15 48 14 muzeon rPonad 70 osób – głównie osobistości świata nauki i kultury z Torunia — zdecydowanie protestuje w liście otwartym do społeczności miasta i organów władzy państwowej przeciwko budowie pawilonów przy wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO Starówce.

Pod listem otwartym ws. kontrowersyjnej budowy pawilonów na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu podpisało się kilkudziesięciu profesorów i doktorów związanych z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika, a także znane osoby ze świata kultury, a nawet polityki. Wśród sygnatariuszy są m.in. prof. Bogumiła Rouba, przewodnicząca Rady Ochrony Zabytków, filozof prof. dr hab. Ewa Bińczyk, fizyk i kognitywista prof. dr hab. Włodzisław Duch, psycholog prof. dr hab. Maria Lewicka, filozof prof. dr hab. Andrzej Szahaj, były wicemarszałek Senatu Jan Wyrowiński, autorka wielu książek o Toruniu, regionalistka Katarzyna Kluczwajd, czy niekwestionowany autorytet w dziedzinie medycyny dr n. med. Małgorzata Całbecka.

Uznane w Toruniu w wielu dziedzinach życia naukowego i społecznego autorytety piszą m.in., że „nadwiślańska panorama Starego Miasta w Toruniu tworzy wspaniały, unikalny na skalę światową krajobraz”.

„Rytm ciągnących się trawersem, wtopionych w zieleń murów obronnych wyznaczają średniowieczne bramy, ponad którymi majestatycznie górują architektoniczne dominanty gotyckich wież. Naturalnym tłem dla piętrzącej się w górę sylwety miasta jest brzeg Wisły określający łagodne, horyzontalne linie terasowanych bulwarów. Ten niesamowity pejzaż istnieje nie tylko w fizycznej przestrzeni Torunia. Wizerunek panoramy Starego Miasta utrwalony jest na niezliczonych nośnikach wizualnych, a w zbiorowych wyobrażeniach mieszkańców funkcjonuje jako ikona i integralny składnik tożsamości lokalnej. Jest obrazem, który nosi w sobie każdy torunianin. Pełniąc ważną rolę społeczną, stanowi tworzywo dla wspólnej pamięci, integruje wszystkich mieszkańców Torunia i pozwala na międzypokoleniową komunikację” – wyjaśniają w liście otwartym.

W ich ocenie „bezpardonowa i arbitralna interwencja prezydenta miasta Michała Zaleskiego w materialną tkankę bulwarów jest w konsekwencji również brutalną ingerencją w toruńską przestrzeń symboliczną”.

O powstających na Bulwarze Filadelfijskim betonowych pawilonach piszą, jako o „przytłaczających”. Wskazują, że mogłyby one stanąć wszędzie na świecie — od Kapsztadu po Sajgon.

„Niszczą wyjątkowe genius loci tego miejsca i profanują tę ważną dla wszystkich mieszkańców Torunia przestrzeń. Handlowa funkcja tych inwazyjnych budowli ujawnia, że nadrzędnym celem inwestycji jest zamiana wspólnego dziedzictwa w towar. Budzi to nasz zdecydowany sprzeciw. Miasto winno być postrzegane przede wszystkim jako miejsce dla ludzi, a nie zasób ekonomiczny będący jedynie narzędziem generowania zysków” – napisano w liście.

Jego sygnatariusze wskazują, że nie wyobrażają sobie przekształcenia tego symbolicznego dla wszystkich torunian miejsca wbrew ich woli.

„Nie akceptujemy autorytatywnego sposobu, w jaki podejmowane są decyzje dotyczące toruńskiego dziedzictwa. Nie jest ono własnością władz miasta. Dziedzictwo Torunia należy do wszystkich mieszkańców Torunia. To ich pamięć, tożsamość i wybór. Z tego względu, widok Starego Miasta w Toruniu należy objąć najwyższą możliwą ochroną, a wszelkie działania architektoniczno-budowlane na przedpolu widokowym powinny być poprzedzone wielostronną, autentyczną dyskusją społeczną” – kończą autorzy listu.

