mkidn 01 cmykNaczelny Sąd Administracyjny uznał zażalenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na nieprawomocne postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie wstrzymania procedury łączenia Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939.
W związku z powyższym Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie kontynuować działania na rzecz połączenia Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. 1 lutego 2017 roku zostanie utworzona państwowa instytucja kultury - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Połączenie obu gdańskich placówek o zbliżonym profilu działalności pozwoli zoptymalizować koszty przeznaczane z budżetu państwa na ich funkcjonowanie oraz zwiększyć ich potencjał rozwojowy, a tym samym wzmocnić ich pozycję na muzealnej mapie Polski i świata.
25 listopada 2016 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego - zgodnie z przewidzianymi w przepisach prawa uprawnieniami strony postepowania - wniósł zażalenie na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 16 listopada 2016 r. dotyczące wstrzymania wykonania zarządzenia Ministra w sprawie połączenia Muzeum II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, zaskarżając je w całości.
W zażaleniu Minister uzasadnił powody, dla których postanowieniu WSA w Warszawie zarzuca naruszenie przepisów ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, w tym wskazując nieuwzględnienie wszystkich okoliczności sprawy. Naczelny Sąd Administracyjny uznał zasadność stanowiska Ministra KiDN.

logo kwadrat bialyHistoryczne tablice pamiątkowe z dawnego Domu Polskiego w Wiedniu zostały oficjalnie przekazane Muzeum Historii Polski. W uroczystości, która odbyła się 23 stycznia br. w siedzibie MKiDN, uczestniczyli: Jarosław Sellin ‒ wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Paweł Rowiński – wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, Teresa Kopeć – prezes Forum Polonii z Wiednia, Artur Warzocha – senator RP oraz Robert Kostro ‒ dyrektor Muzeum Historii Polski.

Przekazane MHP dwie kamienne tablice (1,60 x 1,00 m, każda o wadze ponad 200 kg) to interesujący dokument historyczny ‒ zapis wydarzeń ważnych dla Polaków, którzy mieszkali w Wiedniu, bądź znaleźli się w stolicy Austrii wskutek działań wojennych. Odnotowane tam zostało m.in. powstanie Legionów Polskich, szarża pod Rokitną, Akt 5 listopada 1916 r., odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 r. czy zaślubiny z morzem w 1920 r.

Zabytki te pochodzą z kaplicy św. Elżbiety, która funkcjonowała w Domu Polskim przy Boerhaavegasse 25 w Wiedniu w latach 1914-1920. Kaplica została zlikwidowana, gdy duża część Polaków opuściła Austrię po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Jej wyposażenie przekazano na historyczne Ziemie Wschodnie Rzeczypospolitej, do Dytiatyna, do kaplicy, wzniesionej na polu krwawej bitwy, stoczonej we wrześniu 1920 r. z bolszewikami, określanej mianem „polskich Termopil". W pomieszczeniu dawnej kaplicy w Wiedniu pozostały wówczas tylko dwie pamiątkowe tablice.

W ostatnich latach zabytki te zostały ponownie odkryte, zdemontowane, a następnie złożone w magazynie podczas remontu budynku przez Polską Akademię Nauk, której Stacja Naukowa znajduje się w tym miejscu. Zdecydowano, że z uwagi na swój charakter, pierwotne umieszczenie w obiekcie sakralnym, jak również elementy zamieszczonych tam treści, tablice mają charakter historyczny, a właściwym miejscem ich ekspozycji jest instytucja muzealna. Zabytki wymagają przeprowadzenia kompleksowych prac konserwatorskich, które zostaną wykonane przez Muzeum Historii Polski.

