dziennik baltyckiW piątek 28 stycznia sejm odrzucił w głosowaniu senackie poprawki m.in. traktujące o przywróceniu wcześniej planowanej subwencji na nauczanie języków mniejszościowych. Zmiany w budżecie niepokoiły i wciąż niepokoją działaczy kaszubskich i samorządowców z naszego regionu. Ministerstwo Edukacji oraz posłowie, będący „za” zmniejszoną o prawie 40 mln zł subwencją, zapewniają jednak, że zmiany nie dotkną Kaszubów.

Sprawa ta od dłuższego czasu pozostawała na ustach działaczy kaszubskich, a także przedstawicieli samorządów województwa pomorskiego. Sejm bowiem planował zmiany w budżecie, m.in. zmniejszając subwencję na nauczanie języków mniejszości narodowych o 39,8 mln zł. Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk podkreślał wtedy, że najbardziej odbije się to na edukacji na Pomorzu, gdzie cały czas rozwijane jest nauczanie języka kaszubskiego.

- W 2005 roku został on uznany za jedyny język regionalny w Polsce. Obecnie w około 400 szkołach języka kaszubskiego uczy się ponad 20 tys. dzieci i młodzieży. Wielu rodziców na Pomorzu posyła swoje dzieci na lekcje kaszubskiego i oczekuje dalszego wsparcia państwa dla działań na rzecz zachowania rodzimej kultury, tradycji i związanych z nią wartości - pisał Mieczysław Struk w oficjalnym apelu do posłów. - Duża liczba dzieci uczących się języka regionalnego na Kaszubach sprawia, że jedna trzecia środków, przeznaczanych na subwencję oświatową w Polsce z tytułu nauczania języków mniejszościowych trafia właśnie do gmin i powiatów naszego regionu. Ewentualne obcięcie tej kwoty niestety mocno uderzy we wspólnoty lokalne i rodziny na Pomorzu.

Z podobnym apelem w tej sprawie wystąpił też Zarząd Powiatu Kartuskiego. Samorządowcy chcieli, aby sejm przyjął poprawki, złożone przez Senat RP, w których znalazło się przywrócenie dotychczasowych środków na nauczanie języków mniejszości w szkołach. W piątkowym głosowaniu jednak sejm odrzucił wszystkie 65 poprawek senatu. Ministerstwo Edukacji i Nauki spieszyło, aby wyjaśnić, iż zmniejszenie subwencji nie wpłynie na naukę np. języka kaszubskiego.

- [Poselska poprawka do budżetu] dotyczy wyłącznie języka niemieckiego i mniejszości niemieckiej. W żaden sposób nie dotyczy innych mniejszości narodowych - uspokajał na twitterze minister Przemysław Czarnek.

Na powyższe wskazuje również przytaczane przez ministra edukacji uzasadnienie zmian w projekcie ustawy budżetowej. Do owych wyjaśnień odsyła nas też poseł Jarosław Sellin (PiS), który głosował właśnie za odrzuceniem poprawek senackich.

- Kłamstwem jest, że to wpłynie na nauczanie języka kaszubskiego. To jest poprawka, która dotyczy tylko mniejszości niemieckiej w Polsce - mówi Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a od stycznia tego roku także Generalny Konserwator Zabytków.

REKLAMA

Niemniej na decyzję sejmu szybko zareagowały władze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

- Niestety, apele płynące z naszego środowiska nie przekonały większości posłów do przywrócenia kwoty tej subwencji do wysokości zaproponowanej przez rząd we wrześniu 2021 r. (…). Pomimo uspokajających deklaracji przedstawicieli Ministerstwa Edukacji i Nauki, zaistniała sytuacja napawa niepokojem co do przyszłości warunków nauczania języka kaszubskiego w polskich szkołach na Pomorzu i respektowania praw obywateli polskich, niezależnie od ich przynależności narodowej lub etnicznej - pisze Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Dziękując tym parlamentarzystom, którzy przychylili się do apeli Kaszubów, władze ZKP zapowiadają, że będą bacznie przyglądać się dalszym poczynaniom rządu w tej sprawie.

