dziennik baltyckiKontrowersyjna poprawka, na mocy której odjęto blisko 40 milionów złotych przeznaczonych na naukę języków mniejszościowych i regionalnych w szkołach, budzi kolejne emocje. Pomorscy parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej uważają, że stracą na niej również Kaszubi.

Nauka języków mniejszościowych - poprawka
Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu, Sejm przyjął poprawkę posła Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, która zmniejszyła o 40 milionów złotych finansowanie nauki języków mniejszościowych i języka regionalnego w szkołach.

Jak podkreślał jej autor, zaproponowana zmiana nie obejmie wszystkich oficjalnych mniejszości. Jest skierowana pod adresem jednej konkretnej - niemieckiej.
Zaoszczędzone w budżecie państwa pieniądze zostaną przeznaczone na naukę języka polskiego dla Polonii w Niemczech. Jednak, według środowiska akademickiego na Pomorzu, działaczy kaszubskich, a teraz także parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej, poprawka to cios wymierzony we wszystkie mniejszości w kraju.
KO zapowiada, że w Senacie podejmą próbę wyeliminowania jej z obrotu prawnego.

Nauka języka kaszubskiego - co dalej?
Po raz pierwszy od momentu uchwalenia ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych i o języku regionalnym, czyli od roku 2005, postanowiono zmniejszyć dotację - podkreśla Kazimierz Kleina, senator KO oraz przewodniczący Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego. - Ta ustawa uderza wprost w mniejszości narodowe, w tym w społeczność kaszubską, ponieważ odbiera część środków, które były przeznaczone właśnie na cele edukacyjne.

W uzasadnieniu, politycy Zjednoczonej Prawicy mówili wyraźnie, że to ustawa uderzająca w mniejszości narodowe - kontynuuje senator - My, którzy reprezentujemy interesy mniejszości, wyraźnie sprzeciwiamy się tej ustawie. Środowiska mniejszościowe mają prawo do normalnej edukacji. Ograniczenia wynikające tylko z motywów politycznych, aby konfliktować nas przeciwko mniejszości niemieckiej, są niedopuszczalne.

Nie może być tak, że społeczność kaszubska, tylko dlatego, że ma własny język, jest gorzej traktowana - mówi Kleina - PiS chce zniszczyć naszą wspólnotę mniejszości. To, że rząd nie potrafi się dogadać z rządem niemieckim, nie powinno mieć wpływu na Polaków. Język kaszubski jest językiem zagrożonym, dzisiaj w sprawie tej poprawki, wszystkie mniejszości mówią jednym głosem. Nie może być tak, że Kaszubi będą otrzymywać te środki, a inne mniejszości nie. Nie możemy się dać podzielić.

Mniejszość kaszubska - dotacje
To kuriozalna i głupia nagonka na obywateli Polski, którzy reprezentują mniejszości narodowe i etniczne - dodaje Zbigniew Konwiński, poseł KO oraz wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. - Twarzą PiSu w tej sprawie jest poseł Kowalski. Niestety poprawka znalazła poparcie też w osobie ministra Czarnka. To absolutnie szkodliwe dla Polski i jej obywateli.

To nie ludzie, którzy tu mieszkają, wybierali sobie granice. Te decyzje zapadały wiele lat temu. Naszym obowiązkiem, jako polityków jest dbać o mniejszości i zapewnić im możliwość spokojnego życia w kraju - tłumaczy Konwiński - Tłumaczenia rządu, że Polacy w Niemczech są gorzej traktowani, niż Niemcy w Polsce są absurdalne. Sami Polacy, którzy mieszkają w Niemczech nie chcą być instrumentem w politycznej grze.

Ta poprawka jest tak skonstruowana, że uderza we wszystkie mniejszości narodowe. Uderza również w Kaszubów i uczących się języka kaszubskiego. - kontynuuje poseł - Polska edukacja straci na tym, ale straci przede wszystkim 20 tysięcy dzieci uczących się języka kaszubskiego. Posłowie PiSu z Pomorza mają jeszcze czas na refleksję. Po tym, jak ta ustawa wróci z Senatu, mogą zagłosować za jej odrzuceniem.