Budynek przy Boerhaavegasse 25, zakupiony w 1908 r. przez Polskie Towarzystwo Szkół Ludowych z przeznaczeniem na Dom Polski, od 1917 r. był siedzibą Fundacji „Dom Polski". W 1980 r. zapadła decyzja o rozwiązaniu Fundacji i przejęciu jej majątku przez PAN, która budynek wyremontowała i umieściła tu swoją Stację Naukową. Z budynku korzystają obecnie również organizacje polonijne, a swoje siedziby mają w nim: Związek Polaków w Austrii „Strzecha" (zał. w 1894 r. najstarsza organizacja polonijna w Europie) oraz organizacja dachowa, Wspólnota Polskich Organizacji w Austrii „Forum Polonii".

logo pr3Ustawa likwidująca gimnazja czeka na podpis prezydenta. W myśl reformy edukacji, powstaną: 8-letnia szkoła podstawowa oraz 4-letnie liceum, technikum i dwustopniowa szkoła branżowa. Reforma wywołuje liczne protesty: samorządowców, rodziców, a nauczyciele związani z ZNP przygotowują strajk generalny w oświacie. Andrzej Duda poprze reformę, czy ją zawetuje? O możliwych scenariuszach mówili politycy w "Śniadaniu w Trójce".
Wysłuchaj nagrania audycji

Jarosław Sellin z PiS przekonywał, że to poprzednia ekipa nie słuchała głosu rodziców. - Koalicja PO-PSL dwukrotnie odrzucała wnioski o referendum ws. 6-latków - przypomniał. Dodał, że poprzednia reforma edukacji w 1999 r. była decyzją ówczesnego rządu i nie przeprowadzono wtedy referendum. - Teraz tamte błędy naprawiamy. Nie widzę potrzeby, żeby w tej sprawie ogłaszać referendum - skwitował. Sellin argumentował, że cały rok 2016 był przeznaczony na konsultacje i nie ma podstaw, aby opóźniać wprowadzenie reformy. Stwierdził, że samorządy zdominowane przez PO i PSL sprzeciwiają się wszystkim propozycjom rządu i jest to decyzja polityczna.

Goście: Jarosław Sellin (Prawo i Sprawiedliwość), Joanna Scheuring-Wielgus (.Nowoczesna), Marek Magierowski (Kancelaria Prezydenta RP), Grzegorz Długi (Kukiz'15), Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska), Jarosław Kalinowski (Polskie Stronnictwo Ludowe)

republika- Generalnie sądzę, że poważnie myślący o polskiej polityce, wiedzieli, że projekt KOD był sztucznie stworzony, Demokracji polskiej nic nie zagraża, nieco ponad rok temu naszym wynikiem wyborczym uratowaliśmy demokrację. Niemal każdy odczuwał, że Mateusz Kijowski jest politykiem sezonowym, nikt nie sądził, by miał mieć w plecaku buławę - powiedział Jarosław Sellin, sekretarz stanu w ministerstwie kultury. Obok niego, gośćmi Tomasza Sakiewicza w Politycznej Kawie byli publicysta Mariusz Staniszewski, poseł Kukiz'15 Jacek Wilk oraz - telefonicznie - dziennikarz śledczy Piotr Nisztor.

"Okazało się, że mamy kanapowych rewolucjonistów"

- Schetyna był na nartach w Austrii w bardzo ciekawym ośrodku i jest to potwierdzone przez dwie osoby, które widziały go na stoku. Miałem wątpliwości co do dementi, bo poseł Krawiec, który chciał obśmiać sprawę nie tylko jej nie zdementował, ale powiedział, że Schetyna był w Sejmie 29 i 30 grudnia. 31 grudnia był widziany popołudniu na stoku. Zamiast potwierdzić i przyznać się, że chciał nabrać świeżego powietrza, za wszelką cenę próbowano odwrócić kota ogonem. PR-owcy Platformy długie godziny spędzili na tym, jak się do tej sprawy odnieść - od informacji na Twitterze do stanowiska PO minęło niemal 24 godziny. Trochę czasu to trwało. Ja myślę, że tu mieliśmy brutalną próbę oszukiwania społeczeństwa, bo co jest w tym złego, że Schetyna wybiera się na prywatny wypad na narty? - pytał Piotr Nisztor, który ujawnił wypad Schetyny na narty.

