radiogdanskZamiast typowego „miesiąca miodowego” po wspólnej wygranej ugrupowania Aleksandry Dulkiewicz i Platformy Obywatelskiej w Gdańsku mamy do czynienia praktycznie z zerwaną koalicją. Do dymisji podał się wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski, który jest szefem struktur PO w mieście. Oficjalnie mówi się, że Platforma chciała mieć dwóch wiceprezydentów, na co nie chciała się zgodzić prezydent Dulkiewicz. A zatem – czy mamy wojnę w rodzinie? Wysłuchaj nagrania audycji 

Co dzieje się wokół budowania większości rządzącej w Gdańsku? Czy to wojna „na górze”, czy raczej nieporozumienie na szczeblu lokalnym? Nad tymi kwestiami zastanawiali się goście audycji „Strefa Politycznie Kontrolowana”. W dyskusji wzięli udział: Wioleta Tomczak z Polski 2050 Szymona Hołowni i posłanka Trzeciej Drogi, poseł Koalicji Obywatelskiej Patryk Gabriel i Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Pytania zadawała Agnieszka Michajłow.

– Nie zerwano rozmów koalicyjnych, one wciąż trwają. Pojawiła się taka interpretacja, że jest jakaś wojna, że jest zerwanie koalicji. A czy była formalnie zawarta jakaś koalicja, żeby można ją było zerwać? Nie. Mieszkam w Starogardzie, ale jestem gdańszczaninem z urodzenia i bardzo zależy mi na tym, aby stolica naszego regionu rozwijała się tak, jak dotychczas, czyli bardzo imponująco w skali naszego kraju. A zatem rozmowy wciąż trwają. W sobotę, jako PO, mieliśmy spotkanie zarządu regionu i szef PO Piotr Borawski zdawał nam relację. Przekazał nam informację, że rzeczywiście jest dyskutowana kwestia dotycząca składu, nazwijmy to umownie zarządu, czyli najbliższych współpracowników, który zaproponowała prezydent Dulkiewicz. Ale jestem przekonany, że to wszystko dobiegnie szczęśliwego końca, zakończy się sukcesem, ponieważ prowadzimy współpracę w wielu różnych obszarach. Może tylko to nieco dłużej potrwać. Są pewne ogólne ramy współpracy i one nie zostały złamane. Nie nazwałbym tego wojną, raczej nieporozumieniem przy rodzinnym, niedzielnym obiedzie – mówił Patryk Gabriel.

– Byliśmy zaskoczeni ruchem Jolanty Banach i jej wejściem na listy. To była jedyna radna, która weszła z naszej koalicyjnej listy do Rady Miasta Gdańska. Szliśmy do tych wyborów, aby prowadzić dialog, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że dotychczasowo i obecnie rządząca koalicja Wszystko dla Gdańska i Koalicja Obywatelska mają większość. A my chcieliśmy pewnych zmian. Jolanta Banach reprezentuje Lewicę, ma swoją autonomię, nie było to z nami konsultowane. Uważam, że trzeba trzymać kciuki przede wszystkim za dotychczasową koalicję Wszystko dla Gdańska i Koalicję Obywatelską, aby się porozumiały. Tak, jak mówi motto na Złotej Bramie w Gdańsku: „zgodą małe państwa rosną, przez niezgodę wielkie upadają”, powinniśmy dawać jak najlepszy przykład i do takiej zgody jak najszybciej podążać – podkreślała Wioleta Tomczak.

Czy w tej sytuacji politycy PiS-u zacierają ręce, że w „mieście wolności i solidarności” wystąpiło takie „nieporozumienie”?

– Mnie przede wszystkim w tej sprawie interesuje mechanizm tworzenia władzy, bo na grunt gdański przenoszona jest patologia z rządu polskiego. Ta patologia polega na tym, że w rządzie Donalda Tuska, tej dziesięciopartyjnej koalicji, która ten rząd stworzyła, w każdym ministerstwie wyznacza się ministra z konkretnej partii, ale nie może on sobie dobrać wiceministrów. Musi z dobrodziejstwem inwentarza przyjąć rekomendacje na wiceministrów innych partii, a nie jego – odpowiedział poseł PiS.

– Czyli tak, jak wy się dzieliliście z Solidarną Polską, to było wszystko w porządku, a teraz nie jest? – dopytywała Agnieszka Michajłow.