- Wprowadzona w ustawie budżetowej zmiana sprawi, że najprawdopodobniej niebawem administracja rządowa podejmie prace legislacyjne w obszarze warunków nauczania języków mniejszościowych i języka regionalnego. Będziemy je pilnie i krytycznie monitorować - zaznacza dalej Jan Wyrowiński.

wppl- Panie premierze, panie Jarosławie Kaczyński, oskarżam was o to, że w imię większości sejmowej, większość sejmowa zabija ludzi - powiedział Włodzimierz Czarzasty na konwencji programowej Lewicy. Do jego słów odniósł się w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (PiS). Zobacz nagranie programu

- To typowy populizm. Pandemia nie jest polskim wytworem, Polacy jej nie wymyślili, ona nie szaleje tylko w Polsce, to jest zjawisko globalne. Wszędzie, niestety, dotknęła zdrowia i życia ludzi. Polska nie jest tutaj żadnym wyjątkiem - podkreślił. - Myśmy zrobili tyle, ile można, żeby nie było takich sytuacji, jak w o wiele bogatszych krajach Zachodu, że trzeba było wybierać, kogo podłączamy pod respirator, a kogo nie, bo brakuje. W Polsce nigdy takiej sytuacji nie było. Nigdy nie było sytuacji, w której zabrakłoby łóżek w szpitalu - kontynuował wiceminister. - Zapewniliśmy też system szczepień taki, że można po prostu wyjść, nie ma żadnego problemu, nie trzeba na to czekać, nie trzeba stać w kolejkach. Problem polega na tym, żeby znaleźć dobry instrument do zachęcenia Polaków - wskazał Sellin. Zabrał również głos ws. nowego projektu ustawy covidowej.

Szukają sposobu, by posłowie nie stracili na Polskim Ładzie? Wiceminister zdziwiony

W Ministerstwie Finansów trwają prace nad zmianą sposobu opodatkowania parlamentarzystów tak, aby nie stracili na Polskim Ładzie - wynika z nieoficjalnych informacji Radia ZET. Pod uwagę ma być brane m.in. wydanie interpretacji z zapisem, że posłowie i senatorowie to osoby fizyczne, które wykonują działalność polityczną. Co na to wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (PiS)? - Słyszę o tym pierwszy raz, nie wiem, o co chodzi. Wynagrodzenia parlamentarzystów są znane, ich wysokość jest znana. O co chodzi w tych pracach, jeżeli to jest prawda, że takie prace się toczą, to nie wiem - komentował w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. Jak ocenił, rozwiązanie takie "wizerunkowo na pewno nie byłoby dobre".

Prawicowe media o Jerzym Owsiaku. Reakcja polityka PiS

"Jerzy Owsiak stał się największym charytatywnym oszustem III RP", "Jerzy Owsiak łatał patologie systemu, który z całych sił wspierał" - czytamy w portalu wPolityce.pl. Publikacje komentował w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (PiS). - Jerzy Owsiak jest postacią wyrazistą, pozwala sobie na ostre oceny sytuacji politycznej, ma swoje sympatie i wyraziste antypatie, robi to czasem bardzo twardym językiem. Więc niech się nie dziwi, że również jest oceniany twardym językiem przez tych, którzy się z jego opiniami nie zgadzają. Organizuje różnego rodzaju eventy, w których pozwala na bardzo twarde wystąpienia o charakterze politycznym, czasami nawet wulgarne, ze strony różnego rodzaju swoich gości - mówił. Jak podkreślił Sellin, "ocena Owsiaka a cel akcji WOŚP to zupełnie inne kwestie". - Spotkałem po mszy świętej, w której uczestniczyłem, młodych wolontariuszy i oczywiście coś do puszki wrzuciłem. To wyraz wsparcia dla akcji, której celem jest pomoc dzieciom. Cel jest jak najbardziej szlachetny - stwierdził.

wpolityceJeśli chodzi o renowację zabytków, warto angażować nie tylko środki publiczne; prywatni właściciele też powinni mieć możliwość ich odnawiania - powiedział wiceminister kultury Jarosław Sellin. Jak wskazał, właśnie taka intencja przyświecała uldze na zabytki, która jest częścią Polskiego Ładu.

Ulga na zabytki w Polskim Ładzie
Nowe rozwiązanie przewiduje m.in., że - kupując i remontując zabytek - można od podstawy opodatkowania odliczyć do 500 tys. zł.