- Problemem nie byłoby to, że dwaj liderzy totalnej opozycji wyjeżdżają na zagraniczne wyjazdy, gdyby nie to, że od 16 grudnia stoją na czele rewolucyjnego wzmożenia, okupują salę plenarną Sejmu nielegalnie, mówią o paraliżu Sejmu, uniemożliwiają jego normalne działanie, pochwalają przemoc, wyprowadzają ludzi na ulicę. W tej sytuacji, gdy napinają mięśnie, opowiadają o kryzysie państwa i walce o standardy demokratyczne, stoją na czele ruchu antyrządowego - potem wyskakują na wycieczki zagraniczne. Okazało się, że mamy kawiorowych rewolucjonistów, nie mogących wytrwać w zapale rewolucyjnym, tylko z przyzwyczajenia elit III RP realizować to, co zawsze w tym czasie robili - powiedział Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

"Ryszard Petru stał się obciachem"

- Robiąc to co do nas należy, niechcący zyskujemy. Społeczeństwo widzi tych, którzy coś chcą zrobić w Parlamencie i widzi kawiorową rewolucję. Dementi Schetyny wypełnia regułę, że im bardziej dementowane są informacje, tym bardziej jest coś na rzeczy. Wydawało nam się, że Nowoczesna to typowo PRowski produkt, dopracowany, pięknie opakowany. Teraz się to sypie - jest granica śmieszności, którą przekraczając staje się obciachem. Ryszard Petru stał się obciachem - stwierdził poseł klubu Kukiz'15 Jacek Wilk.

- "Rewolucja" skończyła się 18 grudnia, gdy okazało się, że tłumy nie wychodzą, nie ma poruszenia, obywatele są zażenowani tym, co dzieje się w Sejmie. Teraz są tylko konsekwencje tej kompromitacji. Schetyna jest znany z tego, że lubi się śmiać z innym, a teraz sam ma problem wizerunkowy. Rewolucja kawiorowa stała się konsekwencją ciamajdanu - zauważył Mariusz Staniszewski, publicysta.

"Jeśli ktoś chce być wodzem rewolucji, powinien być wiarygodny"

- Nie jest problemem samo w sobie to, że Kijowski miał zarobki z tytułu prowadzenia organizacji. Problem polega na tym, że było to skrzętnie ukrywane i stracił przez to wiarygodność. Gdyby to było jawne i ogłoszone, że taka osoba uzyskuje honorarium, to sprawy by nie było najpewniej. Problemem podstawowym to wiarygodność - jeśli ktoś chce być wodzem tej rewolucji, to powinien być wiarygodny - powiedział Wilk.

- Dowiedzieliśmy się rzeczy o wiele ciekawszych niż sprawa Kijowskiego. Doszło tam do wewnętrznych rozliczeń i dowiedzieliśmy się, że środki zewnętrzne wpływały na konto KODu i były fakturowane jako składki publiczne. Generalnie sądzę, że poważnie myślący o polskiej polityce, wiedzieli, że projekt KOD był sztucznie stworzony, Demokracji polskiej nic nie zagraża, nieco ponad rok temu naszym wynikiem wyborczym uratowaliśmy demokrację. Niemal każdy odczuwał, że Mateusz Kijowski jest politykiem sezonowym, nikt nie sądził, by miał mieć w plecaku buławę - zaznaczył Sellin.

- Internauci odkryli że strona KOD to szablon, który można kupić za kilkaset złotych - podczas gdy Kijowski bierze za nią kilka tysięcy. Widać, że jest tu niejasność i próba korzystania na zajmowaniu pozycji lidera KOD. Pensja nie byłaby płacona, bo wykazano by dochody, a dochody nie mogły zostać wykazane, bo wówczas byłyby one ściągane na alimenty. Odkryliśmy, że faktury wychodziły od pewnego czasu - zmęczenie w KODzie słabym liderem pokazuje, że pewne siły chcą się go pozbyć.Wiele wskazuje na to, że jego czas dobiega końca. Politycy partii działających w opozycji, zobaczyli, że KOD zabija tę opozycję - nie pozwala im realizować swoich programów nieustannymi wspólnymi marszami - podkreślił Staniszewski.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search