mkidn2022- Po przeszło osiemdziesięciu latach od pierwszych wystaw dzieł polskich artystów w Egipcie, dzięki niezwykłej przychylności i gościnności Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii, mam przyjemność otworzyć ekspozycję zatytułowaną „Polscy artyści-malarze-żołnierze w Egipcie 1941-1946”. Dzisiejsza prezentacja na nowo przedstawia dzieła autorstwa polskich żołnierzy – Józefa Jaremy, Edwarda Matuszczaka, Jerzego Młodnickiego i Kordiana Zamorskiego - powiedział wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, generalny konserwator zabytków dr Jarosław Sellin podczas uroczystego otwarcia wystawy prac polskich artystów - żołnierzy w Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii.

Wiceminister Sellin przypomniał historię formowania się polskich sił zbrojnych, wskazując, że w ich skład weszli dawni żołnierze Wojska Polskiego, więźniowie gułagów, cywile, a wśród nich liczne grono artystów i ludzi kultury.

Udziałem wielu z nich stał się los uchodźców, trauma straty bliskich, trudy wojennego szlaku oraz powojenna tułaczka, a wreszcie życie z dala od ojczyzny. Wydarzenia z 1939 roku i utrata terytorium, spowodowały, że poza granicami naszego kraju znalazły się miejsca, które przez wieki spełniały istotną rolę kulturotwórczą, jako ośrodki naukowe, centra życia religijnego i artystycznego - dodał.

Generalny konserwator zabytków podkreślił, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest świadome szczególnej odpowiedzialności w sferze ochrony naszej wielokulturowej spuścizny. We współpracy z ekspertami, konserwatorami zabytków, historykami sztuki, zarówno polskimi, jak i zagranicznymi, angażuje się w ratowanie i ochronę polskich zabytków poza granicami kraju.

W 2021 roku Ministerstwo skierowało do Aleksandrii Profesora Jana Wiktora Sienkiewicza, wybitnego specjalistę, historyka sztuki, badacza polskiej sztuki emigracyjnej, w celu rozpoznania i opisania obrazów znajdujących się w Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii. Następnie ze środków Ministerstwa zostały sfinansowane prace konserwacyjne, które przywróciły obrazom dawny blask – wskazał dr Jarosław Sellin.

Wiceszef resortu kultury podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania wyjątkowej ekspozycji prac polskich artystów - żołnierzy armii gen. Andersa, w szczegółowości minister kultury Egiptu - Nevin Al-Kilani, ambasadorowi Polski w Egipcie - Michałowi Łabendzie, jak również kuratorom wystawy dyrektorowi Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii - Alemu Saidowi oraz prof. Janowi Wiktorowi Sienkiewiczowi. Wyraził nadzieję, że nowa przestrzeń wystawowa będzie inspirować do kolejnych, ambitnych pomysłów w polsko-egipskiej współpracy kulturalnej.

Wystawa oraz towarzyszący jej katalog z pewnością wzbudzą zainteresowanie niezwykłymi dokonaniami polskich artystów-żołnierzy, przyczynią się do podjęcia dalszych badań oraz do popularyzacji ich twórczości. Niech przypominają o historii i będą dowodem, że sztuka może rozwijać się nawet w najtrudniejszych czasach wojennej tułaczki, dając wytchnienie i wnosząc pierwiastek wolności. Niech będą dla wszystkich zwiedzających pięknym spotkaniem z polskim dziedzictwem, znajdującym się poza granicami kraju – podsumował wiceminister Jarosław Sellin.

Wystawa „Polscy artyści-malarze-żołnierze w Egipcie 1941-1946” - geneza

W 2022 r. mija dziesięć lat od rozpoczęcia działań archiwalno-badawczych, a następnie naukowo-publikacyjnych wokół spuścizny polskich artystów-żołnierzy Brygady Strzelców Karpackich, dowodzonej przez pułkownika Stanisława Kopańskiego. Oddział został sformowany w Syrii rozkazem generała Władysława Sikorskiego z 12 kwietnia 1940 r., a 12 stycznia 1941 r. zreorganizowany według założeń brytyjskich pod nazwą Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich (SBSK). W maju 1942 r. Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich została włączona do 2 Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa.

