Tym czym dla papieży jest Castel Gandolfo, w którym spędzają co roku kilka tygodni w lecie, tym niegdyś dla wielkich mistrzów Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie był odległy o dwanaście kilometrów od Malborka zamek w Sztumie. Dostojnicy zakonni przybywali tu w lipcu lub sierpniu na wywczasy.

W grudniu ubiegłego roku upłynęły cztery lata od czasu, gdy zamek w Sztumie stał się oddziałem Muzeum Zamkowego w Malborku. Dzięki decyzji rządu, za którą stał wiceminister Jarosław Sellin, zagrożony zniszczeniem obiekt jest systematycznie rekonstruowany. Pojawiły się też plany jego całkowitej odbudowy.

Czy dawna letnia rezydencja wielkich mistrzów Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie powróci do dawnej świetności? Chciałby tego między innymi Tomasz Bogdanowicz, kierownik działu edukacji malborskiego muzeum.

- Od czasu przejęcia zamku nie zasypywaliśmy gruszek w popiele. Zaczęliśmy od naprawy dachu na całym skrzydle wschodnim i częściowo północnym. Zrobiliśmy zupełnie nową więźbę dachową i położyliśmy dachówkę - mówi Tomasz Bogdanowicz.

W tym roku roku nastąpi oczekiwany od dawna remont dachów skrzydła południowego.

Kolejnym etapem prac powinna być, zdaniem naszego rozmówcy, odbudowa kaplicy, w której trwają intensywne badania archeologiczne. Ich dotychczasowe rezultaty są, zdaniem muzealnika, bardzo obiecujące i skłaniające do podjęcia trudu rekonstrukcji tej części obiektu. Tomasz Bogdanowicz nie kryje, że prace w Sztumie nie będą należały do łatwych.

- Z pewnością będzie problem z odbudowaniem stromych i strzelistych dachow gotyckich - podaje przykład naukowiec.

Trzy razy Malbork. Wystawa, jakiej jeszcze nie było
Dodatkowym utrudnieniem jest także szczupłość materiałów dokumentujących pierwotny, średniowieczny wygląd warowni. Z tego okresu zachowało się zaledwie kilka rycin.

- Rekonstruując jakiś obiekt zawsze stoimy przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: do jakiego okresu mamy się odnieść. Czy, w przypadku Sztumu, ma być to zamek z czasów średniowiecza, a tu, jak już wspomniałem, mamy bardzo mało źródeł, czy może ma być to zamek z czasów, gdy Sztum, do I rozbioru, należał do Polski. To jest podstawowy problem konserwatorski - do jakiego momentu możemy się cofnąć, by podjąć wiarygodną rekonstrukcję - zastanawia się nasz rozmówca.

Jak dodaje, nie można czegoś zbudować i tylko udawać, "że to jest stare", bo jest to po prostu oszustwo. Tomasz Bogdanowicz podkreśla, że musi zaistnieć rozsądny kompromis pomiędzy rekonstrukcją a konserwacją. Zdaniem naukowca, w przypadku zamku w Sztumie jego odbudowa będzie trwała do memontu, w którym przywrócony zostanie dawny wygląd zamku natomiast nie przekroczy się linii, w której substancja pierwotna, zabytkowa zostałaby zdominowana przez współczesne formy i wizje.

O tym, kiedy miałaby rozpocząć się odbudowa zamku sztumskiego na dużą skalę mówić jest jeszcze za wcześnie. Zadaniem głównym dla malborskiego muzeum jest bowiem obecnie odbudowa przedzamcza w dawnej krzyżackiej stolicy.

Gdyby spełniły się plany muzealników, zamek w Sztumie przybrałby, a może poprawniej byłoby napisać - odzyskałby formę letniej rezydencji wielkich mistrzów.

- Chcielibyśmy pokazać zamek jako takie polskie Castel Gandolfo - letnią rezydencję nie papieży, a wielkich mistrzów. Docelowo chcemy odtworzyć obiekt z takiego okresu historycznego z którego mamy wystarczające źródła. Jest kilka przedstawień zamku, na których widać baszty, wjazd główny - mówi Tomasz Bogdanowicz.

Pytanie, na ile można oprzeć się na tych źródłach?

WnetnewWiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego mówi o polskich zabytkach architektonicznych i polityce konserwacji budynków, a także udziela komentarza na temat sytuacji w Kazachstanie. Wysłuchaj nagrania audycji

Jarosław Sellin wypowiada się na temat polskich zabytków architektonicznych i polityki konserwacji budynków. Zaznacza, że zabytki są często jednym z głównych powodów, dla których zagraniczni turyści zainteresowali się odwiedzeniem Rzeczpospolitej.

Ponad 60 procent cudzoziemców przyjeżdża z powodów kulturowych lub chęci zwiedzania zabytków.

Gość „Poranka Wnet” wspomina, że Ministerstwo na bieżąco poszukuje kolejnych zabytków, których brakuje w narodowych zbiorach – często są one odkupowane na aukcjach. Dodaje, że w swoich poszukiwaniach korzystają również z wiedzy pasjonatów.

Mamy w bazie rekordów 64 tys. obiektów, których poszukujemy – w ostatnich 6 latach odnaleźliśmy około 600.

Wiceminister kultury wypowiada się także na temat bieżącej, napiętej sytuacji w Kazachstanie – trwają dyskusje na temat możliwej reakcji Rosji na te wydarzenia – zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego prawdopodobne jest, że dojdzie do ofensywnych działań.

W Rosji funkcjonuje coś takiego, jak prawo ochrony rosyjskojęzycznej ludności – może być to pretekstem do interwencji na Ukrainie, czy w samym Kazachstanie.

Może dość do eskalacji ze strony Rosji.

radiogdansk60 tysięcy artystów w Polsce żyje poniżej minimum socjalnego. Zabezpieczenie finansowe i emerytalne ma im dać ustawa o artyście zawodowym, nad którą pracuje rząd. Jarosław Sellin, wiceminister kultury i nowy Generalny Konserwator Zabytków mówił w Radiu Gdańsk, że dotyczy to osób, które czerpią dochody wyłącznie z działalności artystycznej. Wysłuchaj nagrania audycji

- To jest ustawa, która ma pomóc artystom, którzy czerpią swoje dochody przede wszystkim z działalności artystycznej. My jako pierwsi policzyliśmy tych artystów, jest ich 60 tysięcy. Zdecydowana większość z nich żyje poniżej minimum socjalnego - powiedział Sellin. - Często mamy fałszywe wyobrażenie, że artyści są bardzo bogaci, na wszystko ich stać, mają wspaniałe wille. To nie jest prawda. To stereotyp, dotyczący bardzo wąskiej warstwy polskich artystów. Zdecydowana większość żyje bardzo ubogo i ma problem na przykład z emeryturami. Z powodu niskich i niesystematycznych dochodów mają problem z odprowadzaniem właściwych składek do ZUS-u. Ustawa ma pomóc w stabilizacji, jeśli chodzi o zabezpieczenie socjalne i emerytalne. My ten problem, postanowiliśmy podjąć i stworzyć takie rozwiązanie. Myślę, że wprowadzenia ustawy w życie można spodziewać się w tym roku. Jest to procedowane od jakiegoś czasu, w silnym porozumieniu ze zorganizowanymi środowiskami artystycznymi - dodał

Ustawa o artyście zawodowym ma wejść w życie w tym roku.

Mówił też o wspieraniu przez rząd instytucji kultury. - W Polsce mamy około tysiąca muzeów, ale większość z nich ma charakter prywatny. Ponad 300 muzeów jest w ręku jednostek samorządu terytorialnego, a ponad 50 najważniejszych to muzea w ręku ministra kultury. Obecnie jest wiele inwestycji muzealnych. Samorządy mogą liczyć na nowe rozstrzygnięcia podatkowe, które wprowadzamy w ramach Polskiego Ładu. Wprowadzamy ulgę podatkową dla przedsiębiorców, którzy wspierają instytucje kultury. Dzięki Funduszowi Inwestycji Samorządowych samorządy mogą samodzielnie decydować, na co chcą przeznaczyć te pieniądze - mówił.

