Minister Jarosław Sellin był gościem red. Małgorzaty Rakowiec w programie "Wywiadówka". Zobacz nagranie programu
Minister Jarosław Sellin był gościem red. Małgorzaty Rakowiec w programie "Wywiadówka". Zobacz nagranie programu
Minister Jarosław Sellin w programie "Za i przeciw". Zobacz nagranie programu
Na wydarzeniu pojawiło się wielu polityków m.in. Kamil Bortniczuk (minister sportu), Karol Rabenda (wiceminister aktywów państwowych) czy Tomasz Rakowski (pełnomocnik PiS w Gdańsku i Sopocie), który swoimi przemyśleniami w sprawie klubu sportowego podzielił się na swoim Facebooku.
- Gedania to nie tylko drużyny piłkarskie, siatkarskie czy wioślarskie - napisał Tomasz Rakowski, pełnomocnik PiS w Gdańsku i Sopocie. - To przede wszystkim miejsce, gdzie kształtują się nie tylko sportowcy, ale także ludzie o wielkich sercach i jeszcze większym poczuciu obowiązku i miłości wobec Polski - dodał.
Z okazji 101. rocznicy powstania KS Gedania, wiceminister Jarosław Sellin złożył "życzenia urodzinowe" dla działaczy, sportowców i członków KS Gedania.
- Z okazji 101. urodzin powstania KS Gedania w Gdańsku, klubu niezwykle zasłużonego i z piękną historią. Chciałem działaczom, sportowcom i członkom złożyć życzenia z okazji urodzin. Gedania została powołana jako instytucja mająca m. in. krzewić polskość w dobie antypolskiego Wolnego Miasta Gdańsk - mówi Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
KS Gedania - historia
15 września 1922 roku w Gdańsku, na bazie sekcji piłkarskiej działającej przy Polskim Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, powstał wielosekcyjny polski klub sportowy Gedania. Początkowo miał się nazywać „Polonia”, jednak niemieckie władze miasta nie zgodziły się na to. Gedania nie budziła takich sprzeciwów i została przyjęta za oficjalną nazwę.
Klub borykał się z problemami lokalowymi, ale już od 1923 r. mógł korzystać z prowizorycznego boiska zbudowanego na Biskupiej Górce. Od 1929 r. klub użytkował nowe obiekty sportowe w Wrzeszczu, znajdujące się na skrzyżowaniu ulic Ringstrasse (obecnie Kościuszki) i Heeresanger Strasse (obecnie Al. Legionów).
Na początku w klubie działała tylko sekcja piłkarska, od 1931 r. powstały nowe sekcje: lekkoatletyczna, kolarska, motorowa, hokejowa, bokserska, strzelecka, tenisa ziemnego, motocyklowa, piłki ręcznej mężczyzn, piłki ręcznej kobiet oraz tenisa stołowego. Klub stał się członkiem związków sportowych, od 1924 r. należał do Baltischer Rasen-und Wintersport-Verband (przemianowany 10 kwietnia 1927 r. na Baltischer Sport-Verband). Od 1934 r. Gedania była zrzeszona w Deutscher Fußball-Bund i Gauliga Ostpreußen, uczestniczyła w rozgrywkach dywizji Gauliga Danzig. Występy sportowców klubu obfitowały w sukcesy: w 1930 r. Jan Bianga został pięściarskim wicemistrzem Polski, w tym samym roku Władysław Pianowski- motocyklowym mistrzem Polski. W 1933 r. piłkarze zdobyli mistrzostwo Wolnego Miasta Gdańsk, w rozgrywkach piłkarskich w sezonach 1936–37 i 1937–38 klubowa drużyna zajęła drugie miejsce.
