latach dwudziestych. Pełna żywych kolorów kompozycja na różowym tle składa się z geometrycznych kształtów: wektorów, kół, półkoli i trójkątów, które przecina falista linia narysowana na środku arkusza. Kandinsky podarował akwarelę brunszwickiemu kolekcjonerowi Otto Ralfsowi z okazji jego urodzin 1 kwietnia 1928 roku.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search