papŻydowski cmentarz w Tuszynie (Łódzkie) jest kolejną nekropolią oznakowaną w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Jak zapowiedział we wtorek wiceminister kultury Jarosław Sellin, w ten sposób mają zostać upamiętnione wszystkie cmentarze żydowskie w kraju.

Cmentarz w Tuszynie został upamiętniony w ramach realizowanego przez Narodowy Instytut Dziedzictwa (NID) i Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN programu "Oznakowanie cmentarzy żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej" finansowanego ze środków Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu (MKDNiS).

Podczas wtorkowej prezentacji tablicy na cmentarzu w Tuszynie wiceszef resortu kultury przypomniał, że Polska przed wojną była główną ojczyzną Żydów, co zakończyło się wraz z dramatem Holokaustu.

"Zanim do tej zabroni doszło, życie żydowskie było niezwykle bogate. To tutaj powstawały czołowe księgi religijne, na ziemi polskiej żyli najwybitniejsi rabinowie, cadykowie. Pozostało wiele śladów po bogatym życiu żydowskim w Polsce. Te ślady to przede wszystkim budynki synagog, bożnic, ale najbardziej wymierne i najliczniejsze z tych śladów są cmentarze żydowskie" - mówił Sellin.

Wskazał, że na terenie dzisiejszej Polski można odnaleźć ślady po 1,2 tys. cmentarzach żydowskich, z czego 800 tego typu miejsc zostało szczątkowo zachowanych i jest dobrze udokumentowana.

"Uznaliśmy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, że ślady po bogatym życiu żydowskim, zwłaszcza cmentarze muszą być trwale upamiętnione w formie w miarę jednolitej. Żeby pozostała pamięć o tym, że wśród nas, w każdej prawie miejscowości żyli Żydzi, choćby poprzez trwałe oznakowanie cmentarzy żydowskich" – podkreślił Sellin.

Na cmentarzu w Tuszynie ustawiono kamień pamiątkowy z tablicą w kształcie nawiązującym do macewy. Obok napisu informacyjnego zastosowano nowoczesną formę upamiętnienia w postaci znaku QR, odsyłającego do szerszej charakterystyki nekropolii na portalu zabytek.pl.

Obecna na uroczystości potomkini tuszyńskich Żydów Ellen Mains zaznaczyła, że w ten sposób przywracana jest nie tylko historia społeczności żydowskiej i ich dziedzictwa w Polsce.

"Bo przeszłość zawsze pozostaje częścią teraźniejszości, a relacje, które istniały w przeszłości jakoś nadal trwają. Kiedy więc Chrześcijanie i Żydzi spotykają się w czynności pamiętania, przez ten sprawiedliwy czyn lub po hebrajsku przez tę micwę, razem naprawiamy, uzdrawiamy nie tylko przeszłość, ale i siebie w teraźniejszości" – wyjaśniła.

W pilotażu projektu oznakowania żydowskich nekropolii znalazło się kilkanaście cmentarzy. Oprócz tego w Tuszynie, tablice stanęły także w Orli, Broku, Górze Kalwarii, Lublinie, Siedlcach, Tykocinie, Warszawie, Szamotułach.

"Naszą ambicją jest, aby takie upamiętnienie było w każdym z 800, a nawet 1200 miejsc, w których cmentarz żydowski istnieje lub są dokumenty to potwierdzające" - zapowiedział Sellin.

Wiceminister poinformował, że aby zabezpieczyć tego typu miejsca pamięci wprowadzono zmiany prawne polegające m.in. na: uniemożliwieniu obrotu terenami cmentarnymi przez samorządy, nowych kryteriach wpisu do rejestru zabytków, dzięki czemu każdy cmentarz żydowski w Polsce jest chroniony jako zbytek oraz porozumieniu ws. standardów zachowania i upamiętniania cmentarzy żydowskich.

Wicedyrektor NID Anna Czerwińska-Walczak dodała, że w ramach programu zweryfikowano cały zasób cmentarzy żydowskich w Polsce. "W 2018 r. pracownicy oddziałów terenowych NID wykonali ogromną, długotrwałą pracę polegającą na weryfikacjach terenowych każdego cmentarza żydowskiego w Polsce zidentyfikowanego w ramach wcześniejszych badań archiwalnych. Dzięki tym wysiłkom, cmentarze żydowskie są jedną z najlepiej opracowanych grup zabytków w Polsce" – powiedziała.

