dziennik baltyckiRadni Sejmiku Województwa Pomorskiego w trakcie piątkowego sesji podjęli uchwałę potwierdzającą zamiar przekształcenia Muzeum Narodowego w Gdańsku w państwową instytucję kultury. Urzędnicy zapewniają, że zachowany zostanie dorobek kulturowy oraz zbiory zgromadzone w placówce.

Podczas wrześniowej sesji Sejmiku Województwa Pomorskiego podjęta została uchwała potwierdzającą zamiar przekształcenia MNG w państwową instytucję kultury.

Rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego Michał Piotrowski w przesłanym komunikacie wskazał, że ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego od dłuższego czasu podejmuje działania mające na celu samodzielne prowadzenie muzeów narodowych w całej Polsce.

- Na przestrzeni ostatnich lat Muzeum Narodowe w Lublinie i Muzeum Narodowe we Wrocławiu zostały przekształcone w państwowe instytucje kultury. Obecnie podobne plany ministerstwo ma wobec muzeum w Gdańsku - tłumaczył Piotrowski

Wskazał, że MKiDN zarządzeniem z dnia 23 sierpnia br. powołało, do życia państwową instytucję kultury – Muzeum Narodowe w Gdańsku. Instytucja ta - jak podaje w komunikacie Piotrowski - ma przejąć istniejące Muzeum Narodowe w Gdańsku, którego organizatorem jest pomorski samorząd.

Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, cytowany w komunikacie podkreślił, że pomorski samorząd od lat zabiegał o większe wsparcie finansowe dla Muzeum Narodowego ze strony ministra, ale prośby te nie odnosiły skutku.

- Obecnie, m.in. ze względu na coraz wyższą inflację, wzrost kosztów eksploatacyjnych, ale też kolejne ograniczenia budżetowe wynikające z obowiązków przerzucanych przez rząd na samorządy, niestety nie jesteśmy w stanie zapewnić muzeum finansowania na odpowiednim poziomie - wyjaśnił Mieczysław Struk.

Obecnie organizatorem MNG jest województwo pomorskie, przy czym na mocy odrębnej umowy jest prowadzone wspólnie z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego.

Rzecznik prasowy pomorskiego urzędu marszałkowskiego wskazuje w komunikacie, że w zawartym 11 sierpnia 2022 liście intencyjnym pomiędzy województwem pomorskim oraz ministrem kultury i dziedzictwa narodowego uzgodniono, że docelowo muzeum stanie się państwową instytucją kultury, dla której minister będzie jedynym organizatorem. Uznano również za zasadne prowadzenie dalszej jego działalności w postaci państwowej instytucji kultury pod nazwą Muzeum Narodowe w Gdańsku.

Piotrowski w komunikacie podkreślił, że w wyniku przekształcenia w państwową instytucję kultury poszerzona zostanie dotychczasowa działalność MNG zarówno w zakresie organizacyjnym, jak i finansowym. Powinno się to przyczynić się do wzbogacenia zbiorów i oferty kulturalnej muzeum przy jednoczesnym poszerzeniu realizowanych programów badawczych czy wydawniczych.

Zapewniał również, że zachowany zostanie dorobek kulturowy dotychczasowej placówki oraz zbiory w niej zgromadzone, w szczególności unikatowe dzieło Hansa Memlinga "Sąd Ostateczny".

Ponadto, pracownicy MNG uzyskają możliwość kontynuowania zatrudnienia w nowej instytucji. Instytucja ta przejmie też całość mienia ruchomego i nieruchomego należącego do MNG, w tym jego zobowiązania i wierzytelności, a także będzie kontynuowała wszystkie projekty, w tym te realizowane z udziałem funduszy europejskich.

Skarbiec Mariacki w Gdańsku
W planach pojawił się również projekt budowy Skarbca Mariackiego, w którego powstanie mógłby się włączyć minister kultury i dziedzictwa narodowego.