PAP informowała o sprawie od kilku miesięcy. W sprawie budowy na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu do prezydenta miasta Michała Zaleskiego pisał pod koniec czerwca wiceminister kultury, generalny konserwator zabytków Jarosław Sellin.

Wskazał on, że prowadzona inwestycja może być uznana za zagrożenie dla integralności i autentyzmu miejsca światowego dziedzictwa w Toruniu, co w konsekwencji oznacza „groźbę wpisu zabytkowego zespołu staromiejskiego w Listę Światowego Dziedzictwa w Zagrożeniu, a następnie skreślenie z prestiżowej Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO”.

„Proszę o rozważenie obniżenia wysokości obiektów o co najmniej trzy metry w stosunku do obecnego projektu oraz proporcjonalne zmniejszenie ich kubatur. Sprawa dotyczy obu pawilonów. Myślę, że można rozważyć wkopanie tych pawilonów odpowiednio w głąb ziemi” – napisał wiceminister Sellin.

Prezydent Zaleski poinformował niedawno o przygotowanej dla generalnego konserwatora odpowiedzi w tej sprawie. Zapewnił w niej po raz kolejny o uzyskaniu wszelkich potrzebnych zgód i opinii dotyczących tej inwestycji i realizowaniu jej w zgodzie z obowiązującym prawem.

Prezydent mówił m.in. o tym, że obniżenie pawilonów o trzy metry byłoby możliwe jedynie w drodze rozbiórki tychże. Powoływał się na ekspertyzy odradzające taki krok i konsekwencje finansowe, a także ewentualnie karne wobec kogoś, kto zdecydowałby się na taki ruch.

„Tej decyzji nie podejmę. Nikt z prawników tego nie radzi” – podkreślił prezydent Zaleski.

Odnosząc się do możliwości ewentualnej utraty przez Toruń wpisu na listę światowego dziedzictwa UNESCO, włodarz miasta wskazał, że po sprawdzeniach tej sprawy przekazuje wiceministrowi Sellinowi informacje o tym, iż są to „zbyt daleko idące obawy”.

PAP prezentowała w ostatnich miesiącach negatywne opinie dotyczące pawilonów m.in. wojewódzkiego konserwatora zabytków Sambora Gawińskiego, byłego miejskiego konserwatora zabytków, który wprowadzał Toruń na listę UNESCO Zbigniewa Nawrockiego, prof. Bogumiły Rouby czy prezesa Towarzystwa Miłośników Torunia prof. Krzysztofa Mikulskiego.

Magistrat konsekwentnie broni inwestycji, wskazując na jej zgodność z prawem, jak również uzyskanie wszelkich potrzebnych zgód i zezwoleń.

dziennikplok"Większość Polaków uważa, że sprawa reparacji wojennych od Niemiec za straty poniesione przez Polskę w czasie II wojny światowej jest nierozwiązana; wynika to z poczucia niesprawiedliwości" - powiedział we wtorek PAP.PL wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.

Jak wynika z poniedziałkowego sondażu Estymatora dla DoRzeczy.pl, ponad połowa Polaków uważa, że Polska powinna zabiegać o wypłacenie przez Niemcy reparacji za straty wywołane zbrodniami niemieckimi w trakcie II wojny światowej. Odpowiedzi "zdecydowanie tak" i "raczej tak" udzieliło 50,3 proc. pytanych. "Zdecydowanie nie" powinna i "raczej nie" powinna - uznało 43,1 proc. Odpowiedź "nie wiem" lub "trudno powiedzieć" wybrało 6,6 proc. ankietowanych.

"Elementarne poczucie niesprawiedliwości"
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin we wtorek w Studiu PAP komentując wyniki sondażu powiedział, że "wynika to z elementarnego poczucia niesprawiedliwości".