Jolanta Gumula z muzeum POLIN zaznaczyła, że podczas wtorkowej uroczystości upamiętnieni zostali wszyscy żydowscy mieszkańcy Tuszyna – zarówno osoby pełniące eksponowane stanowiska członków rady miejskiej przedwojennego Tuszyna, jak i zwykli mieszkańcy.

"To, że tu jesteśmy w takim gronie, napawa nadzieją, że pamięć o społeczności żydowskiej i jego wielkim dziedzictwie nie minie" – przekonywała.

Cmentarz żydowski w Tuszynie znajduje się u zbiegu ulic Jodłowej i Wczasowej. Zajmuje powierzchnię ok. 0,41 ha. Dokładana data założenia nekropolii nie jest znana – najprawdopodobniej istniał już na początku XIX w. Cmentarz został zniszczony podczas niemieckiej okupacji, dewastacja była kontynuowana w kolejnych dekadach. Nie zachowały się żadne pomniki nagrobne. Relikty zabytków mogą tkwić w różnych punktach miasta. W latach 50. na terenie cmentarza wybudowano Ośrodek Wczasowy Milicji. Obecnie cmentarz jest własnością Gminy Wyznaniowej Żydowskiej

radiogdanskKarol Modzelewski, Stanisław Jewgrafowicz Pietrow, Antonina Wyrzykowska oraz Hrant Dink, Julia Ilisińska, Emanuel Ringelblum i Liu Xiaobo upamiętnieni w warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych. "W czasach zła wybierali dobro" - napisał o uhonorowanych wiceszef MKDNiS Jarosław Sellin.
Warszawski Ogród Sprawiedliwych, znajdujący się na skwerze im. gen. Jana Jura-Gorzechowskiego na warszawskiej Woli, został założony w 2014 roku przez Dom Spotkań z Historią z inicjatywy mediolańskiej Fundacji GARIWO. Każdego roku są upamiętniane osoby, które ratowały życie innych lub występowały w obronie ludzkiej godności — w czasie nazizmu i komunizmu, ludobójstw i masowych mordów, a także zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych w XX i XXI wieku. Każdej z tych osób dedykowane jest drzewko oraz kamień, na którym wyryta jest inskrypcja z imieniem i nazwiskiem oraz uzasadnieniem wyboru.

23 czerwca zostały posadzone drzewka i odsłonięte kamienie upamiętniające Hranta Dinka, Julię Ilisińską, Karola Modzelewskiego, Stanisława Jewgrafowicza Pietrowa, Emanuela Ringelbluma, Antoninę Wyrzykowską i Liu Xiaobo, Sprawiedliwych wybranych w 2021 roku oraz 2020, których nie uhonorowano ze względu na obostrzenia pandemiczne.

LIST OD JAROSŁAWA SELLINA

Wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin w liście do uczestników uroczystości wskazał, że wśród uhonorowanych są "ludzie różnych epok, narodowości i zasług". "O każdym z nich można mówić długo, opowiadać o bohaterstwie, wierności zasadom i dawaniu świadectwa. Można też ich życie streścić jednym zdaniem: w czasach zła wybierali dobro" - podkreślił.

Jak mówił, "wybierali dobro na przekór swoim czasom, na przekór opiniom większości, na przekór możliwym konsekwencjom".

WZÓR DO NAUKI

"Wspomnę tutaj Emanuela Ringelbluma, który patronuje Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu, a który w najstraszniejszych czasach Zagłady nie przestawał pracować jako kronikarz i historyk z misją wykrzyczenia światu o tym złu, którego był świadkiem a ostatecznie, także ofiarą" - przypomniał sekretarz stanu w MKDNiS.

Wskazał, że w Ogrodzie Sprawiedliwych "mamy nie tylko ich wspominać, to o wiele za mało". "Powinniśmy się od tych, którzy umieli wybrać dobro uczyć się tego odważnego wyboru. Tego powinniśmy sobie wszyscy życzyć" - ocenił Jarosław Sellin.