Intencja jest taka, żeby jak najwięcej zabytków w Polsce, które cały czas potrzebują renowacji i remontów, miały na nie szanse— tłumaczył Sellin na antenie programu „Tłit” w Wp.pl. Jak podkreślił, zabytki są naszym „czołowym dziedzictwem narodowym”, a 70 proc. cudzoziemców przyjeżdżających do Polski robi to właśnie po to, żeby zwiedzać nasz kraj.

Warto też angażować nie tylko środki publiczne (…) Warto, by poza środkami publicznymi właściciele zabytków, prywatni, mieli możliwość ich odnawiania i renowacji— powiedział wiceminister.

Z komunikatu Ministerstwa Finansów wynika, że z ulgi na zabytki skorzystać mogą członkowie wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, którzy są współwłaścicielami zabytku, oraz indywidualni właściciele.

W przypadku pierwszej grupy do ulgi będzie uprawniać wpłata należności na fundusz remontowy. Właściciele indywidualni będą mogli natomiast z niej skorzystać pod warunkiem otrzymania faktury dokumentującej wydatki związane z zabytkiem na: prace konserwatorskie, prace restauratorskie, roboty budowlane.

Jak wyjaśnia MF, ulga polega na odliczeniu od podstawy opodatkowania: 50 proc. kwoty poniesionych wydatków na wpłaty na fundusz remontowy oraz na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane dotyczące zabytku (wpisanego do rejestru zabytków lub znajdującego się w ewidencji zabytków) lub wydatku na nabycie zabytku wpisanego do rejestru zabytków (nie więcej niż kwota odpowiadająca iloczynowi 500 zł i liczby metrów kwadratowych powierzchni użytkowej tego zabytku). W tym drugim przypadku limit odliczenia na wszystkie inwestycje podatnika z tego tytułu nie może przekroczyć 500 000 zł.

Ulga jest skierowana do podatników PIT opłacających podatek według skali podatkowej, podatek liniowy lub ryczałt od przychodów ewidencjonowanych.

Komisja śledcza ds. podsłuchów
Dopytywany o kwestię powołania komisji śledczej ds. podsłuchów i możliwości inwigilacji byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Sellin powiedział, że nie słyszał o operacji wymierzonej w Ardanowskiego.

Wszystkie te przecieki pochodzą z zewnątrz, z jakiejś kanadyjskiej firmy. Uważam, że służby specjalne powinny mieć najnowocześniejsze instrumenty do skutecznego wykonywania swoich obowiązków co do ochrony państwa i obywateli. Dobrze, że po takie instrumenty sięgają. Chodzi o to, by korzystać z tych instrumentów legalnie. Wiemy, że podsłuchy były realizowane zawsze za zgodą sadu– podkreślił Jarosław Sellin.

Pytany o to, czy zna parlamentarzystów PiS, którzy obawiają się, że mogli być podsłuchiwani, przyznał, że nie słyszał takich opinii.

Mam częsty kontakt z parlamentarzystami, interesują się moimi pracami w resorcie kultury, sytuacją we własnych okręgach wyborczych i koniecznością ratowania np. zabytków, ale nigdy nie słyszałem, by podejrzewali tego typu rzeczy– wskazał Sellin dodając, że bardzo szanuje Jana Krzysztofa Ardanowskiego.

Był dobrym ministrem rolnictwa, bardzo dobrze współpracujemy w grupach parlamentarnych, jest bardzo aktywny, ale nie wiem, o czym mówi w tej sprawie. Zdaje się, że skarżył się Kołodziejczak, szef AgroUnii, że podlegał podsłuchom. Sytuacja jest dziwna, bo ta kanadyjska firma informuje tylko, ze czyjś telefon był objęty tym sposobem sprawdzania, ale nie wiadomo, kto sprawdzał. Ufam naszym służbom, ministerstwu, że takie działania są za zgodą sądu, a sędziowie niech się nie zasłaniają tym, że nie wiedza, jakie dokumenty wydają, bo się kompromitują– powiedział wiceminister.

Dopytywany o słowa Ardanowskiego dot. sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości i stosowaniu szantażu wobec posłów, Sellin podkreślił, że w PiS „nie ma atmosfery grozy”.

