wpolityceJan Olszewski, zmarły w lutym były premier RP, został patronem sali konferencyjnej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Przy wejściu do sali odsłonięto w czwartek tablicę pamiątkową poświęconą temu politykowi, który w czasie II wojny był członkiem Szarych Szeregów.

 

Gościem uroczystości nadania sali imienia Olszewskiego, byli m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski i wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Specjalny list przysłał także prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kolarski przekazał podziękowania prezydenta Andrzeja Dudy za inicjatywę nazwania sali imieniem b. premiera.

To przedsięwzięcie, które od dzisiaj sprawi, że postać męża stanu, wielkiego polityka i dobrego człowieka, będzie obecna tutaj w tej przestrzeni publicznej Muzeum II Wojny Światowej— powiedział Kolarski podkreślając, że „to chyba pierwsze upamiętnienie” premiera Olszewskiego, „ale z całą pewnością” nie ostatnie.

Podkreślił, że Jan Olszewski „był z jednej strony świadkiem historii, ale także twórcą historii, jej kreatorem”.

Postać pana premiera wiąże się z pewną postawą całej formacji politycznej czy formacji intelektualnej, która bierze się z przekonania, iż przyszłości nie można budować bez świadomości o tym, jak wyglądała przeszłość i bez prawdy o przeszłości. Jeśli dzisiaj mamy do czynienia z budową państwa w oparciu o historię, w oparciu o przeszłość, w odwołaniu do tradycji, do różnych tradycji, które wiążą się z obroną i budową niepodległej Rzeczypospolitej, to właśnie jedną z osób, która w polityce taką postawę wyrażała, był pan premier Jan Olszewski— powiedział.

Myślę, że to jest właściwe miejsce do tego pierwszego upamiętnienia w kraju pana premiera Jana Olszewskiego
— powiedział z kolei Sellin przypominając, że Olszewski był „żołnierzem II wojny światowej”.

Młodym żołnierzem, takim młodszym Kolumbem, bo Kolumbów raczej kojarzymy z rocznikami 20., a tutaj mamy do czynienia już z rocznikiem 30, no ale jednak żołnierzem Szarych Szeregów, powstańcem warszawskim podkreślił.
Jeśli się zastanowimy, z jakiego powodu Jan Olszewski przede wszystkim przejdzie do polskiej historii, to myślę że przede wszystkim z powodu tej - wydawałoby się krótkiej historii premierostwa, ale jakże brzemiennej. Jeśli się tak zastanowić, kogo będziemy wspominać z premierów III Rzeczpospolitej za 50 lat, to myślę, że wielu premierów, którzy byli tymi premierami cztery lata, siedem lat, nie będzie specjalnego powodu, żeby szczególnie pamiętać— powiedział Sellin.

Dodał, że Jan Olszewski, „był premierem zaledwie pół roku i w tym czasie podjął brzemienne decyzje”.

To wtedy właśnie wskazano zasadnicze kierunki, drogi, którymi Polska powinna pójść, czyli wymazać to fatalne dziedzictwo II wojny światowej i jej konsekwencje, czyli drogi na Zachód - drogi do najważniejszych struktur, które stworzyła nasza cywilizacja Zachodu po II wojnie światowej, czyli drogi ku Paktowi Północnoatlantyckiemu (…) i drogi w kierunku tego, co wówczas nazywano Europejską Wspólnotę Gospodarczą, dziś nazywamy Unią Europejską— powiedział Sellin.

Gorący patriota, żołnierz Szarych Szeregów, powstaniec warszawski, znakomity prawnik, bodaj najlepszy adwokat swoich czasów, odważny obrońca w procesach politycznych, wytrawny polityk— tak z kolei w odczytanym przez posła Kazimierza Smolińskiego liście określił Olszewskiego Jarosław Kaczyński.

Jego krótkie, bo zaledwie 5-miesięczne premierowanie, było czasem nadziei dla wielu milionów Polaków. Kierowany przezeń gabinet podjął, mówiąc najogólniej, próbę przywrócenia polskiemu życiu ideowemu myślenia wspólnotowego oraz etosu solidarności, co w kategoriach społeczno-gospodarczych oznaczało szybszy, dużo nowocześniejszy oraz o wiele bardziej sprawiedliwy rozwój naszego kraju— napisał prezes PiS.

Powiedzieć, że gabinet premiera Jana Olszewskiego był rządem nadziei, to za mało, był bowiem także rządem przełomu. To w trakcie tych pięciu krótkich miesięcy zapoczątkowane zostały bardzo ważne z punktu widzenia naprawy i wzmocnienia naszego państwa procesy. Wymieniam w tym kontekście staranie o przyjęcie Polski do NATO, dążenie do prowadzenia lustracji, dekomunizacji czy też działania mające ukrócić toczące Rzeczpospolitą różnego rodzaju patologie, w tym nieuczciwą prywatyzację— napisał też Kaczyński.