WŚRÓD UHONOROWANYCH BABCIA GDAŃSKIEJ URZĘDNICZKI

Tytuł Sprawiedliwego przyznawany jest pośmiertnie osobom, które występowały w obronie godności człowieka w czasach wojen i zbrodni w XX i XXI w. Takim tytułem uhonorowano Julię Ilisińską, która z narażeniem życia pomagała więźniom obozu Auschwitz-Birkenau. Wyróżnienie dla swojej nieżyjącej babci odebrała Monika Ilisińska, która na co dzień pracuje w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.

– O tym, że babcia zostanie upamiętniona w Warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych dowiedziałam się od córki naszej kuzynki, która mieszka w Norwegii. Natknęła się na tę informację w Internecie. Wtedy pomyślałam, że świat jest dzisiaj globalną wioską. W Oświęcimiu nie mieszka już nikt z naszej rodziny. Dlatego też nikt z nas nie wiedział, że dr Alicja Bartuś z Oświęcimskiego Instytutu Praw Człowieka podjęła starania w tym względzie. Padło więc na mnie, że jako najmłodsza w rodzinie pojadę na uroczystość do stolicy - powiedziała wnuczka Julii Ilisińskiej w rozmowie z portalem Pomorskie.eu.

- Za działalność konspiracyjną babcia Jula z dziadkiem Władysławem, po sąsiedzkim donosie, zostali aresztowani przez gestapo i poddani przesłuchaniom. Babcia była bita i torturowana, cudem ocalała. Dziadek po rocznym śledztwie został zamordowany w więzieniu w Wadowicach. Ich trójka dzieci, w tym nasz ojciec, została rozdzielona i wysłana do krewnych w różnych miejscach. Dom został skonfiskowany przez Niemców i po wyjściu babci z więzienia rodzina nie miała się gdzie podziać. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby spróbowali spokojnie przetrwać trudny czas wojny. Ale nie potrafili być obojętni na los cierpiących więźniów Auschwitz-Birkenau - dodała.

SPRAWIEDLIWI 2020 I 2021

Tytuły Sprawiedliwych w roku 2020 otrzymali: Karol Modzelewski – działacz społeczny, jeden z liderów opozycji demokratycznej w PRL, współtwórca III RP, Stanisław Jewgrafowicz Pietrow – podpułkownik Armii Radzieckiej, który uchronił świat przed konfliktem nuklearnym oraz Antonina Wyrzykowska, która w Jedwabnem ratowała Żydów (wraz z mężem), przeciwstawiając się własnej społeczności.

Sprawiedliwi wybrani w roku 2021 to: Hrant Dink – turecki Ormianin i orędownik dialogu między oboma narodami, zamordowany przez tureckiego nacjonalistę, Julia Ilisińska, która w czasie wojny niosła pomoc więźniom Auschwitz-Birkenau, Emanuel Ringelblum – inicjator powstania grupy "Oneg Szabat" i twórca podziemnego archiwum getta warszawskiego oraz Liu Xiaobo - pisarz, działacz na rzecz obrony praw człowieka w Chinach, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

radiogdanskWyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o nadrzędności polskiego prawa nad unijnym, uruchomił lawinę wydarzeń. Jarosław Popek poprosił o ocenę sytuacji Andrzeja Kobylarza z Solidarnej Polski, Annę Górską z Lewicy, Sławomira Rybickiego z Koalicji Obywatelskiej oraz Jarosława Sellina z Prawa i Sprawiedliwości. Wysłuchaj nagrania audycji

