Poseł Jarosław Sellin był gościem Red. Małgorzaty Jareckiej w programie "Centrum Wydarzeń".
Poseł Jarosław Sellin był gościem Red. Małgorzaty Jareckiej w programie "Centrum Wydarzeń".
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał rozporządzenie, które zakazuje zawieszania krzyży w urzędzie. Urzędnicy nie będą mogli eksponować symboli religijnych na swoich biurkach. Decyzja spotkała się z reakcją w sieci. Nie wszyscy są zadowoleni.
Rozporządzenie podpisane przez Rafała Trzaskowskiego wprowadza nowe zasady do stołecznych urzędów podległych lokalnemu samorządowi. Mają one przeciwdziałać dyskryminacji dotyczącej wieku, płci, pochodzenia narodowego, wyznania, światopoglądu, orientacji psychoseksualnej, tożsamości płciowej i stopnia sprawności.
Nowe zasady obowiązują wszystkich pracowników. Jak mówi rzeczniczka ratusza Monika Beuth, Warszawa jest pierwszym miastem w Polsce, które przyjęło taki dokument.
"Warszawa nie ma zamiaru walczyć z tradycją ani jakimkolwiek wyznaniem. Jest dokładnie odwrotnie — dokument składający się z 16 standardów to zestaw zasad i wytycznych, które mają na celu przeciwdziałanie wszelkiej dyskryminacji i nierówności" — czytamy w specjalnym oświadczeniu władz Warszawy.
Rozporządzenie wywołało falę komentarzy. Na portalu X (daw. Twitter) skomentowali je już prawicowi politycy i dziennikarze — w tym Tobiasz Bocheński, Małgorzata Gosiewska, Beata Kempa, Jarosław Sellin czy Piotr Semka.
"Rafał Trzaskowski zgodnie z zapowiedzią Sławomira Nitrasa rozpoczyna w Warszawie proces opiłowywania katolików" — napisał na portalu X Sebastian Kaleta z PiS. "Wydał zarządzenie o nakazie usunięcia krzyży ze ścian miejskich budynków i z biurek urzędników. Nie pozwólmy, aby lewacka tęcza zastąpiła krzyż!" — dodał.
"Takie są skutki wybierania skrajnych lewaków do władzy" — skomentował decyzję prezydenta Warszawy Jarosław Sellin. "Zawsze mam krzyż na swoim biurku. Rozumiem, że w urzędzie stolicy mojego kraju już nie mógłbym pracować?" — zapytał na portalu X.
Zamiast typowego „miesiąca miodowego” po wspólnej wygranej ugrupowania Aleksandry Dulkiewicz i Platformy Obywatelskiej w Gdańsku mamy do czynienia praktycznie z zerwaną koalicją. Do dymisji podał się wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski, który jest szefem struktur PO w mieście. Oficjalnie mówi się, że Platforma chciała mieć dwóch wiceprezydentów, na co nie chciała się zgodzić prezydent Dulkiewicz. A zatem – czy mamy wojnę w rodzinie? Wysłuchaj nagrania audycji
Co dzieje się wokół budowania większości rządzącej w Gdańsku? Czy to wojna „na górze”, czy raczej nieporozumienie na szczeblu lokalnym? Nad tymi kwestiami zastanawiali się goście audycji „Strefa Politycznie Kontrolowana”. W dyskusji wzięli udział: Wioleta Tomczak z Polski 2050 Szymona Hołowni i posłanka Trzeciej Drogi, poseł Koalicji Obywatelskiej Patryk Gabriel i Jarosław Sellin, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Pytania zadawała Agnieszka Michajłow.
– Nie zerwano rozmów koalicyjnych, one wciąż trwają. Pojawiła się taka interpretacja, że jest jakaś wojna, że jest zerwanie koalicji. A czy była formalnie zawarta jakaś koalicja, żeby można ją było zerwać? Nie. Mieszkam w Starogardzie, ale jestem gdańszczaninem z urodzenia i bardzo zależy mi na tym, aby stolica naszego regionu rozwijała się tak, jak dotychczas, czyli bardzo imponująco w skali naszego kraju. A zatem rozmowy wciąż trwają. W sobotę, jako PO, mieliśmy spotkanie zarządu regionu i szef PO Piotr Borawski zdawał nam relację. Przekazał nam informację, że rzeczywiście jest dyskutowana kwestia dotycząca składu, nazwijmy to umownie zarządu, czyli najbliższych współpracowników, który zaproponowała prezydent Dulkiewicz. Ale jestem przekonany, że to wszystko dobiegnie szczęśliwego końca, zakończy się sukcesem, ponieważ prowadzimy współpracę w wielu różnych obszarach. Może tylko to nieco dłużej potrwać. Są pewne ogólne ramy współpracy i one nie zostały złamane. Nie nazwałbym tego wojną, raczej nieporozumieniem przy rodzinnym, niedzielnym obiedzie – mówił Patryk Gabriel.