Generał Anders, tworząc wojsko i wyznaczając bojowy szlak, brał pod uwagę wszystkie aspekty codziennego życia, a co najważniejsze planował przyszłość i myślał o odrodzonej ojczyźnie oraz jej przyszłych społecznych potrzebach. Do formacji należeli nie tylko zawodowi żołnierze, ale i cywile. Jako znawca i miłośnik sztuki, gen. Anders szczególnie traktował utalentowanych żołnierzy. Umożliwił im nie tylko prowadzenie licznych gazet, szkicowanie codzienności wojennej, tworzenie scenografii okolicznościowej (ołtarze polowe czy dekoracje świetlic), ale starał się wpływać na ich rozwój artystyczny i edukację.

Osiągnięcia artystyczne zarówno tych, którzy od początku byli żołnierzami SBSK, jak i tych, którzy z gen. Andersem wydostali się z niewoli sowieckiej do Iranu w 1942 r. jako żołnierze utworzonego z Armii Polskiej na Wschodzie 2 Korpusu, stały się znaczącą częścią naukowego opracowania pt. „Artyści Andersa. Continuità e novità” autorstwa prof. Jana Wiktora Sienkiewicza.

W 2012 r. Agnieszka i Jarosław Dobrowolscy, którzy kierowali biurem architektonicznym „Archinos” w Kairze, natknęli się na prace polskich artystów znajdujące się w Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii. Poszukując merytorycznego partnera – badacza sztuki polskiej na emigracji – nawiązali kontakt z prof. Janem Wiktorem Sienkiewiczem. Zainicjowało to starania związane ze zdobyciem środków na pełne rozpoznanie przechowywanych w Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii dzieł polskich artystów-żołnierzy, ich naukowe opracowanie, konserwację i ostatecznie prezentację szerszemu gronu odbiorców. Do projektu włączyło się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ambasada RP w Kairze, dzięki czemu dziewięć dzieł czterech polskich artystów z okresu II wojny światowej zostało poddanych pełnej konserwacji. W 80. rocznicę pierwszej wystawy dzieł polskich artystów w aleksandryjskim studio „L’Atelier” są one prezentowane na wystawie pt. „Polscy artyści-malarze-żołnierze w Egipcie 1941-1946”.

Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii
Muzeum Sztuk Pięknych w Aleksandrii zostało założone w 1904 r., kiedy władze miejskie otrzymały w darze od Edwarda Farida Heima kolekcję obrazów składającą się z 210 prac międzynarodowych artystów. W 1936 r. francuski kupiec baron de Menasha podarował willę w dzielnicy Moharram Bek w Aleksandrii na bibliotekę i galerię dzieł sztuki. Budynek został zniszczony podczas II wojny światowej. W 1954 r. powstała obecna siedziba muzeum, zbudowana w stylu modernistycznym w dzielnicy Moharam Bek w Aleksandrii.

wpolityceW gruncie rzeczy nie można obwiniać Ukraińców ws. Przewodowa, obwiniać trzeba Rosję - ocenił wiceminister kultury Jarosław Sellin. Powinny nastąpić jakieś wyrażenie ubolewania i przeprosiny ze stronu ukraińskiej - mówił z kolei poseł Maciej Gdula z Lewicy.

Ukraina powinna przeprosić?
Do wybuchu w Przewodowie w woj. lubelskim doszło we wtorek, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni zbóż we wsi Przewodów, leżącej blisko granicy z Ukrainą, spadła rakieta - jak później informowały polskie władze - najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia w sobotę politycy byli pytani o tę sytuację.

Mamy informacje, które mówią o tym, że była to rakieta ukraińska. Teraz jest tylko kwestia dokończenia śledztwa i ustalenie wspólnej wersji, bo Ukraina nie godzi się z wersją, którą prezentuje NATO i Polska— powiedział poseł Lewicy Maciej Gdula. Jak zaznaczył, „rząd powinien jak najszybciej zakończyć to śledztwo i żeby strona ukraińska uznała nasze argumenty. One są raczej mocne” - powiedział.

Jego zdaniem powinno nastąpić „jakieś wyrażenie ubolewania i przeprosiny ze strony ukraińskiej”.