Jestem głęboko przekonany, iż jeśli rząd premiera Jana Olszewskiego, nie został był obalony, to Polska rozwijałaby się o wiele szybciej i sprawiedliwiej, że na drodze pościgu za najzamożniejszymi państwami Europy bylibyśmy o wiele dalej, że poziom i jakość naszego życia byłyby zdecydowanie wyższe— napisał prezes PiS.

Specjalny list skierowała też do dyrekcji muzeum wdowa po byłym premierze - Marta Miklaszewska-Olszewska. Dziękując za upamiętnienie jej męża, przypomniała jego działalność w Szarych Szeregów i udział w Powstaniu Warszawskim, w czasie którego, jako 14-latek, pod pseudonimem Orlik, pełnił rolę łącznika.

Nazwy miejsc w przestrzeni publicznej, sal konferencyjnych, audytoriów, ale także ulic i placów są wyrazem szacunku nie tylko do osób, których imię noszą i do swoich patronów, ale także do wartości, którym całe życie te osoby służyły. To nie tylko element edukacji w miejscach przestrzeni publicznej, ale także rodzaj konkretnego zobowiązania— mówił w czasie uroczystości dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Karol Nawrocki.

Swoim życiorysem, bardzo bogatym życiorysem, zapisanym służbą Rzeczypospolitej Jan Olszewski udowodnił w imieniu także całego polskiego narodu, iż nie ma totalitaryzmu, nie ma siły, nie ma najbardziej wyszukanej mocy, która mogłaby złamać polskie umiłowanie wolności, polski genotyp wolności— powiedział Nawrocki.

Na tablicy, którą osłonięto w czwartek, znalazły się podstawowe informacje o polityku. Przypomniano m.in., że Jana Olszewskiego w czasie II wojny światowej – „jako harcerz Szarych Szeregów i powstaniec warszawski, walczył o niepodległość państwa polskiego z niemieckim okupantem”, po wojnie – „jako adwokat, publicysta i opozycjonista walczył z narzuconymi Polsce rządami komunistycznymi”, a” po 1989 roku - jako premier pierwszego po II wojnie światowej rządu wyłonionego w wyniku w pełni wolnych wyborów budował niepodległość polską”. Na tablicy znalazły się też ostatnie słowa Jana Olszewskiego – „Nie jestem w obowiązku żeby się poddawać”.

Jan Olszewski zmarł 7 lutego w wieku 88 lat. Był premierem w latach 1991-1992, obrońcą opozycjonistów w procesach politycznych w okresie PRL, doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2009 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.

radiogdansk- Rada Pomocy Żydom "Żegota" była organizacją państwa polskiego, jedyną taką w całej okupowanej przez Niemcy Europie dedykowaną ratowaniu Żydów - powiedział w niedzielę w Gdańsku wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Wiceminister kultury był gościem wernisażu wystawy "Żegota - Rada Pomocy Żydom", otwartej w niedzielę w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w ramach Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
Jak wyjaśnia Krzysztof Drażba, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN, na wystawie zobaczymy strukturę, formy działania, najwybitniejsze postaci, jak również formę pomocy niesionej polskim obywatelom przez agendę, fenomen na skalę światową - jedyną agendę państwową, która w takiej zorganizowanej formie starała się pomóc Żydom pod okupacją niemiecką.

"PAŃSTWO POLSKIE ZDAŁO EGZAMIN"

Obecny na otwarciu wystawy wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin dodał, że państwo polskie w czasie II wojny światowej zdało egzamin. Sprzeciwiało się holokaustowi od samego początku.

- Mowa o wszystkich strukturach państwa polskiego, zarówno tego emigracyjnego, jak i struktur, działających na terenie okupowanej przez Niemców Polski. Dowodem na to jest jedyna w okupowanej przez Niemców Europie organizacja dedykowana wyłącznie pomocy Żydom – podsumował.

OCALENI DZIĘKI HEROIZMOWI

- Żegota udzieliła wsparcia tysiącom osób - mówi zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Grzegorz Berendt. – Natomiast nie ulega wątpliwości, co wiemy z relacji ocalonych Żydów na terenie okupowanej Polski, że podstawowa część ocalonych przetrwała dzięki bohaterstwu osób prywatnych - tłumaczy. Dodał także, że większość spośród kilkudziesięciu tysięcy Żydów ocalała dzięki heroizmowi indywidualnych osób.

Wśród odwiedzających wystawę znalazła się także Danuta Bilikiewicz, której ojciec w czasie okupacji był ordynatorem szpitala psychiatrycznego w Kocborowie.

- Pewnej nocy do ojca przyszedł przestraszony chłop - opowiada. - I powiedział, że uciekający po dachach Żyd wpadł do jego domu. Ojciec poszedł w nocy i co noc przychodził, i w rozmaitych momentach starał się mu pomóc. Zorganizował pomoc na tyle, że można go było potem przenieść. Jakaś organizacja podziemna przeniosła potem tego człowieka, a po wojnie znalazł się gdzieś w ministerstwie w Warszawie - tłumaczy.