- Skarbiec Mariacki mógłby powstać jako oddział muzeum w bezpośrednim sąsiedztwie Bazyliki Mariackiej, a przechowywane byłoby w nim nie tylko dzieło najwyższej klasy, jakim jest „Sąd Ostateczny”, ale również takie skarby Bazyliki Mariackiej, które po wojnie znalazły się poza Gdańskiem, przede wszystkim w muzeach warszawskich – zaznacza marszałek Struk.

Uchwała potwierdzająca zamiar przekształcenia MNG w państwową instytucję kultury została przyjęta w trakcie piątkowej sesji większością głosów.

Po przyjęciu uchwały rozpoczął się okres, w ramach którego będą prowadzone dyskusje ze środowiskiem muzealników oraz samorządowcami z Gdańska i Pomorza, a także dalsze uzgodnienia z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego.

Rzecznik urzędu marszałkowskiego w komunikacie zaznaczył, że ustawa wymaga trzymiesięcznego okresu na poinformowanie opinii publicznej o prowadzonych działaniach. Negocjacje powinny się zakończyć przed ostatnią tegoroczną sesją sejmiku, na której podjęta zostanie ostateczna uchwała. To by oznaczało, że 1 lutego przyszłego roku Muzeum Narodowe w Gdańsku byłoby już instytucją podległą pod MKiDN.

Muzeum Narodowe w Gdańsku należy do najstarszych muzeów w Polsce oraz największych instytucji tego typu w regionie. Posiada bogate i różnorodne zbiory, które udostępnia w sześciu oddziałach. Wszystkie obiekty muzealne są cennymi zabytkami, wymagającymi ogromnych nakładów finansowych..

dorzeczyJarosław Sellin skomentował niedzielną decyzję Komisji Europejskiej uderzającą w rząd Węgier.

Kolegium komisarzy Komisji Europejskiej zdecydowało w niedzielę o uruchomieniu wniosku o zablokowanie 65 proc. środków z trzech programów polityki spójności dla Węgier. Chodzi o kwotę 7,5 mld euro. Decyzja zapadła jednomyślnie.

Komisja Europejska wskazała, że powodem ma być "korupcja w rządzie premiera Viktora Orbana". Poinformowano, że szef węgierskiego rządu może otrzymać czas od jednego do trzech miesięcy na spełnienie swoich obietnic dotyczących przeciwdziałania korupcji.

Węgry są pierwszym krajem w Unii Europejskiej, który został objęty dochodzeniem na podstawie nowych przepisów.

Sellin: Niebezpieczny precedens
O komentarz do niedzielnej decyzji KE został poproszony wiceminister kultury Jarosław Sellin. Polityk Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że tworzy ona niebezpieczny i ryzykowny precedens.

– Jeszcze nigdy środki z polityki spójności nie były zawieszane, w sprawie polityki spójności nigdy takiej propozycji nie było. To propozycja precedensowa i w tym sensie ryzykowna, a nawet niebezpieczna, może być mechanizmem, który będzie uruchamiany wobec krajów, które niekoniecznie mają problemy z wydatkowaniem środków unijnych, ale są po prostu niepokorne, nie są w mainstreamie europejskim, dzisiaj zdominowanym przez siły lewicowo-liberalne – powiedział na antenie Polskiego Radia 24.

Sellin przypomniał, że Polska i Węgry nadal mają wspólne stanowisko dotyczące negatywnego wpływu liberalnych elit na Unię Europejską, które zamieniają tę "potrzebną instytucję" w "projekt ideologiczny i próbę centralizacji władzy w ręku wąskiej oligarchii berlińsko-brukselsko-paryskiej".

– To prosta droga do katastrofy i rozpadu Unii – wskazuje wiceszef resortu kultury.

KPO
Polityk odniósł się także do środków z Krajowego Planu Odbudowy, które wciąż nie popłynęły do Polski. Jak wskazał Sellin jest to "decyzja polityczna związana z namawianiem do takiego kroku Komisji Europejskiej przez polską totalną opozycję i wspierające ją media".