– Było inaczej. Gdy nasz koalicjant otrzymał władzę w jakimś resorcie, to sam sobie dobierał współpracowników ze swojej partii. I to było zdrowsze. Dziś mamy taką sytuację, że w każdym ministerstwie jest minister z konkretnej partii, ale wiceministrów ma z drugiej, trzeciej czy kolejnej partii. I oni sobie wyrąbują własne księstwa czy królestwa, mówiąc: te departamenty są moje, w pionie mojej partii i proszę panie ministrze się nie wtrącać. I jak tym zarządzać, jak prowadzić dobrą politykę? Oczywiście nie sposób. I tu trochę ten mechanizm przeszedł na grunt gdański. Prezydent Dulkiewicz chce sobie dobrać najbliższych współpracowników, a tymczasem koalicjant mówi „nie, bo my mamy tu największy klub, więc musisz przyjąć naszą propozycję, że mają być jacyś wiceprezydenci w większej liczbie niż dotąd, narzuceni przez nas”. A ona ma prawo myśleć: „jak ja mam współpracować z kimś, z kim być może nie chcę współpracować, albo mam jakieś inne wyobrażenie prezydium miasta”. Inna sprawa, że z naszej perspektywy to jest taki spór w rodzinie, bo Wszystko dla Gdańska to struktura polityczna, taka lokalna partia, zbudowana obok Platformy Obywatelskiej, ale bardzo ściśle związana z Platformą; to jest mniej więcej to samo środowisko – dodał Jaroslaw Sellin.

papPolscy przedstawiciele w Parlamencie Europejskim muszą zabiegać o interesy swojego kraju, wiedząc o tym, że w UE toczą się zabiegi, które czasami powodują, że inne kraje próbują stworzyć sobie nieuczciwą przewagę regulacyjną - mówił poseł PiS i kandydat tego ugrupowania w wyborach do PE Piotr Müller..

"Dwójka" na pomorskiej liście PiS w wyborach do PE, poseł Jarosław Sellin wskazał, że Polska od samego początku jest w miejscu, w którym być powinna.

"Od 25 lat jest w NATO, od 20 lat jest w Unii Europejskiej. Tam jest należne nam miejsce, ale trzeba też jasno mówić o tym, jakie zmiany następują w tych strukturach i tych organizacjach, zwłaszcza w Unii Europejskiej. Widzicie już państwo na ulicach pomorskich miast mój baner, na którym jest hasło +Wolność w Europie+. To hasło nie jest przypadkowe dlatego, że przed nami stoją właśnie takie wyzwania - zabezpieczenia wolności rozumianej wielowymiarowo" - powiedział.

Jak stwierdził, "20 lat temu wszyscy mieliśmy poczucie, że realizujemy marzenia, że wchodzimy do struktury, która jest strefą wolności i swobód". "Po 20 latach jest jednak coraz więcej wątpliwości co do tego i ma się takie poczucie, że Unia Europejska jako organizacja stała się strefą zakazów i nakazów. I z tym trzeba skończyć. Po to również tam idziemy, żeby uzmysłowić, że to przeregulowanie legislacyjne Unii Europejskiej jest przesadą" - podkreślił Sellin.

 

W wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 1 liście PiS przewodzi była szefowa MSZ Anna Fotyga, drugie miejsce ma b. wiceminister kultury Jarosław Sellin, a trzecie - poseł Kazimierz Smoliński. Były rzecznik rządu Piotr Müller jest czwarty na liście, a kolejne miejsca otrzymali: Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Marcin Horała, Hanna Foltyn-Kubicka, Dariusz Drelich, Sylwia Wiśniewska i Tomasz Rakowski.

frondaPrzewodnicząca Komisji Europejskiej ogłosiła dziś zakończenie trwającej ponad sześć lat procedury w ramach art. 7 przeciwko Polsce. Najwyraźniej wystarczyło, aby władzę w Polsce przejęło ugrupowanie Donalda Tuska, bo żadnych zmian w prawie dot. praworządności dotychczas nowemu rządowi nie udało się przeprowadzić.
Niemiecka polityk oświadczyła, że podjęta tuż przed zakończeniem kadencji decyzja Komisji Europejskiej jest odpowiedzią na… „reformy” rządu Donalda Tuska.

- „Dziś rozpoczyna się nowy rozdział dla Polski. Uważamy, że po ponad 6 latach procedurę art. 7 ust. 1 można zamknąć. Gratuluję premierowi Donaldowi Tuskowi i jego rządowi tego ważnego przełomu. Jest to wynik ich ciężkiej pracy i zdecydowanych wysiłków na rzecz reform” - stwierdziła von der Leyen.

Zadowolenie z decyzji Brukseli wyraził już szef resortu sprawiedliwości prof. Adam Bodnar.

- „Konsekwentne przywracanie praworządności przynosi kolejne efekty na arenie międzynarodowej. Szansa na szybkie zakończenie procedury z art. 7 to nie tylko nasza praca w @MS_GOV_PL , ale także zasługa zaangażowania całego rządu, w szczególności Premiera @donaldtusk i Ministra @adamSzlapka”- napisał polityk na X.com.

