wpolityce„To nie będzie łatwy rok. To będzie rok, w którym musimy pokonać inflację i pandemię. Wiemy, jakie wyzwania przed nami stoją. To także wyzwania globalne i międzynarodowe. Niewykluczone, że będzie to także rok wojen” – przestrzegał w telewizji wPolsce.pl Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.

Nie wiemy, jak się Rosja zachowa w stosunku do Ukrainy i nie wiemy, jak się Chiny zachowają w stosunku do Tajwanu. Widać przegrupowania największych potęg światowych, jak gdyby przygotowujących się do tych napięć – ocenił wiceminister. Polityk był gościem Rozmowy Porannej Edyty Hołdyńskiej.

 

Nie chcę straszyć, ale musimy stać realnie na gruncie rzeczywistości. Ona łatwa, najprawdopodobniej, nie będzie. To napięcie na wschodniej granicy, mimo że wygraliśmy bitwę i Moskwa i Mińsk to zrozumiały, że jesteśmy potężnym graczem, to jednak napięcie nie ustanie. Będziemy musieli ten mur na granicy z Białorusią zbudować. A nie wiemy, jaka będzie sytuacja na granicy z Ukrainą, czy polsko-rosyjskiej – dodał. Odpowiadając na pytanie o działania rządu w celu przeciwdziałania inflacji, zapewniał, że będą one podejmowane.

Instrumenty narodowe, które mamy będą uruchamiane, by obniżyć inflację. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nawet większość czynników inflacyjnych jest poza instrumentami narodowymi. To są zjawiska ogólnoświatowe. Ceny energii rosną na całym świecie. Mówię także o wychodzeniu z kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią. Rzuciliśmy duże pieniądze, ponad 200 mld zł rzuciliśmy na ratowanie miejsc pracy i polskich firm. Większa ilość pieniądza na rynku, to większe ryzyko inflacyjne– mówił.

Błędne były także decyzje Unii Europejskiej co do cen emisji CO2. Unia nie chce ich korygować, reformować. To też poważny czynnik proinflacyjny. Podobnie jak szantaż gazowy Rosji. To również czynnik proinflacyjny– przypominał. Odnosząc się do krytyki Donalda Tuska, który zarzucił rządowi odpowiedzialność za wzrost cen energii, wskazał, że to decyzje byłego premiera pokutują do dziś.

Donald Tusk popełnił poważny błąd zgadzając się na rok bazowy, od którego naliczane były ceny za emisję CO2 na rok już z XXI wieku. Za ten błąd płacimy do dziś. Gdybyśmy liczyli od 1990 r., moglibyśmy być dziś nawet beneficjentem tego systemu– powiedział.

 

Jak wskażemy wszystkie czynniki i policzymy, jakimi pieniędzmi dysponowali Polacy w 2014 r., a jaką mamy sytuację dzisiaj, to są rzeczy nieporównywalne. Teraz jest po prostu znacznie lepiej, jeśli chodzi o wynagrodzenie, bezrobocie, emerytury. Jeśli sobie przypomnimy, że najniższa emerytura wynosiła 800 zł, a za godzinę pracy można było płacić 5 zł, to dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu– podsumował.

dziennik baltyckiKontrowersyjna poprawka, na mocy której odjęto blisko 40 milionów złotych przeznaczonych na naukę języków mniejszościowych i regionalnych w szkołach, budzi kolejne emocje. Pomorscy parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej uważają, że stracą na niej również Kaszubi.

Nauka języków mniejszościowych - poprawka
Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu, Sejm przyjął poprawkę posła Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, która zmniejszyła o 40 milionów złotych finansowanie nauki języków mniejszościowych i języka regionalnego w szkołach.

Jak podkreślał jej autor, zaproponowana zmiana nie obejmie wszystkich oficjalnych mniejszości. Jest skierowana pod adresem jednej konkretnej - niemieckiej.
Zaoszczędzone w budżecie państwa pieniądze zostaną przeznaczone na naukę języka polskiego dla Polonii w Niemczech. Jednak, według środowiska akademickiego na Pomorzu, działaczy kaszubskich, a teraz także parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej, poprawka to cios wymierzony we wszystkie mniejszości w kraju.
KO zapowiada, że w Senacie podejmą próbę wyeliminowania jej z obrotu prawnego.

Nauka języka kaszubskiego - co dalej?
Po raz pierwszy od momentu uchwalenia ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych i o języku regionalnym, czyli od roku 2005, postanowiono zmniejszyć dotację - podkreśla Kazimierz Kleina, senator KO oraz przewodniczący Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego. - Ta ustawa uderza wprost w mniejszości narodowe, w tym w społeczność kaszubską, ponieważ odbiera część środków, które były przeznaczone właśnie na cele edukacyjne.

W uzasadnieniu, politycy Zjednoczonej Prawicy mówili wyraźnie, że to ustawa uderzająca w mniejszości narodowe - kontynuuje senator - My, którzy reprezentujemy interesy mniejszości, wyraźnie sprzeciwiamy się tej ustawie. Środowiska mniejszościowe mają prawo do normalnej edukacji. Ograniczenia wynikające tylko z motywów politycznych, aby konfliktować nas przeciwko mniejszości niemieckiej, są niedopuszczalne.