Polska ucierpiała najbardziej. W proporcji do liczby ludności przedwojennej utraciła najwięcej obywateli i poniosła największe straty materialne, a odszkodowań (nie otrzymała) prawie żadnych w porównaniu z innymi państwami. To jednak to poczucie niesprawiedliwości powoduje, że jest taki wynik. Większość Polaków uważa, że ta sprawa jest jeszcze do załatwienia, jest nierozwiązana - powiedział Sellin.

Zapytany o to, czy Polska powinna wraz z innymi krajami ubiegać się reparacji wojennych od Niemiec, odpowiedział, że nie. Jego zdaniem każdy kraj z osobna powinien omawiać ten temat w ramach relacji bilateralnych. Nigdzie okupacja nie trwała tak długo i systematyczne rabowanie i niszczenie kraju nie trwało tak długo - dodał.

"Nowy etap dyskusji publicznej"
Wiceminister MKiDN powiedział, że publikacja raportu odnośnie odszkodowań należnych Polsce za straty spowodowane przez Niemcy w trakcie II wojny światowej rozpocznie "nowy etap dyskusji publicznej w tej sprawie".

Myślę, że będzie to na tyle ciekawy raport, że będzie on dyskutowany nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech. W społeczeństwach demokratycznych do pewnych decyzji politycznych trzeba dojrzeć. Musi być najpierw budowanie świadomości politycznej, że jakiś temat istnieje i jest ważny i ten raport również ma temu służyć - zaznaczył.

Zdaniem Sellina, Niemcy powinni uzupełnić swoje braki w wiedzy na temat II wojny światowej, szczególnie w kontekście zniszczeń dokonanych na terenie Polski. Dopiero wtedy społeczeństwo niemieckie "będzie oddolnie wywierać presję na polityków niemieckich, że tę sprawę należy jednak załatwić".

Zobowiązania z PRL nieważne?
Wiceminister MKiDN zapytany o to czy pod względem prawnym otrzymanie reparacji wojennych jest możliwe, odpowiedział, że tak. Jego zdaniem zobowiązania z PRL-u odnośnie zrzeczenia się przez Polskę w 1953 roku odszkodowań wojennych od Niemiec "niekoniecznie obowiązują".

Warto do tego wrócić. Jak się kładzie na stole liczby i pokazuje, ile tych odszkodowań otrzymały inne kraje, to po prostu ta sprawa jest ewidentnie do załatwienia i prędzej czy później niemiecka klasa polityczna do tego dojrzeje, że aby relacje z polską nie były, jak to niektórzy nazywają, kiczem pojednania, tylko prawdziwym pojednaniem, to ta sprawa musi być położona na stole i zostać rozwiązana - dodał.

Raport ws. reparacji
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w połowie lipca zapowiedział, że pierwsza część raportu opracowywanego przez Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej zostanie opublikowana 1 września.

Raport był przygotowany przez funkcjonujący w poprzedniej kadencji parlamentu - od września 2017 roku - Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej. Zespół, którym kierował poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, przygotowywał raport dotyczący strat Polski poniesionych w wyniku II wojny światowej i wysokości odszkodowania dla Polski od Niemiec.

W połowie lipca premier Mateusz Morawiecki pytany w Boronowie (woj. śląskie) co w ostatnich latach Polska zrobiła, aby uzyskać odszkodowania wojenne i reparacje od Niemiec przypomniał o przygotowywanym kompleksowym raporcie, który ma pokazać zakres nie tylko niemieckich zbrodni wojennych z okresu II wojny światowej, ale także wyrządzonych zniszczeń.

Szef rządu przekazał wówczas, że raport tłumaczony jest obecnie na kilka języków. Morawiecki zauważył, że Polska była wśród krajów, które zdecydowanie najmocniej ucierpiały w wyniku II wojny światowej, a otrzymała praktycznie "śladowe, minimalne środki jako odszkodowanie". Trudno to nawet nazwać odszkodowaniem - ocenił wówczas premier.

wnp pl logoMamy ambicję, żeby odbudować Pałac Saski w tej dekadzie. Może już nawet w przyszłym roku prace widoczne, fizyczne zostaną rozpoczęte - powiedział we wtorek PAP.PL wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.