– To brutalny polityczny instrument. Te pieniądze się nam należą, nie mamy zamiaru hamować inwestycji zawartych w KPO, uważamy, że prędzej czy później te środki do Polski napłyną – przekonywał Jarosław Sellin.

Pr24- Przypuszczam, że na Radzie Europejskiej propozycja ta może nie znaleźć większości, wiele innych krajów może być zaniepokojonych tym precedensem, uznać "dzisiaj Węgry, jutro my". Większość konieczną do zatwierdzenia tej decyzji będzie trudno znaleźć - powiedział w Polskim Radiu 24 Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Wysłuchaj nagrania audycji 

Komisja Europejska zaproponowała w niedzielę Radzie (państwom UE) uruchomienie wobec Węgier mechanizmu warunkowości w budżecie UE. To pierwszy taki przypadek w historii UE, od kiedy ustanowiony został dwa lata temu mechanizm warunkowości, który ma chronić budżet wspólnoty przed korupcją.

"Propozycja precedensowa i ryzykowna"
Jarosław Sellin zaznaczył, że środki podjęte wobec Węgier są wyjątkowe. - Jeszcze nigdy środki z polityki spójności nie były zawieszane, w sprawie polityki spójności nigdy takiej propozycji nie było. To propozycja precedensowa i w tym sensie ryzykowna, a nawet niebezpieczna, może być mechanizmem, który będzie uruchamiany wobec krajów, które niekoniecznie mają problemy z wydatkowaniem środków unijnych, ale są po prostu niepokorne, nie są w mainstreamie europejskim, dzisiaj zdominowanym przez siły lewicowo-liberalne - ostrzegał.

- W sprawach europejskich mieliśmy jednolity pogląd z Węgrami, uważamy, że to elity lewicowo-liberalne prowadzą do katastrofy tej potrzebnej instytucji, jaką jest UE, przez zamienianie jej w projekt ideologiczny i próbę centralizacji władzy w ręku wąskiej oligarchii berlińsko-brukselsko-paryskiej, kosztem mniejszych państw i przez próby federalizacji UE w postaci jednolitego państwa. To prosta droga do katastrofy i rozpadu Unii - stwierdził gość audycji i dodał, że Polska prawdopodobnie nie zgodzi się na odebranie środków unijnych Węgrom.

"W sprawie wojny na Ukrainie postawa Węgier jest niewłaściwa"
Wiceminister zaznaczył jednocześnie, że choć łączą nas z Węgrami kwestie wizji kształtu UE, to bardzo się różnimy w sprawach wojny rosyjsko-ukraińskiej. - Uważamy, ze postawa Węgier jest tu niewłaściwa, wiadomo, gdzie jest zło, gdzie jest dobro. W takich sytuacjach trzeba stawać jednoznacznie po jednej ze stron - podkreślał.

"Pieniądze z KPO się nam należą"
- To, że środki z KPO nie napływają do Polski, to jest decyzja polityczna, związana z namawianiem do takiego kroku Komisji Europejskiej przez polską totalną opozycję i wspierające ją media, poprzez dostarczanie fałszywych argumentów na temat tego, jak wygląda sytuacja wewnętrzna w Polsce, zwłaszcza tzw. praworządności. To brutalny polityczny instrument. Te pieniądze się nam należą, nie mamy zamiaru hamować inwestycji zawartych w KPO, uważamy, że prędzej czy później te środki do Polski napłyną - powiedział Jarosław Sellin.

Uruchomienie wobec Węgier mechanizmu warunkowości w budżecie UE oznaczałoby zawieszenie ok. 7,5 mld euro funduszy UE dla Budapesztu w związku z korupcją. Jak podała KE, "ma to zapewnić ochronę budżetu UE i interesów finansowych UE przed naruszeniami zasad praworządności na Węgrzech". To pierwszy taki przypadek w historii UE, od kiedy ustanowiony został dwa lata temu mechanizm warunkowości, który ma chronić budżet wspólnoty przed korupcją.