Jarosław Sellin potwierdził, że skutkiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego może być konflikt z niektórymi instytucjami Unii Europejskiej. - Komisja Europejska próbowała w ostatnich latach rozszerzać swoje kompetencje pozatraktatowo, narzucając pewne regulacje w tych obszarach, w których kompetencji jej organom centralnym nie przyznawaliśmy. Tak samo Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbował wchodzić w obszar regulowania polskiego wymiaru sprawiedliwości, również pozatraktatowo. To próba sprawdzania na przykładzie Polski, jak daleko można się posunąć w dążeniach federalizacyjnych, mimo że traktaty na to nie pozwalają. Więc może być napięcie z tymi konkretnymi instytucjami, a nie z całą Unią Europejską, bo jesteśmy jej częścią. Nie konfrontujemy się z czymś, czym po części jesteśmy, tylko z konkretnymi instytucjami, konkretnymi urzędnikami czy sędziami, którzy wyobrażają sobie, że można tworzyć rzeczywistość poza prawem. Interesujące będzie obserwowanie reakcji innych krajów Unii Europejskiej, bo mamy coraz więcej sygnałów w wypowiedziach ważnych polityków i publicystów, że inne kraje bardzo mocno przyglądają się temu sporowi, bo same boją się tej ekspansji, nadinterpretowania prawa, rozciągliwości własnych kompetencji przez eurokratów, niezależnie od tego, czy są to politycy z Komisji Europejskiej, czy sędziowie z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - podkreślał.

Sławomir Rybicki sugerował, że nie można porównywać sytuacji w Polsce z tym, co dzieje się w innych krajach Unii Europejskiej. - Mówienie, że inne państwa "przyglądają się", "uchyliły" bądź "są w konflikcie" z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest manipulacją. Zdarzały się kontrowersje, ale one nie dotyczą nawet jednej trzeciej klubu. Spór z Polską dotyczy pryncypiów, czyli artykułu numer dwa traktatu, mówiącego o wspólnocie wartości. Trudno porównywać spór trybunału niemieckiego, który dotyczy kwestii bankowości, ze sporem fundamentalnym, jeżeli chodzi o Polskę, sporu o praworządność, o to, czy polskie sądy są niezależne, a polscy sędziowie niezawiśli. Tu jest chyba istota, bo konsekwencje tego wyroku są przeogromne i mogą być katastrofalne dla Polski. Na ulicach miast setki tysięcy ludzi demonstrowały w całej Polsce, w małych miejscowościach, były imponujące manifestacje w Gdyni, Gdańsku, Warszawie i wielu miastach. To spontaniczna reakcja obywateli. Trybunał Konstytucyjny w Polsce nie ma mocy kasowania wyroków trybunałów europejskich - twierdził.

Anna Górska wyraziła swój sceptycyzm wobec sugestii, że Polska opuści Unię Europejską. - Jestem bardzo ostrożna z używaniem słowa "polexit". Uważam, że to nie powinno się wydarzyć i mam nadzieję, że się nie wydarzy. To nie jest nikomu na rękę, nawet PiS-owi. Zdaje się, że pan premier w sobotę, czyli dwa dni po ogłoszeniu tego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, obiecywał rolnikom zwiększone dopłaty, których nie będzie przecież finansował z budżetu państwa, bo to byłoby niemożliwe, tylko mają iść z funduszy unijnych. Zgadzam się z wątpliwościami prawnymi dotyczącymi sądów polskich, ale również zagranicznych, w różnych krajach Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że polski obrót gospodarczy, który jest związany z Unią Europejską, różne sprawy i spory gospodarcze polskich producentów, firm handlowych są rozstrzygane również przed sądami innych państw unijnych, które, jak już się zdarzało, podważają kompetencje polskiego sądu, bo na przykład sędziowie byli wybrani zgodnie z nowymi przepisami, które wprowadził minister Ziobro. Ale konsekwencje, które odczujemy już, co wybrzmiało choćby w wypowiedziach przewodniczącej Komisji Europejskiej, to zablokowanie unijnych środków dla Polski. Zgadzam się z interpretacją, która się pojawia, że to zupełnie niepotrzebnie i w sposób absolutnie nieprofesjonalny rozgrzewa spór - mówiła.