Historia rodziny Bilikiewiczów jest znacznie bogatsza w podobne historie. Brat i bratowa ojca zginęli w obozie w Auschwitz, gdzie trafili za pomoc Żydom. Ojciec próbował ich bezskutecznie wykupić z niewoli. Oficjalnie umarli na tyfus, pozostawiając córkę, która dorastała jako przybrana siostra pani Danuty.

SYMBOLICZNA DATA

Wystawę w Muzeum II Wojny Światowej można oglądać bezpłatnie przez najbliższe 2 tygodnie.

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką to święto państwowe, ustanowione z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy w ubiegłym roku. Data wybrana na dzień obchodów - 24 marca - jest symboliczna. Tego dnia w 1944 roku dokonano egzekucji na rodzinie Ulmów. Niemiecka żandarmeria zamordowała wówczas Józefa Ulmę, jego ciężarną żonę Wiktorię i sześcioro ich małoletnich dzieci oraz ośmioro ukrywanych przez nich Żydów.

Zbrodnia stała się jednym z symboli martyrologii Polaków mordowanych przez Niemców za niesienie pomocy Żydom. "Święto jest wyrazem czci dla wszystkich Polaków, którzy, okazując miłosierdzie i współczucie, pomagali Żydom systematycznie mordowanym przez niemieckich oprawców".

nasz dziennik 600x321Specjaliści z ministerstwa kultury prowadzą 80 spraw mających na celu odzyskanie dzieł sztuki utraconych podczas wojny.
– Obecnie Wydział Restytucji Dóbr Kultury działający w ramach Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych prowadzi blisko 80 postępowań restytucyjnych w kraju i za granicą – informuje nas Magdalena Tomaszewska z Centrum Informacyjnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zastrzega, że Wydział nie może podawać szczegółów prowadzonych spraw ze względu na dobro tych postępowań.
– Średnio co czwarty dzień odzyskujemy jakieś dzieło, często są to drobne rzeczy, i nie są to głośne sprawy – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Jarosław Sellin, wiceminister kultury. Czemu zawdzięczamy ten wynik? W czerwcu 2017 r. weszła w życie ustawa o restytucji narodowych dóbr kultury, która kompetencje dotyczące restytucji dóbr kultury skupia w rękach ministra kultury i dziedzictwa narodowego. – Ustawa daje narzędzia prawne do skutecznej i owocnej współpracy z organami ścigania w dziedzinie restytucji, jasno wskazuje, kto, w jaki sposób i w jakich przypadkach powinien działać. Duży wzrost postępowań prowadzonych na gruncie krajowym to m.in. efekt obowiązywania ustawy – wyjaśnia Tomaszewska. – Największym problemem jest liczba obiektów, których szukamy. Mamy ich na naszej liście ponad 60 tysięcy, a to oznacza, że nawet jeśli odzyskujemy średnio co czwarty dzień jakieś dzieło, to przed nami dziesiątki lat odzyskiwania tych dzieł. To jest praca na pokolenia – mówi Sellin. – Ale ona jest coraz bardziej skuteczna z tego względu, że zasoby np. muzeów, galerii w dobie cyfryzacji są ujawniane w sieci. Dowiadujemy się bardzo często ze stron internetowych poszczególnych instytucji, jakie są ich zasoby magazynowe, a nie tylko to, co znajduje się na wystawach stałych czy czasowych, ponieważ postanowili się nimi pochwalić. Nasi specjaliści śledzą te informacje, oglądają, sprawdzają – i odnajdują rzeczy, które powinny do Polski wrócić – podkreśla wiceminister kultury.

radiogdansk- Mamy do czynienia z konfliktem pewnych wartości. Trzeba dbać o prawa autorskie i o to, by artyści dostawali godziwe wynagrodzenia za swoją pracę. Natomiast po drugiej stronie mamy takie wartości, jak powszechny dostęp do dóbr kultury i wolność słowa - mówił w Radiu Gdańsk wiceminister kultury Jarosław Sellin. W środę Parlament Europejski przyjął unijną dyrektywę o prawach autorskich na rynku cyfrowym. PiS opowiedziało się przeciw temu rozwiązaniu. Wysłuchaj nagrania audycji 

Wiceminister kultury podkreślał, że kiedy wszystkie te wartości wchodzą między sobą w konflikt, to trzeba dokonywać trudnego wyboru. - Europarlamentarzyści uznali, że wolność słowa jest najważniejszą wartością. Naszym zdaniem, choć trzeba dbać o prawa autorskie, to nie tymi metodami, które wymyślono w tej dyrektywie. One zagrażają wolności słowa, oznaczają, że trzeba będzie filtrować treści, które chcemy zamieścić na portalach internetowych - tłumaczył.

KŁOPOT DLA INTERNAUTÓW?
- Oznacza to też, że duże koncerny medialne mogą sobie z tym poradzić, ale już mniejsze nie, więc jest to pewna eliminacja graczy na rynku. Jest to też realny, codzienny kłopot dla zwykłych internautów, którzy chcą być twórczy. Uważamy, że to jest nie najlepsza forma ochrony praw autorskich i dlatego zagłosowaliśmy przeciw - mówił Jarosław Sellin.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search