Nauczanie języków mniejszości - opinia polityków partii rządzącej
„Kaszubów to nie dotyczy, przywracamy symetrię w relacjach polsko-niemieckich” - podkreślają posłowie PiS
Politycy partii rządzącej odpowiadają, że zmiana nie obejmie wszystkich oficjalnych mniejszości, jedynie niemiecką. Jak zaznaczają, ma być to wprowadzenie symetrii w relacjach polsko-niemieckich.

Ta poprawka dotyczyła tylko i wyłącznie mniejszości niemieckiej - mówi nam Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. - Żadnej innej mniejszości to nie dotknie. Tak jak podkreślał minister edukacji narodowej, poszukujemy symetrycznego zachowania w stosunku do mniejszości niemieckiej w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech. Kaszubi na Pomorzu nie powinni się obawiać.

Język kaszubski - opinia Przemysława Czarnka
Podczas sejmowej debaty nad poprawką, głos zabrał również minister edukacji, Przemysław Czarnek, który z trybuny sejmowej zaapelował, że jeżeli rząd niemiecki zacznie finansować polską mniejszość w Niemczech (a to według niego to blisko 2 miliony osób), wtedy również Polska przywrócite środki.

Miliony Polaków w Niemczech nie mają ani jednego euro finansowania z rządu federalnego, do czego ten rząd jest zobowiązany w prawie międzynarodowym. - mówi Czarnek - Nie może być dalej tak, że w Polsce płacimy 236 milionów złotych na mniejszość niemiecką i język niemiecki. W Niemczech nie ma żadnego dofinansowania dla mniejszości polskiej. Niech Republika Federalna Niemiec zacznie przestrzegać zobowiązań międzynarodowych, jeśli to zrobi, przywrócimy te pieniądze - mówił podczas posiedzenia Sejmu minister edukacji narodowej.

Stanowisko zajął też pełnomocnik rządu federalnego ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych, Bernd Fabritius, według którego postawiony w Sejmie przez ministra Czarnka zarzut, jakoby Niemcy nie przeznaczali „ani jednego euro” na naukę języka polskiego jest niesłuszny.
Jak zaznacza, wspieranie nauki języka polskiego następuje na szczeblu landów, ponieważ w niemieckim systemie federalnym obszar edukacji, i tym samym również wspieranie nauki języków obcych, należy do właściwości landów.

WnetnewJarosław Sellin o ustawie „Lex TVN”. Twierdzi, że popularyzacja tego tematu jest przydatna dla obozu opozycji. Pogłoski o możliwym zniknięciu stacji z obozu TVN uważa za bezpodstawne. Gość „Popołudnia Wnet” dziwi się, iż głosu w sprawie nie zabiera Holandia, z którą powiązany jest kapitał tej stacji. Dodaje, iż w całej sprawie chodzi o „równe traktowanie” – zagraniczne media mogą mieć udziały do 49 procent, pozostałe powinny sprzedać innym europejskim podmiotom, w tym polskim. Zaznacza, że koncesja udzielona TVN zawiera wzmianki o tej regulacji, natomiast w samej ustawie nie wspomina się ani razu o tej telewizji. Polityk wypowiada się również na temat lidera opozycji – jego zdaniem Donaldowi Tuskowi chodzi o dzielenie Polaków i wywoływanie nieporozumień. Dodaje, że „od 2005 zajmuje się tym samym, zohydzaniem PiS i sianiem pogardy i nienawiści – co ma zastąpić pozytywne propozycje programowe”. Wysłuchaj nagrania audycji

radiogdanskCo było najważniejszymi politycznymi wydarzeniami w mijającym 2021 roku? Na to pytanie odpowiadali parlamentarzyści w "Śniadaniu Polityków". Gośćmi Piotra Kubiaka byli Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego (Prawo i Sprawiedliwość), Marek Rutka (Nowa Lewica), Leszek Czarnobaj (Platforma Obywatelska) oraz Tadeusz Cymański (Solidarna Polska). Wysłuchaj nagrania audycji