Były wiceminister sprawiedliwości, poseł Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski zwraca tymczasem uwagę na fakt, że „nie zmienił się ani jeden przepis w jakiejkolwiek ustawie”.

- „Ta wieloletnia szopka nie miała nic wspólnego z praworządnością, a była jedynie politycznym teatrem, by wmówić Polakom i obywatelom innych państw, że w Polsce stanowi się złe prawo” - podkreślił.

- „Takimi fikołkami KE sama potwierdza, że istotą grillowania Polski przez lata był szantaż i chęć doprowadzenia do zmiany rządu” - dodał.

Poseł PiS Jarosław Sellin z kolei wyliczył „dokonania” rządu Donalda Tuska w zakresie praworządności.

- „Siłowe przejęcie mediów, prokuratury, wsadzanie do więzień posłów, rewizje w ich domach bez świadków, łamanie konstytucji i ustaw - a jednak praworządność w Polsce została przywrócona zdaniem U.v.d.Leyen. Czas skończyć z dominacją takich elit w UE” - pisze polityk ubiegający się o mandat europosła z pomorskiej listy PiS.

 

Bartosz Kownacki zwraca natomiast uwagę, że po odblokowaniu KPO, odejście od procedury przewidzianej w art. 7 jest kolejnym dowodem potwierdzającym tezę, że brukselskim urzędnikom zależało jedynie na przywróceniu Donaldowi Tuskowi władzy w Polsce.

- „Tak jak było z KPO, tak jest i teraz... Dla #KE liczyła się tylko wygrana Tuska, a nie dobro naszego kraju! To koalicja Tuska zaczęła naruszać praworządność i blokować rozwój Polski!” - napisał parlamentarzysta.

 

niezalenaUnia Europejska, zamiast być organizacją suwerennych państw narodowych, które pragmatycznie ze sobą współpracują, zaczęła być lansowana ideologicznie, aby porządkować nam życie - mówił w TV Republika Jarosław Sellin, kandydat do Parlamentu Europejskiego z pomorskiej listy Prawa i Sprawiedliwości.

O kształcie Unii, współczesnych zagrożeniach i nadchodzącym nowym rozdaniu w Parlamencie Europejskim mówił w Telewizji Republika Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.

Przypomniał, że „kiedy wchodziliśmy do Unii, mieliśmy słuszne poczucie, że to należne nam miejsce”. - Zachód budował dwie struktury przez wiele lat - NATO i Unię Europejską - i Polska od samego początku powinna być w tych dwóch strukturach, gdyby nie sowiecki but, gdyby nie była za żelazną kurtyną - wskazał.

- Mieliśmy też poczucie, że wchodzimy do organizacji, w której jest strefa wolności i swobód - mówił. Przyznał, że „po dwudziestu latach możemy mieć odczucia, że Unia to organizacja nakładająca więcej zakazów i nakazów”. - Z tym się niestety zaczyna kojarzyć - dodał.

Zdaniem Sellina, UE „została ukradziona przez środowiska lewicowo-liberalne, a po tym zideologizowana”. - Zamiast być organizacją suwerennych państw narodowych, które pragmatycznie ze sobą współpracują, zaczęła być lansowana ideologicznie, aby porządkować nam życie - tłumaczył.

Dopytywany o popierany przez Lewicę postulat zniesienia veta w UE, odparł:

„Robert Biedroń się myli. Monopolizacja władzy przez środowiska lewicowo-liberalne sprawiła, że Unia się dobrze nie rozwija. Dwadzieścia lat temu miała większy potencjał, niż Stany Zjednoczone, dziś to już o kilkadziesiąt procent potencjał mniejszy”.

- Po wyborach do europarlamentu siły pseudochadeckie - do których należy Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe - będą chciały ten proces przyspieszyć. To oznacza bardzo silne ograniczenie suwerenności i niepodległości państw wewnątrz Unii Europejskiej - mówił.

Sellin wskazał, że o ile „teraz słyszymy taktyczne wymówki, że o zmianach traktatowych nie ma mowy”, o tyle „po wyborach po prostu się je wyciągnie i zacznie się je forsować”. - Tak czytam również expose ministra Radosława Sikorskiego w Sejmie, kiedy przedstawiał założenia polityki zagranicznej - przypomniał słowa szefa MSZ o gotowości polskiego rządu do negocacji ws. zniesienia zasady jednomyślności w UE.

- Mimo, że jego rząd mówi, że nie chce zmian traktatów, to on mówi, że jest na taka dyskusję otwarty. Widać sprawdzanie, na ile mogą się posunąć. Na pewno daleko posuną się po wyborach. Dlatego tak ważne jest, żeby w tych wyborach siły konserwatywno-prawicowe chociaż dorównały siłom lewicowo-liberalnym - podsumował, zachęcając do udziału w wyborach.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search