Rozumiem, że oni są na wojnie, że się bronią i mają do tego prawo, wspieramy ich, ale jednocześnie myślę, że polska opinia publiczna oczekuje takich przeprosin— powiedział poseł Lewicy.

„Obwiniać trzeba Rosję”
Wiceminister kultury Jarosław Sellin podkreślił natomiast, że „jeżeli się potwierdzą informacje, że obronna rakieta ukraińska spadła na terytoriom Polski i doprowadziła do tego nieszczęścia, to w gruncie rzeczy Ukraińców obwiniać nie można”.

Obwiniać trzeba Rosję — podkreśli wiceszef MKiDN.

Zaznaczył, że „Ukraińcy nie wystrzeliwaliby żadnych rakiet obronnych, w dodatku starej konstrukcji, gdyby nie pełnoskalowa wojna, którą wszczęła Rosja przeciwko nim, gdyby nie to bombardowanie infrastruktury cywilnej, które Rosja wszczęła tego dnia w największej skali od początku tej wojny”.

Ukraińcy mieli prawo się bronić — podkreślił Sellin.

Wskazał, że „coś się stało, bo taka rakieta powinna się sama zniszczyć, jeśli nie osiągnęła celu”.

Nie powinniśmy obwiniać Ukraińców, bo tu nie było żadnej złej intencji — powtórzył.

Zmiana postawy Ukrainy
Podczas rozmowy szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot przypomniał, że postawa Ukrainy ewoluuje.

Pierwsze oświadczenia prezydenta (Wołodymyra) Zełenskiego były bardzo kategoryczne, zaprzeczały jakiemukolwiek udziałowi. To się zmienia. Teraz wszystkie czynniki ukraińskie wskazują, że tę sprawę trzeba dogłębnie wyjaśnić — powiedział prezydencki minister.

Dopytywany, czy prezydent Andrzej Duda miał na to wpływ i czy także o tym rozmawiał z prezydentem Zełenskim, Szrot zaznaczył, że „prezydent Duda i współpracownicy pana prezydenta rozmawiali i kontaktowali się z przedstawicielami władz Ukrainy”.

Do rozmowy pana prezydenta Dudy i prezydenta Zełenskiego doszło jeszcze we wtorkową noc — powiedział. Jak jednak zastrzegł, „to są już tajniki dyplomatycznej kuchni”.

Myślę, że przede wszystkim ewolucja stanowiska Ukrainy wynika z analizy faktów, które strona polska systematycznie przedstawiała. Ukraina musi zrozumieć, że wobec potopu kłamstwa, które się wylewa z Kremla, oba nasze kraje mogą odpowiedzieć tylko jedną bronią. Taką bronią jest prawda, a prawda przeciwko kłamstwu zawsze zwycięży — podkreślił Szrot.

Wzmocnienie obrony przeciwlotniczej Polski
Goście programu byli także pytani o możliwość wzmocnienia obrony przeciwlotniczej Polski. Sellin podkreślił, że „te zarzuty, że w tym przypadku coś nie zadziałało, są trochę przesadne”.

Wiadomo, że obrona przeciwlotnicza czy przeciwrakietowa dotyczy newralgicznych, strategicznych kawałków terytorium Polski — wyjaśnił.

Jeżeli Izrael - kraj, który jest mniejszy od naszego Mazowsza - nie ma szczelnej, żelaznej kopuły, a mówi się, że jest najbardziej zabezpieczonym z powietrza krajem na świecie, a jednak jakieś rakiety ze strefy Gazy spadają w rejonach pustynnych Izraela, to cóż dopiero o tak dużym kraju jak Polska powiedzieć — wskazał wiceszef MKiDN.

Wiceszef resortu kultury zaznaczył jednak, że obrona jest wzmacniania „i to w pobliżu wschodniej granicy Polski”.

Z kolei szef gabinetu prezydenta, pytany, czy ta kwestią jest w kręgu zainteresowań prezydenckiego ośrodka bezpieczeństwa, podkreślił, że „wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem Polski są w kręgu zainteresowań”.