- Najważniejszym wydarzeniem w polityce międzynarodowej, związanym ze zmianą ekipy rządzącej w Stanach Zjednoczonych, było zawarcie sojuszu z Wielką Brytanią i Australią, o charakterze atomowym. On przygotowuje anglosaską część świata Zachodu do nieuchronnej konfrontacji z Chinami. To, co dzieje się w relacjach Stanów Zjednoczonych z Rosją świadczy o tym, że również ta sprawa jest podporządkowana konfrontacji z Chinami. Stany Zjednoczone szukają możliwości przeciągnięcia na swoją stronę w tej sprawie Rosji. Rosja to dosyć dobrze wykorzystuje - podkreślał Jarosław Sellin. - W Polsce najważniejsza jest kwestia walki z pandemią. Udało nam się, dzięki tarczom antykryzysowym, uratować polską gospodarkę. Nie ma wzrostu bezrobocia ani masowych bankructw firm. Ponad 200 miliardów złotych wpompowane w polską gospodarkę przyniosło pozytywne skutki. Z perspektywy Polski ważny jest też bezprecedensowy atak na polską granicę. Wygraliśmy tę potyczkę - dodał.

- Zmiana ekipy rządzącej w Stanach Zjednoczonych spowodowała, że powrócił problem postrzegania Polski jako kraju, gdzie praworządność i demokracja są zagrożone. To duża zmiana polityczna. Dzisiaj właściwie Polska nie ma przyjaciół w świecie i w Europie. W każdej decyzji jesteśmy osamotnieni - komentował Leszek Czarnobaj. - Uważam, że ktokolwiek wspiera Nord Stream 2, robi największy błąd dla całej Europy, a szczególnie dla Polski. Trzeba powrócić do jednolitej polityki energetycznej. Patrząc na temat sondaży, co dla Polaków było najważniejszym wydarzeniem, zwracają oni uwagę na dwa elementy: pandemię, gdzie mamy porażkę jeśli chodzi o liczbę zgonów, oraz inflację - dodał.
- W wymiarze globalnym największym wydarzeniem, podobnie jak w 2020 roku, jest pandemia koronawirusa. Ona ma wpływ na każdą sferę naszego życia. W wymiarze światowym to oczywiście zmiana na urzędzie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dobrze, że Stany Zjednoczone zeszły z populistycznej, niebezpiecznej drogi, jaką prowadził Donald Trump. W wymiarze europejskim to zmiana na stanowisku kanclerza w Niemczech. Niestety, wszystko wskazuje na to, że obecny kanclerz nie będzie tak przyjaźnie patrzył na Polskę, jak Angela Merkel. W Polsce ważna była pogłębiająca się izolacja kraju na arenie międzynarodowej, czego następstwem jest kryzys na granicy. Gdybyśmy nie byli osamotnieni, byłoby inaczej - mówił Marek Rutka.

Piotr Kubiak zauważył, że na to, co dzieje się w Polsce, wpływa to, co w Europie próbują wprowadzić lewicowi politycy. W 2014 roku Ewa Kopacz mówiła, że Polakom nie grożą podwyżki cen energii.