Historia Gedanii Gdańsk
Po wybuchu II wojny światowej władze niemieckie doprowadziły do zawieszenia działalności klubu, a liczni jego członkowie zostali poddani represjom. Starszy sierżant Wojciech Najsarek poległ w obronie Westerplatte, czterech członków klubu broniło Poczty Polskiej w Gdańsku, w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Stutthof zostało zamordowanych kolejnych dwudziestu. Henryk Kopecki, prezes klubu, oraz, Konrad Zdrojewski i Władysław Dębowski, wiceprezesi, zostali przez Niemców rozstrzelani. W latach 1939–1945 zginęło 75 członków Gedanii.
Klub odrodził się w 1945 r. jako Klub Sportowy Gedania. W rozgrywkach piłkarskich nie udało mu się powrócić do przedwojennej świetności, grał w niższych ligach. Jednakże wychowankowie Klubu startowali w międzynarodowych zawodach. W 1952 r. bokser Zygmunt Chychła zdobył złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach, w 1960 r. w Rzymie, również w boksie, Brunon Bendig zdobył brąz. W 1980 r. w Moskwie wioślarki Małgorzata Dłużewska i Czesława Kościańska zdobyły srebro.
W 1987 r. Gedania połączył się z klubem MOSiR Gdańsk. Kolejna transformacja nastąpiła w 2003 r., kiedy Gedania łączy się z Flotyllą Gdańsk. Działalność klubu ograniczyła się do trzech dyscyplin: wioślarstwa, piłki nożnej oraz siatkówki.
Obniżyliśmy wiek emerytalny dla kobiet, podniesiony przez naszych poprzedników do 67 lat, czyli dla wszystkich kobiet o 7 lat, a dla kobiet żyjących na wsi, nawet o kilkanaście. Zapowiadamy też, że w nowej kadencji, jeśli Polacy powierzą nam władzę, wprowadzimy emerytury stażowe, z możliwością przejścia przez kobiety na emeryturę po 38 latach udowodnionej, ciągłej pracy, a płaca minimalna ma w przyszłym roku dojść do 4300 zł, podczas gdy za naszych poprzedników była o ponad połowę niższa – tak Jarosław Sellin odpowiada na pojawiające się w prasie zarzuty opozycji, że PiS nie ma pomysłu na elektorat kobiecy. - To wyraz naszej polityki, która bierze się z idei solidaryzmu społecznego. Prowadzimy taka politykę wbrew naszym poprzednikom, którzy uważali, że należy sprzyjać bogatszym, a uboższych utrzymywać na niskim poziomie życia, by Polska w świecie konkurowała tanią siłą roboczą.
Zdaniem polityka PiS ze względu na możliwość odwracania decyzji podejmowanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy tak ważne są pytania referendalne. - Również to, czy zgadzamy się na przymusową relokację nielegalnych imigrantów, którzy – jak widzimy – w dramatyczny sposób starają się przedzierać do Europy. PO na taki mechanizm się zgadzała, zgadzał się na to rząd Ewy Kopacz przed 2015 r., a ustami ówczesnego rzecznika rządu deklarowano nawet, że Polska jest w stanie przyjąć każdą ilość nielegalnych imigrantów, jaką nam narzuci Bruksela. Donald Tusk, wypowiadając się dziś w tej sprawie, nie jest wiarygodny. Zarzekał się bowiem, że nie podniesie wieku emerytalnego, a to zrobił i to – jak się okazuje z ujawnionego dokumentu – po konsultacji z Angelą Merkel. To kolejny dowód na to, że Donald Tusk bardzo często swoje polityki, nie tylko zewnętrzne, związane np. z resetem z Rosją, ale nawet wewnętrzne konsultował z kanclerz Niemiec. Albo prowadzimy mądrą politykę adresowaną do Polaków i kształtowaną w Warszawie, albo zgadzamy się na to, by narzucano nam rozwiązania właściwie w każdej sprawie, również tej imigranckiej, w Berlinie i Brukseli. To nam grozi, jeśli PO i Donald Tusk dojdą ponownie do władzy.