Andrzej Kobylarz zwrócił uwagę na polityczny aspekt sporu. - Ingerencja Unii Europejskiej, jej prawa, dyrektyw i traktatów, jest daleko idąca. Tak naprawdę to nie jest spór prawny, tylko polityczny, eurokratów z Prawem i Sprawiedliwością, Zjednoczoną Prawicą. Widzimy, że walka polityczna trwa. Przypomnę słowa posła Neumanna, który mówił: "Będziemy cię bronić jak niepodległości, jak będziesz z nami". Jak będzie bronił? Przecież nie z pałką, tylko w sądach. Pokazywał, że sądy są ich i możesz robić, co chcesz, jakby ci się działa krzywda, to zawsze możesz na nas liczyć, ale jak odejdziesz, to, niestety, takiej pomocy nie otrzymasz. Dzisiaj solą w oku jest tunel w Świnoujściu, gdzie, jak pamiętamy, Donald Tusk mówił, że to jest przydatne i należałoby się nam, ale nas nie stać. To nieprawda, było nas stać, ale to kwestia tego, że nie podobało się Niemcom, a Donald Tusk zawsze wspierał interesy Niemiec - wskazywał.

Logo MKDNiS kolorowe W Łazienkach Królewskich w Warszawie odbył się w piątek wernisaż wystawy „Chocim 1621”. Ekspozycja jest upamiętnieniem wydarzeń sprzed 400 lat i przypomnieniem, jak ważne były one zarówno dla Polski, Turcji, jak i dla całej Europy – powiedział sekretarz stanu w MKDNiS Jarosław Sellin.

W 400. rocznicę bitwy pod Chocimiem – jednego z największych sukcesów militarnych I Rzeczypospolitej, który ocalił Polskę przed osmańską agresją – w nowo wyremontowanych Stajniach Kubickiego w Łazienkach Królewskich w Warszawie odbył się wernisaż wystawy "Chocim 1621".

"Dokładnie cztery wieki temu, pod Chocimiem nie było już słychać bitewnej wrzawy. Po zwycięskiej dla Rzeczypospolitej obronie twierdzy chocimskiej, turecka armia pod wodzą sułtana Osmana II opuściła swój obóz. Zadowalający obie strony traktat podpisany 9 października 1621 r. stanowił asumpt do zawarcia trzy lata później w Stambule pokoju wieczystego między Rzecząpospolitą a Imperium Osmańskim" - przypomniał w swoim wystąpieniu Sellin.

Ocenił, że "pieczołowicie przygotowana przez zespół Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie ekspozycja, jest wspaniałym upamiętnieniem wydarzeń sprzed 400 lat i przypomnieniem jak ważne były one zarówno dla Polski i Turcji, jak i dla całej Europy". "W związku z ambitnym planem młodego, wówczas 17-letniego sułtana Osmana II, by jego imperium dotarło aż do Bałtyku, rozstrzygnięcie tej bitwy było naprawdę istotne dla historii całej Europy. Być może również dlatego niektórzy historycy znaczenie bitwy pod Chocimiem z 1621 roku dla Polski i Europy porównują z Bitwą Warszawską 1920 roku" - zwrócił uwagę wiceminister kultury.

Wskazał, że "niewątpliwie jednym z najbardziej interesujących zabytków, który będzie można podziwiać jest niezmiernie rzadki, jedyny w polskich zbiorach, datowany jeszcze na XVI w. muszkiet lontowy, będący częścią wyposażenia doborowej tureckiej piechoty, czyli słynnych janczarów". "Natomiast polskie wyposażenie wojskowe z epoki reprezentują np. elementy rynsztunku husarskiego, w tym równie unikalny napierśnik z przełomu XVI i XVII wieku" - powiedział Sellin.

Zauważył, że organizatorzy wystawy zadbali także o to, aby zwiedzający "mogli zapoznać się z głównym aktorami bitwy chocimskiej, gdyż oprócz militariów na wystawie prezentowane są także wizerunki osób odgrywających kluczowe role w bitwie, czyli hetmana Jana Karola Chodkiewicza, hetmana Stanisława Lubomirskiego, a także wspierającego armię polsko–litewską hetmana kozackiego Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego - namalowany przez współczesną artystkę ukraińską i udostępniony Łazienkom Królewskim dzięki pomocy Ambasady Ukrainy".

"Warto zaznaczyć, że zabytki prezentowane na wystawie w większości nie są na co dzień prezentowane w muzeach, z których pochodzą, zatem wystawa stanowi jedyną okazję do zobaczenia niektórych elementów uzbrojenia polskiego i tureckiego, cennych przykładów broni siecznej oraz palnej" - dodał.