– Byliśmy zaskoczeni ruchem Jolanty Banach i jej wejściem na listy. To była jedyna radna, która weszła z naszej koalicyjnej listy do Rady Miasta Gdańska. Szliśmy do tych wyborów, aby prowadzić dialog, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że dotychczasowo i obecnie rządząca koalicja Wszystko dla Gdańska i Koalicja Obywatelska mają większość. A my chcieliśmy pewnych zmian. Jolanta Banach reprezentuje Lewicę, ma swoją autonomię, nie było to z nami konsultowane. Uważam, że trzeba trzymać kciuki przede wszystkim za dotychczasową koalicję Wszystko dla Gdańska i Koalicję Obywatelską, aby się porozumiały. Tak, jak mówi motto na Złotej Bramie w Gdańsku: „zgodą małe państwa rosną, przez niezgodę wielkie upadają”, powinniśmy dawać jak najlepszy przykład i do takiej zgody jak najszybciej podążać – podkreślała Wioleta Tomczak.
Czy w tej sytuacji politycy PiS-u zacierają ręce, że w „mieście wolności i solidarności” wystąpiło takie „nieporozumienie”?
– Mnie przede wszystkim w tej sprawie interesuje mechanizm tworzenia władzy, bo na grunt gdański przenoszona jest patologia z rządu polskiego. Ta patologia polega na tym, że w rządzie Donalda Tuska, tej dziesięciopartyjnej koalicji, która ten rząd stworzyła, w każdym ministerstwie wyznacza się ministra z konkretnej partii, ale nie może on sobie dobrać wiceministrów. Musi z dobrodziejstwem inwentarza przyjąć rekomendacje na wiceministrów innych partii, a nie jego – odpowiedział poseł PiS.
– Czyli tak, jak wy się dzieliliście z Solidarną Polską, to było wszystko w porządku, a teraz nie jest? – dopytywała Agnieszka Michajłow.
– Było inaczej. Gdy nasz koalicjant otrzymał władzę w jakimś resorcie, to sam sobie dobierał współpracowników ze swojej partii. I to było zdrowsze. Dziś mamy taką sytuację, że w każdym ministerstwie jest minister z konkretnej partii, ale wiceministrów ma z drugiej, trzeciej czy kolejnej partii. I oni sobie wyrąbują własne księstwa czy królestwa, mówiąc: te departamenty są moje, w pionie mojej partii i proszę panie ministrze się nie wtrącać. I jak tym zarządzać, jak prowadzić dobrą politykę? Oczywiście nie sposób. I tu trochę ten mechanizm przeszedł na grunt gdański. Prezydent Dulkiewicz chce sobie dobrać najbliższych współpracowników, a tymczasem koalicjant mówi „nie, bo my mamy tu największy klub, więc musisz przyjąć naszą propozycję, że mają być jacyś wiceprezydenci w większej liczbie niż dotąd, narzuceni przez nas”. A ona ma prawo myśleć: „jak ja mam współpracować z kimś, z kim być może nie chcę współpracować, albo mam jakieś inne wyobrażenie prezydium miasta”. Inna sprawa, że z naszej perspektywy to jest taki spór w rodzinie, bo Wszystko dla Gdańska to struktura polityczna, taka lokalna partia, zbudowana obok Platformy Obywatelskiej, ale bardzo ściśle związana z Platformą; to jest mniej więcej to samo środowisko – dodał Jaroslaw Sellin.
Polscy przedstawiciele w Parlamencie Europejskim muszą zabiegać o interesy swojego kraju, wiedząc o tym, że w UE toczą się zabiegi, które czasami powodują, że inne kraje próbują stworzyć sobie nieuczciwą przewagę regulacyjną - mówił poseł PiS i kandydat tego ugrupowania w wyborach do PE Piotr Müller..
"Dwójka" na pomorskiej liście PiS w wyborach do PE, poseł Jarosław Sellin wskazał, że Polska od samego początku jest w miejscu, w którym być powinna.
"Od 25 lat jest w NATO, od 20 lat jest w Unii Europejskiej. Tam jest należne nam miejsce, ale trzeba też jasno mówić o tym, jakie zmiany następują w tych strukturach i tych organizacjach, zwłaszcza w Unii Europejskiej. Widzicie już państwo na ulicach pomorskich miast mój baner, na którym jest hasło +Wolność w Europie+. To hasło nie jest przypadkowe dlatego, że przed nami stoją właśnie takie wyzwania - zabezpieczenia wolności rozumianej wielowymiarowo" - powiedział.
Jak stwierdził, "20 lat temu wszyscy mieliśmy poczucie, że realizujemy marzenia, że wchodzimy do struktury, która jest strefą wolności i swobód". "Po 20 latach jest jednak coraz więcej wątpliwości co do tego i ma się takie poczucie, że Unia Europejska jako organizacja stała się strefą zakazów i nakazów. I z tym trzeba skończyć. Po to również tam idziemy, żeby uzmysłowić, że to przeregulowanie legislacyjne Unii Europejskiej jest przesadą" - podkreślił Sellin.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 1 liście PiS przewodzi była szefowa MSZ Anna Fotyga, drugie miejsce ma b. wiceminister kultury Jarosław Sellin, a trzecie - poseł Kazimierz Smoliński. Były rzecznik rządu Piotr Müller jest czwarty na liście, a kolejne miejsca otrzymali: Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Marcin Horała, Hanna Foltyn-Kubicka, Dariusz Drelich, Sylwia Wiśniewska i Tomasz Rakowski.