- Musimy bronić substancji zabytkowej w Polsce. Ona jest bardzo bogata i cenna. Mimo wojen mamy wiele zabytków. Polska Organizacja Turystyki wskazuje, że ponad 60 proc. turystów zagranicznych przyjeżdża do nas z powodów kulturowych albo na wydarzenia artystyczne, albo na zwiedzanie. W Ministerstwie Kultury w 2015 roku na zabytki było przeznaczanych zaledwie 80 milionów złotych. Dzisiaj w tym budżecie jest już 200 milionów złotych, plus dodatkowe środki. W sumie Minister Kultury rozdysponowuje 400 milionów złotych. To jest awans, ale potrzeby są ciągle rosnące - tłumaczył gość Radia Gdańsk.

Wspominał też o odzyskiwaniu utraconych dzieł. - W ministerstwie działa departament, który zajmuje się wyłącznie tym. Będzie on wzmocniony etatowo i finansowo, aby prace nad odzyskiwaniem dzieł utraconych przyspieszyły. Mamy niezłe osiągnięcia, bo w ciągu sześciu lat odzyskaliśmy ponad 500 obiektów. Od wielu lat składamy w Rosji konkretne wnioski restytucyjne. Niestety Rosja przed kilkunastu laty przyjęła prawo, które mówi, że wszystko co w czasie II wojny światowej przywieziono z terenu III Rzeszy jest łupem wojennym i nie podlega zwrotowi. Traktują te tereny bardzo szeroko - podkreślił.

wpolityce„To nie będzie łatwy rok. To będzie rok, w którym musimy pokonać inflację i pandemię. Wiemy, jakie wyzwania przed nami stoją. To także wyzwania globalne i międzynarodowe. Niewykluczone, że będzie to także rok wojen” – przestrzegał w telewizji wPolsce.pl Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.

Nie wiemy, jak się Rosja zachowa w stosunku do Ukrainy i nie wiemy, jak się Chiny zachowają w stosunku do Tajwanu. Widać przegrupowania największych potęg światowych, jak gdyby przygotowujących się do tych napięć – ocenił wiceminister. Polityk był gościem Rozmowy Porannej Edyty Hołdyńskiej.

 

Nie chcę straszyć, ale musimy stać realnie na gruncie rzeczywistości. Ona łatwa, najprawdopodobniej, nie będzie. To napięcie na wschodniej granicy, mimo że wygraliśmy bitwę i Moskwa i Mińsk to zrozumiały, że jesteśmy potężnym graczem, to jednak napięcie nie ustanie. Będziemy musieli ten mur na granicy z Białorusią zbudować. A nie wiemy, jaka będzie sytuacja na granicy z Ukrainą, czy polsko-rosyjskiej – dodał. Odpowiadając na pytanie o działania rządu w celu przeciwdziałania inflacji, zapewniał, że będą one podejmowane.

Instrumenty narodowe, które mamy będą uruchamiane, by obniżyć inflację. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nawet większość czynników inflacyjnych jest poza instrumentami narodowymi. To są zjawiska ogólnoświatowe. Ceny energii rosną na całym świecie. Mówię także o wychodzeniu z kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią. Rzuciliśmy duże pieniądze, ponad 200 mld zł rzuciliśmy na ratowanie miejsc pracy i polskich firm. Większa ilość pieniądza na rynku, to większe ryzyko inflacyjne– mówił.

Błędne były także decyzje Unii Europejskiej co do cen emisji CO2. Unia nie chce ich korygować, reformować. To też poważny czynnik proinflacyjny. Podobnie jak szantaż gazowy Rosji. To również czynnik proinflacyjny– przypominał. Odnosząc się do krytyki Donalda Tuska, który zarzucił rządowi odpowiedzialność za wzrost cen energii, wskazał, że to decyzje byłego premiera pokutują do dziś.

Donald Tusk popełnił poważny błąd zgadzając się na rok bazowy, od którego naliczane były ceny za emisję CO2 na rok już z XXI wieku. Za ten błąd płacimy do dziś. Gdybyśmy liczyli od 1990 r., moglibyśmy być dziś nawet beneficjentem tego systemu– powiedział.

 

Jak wskażemy wszystkie czynniki i policzymy, jakimi pieniędzmi dysponowali Polacy w 2014 r., a jaką mamy sytuację dzisiaj, to są rzeczy nieporównywalne. Teraz jest po prostu znacznie lepiej, jeśli chodzi o wynagrodzenie, bezrobocie, emerytury. Jeśli sobie przypomnimy, że najniższa emerytura wynosiła 800 zł, a za godzinę pracy można było płacić 5 zł, to dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu– podsumował.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search