O tego typu obawach też nigdy nie słyszałem. Prawdą jest, że mamy taki system wyborczy, że on ma charakter proporcjonalny i ma znaczenie kto i na jakiej pozycji jest na liście w danym okręgu. Proszę się nie dziwić kierownictwu każdej partii w Polsce, że dokonując analizy szans wyborczych ocenia, czy jakiś polityk był na tyle sprawny, zdolny, że może być tzw. lokomotywą listy– zauważył Sellin.

radiogdanskCo czeka Ukrainę ze strony Rosji i jak wobec zagrożenia powinna zachować się Polska? Czy Niemcy rozmontowują NATO i jak oceniać ich postawę wobec tego kryzysu? Na ten temat Krzysztof Świątek rozmawiał z Jarosławem Sellinem z Prawa i Sprawiedliwości, Joanną Senyszyn z kola Polskiej Partii Socjalistycznej, Arturem Dziamborem z Konfederacji oraz Sławomirem Rybickim z Koalicji Obywatelskiej. Wysłuchaj nagrania audycji

- Od dawna widać, że Niemcy mają dwustronne stosunki z Rosją. Najlepszym tego dowodem jest Nord Stream 2. Zachowują się tak, jakby chcieli w tej sprawie stać na uboczu. Jeżeli jest się członkiem jakiejś wspólnoty, tak jak jesteśmy w Unii Europejskiej czy NATO, to trzeba prowadzić wspólną politykę i mocno się jej trzymać. Teraz NATO musi stanowczo odpowiedzieć Rosji, bo słyszymy, jakie żądania sprecyzował Putin, który oczekuje wycofania wojsk NATO i powrotu do stanu sprzed 1997 roku, kiedy Polska i kraje nadbałtyckie nie należały do NATO. Na to organizacja nie może się zgodzić. Przed NATO stoją bardzo odpowiedzialne zadania i musimy zrobić wszystko, żeby przywołać Niemcy do porządku - mówiła Joanna Senyszyn.

- Niezależnie od tego, jak potoczy się sytuacja, bo tego w 100 proc. nie wiemy, pewne rzeczy się wyklarowały. Znowu wiemy, że bezpieczeństwo Europy, w tym naszej części kontynentu, musi opierać się na sile Stanów Zjednoczonych. Opinie, że bezpieczeństwo powinniśmy budować na silnym aliansie z Berlinem, okazały się mrzonkami. Powiedziałbym, że w Niemczech rządzą "rozumiejący Rosję", czyli naiwniacy, ludzie, którzy określani są jako pożyteczni idioci. Jeśli Niemcy postulują, że chcą być pośrednikiem w kontaktach między USA a Rosją w tym napięciu, to gdzie oni się plasują? Czy oni są w NATO? - pytał Jarosław Sellin.

- Ukraina jest zagrożona agresją rosyjską, a my koncentrujemy debatę na tym, czy Niemcy są bardziej czy mniej winne. Niemcy rzeczywiście są pogubione i rządy, w których pacyfiści mają zbyt dużo do powiedzenia, nie pomagają. Władimir Putin uznał, że są okoliczności sprzyjające próbie ponownego przejęcia kontroli nad Ukrainą. Naszą racją stanu jest twarde stanie w sojuszu NATO, którego liderem jest USA. To twarde stanowisko powoduje, że Rosja nie podjęła jeszcze decyzji o agresji, a sam Putin jest w pułapce. Jaki będzie dalszy scenariusz? Mam nadzieję, że twarda postawa spowoduje, że jeśli będzie konflikt, to o bardzo ograniczonej skali. Zgadzam się z tezami, że rosyjska agresja powoduje wzmocnienie NATO - komentował Sławomir Rybicki.

- Postawa USA to jest kapitulacja. Słowa Joe Bidena to słowa człowieka, który nie ma pojęcia, co się dzieje. To bardzo przykry wniosek. Pamiętamy prezydenturę Donalda Trumpa. Można było mu wiele rzeczy zarzucić, ale on podchodził do sprawy biznesowo. Tymczasem Joe Biden po swojej pierwszej wizycie w Europie stwierdził, że potrzebuje tylko numeru do Angeli Merkel. Bez wątpliwości należy stwierdzić, że USA machnęły ręką. Musimy być zawiedzeni tym, jak nasi dotychczasowi partnerzy i przyjaciele potraktowali sprawę. Jedynym rozwiązaniem jest zagrozić Putinowi, że Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony. W jego uruchomieniu ogromny interes mają Niemcy, więc oni wcale nie są zainteresowani tym, żeby to nie ruszyło - podkreślał Artur Dziambor.