Jeżeli chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej nad Polską, to nie wchodząc w informacje klauzulowane, pewne rzeczy są oczywiste dla naszych sojuszów, że w przypadku takiego incydentu, tragedii, należy wzmocnić pewne stopnie alarmowe — powiedział Szrot.

Polskie wojsko to też zrobiło. To jest oficjalna informacja — zaznaczył.

Powiedział także, że systemy obrony przeciwrakietowej są wzmacnianie, a „niektóre etapy są finalizowane”.

Im więcej tych rzeczy zostało wykonanych, tym Polska jest bezpieczniejsza — zapewnił. Zastrzegł jednak, że „Polska nigdy nie będzie bezpieczna w całości, gdyż nawet takie zaawansowane systemy, jak żelazna kopuła nad Izraelem, pozwalają nawet prymitywnym rakietom przedostać się przez szczeliny w tym systemie”.

niezalenaPomimo tego, że przedstawiciele opozycji nie chcą jednej listy wyborczej z Platformą Obywatelską, Donald Tusk uparcie dąży do zrealizowania swojej obietnicy. W politycznej grze szefa PO postanowiła wziąć udział grupa 447 przeciwników Prawa i Sprawiedliwości, która skierowała do partii politycznych apel pn. "Będzie nas 10 milionów". Wiceminister kultury Jarosław Sellin powątpiewa, czy "intelektualiści", w ogóle przeczytali przed podpisem ten "bełkotliwy dokument".

Na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, politycy byli pytani m.in. o apel grupy intelektualistów o jedną listę opozycji w wyborach, a także o to, czy pomoże on w budowaniu wspólnej listy.

"Czy oni go nie czytali?"
"Jeżeli to by była taka wspólna lista, godząca na jednej liście polityków od dzisiejszej Nowej Lewicy po Konfederację - bo jak mówimy o opozycji i o wspólnej liście opozycji, to wylistujmy to, co jest dzisiaj w polskim parlamencie opozycją - to byłaby to dosyć zabawna konstrukcja" - powiedział wiceminister Sellin. Zaznaczył, że "jeśli byłaby ona na wzór węgierski, to łatwiej byłoby nam wygrać te wybory". "Ja takich kalkulacji nie chcę czynić" - dodał.

Wiceszef MKiDN zaznaczył, że jest "zdumiony tylko jednym - że pod tak bełkotliwym dokumentem, intelektualnie płytkim, właściwie z żadną propozycją pozytywną dla Polaków, podpisało się tak wielu ludzi z ważnymi nazwiskami".

"Ja tego nie pojmuję. Czy oni tego dokumentu nie czytali?"- pytał.

Przestarzała taktyka
Z kolei szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot - dopytywany, czy "prezydent przygląda się temu, co się dzieje na opozycji, bo być może prezydent będzie głową państwa, kiedy będzie rządziła dzisiejsza opozycja" - zaznaczył, że "wszystko w rękach narodu". Jak jednak podkreślił, "myślę, że ten list to nie jest coś, czym pan prezydent jakoś specjalnie by się emocjonował".

"Pana prezydenta bardziej interesuje sytuacja w aktualnym Sejmie w bieżącej kadencji i stabilna większość rządowa"- wyjaśnił Szrot.

"Czytałem ten list i częściowo podzielam zdanie wiceministra Sellina, że napisany jest on w stylu zupełnie anachronicznym" - powiedział szef gabinetu prezydenta.

"Pamiętamy z lat 90. rzeczy tak przedstawiane, z takich wyżyn moralnej wyższości i wszechwiedzy" - zaznaczył.

"Intelektualiści, artyści, zdecydowali się zająć w sporze wewnątrz opozycji miejsce po stronie Platformy Obywatelskiej. To jest wewnętrzny spór w łonie opozycji i w jakimś kierunku musi zostać rozerznięty"

447 intelektualistów, artystów, dziennikarzy i polityków zaapelowało do opozycji o jedną listę w wyborach. "Wzywamy wszystkich do wzajemnego porozumienia, wspólnej listy wyborczej partii demokratycznych i do tworzenia ruchu obywatelskiego; porozumienie partii opozycyjnych jest dzisiaj niezbędne" - napisali sygnatariusze apelu zatytułowanego "Będzie nas 10 milionów".

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search