Dyrektor Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie prof. Zbigniew Wawer zauważył, że "Chocim nie przebija się do świadomości europejskiej". "A tak naprawdę jest to jedno z najważniejszych wydarzeń XVII-wiecznej Europy. Czy ono zostało wykorzystane ostatecznie, to jest pytanie, ale na ten czas, na 1621 rok, to jednak było wydarzenie znamienite" - podkreślił.

Podziękował Ministerstwu Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu za dofinansowanie oraz wiceministrowi Sellinowi, który - jak mówił Wawer - jest "ojcem tej wystawy i bardzo zabiegał o to, żeby taka wystawa mogła się odbyć".

Szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szrot powiedział, że "wystawa jest szczególnie ważna dla pana prezydenta, gdyż dotyczy dwóch krajów, na rozwijaniu relacji z którymi szczególnie panu prezydentowi zależy". "Jeśli chodzi o Ukrainę, to jest sprawa oczywista - bitwa pod Chocimiem jest być może najpiękniejszym przykładem polsko-ukraińskiego braterstwa broni. Hetman Chodkiewicz dowodził razem z atamanem Konaszewiczem-Sahajdacznym, żołnierze polscy i litewscy walczyli razem z Kozakami zaporoskimi. Jeśli chodzi o Turcję, to rocznica tej bitwy też nie powinna nas antagonizować, paradoksalnie. Bitwa ta była toczona, kiedy oba nasze państwa były wielkimi mocarstwami, potężnymi krajami, była toczona z dala od granic obu państw, które przebiegają obecnie i zakończyła się ona nie totalną klęską którejś z armii, tylko honorowym pokojem" - zwrócił uwagę Szrot.

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk powiedział, że "400 lat temu, pod Chocimiem, miało miejsce wydarzenie, które jest jednym z najważniejszych w 1000-letnim trwaniu Rzeczypospolitej, ale również jednym z najważniejszych dla dziejów Europy i świata".

"Wojska Rzeczpospolitej, wojska polsko-litewsko-kozackie zatrzymały pochód wojsk islamu, Imperium Osmańskiego nie tylko w głąb Rzeczpospolitej, ale w głąb ówczesnej Europy. Można więc śmiało powiedzieć, że Chocim, od którego zresztą zwykło się mawiać o Rzeczypospolitej, jako o przedmurzu chrześcijaństwa, zadecydował o tożsamości i obliczu starego kontynentu" - podkreślił Kasprzyk.

Ocenił, że jest "bardzo ważne, żeby przypomnieć Europie, ile zawdzięcza Rzeczypospolitej". "Swoją tożsamość Europa zawdzięcza również Polsce i to jest obowiązek państw europejskich, pamiętać o tym" - wskazał.

W wernisażu wystawy uczestniczyli także m.in. ambasador Litwy w Polsce Eduardas Borisovas oraz ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca.

Na stronie Łazienek Królewskich napisano, że "400-lecie wojny chocimskiej to doskonała okazja, by przypomnieć jeden z największych sukcesów militarnych szlacheckiej Polski".

"W warownym obozie, zbudowanym wokół starego zamczyska w Chocimiu nad Dniestrem, połączone siły polsko-litewsko-kozackie powstrzymały we wrześniu 1621 r. ponad 100-tysięczną armię turecką, prowadzoną przez samego sułtana Osmana II. Rzeczpospolita znajdowała się u szczytu potęgi, a jej wojsko - łączące tradycje Wschodu i Zachodu - nie miało sobie równych w walnych bitwach" - podkreślono.

Na wystawie prezentowane są obiekty, obrazujące przyczyny i skutki konfliktu, a jej główny element stanowi zabytkowe uzbrojenie, ilustrujące oryginalną wojskowość polsko-litewską oraz turecką.

Ekspozycję oglądać można będzie w nowo wyremontowanych Stajniach Kubickiego; od wtorku do czwartku w godz. 10-16 oraz od piątku do niedzieli w godz. 10-18.

Wystawa dofinansowana została ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search