W audycji poruszony został także temat ostrego ataku, który Donald Tusk przypuścił na rząd w związku z pandemią. Goście rozmawiali również o projekcie ustawy dotyczącej testów dla pracowników.

- Gdyby rząd walczył z pandemią skutecznie i prawdziwie, przy użyciu wszystkich dostępnych metod i środków, w tym w oparciu o badania naukowe, to można by rozważać, czy warto krytykować czy nie. Ale rząd nie zrobił wszystkiego, co powinien. Nie wprowadził skutecznej polityki szczepień. Jesteśmy najgorsi pod względem wyszczepienia w prawie całej Europie. Każdy, kto obserwuje pandemię, widzi że rząd w tej sprawie jest niestabilny i niekonsekwentny. Można powiedzieć, że wywiesił białą flagę w tej sprawie. Rząd kieruje się przesłankami politycznymi, aby nie narazić się na krytykę kruchej większości w Sejmie - zaznaczał Sławomir Rybicki.

- Rząd PiS nie wymyślił pandemii, to zjawisko globalne i żaden kraj nie poradził sobie z tym dobrze. Wszędzie są ofiary śmiertelne i efekty tej choroby. To nieodpowiedzialna retoryka. Naszym zadaniem, jako władzy publicznej, jest doprowadzenie do tego, żeby nigdy nie brakowało łóżek dla chorych w szpitalach. U nas nigdy takiej sytuacji nie było, że trzeba było wybierać, kogo podłączyć pod respirator, a kogo nie. Szczepienia są powszechnie dostępne. Można wyjść z domu i natychmiast się zaszczepić w dowolnym punkcie. Problem polega na tym, że wyszczepienie nie jest imponujące w porównaniu z innymi krajami. Musimy poruszać się między dwoma skrajnymi postulatami, z jednej strony postulatem Lewicy, żeby szczepienia były przymusowe, a z drugiej postulaty Konfederacji, żeby uznać, że nie ma żadnej pandemii - odpowiadał na zarzuty Jarosław Sellin.

- Minister Niedzielski nie dopełnił wielu swoich obowiązków. Nie trzeba było czekać na ustawy, można było wydać rozporządzenia, dotyczące między innymi obowiązkowych szczepień pewnych grup społecznych. Takie rozporządzenia są zgodne z prawem, ale wyraźnie PiS obawiał się o sondażowe słupki. To skutkuje tym, że wyszczepionych mamy tylko 56 proc. Polaków i nie było stanowczych działań na rzecz większej wyszczepialności. Tu powinien być jeden front. Uważam, że skuteczniejsze są działania, że do kina, teatru, kawiarni czy komunikacji miejskiej nie można wejść bez paszportu covidowego. To skłoniło wielu młodych do zaszczepienia się, żeby łatwiej pojechać np. na wakacje. Tego typu działania mogły zostać podjęte, ale nie zostały - komentowała Joanna Senyszyn.

- Dzieje się to, o czym mówiliśmy od samego początku. Jeżeli skupimy się na leczeniu jednej choroby, to zignorujemy wszystkie inne. Takie błędne decyzje zostały podjęte. Minister Sellin powiedział, że Konfederacja uważa, że należy przejść do porządku dziennego z tą chorobą. To nie jest zdanie tylko Konfederacji, ale wielu profesorów medycyny, którzy nie są powiązani z Radą Medyczną. Konfederacja proponuje, by znieść wszystkie obostrzenia i leczyć chorych. Ustawa Hoca była skandaliczna, a tutaj są po prostu absurdy. NFZ płaci laboratoriom 113 złotych za test. Według tej ustawy będzie trzeba wykonywać 2 miliony testów dziennie, to jest 226 milionów złotych. Będzie trzeba testować się co tydzień przez cały rok. Kto z państwa jeszcze nie zainwestował w firmę, która sprowadza testy, to jest ten moment - mówił Artur Dziambor.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search