- Polacy mają jasny ogląd sprawy, kto jest za ogromną rewolucją, jeśli chodzi o politykę klimatyczną. Bez redukcji CO2 w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Indiach możemy robić różne rzeczy. Do bardziej trzeźwo myślących głów w Unii Europejskiej zaczyna docierać, że to polityka, która może bardzo źle się skończyć dla Europy. My, jako rządzący, mamy swoją odpowiedzialność. Ale jeżeli ktoś uważa, że jesteśmy winni inflacji, to podam konkretny przykład. Rzuciliśmy na rynek ponad 200 miliardów złotych. To jest zabieg proinflacyjny. Opozycja zarzucała, że to niewystarczający zastrzyk gotówki. To, że z tego będzie inflacja, było pewne. Nieszczęścia się nałożyły, gdy Putin zaczął grę o gaz z Unią Europejską. Chodzi mi o sprawiedliwą ocenę. Można dyskutować i krytycznie oceniać, że może za późna była interwencja ze stopami procentowymi. Nawet ekonomiści nie mają gotowej recepty na inflację. To bardzo trudny temat - zaznaczał Tadeusz Cymański.

Politycy oceniali też przyszłoroczny budżet. Jarosław Sellin uznał go za realistyczny i "bezpieczny". - Prognozujemy wzrost PKB w przyszłym roku na ponad 4,5 proc., co jest jednym z lepszych wyników w Europie. To bardzo realistyczne i konserwatywne podejście, bo nawet na Zachodzie niektórzy prognozują, że ten wzrost w Polsce będzie jeszcze większy. Osiągnięcie dochodów budżetowych, sięgających prawie pół biliona złotych, może zagwarantować realizację wszystkich celów, zawartych w tym budżecie. To bardzo bezpieczna sytuacja, ale przypominam, że w 2019 roku planowaliśmy budżet w ogóle bez deficytu - przypominał.

Nieco inne zdanie na temat budżetu miał Leszek Czarnobaj. - Jako członkowie Koalicji Obywatelskiej głosowaliśmy za wszelkiego rodzaju wprowadzanymi rzeczami, jak ostatnio tarcze antyinflacyjne, bo wspieramy dobre rozwiązania. Natomiast po pierwsze, to jest za późno, po drugie, to jest zbyt płytkie, a po trzecie, trzeba patrzeć na kraje, które osiągają lepsze efekty, aby wprowadzać rzecz, która da szybkie efekty trwające w długim czasie. Jeżeli dzisiaj Holendrzy mają jeden z najniższych nominałów, jeśli chodzi o inflację, to oni tego rodzaju działania, łącznie z obniżką wszystkich podatków na paliwa i surowce, wprowadzili w pierwszym półroczu - twierdził.

Zdecydowane zastrzeżenia wobec budżetu miał Marek Rutka. - Głosowanie w Sejmie było w piątek. To zazwyczaj najdłuższe głosowanie w ciągu roku. Mieliśmy odbyć ponad 500 głosowań, między innymi podwyżki Lewicy, które dawały cztery miliardy rekompensaty dla samorządów, dwa miliardy na wynagrodzenia dla nauczycieli, dziesięć miliardów na ochronę zdrowia. I co zrobiła Zjednoczona Prawica? Zamiast 500 głosowań odbyły się tylko cztery - mówił.

Z kolei Tadeusz Cymański bronił rządu Zjednoczonej Prawicy przed zarzutami o brak umiejętności panowania nad inflacją. - Nie jestem wybitnym ekonomistą, ale jak ktoś uważa, że każda inflacja zawsze jest odpowiedzialna wewnętrznie i nie ma sytuacji, kiedy zwłaszcza zależności energetyczne na nią wpływają, to proszę "odpalić" sobie komputer i sprawdzić, jakie czynniki wpłynęły, nawet zerwanie łańcuchów, a także podaż i popyt. To wszystko trzeba sprawdzić - radził.

Na koniec Jarosław Sellin odniósł się do słów Donalda Tuska, który porównał prezydenta Andrzeja Dudę do stalinowskich oprawców. - Nie chce mi się komentować słów Donalda Tuska. Widać, że jego powrót polega na tym, żeby wprowadzać toksyny i hejterstwo, nienawiść do polskiej polityki, żeby wyłącznie wzbudzać emocje, co niestety może skończyć się bardzo źle - ostrzegał.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search