Wiceszef MKiDN odnosząc się w Studiu PAP do tego, że Polska za pieniądze uzyskane z reparacji wojennych od Niemiec mogłaby pokryć koszt odbudowy Pałacu Saskiego powiedział: "Znajdziemy na to swoje własne pieniądze. Nie musimy tutaj nikogo prosić o pomoc w tej sprawie".

"Pewnie dyskusja wokół tego tematu będzie trwała jeszcze latami, a my mamy ambicję odbudować Pałac Saski w tej dekadzie na pewno, więc dosyć szybko. Myślę, że to jest też pewien akt sprawiedliwości. Nie możemy godzić się na to, że Warszawa wygląda tak, jak Niemcy sobie zaplanowali, ją niszcząc" - podkreślił.

Jak mówił, "dziura architektoniczna na pl. Piłsudskiego przed Ogrodem Saskim jest dziełem niemieckim". "Oni systematycznie ten Pałac burzyli, on przetrwał Powstanie Warszawskie, oni go wysadzali w powietrze. Nie możemy się godzić na to, że konsekwencje tej pustki architektonicznej, nadal są" - dodał.

Wskazał, że to "ważne dla Polski miejsce symbolicznie". "To jest pałac zbudowany przez polskich królów, użytkowany przez polskich królów. Pałac, w którym funkcjonowały ważne urzędy państwowe. Część tego pałacu została użyta do zorganizowania Grobu Nieznanego Żołnierza, który na szczęście trwa i istnieje, ale to jest właśnie fragment pałacu nieodbudowanego. Zrobimy to i nie będziemy czekać na pieniądze niemieckie w tej sprawie" - zaznaczył Sellin.

Przypomniał, że do odbudowy Pałacu Saskiego została powołana specjalna spółka celowa. "Są różne organa doradcze powołane, w jaki sposób ten pałac odbudowywać. One się w tym roku już intensywnie spotykają. Myślę, że tak realnie może już nawet w przyszłym roku prace takie widoczne, fizyczne zostaną rozpoczęte" - przekazał.

Pytany w Studiu PAP o to, kiedy ruszają badania archeologiczne, odpowiedział: "Badania archeologiczne już były za prezydentury w Warszawie Lecha Kaczyńskiego i odsłonięto fundamenty Pałacu Saskiego, zinwentaryzowano je, udokumentowano. Okazało się, że pod ziemią sporo ciekawych fragmentów Pałacu Saskiego się zachowało, ale od razu też zasypano te fragmenty, bo jednak takie rzeczy lepiej się zachowują w ziemi, jeżeli nie ma planu rekonstrukcji. Będziemy je ponownie odsłaniać, podobnie inne elementy" - mówił wiceminister kultury.

Wskazał, że przebadany archeologicznie nie był ani Pałac Brühla, ani kamienice od strony ul. Królewskiej, które również mają być odbudowane. "Także będą jeszcze nowe, ciekawe, moim zdaniem, efekty badań archeologicznych" - dodał.

nasz dziennik 600x321Prędzej czy później Ukraińcy będą musieli uznać zbrodnie ludobójstwa na Wołyniu; to jest fakt historyczny, podjęto polityczną decyzję o czystce etnicznej, o wymordowaniu całej mniejszości narodowej – powiedział PAP.PL wiceszef MKiDN Jarosław Sellin.

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin we wtorek w Studiu PAP odpowiedział m.in. na pytanie o to, czy Ukraińcy uznają ludobójstwo dokonane 79. lat temu przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP na Wołyniu.

– Muszą uznać, bo to jest fakt. Po prostu fakt. Podjęto polityczną decyzję o czystce etnicznej, o wymordowaniu całej mniejszości narodowej od wieków tam żyjącej i zrealizowano to. To jest ludobójstwo, wypełnia wszelkie znamiona definicji ludobójstwa, więc tu nie ma dyskusji. To jest fakt historyczny. Prędzej czy później Ukraińcy będą musieli to uznać – powiedział.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search