Nie może być tak, że społeczność kaszubska, tylko dlatego, że ma własny język, jest gorzej traktowana - mówi Kleina - PiS chce zniszczyć naszą wspólnotę mniejszości. To, że rząd nie potrafi się dogadać z rządem niemieckim, nie powinno mieć wpływu na Polaków. Język kaszubski jest językiem zagrożonym, dzisiaj w sprawie tej poprawki, wszystkie mniejszości mówią jednym głosem. Nie może być tak, że Kaszubi będą otrzymywać te środki, a inne mniejszości nie. Nie możemy się dać podzielić.

Mniejszość kaszubska - dotacje
To kuriozalna i głupia nagonka na obywateli Polski, którzy reprezentują mniejszości narodowe i etniczne - dodaje Zbigniew Konwiński, poseł KO oraz wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. - Twarzą PiSu w tej sprawie jest poseł Kowalski. Niestety poprawka znalazła poparcie też w osobie ministra Czarnka. To absolutnie szkodliwe dla Polski i jej obywateli.

To nie ludzie, którzy tu mieszkają, wybierali sobie granice. Te decyzje zapadały wiele lat temu. Naszym obowiązkiem, jako polityków jest dbać o mniejszości i zapewnić im możliwość spokojnego życia w kraju - tłumaczy Konwiński - Tłumaczenia rządu, że Polacy w Niemczech są gorzej traktowani, niż Niemcy w Polsce są absurdalne. Sami Polacy, którzy mieszkają w Niemczech nie chcą być instrumentem w politycznej grze.

Ta poprawka jest tak skonstruowana, że uderza we wszystkie mniejszości narodowe. Uderza również w Kaszubów i uczących się języka kaszubskiego. - kontynuuje poseł - Polska edukacja straci na tym, ale straci przede wszystkim 20 tysięcy dzieci uczących się języka kaszubskiego. Posłowie PiSu z Pomorza mają jeszcze czas na refleksję. Po tym, jak ta ustawa wróci z Senatu, mogą zagłosować za jej odrzuceniem.

Nauczanie języków mniejszości - opinia polityków partii rządzącej
„Kaszubów to nie dotyczy, przywracamy symetrię w relacjach polsko-niemieckich” - podkreślają posłowie PiS
Politycy partii rządzącej odpowiadają, że zmiana nie obejmie wszystkich oficjalnych mniejszości, jedynie niemiecką. Jak zaznaczają, ma być to wprowadzenie symetrii w relacjach polsko-niemieckich.

Ta poprawka dotyczyła tylko i wyłącznie mniejszości niemieckiej - mówi nam Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. - Żadnej innej mniejszości to nie dotknie. Tak jak podkreślał minister edukacji narodowej, poszukujemy symetrycznego zachowania w stosunku do mniejszości niemieckiej w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech. Kaszubi na Pomorzu nie powinni się obawiać.

Język kaszubski - opinia Przemysława Czarnka
Podczas sejmowej debaty nad poprawką, głos zabrał również minister edukacji, Przemysław Czarnek, który z trybuny sejmowej zaapelował, że jeżeli rząd niemiecki zacznie finansować polską mniejszość w Niemczech (a to według niego to blisko 2 miliony osób), wtedy również Polska przywrócite środki.

Miliony Polaków w Niemczech nie mają ani jednego euro finansowania z rządu federalnego, do czego ten rząd jest zobowiązany w prawie międzynarodowym. - mówi Czarnek - Nie może być dalej tak, że w Polsce płacimy 236 milionów złotych na mniejszość niemiecką i język niemiecki. W Niemczech nie ma żadnego dofinansowania dla mniejszości polskiej. Niech Republika Federalna Niemiec zacznie przestrzegać zobowiązań międzynarodowych, jeśli to zrobi, przywrócimy te pieniądze - mówił podczas posiedzenia Sejmu minister edukacji narodowej.

Stanowisko zajął też pełnomocnik rządu federalnego ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych, Bernd Fabritius, według którego postawiony w Sejmie przez ministra Czarnka zarzut, jakoby Niemcy nie przeznaczali „ani jednego euro” na naukę języka polskiego jest niesłuszny.
Jak zaznacza, wspieranie nauki języka polskiego następuje na szczeblu landów, ponieważ w niemieckim systemie federalnym obszar edukacji, i tym samym również wspieranie nauki języków obcych, należy do właściwości landów.

WnetnewJarosław Sellin o ustawie „Lex TVN”. Twierdzi, że popularyzacja tego tematu jest przydatna dla obozu opozycji. Pogłoski o możliwym zniknięciu stacji z obozu TVN uważa za bezpodstawne. Gość „Popołudnia Wnet” dziwi się, iż głosu w sprawie nie zabiera Holandia, z którą powiązany jest kapitał tej stacji. Dodaje, iż w całej sprawie chodzi o „równe traktowanie” – zagraniczne media mogą mieć udziały do 49 procent, pozostałe powinny sprzedać innym europejskim podmiotom, w tym polskim. Zaznacza, że koncesja udzielona TVN zawiera wzmianki o tej regulacji, natomiast w samej ustawie nie wspomina się ani razu o tej telewizji. Polityk wypowiada się również na temat lidera opozycji – jego zdaniem Donaldowi Tuskowi chodzi o dzielenie Polaków i wywoływanie nieporozumień. Dodaje, że „od 2005 zajmuje się tym samym, zohydzaniem PiS i sianiem pogardy i nienawiści – co ma zastąpić pozytywne propozycje programowe”. Wysłuchaj nagrania audycji

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search