tvpgdansk1W wyniku porozumienia między szefem związku Piotrem Dudą a wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego Jarosławem Sellinem prezesem instytucji został Mateusz Smolana.
Założycielami Instytutu Dziedzictwa Solidarności są ministerstwo kultury oraz sam związek. Instytut ma za zadanie przekazywać historię i wartości, jakie przyświecały pierwszej „Solidarności”. 4 września ogłoszono, że pierwszym jego szefem zostanie gdański historyk Mateusz Smolana. Na razie świeżo mianowanego dyrektora absorbują przede wszystkim sprawy organizacyjno-prawne, udało nam się jednak z nim porozmawiać. Przedstawiono także skład rady programowej, która skupia przede wszystkim dawnych opozycjonistów, ale także historyków i publicystów. Plan działania dla Instytutu nakreślony zostanie na pierwszym spotkaniu rady, jak dotąd nie znamy jeszcze jego terminu.

Zobacz nagranie programu

onet logo- To ruch dosyć interesujący, ale desperacki, bo czyniony na ostatniej prostej. Poza tym środowisko było przekonywane, że jego lider jest szykowany na premiera, a tymczasem ucieka z Warszawy i chowa się we Wrocławiu - stwierdził wiceminister Jarosław Sellin w programie “Onet Opinie”, komentując wysunięcie kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na premiera. Zobacz nagranie programu

Minister ocenił, że ruch Grzegorza Schetyny, który zaproponował Kidawę-Błońską na szefa rządu, to szukanie mechanizmów, które mogłyby zwiększyć poparcie polityczne. To poparcie - w opinii Sellina - “nie jest zbyt obiecujące”.

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego był też pytany o cysterny z negatywnymi hasłami dotyczącymi rządów PO-PSL, które pojawiły się dziś na ulicach polskich miast. Gość Agnieszki Burzyńskiej stwierdził, że "ma to pokazać, że Polacy stracili przez ich rządy dwa lata działania programu 500 plus i sześć lat wypacania 13. emerytury".

- Z budżetu państwa wyciekały potężne pieniądze - 24 mln zł dziennie, z powodu wjeżdżania do Polski 600 cystern dziennie. Rządy PO-PSL to były rządy ludzi, którzy mieli bardzo niski instynkt państwowy - tłumaczył Sellin. Gość "Onet Opinie" powiedział, że - wedle jego informacji - cysterny zostały wynajęte przez sztab wyborczy PiS od prywatnej firmy.

Pr24– Nastroje w Platformie Obywatelskiej nie są najlepsze, ale to nas nie usypia. Przez najbliższe 40 dni będziemy ciężko pracować. Nie chcemy popaść w puchę i uważać, że wszystko jest rozstrzygnięte – mówił w Polskim Radiu 24 wiceminister kultury Jarosław Sellin. Skomentował w ten sposób informację, że Małgorzata Kidawa-Błońska oficjalnie została kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera. Wysłuchaj nagrania audycji

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska będzie kandydatką KO na premiera – poinformował we wtorek lider PO Grzegorz Schetyna. Jak argumentował "ludzie chcą nowej jakości, kogoś, kto będzie zajmować się ludzkimi sprawami". Według Jarosława Sellina ta sytuacja, to "gwałtowny ruch PO, który powoduje zaskakiwanie własnych wyborców". – Mówiło się, że to Grzegorz Schetyna ciągnie przywództwo całej opozycji, a tu nagle przed finałem 4-letniego sporu, przedstawia się zupełnie nowy pomysł polityczny – powiedział Jarosław Sellin. – Obserwujemy pęknięcie, głęboki kryzys wewnętrzny naszych oponentów politycznych – dodał.

Jarosław Sellin mówił w Polskim Radiu 24 także o obchodach 80. rocznicy wybuchy II wojny światowej, udziale przedstawicieli rządu na uroczystościach zorganizowanych na Westerplatte przez Aleksandrę Dulkiewicz, prezydent Gdańska. Skrytykował brak obecności na nich Donalda Tuska, a także zaproszenie do Gdańska Fransa Timmermansa. – To prowokacja, żeby na naszą 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, zapraszać tak kontrowersyjną osobę, jak Frans Timmermans – stwierdził Jarosław Sellin.

Gość PR24 odniósł się ponadto do bieżącej sytuacji politycznej obserwowanej w trakcie trwającej kampanii wyborczej. Zauważył, że "jeśli PiS po raz drugi wygra wybory, to sytuacja emocjonalna w Polsce się uspokoi". – Ta druga strona musi w końcu zrozumieć, że PiS jest trwałym elementem polskiej sceny politycznej, a nie jakąś wpadką polskiej demokracji. Musi zrozumieć, że trzeba z nami rywalizować na programy, a nie na emocje – powiedział Jarosław Sellin.

niezalena"Gazeta Wyborcza" po raz kolejny zapowiadała "bombę" - rzekomo dotarli do korespondencji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Emilią S. Tak reklamowali swój tekst. Gdy jednak opublikowano artykuł, znowu okazało się, że to już nawet nie "kapiszon". Sprawę skomentował - w rozmowie z Dorotą Kanią na antenie Polskiego Radia 24 - wiceminister kultury Jarosław Sellin: "spojrzałem na nazwiska dziennikarzy, którzy napisali ten artykuł. To Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik. Osoby opisujące polskie życie polityczne już od 30 lat z górą i dopadło mnie zdumienie, że ci dziennikarze nie rozumieją, że znani politycy w Polsce otrzymują dziesiątki, jeśli nie setki listów, na które nawet grzeczność, ale także zasady, nakazują odpowiadać".
W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst zatytułowany "Prezes PiS i internetowa hejterka Emi. "Wyborcza" ujawnia korespondencję Kaczyńskiego". Wstęp był równie sensacyjny:

"Prezes PiS Jarosław Kaczyński w lipcu 2019 r. zaproponował na piśmie wsparcie Emilii Szmydt. Kobieta, pod wodzą wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, prowadziła akcję oczerniającą sędziów przeciwnych "dobrej zmianie".

Okazało się jednak, że chodzi o pismo z biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego, w którym poproszono o sprecyzowanie problemu. Z zastrzeżeniem, że jeśli Emilia S. będzie potrzebowała pomocy, to zostanie udzielona w ramach "uprawnień przysługujących parlamentarzystom". Podobnych pism z prośbą o pomoc politycy wszelkich partii otrzymują zapewne setki. W "Wyborczej" to doskonale wiedzą, ale i tak próbowali podkręcać atmosferę.

Nic dziwnego, że dziennikarze z innych redakcji zaczęli szydzić w kolejnej "bomby" tej gazety.

- Spojrzałem na nazwiska dziennikarzy, którzy napisali ten artykuł. To jest Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik. Osoby opisujące polskie życie polityczne już od 30 lat z górą i dopadło mnie zdumienie, że ci dziennikarze nie rozumieją, że znani politycy w Polsce otrzymują dziesiątki, jeśli nie setki listów, na które nawet grzeczność, ale także zasady, nakazują odpowiadać - tłumaczył minister Sellin.

- I tak było w tym przypadku - podkreśla rozmówca Doroty Kani.

- Ja nawet, u mnie w gabinecie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, otrzymuję każdego dnia jakieś pismo z biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego, żeby dopomóc mu w odpowiedzi na jakieś pismo, które do niego dotarło. Bo jest popularnym politykiem i ludzie do niego piszą- stwierdził Jarosław Sellin. - To że on się stara i robi to profesjonalnie, bo odsyła do właściwych komórek rządowych, jak najlepiej o polityku świadczy.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search