Gość Antoniego Trzmiela przyznaje, że jest panika związana z napływem nielegalnych imigrantów przez Morze Śródziemne. - Ale ta panika wynika z błędów polityki imigracyjnej dużych krajów zachodnich i pewnej ideologii, która mówiła, że im więcej zróżnicowania kulturowego, tym ciekawsze społeczeństwo. Widzimy, że jest inaczej, imigranci napływający w takiej masie do zachodniej Europy, nie mają skłonności do integrowania się, przyjmowania wartości, jakimi od wieków europejska cywilizacja żyje, a budują własne enklawy. Widzimy też po tej imigracji z lat 2015-2016, że większość z tych, z reguły, młodych mężczyzn, bierze zasiłek i nie podejmuje pracy. Niezbyt wiele pożytku jest z tej nielegalnej imigracji. Europa żadnego mechanizmu na zatrzymanie tego procesu nie wymyśliła, poza niemądrym pomysłem relokacji. Moim zdaniem refleksja na ten temat nie jest możliwa wśród ludzi o lewicowo-liberalnych poglądach. Bo tam króluje w tej sprawie myślenie pięknoduchowskie, pseudohumanitarne. Jeśli jesteśmy jednak kontynentem bogatym, to wspierajmy kraje afrykańskie czy bliskowschodnie tak, by ludzie nie mieli tendencji do wyjeżdżania z nich. Za to, że tych nielegalnych imigrantów jest w tym roku więcej niż w poprzednim, w pewien sposób odpowiedzialna jest również Rosja, która dezintegruje kraje Afryki, wspiera przewroty, w wielu z nich są Wagnerowcy. Nie ma tam stabilności. Tak jak my staramy się załatwić problem nielegalnej imigracji zaporą na wschodniej granicy i ona jest efektywna, tak na Morzy Śródziemnym intensywnie powinny latać drony, wyszukujące łodzie z nielegalnymi imigrantami. Trzeba wzmocnić Frontex w okręty, które te łodzie będą zawracały. O takich mechanizmach trzeba myśleć, ale nikt o nich w Brukseli nie dyskutuje.
Za problem, jaki jest z ukraińskim zbożem, w największym stopniu odpowiedzialna jest Rosja – uważa Jarosław Sellin. - To ona, atakując 1.5 roku temu Ukrainę, spowodowała blokadę portów morskich Ukrainy i tego zboża w tradycyjny sposób morzem nie można w takiej skali wywozić. W związku z tym trzeba było znaleźć inne ujścia, ujścia lądowe. Najszybciej jest przez kraje sąsiadujące z Ukrainą, czyli przez Polskę, ale też Słowację, Rumunię, Węgry. Jest problem do rozwiązania w Europie. Dziś zapadnie decyzja. Raczej jestem dobrej myśli. Mamy sygnały, że embargo na przewóz zboża do Europy zostanie utrzymane. Ale jeśli UE się na to nie zdecyduje, my, ale sądzę, że inne kraje również, wprowadzimy własne embargo. Jest ku temu podstawa prawna w prawie UE. Nie wpuścimy zboża, rzepaku, słonecznika do Polski, bo nie może być tak, że cenę za rosyjską agresję na Ukrainę będzie płacić Polska. Jesteśmy za tym, by zboże przejeżdżało kontrolowanym tranzytem i docierało tam, gdzie zawsze docierało, czyli do krajów głębokiego południa, a nie zostawało w Polsce.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego zapewnia, że film Agnieszki Holland nie był w najmniejszym stopniu finansowany z polskich środków publicznych.
Platforma przesadza z różnymi zagrożeniami. Państwo polskie działa, to co opowiada opozycja to wielka bajka, próbują mieszać Polakom w głowach. PO opowiada kłamstwa, które mają osłabić rządy Prawa i Sprawiedliwości'' mówi Jarosław Sellin wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Film ,,Zielona granica’’ - gdyby był międzynarodowy festiwal w Moskwie, czy Mińsku, to prawdopodobnie film Holland zdobywałaby tam nagrody i uznanie. Na ten film nie przeznaczono polskich środków, tylko czeskie - dodaje Sellin