Rada Europejska ma teraz miesiąc na podjęcie kwalifikowaną większością głosów decyzji, czy przyjąć takie środki.

logo pr3- Inwestycja kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną ma m.in. załatwić problem "podległości" wobec Rosji, związanej z tym, że to od łaski i niełaski Rosji zależało, czy region Zalewu Wiślanego, Ellbląg - jako duże miasto [...] mogą się rozwijać czy nie - powiedział w "Śniadaniu w Trójce" Jarosław Sellin (PiS). Gośćmi audycji byli również Marcin Kierwiński (PO), Andrzej Siewiera (Kancelaria Prezydenta) i Władysław Teofil Bartoszewski (PSL). 

17 września odbędzie się uroczyste otwarcie kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, nowej drogi wodnej, łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską. Od jutra kanał będzie ogólnodostępny dla jednostek pływających. Po raz pierwszy w historii będą one mogły wpłynąć na Zalew Wiślany z pominięciem rosyjskiej strefy przybrzeżnej. Pełną funkcjonalność kanał uzyska w przyszłym roku.

W uroczystości wezmą udział prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki, a także m.in. minister oraz wiceminister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk. W studiu radiowej Trójki rozmawiano na temat znaczenia tej inwestycji dla Polski.

17 września: data nieprzypadkowa
- Data (otwarcia 17.09 - przyp. red.) jest nieprzypadkowo wybrana. Dobrze, że się udało tę inwestycję do tego dnia zrealizować. [...] Ta inwestycja m.in. ma załatwić problem "podległości" wobec Rosji - w tamtym regionie Polski, związanej z tym, że to od łaski i niełaski Rosji zależało, czy region Zalewu Wiślanego, Elbląg - jako duże miasto [...] mogą się rozwijać czy nie - powiedział Jarosław Sellin z PiS. Jak dodał, realizacja tej inwestycji sprawiła, że "będziemy mogli swobodnie ze swoich praw - do swoich wód terytorialnych - korzystać". Podkreślił również znaczenie tego przedsięwzięcia w wymiarze regionalnym. - Ten przekop ułatwi funkcjonowanie i na Zalewie Wiślanym, i na Bałtyku [...] miastom i portom - powiedział.

Z kolei Marcin Kierwiński z PO wskazał, że tej inwestycji nie można uznać za zakończoną. - Wydać dwa miliardy złotych na coś, przez co nie mogą przepłynąć żadne realne statki wiozące jakiekolwiek cargo, to jest coś niepoważnego - stwierdził. Dodał też, że według niego przedsięwzięcie to było nieskalkulowane ekonomicznie. - Wszyscy realnie widzimy, że nie ma to realnego wpływu na polskie bezpieczeństwo - ta inwestycja kosztuje dwa razy więcej, niż zakładano - stwierdził.

Znaczenie strategiczne
Jacek Siewiera odniósł się do kwestii - jak znaczył - merytorycznych związanych z tą inwestycją. Zwrócił uwagę na technologię wykonania tego typu budów hydrotechnicznych. - Kanał buduje się w taki sposób, że najpierw trzeba umocnić brzegi i stworzyć warunki do właściwego pogłębienia kanału, a dopiero później wykonywać prace pogłębiające - podkreślił. Wskazał, że nie można nic zarzucić tej inwestycji pod względem jakichkolwiek błędów technicznych.

Władysław Teofil Bartoszewski zaznaczył, że z punktu widzenia strategicznego realizacja tej inwestycji jest bardzo zasadna. - Nie można być państwem suwerennym i mieć taką sytuację jak w Cieśninie Piławskiej, że musieliśmy prosić Rosjan o zgodę, aby tam wpłynąć - powiedział. - To jest sytuacja niekomfortowa i niedopuszczalna, biorąc też pod uwagę, że Federacja Rosyjska nie jest naszym sojusznikiem, tylko przeciwnikiem - powiedział.

niezalena- Abyśmy mogli zareagować na niszczenie polskich grobów na Białorusi reżim Łukaszenki musi najpierw upaść. Oczywiście rejestrujemy wszystkie te skandaliczne zdarzenia, mamy pełną dokumentację tych obiektów i w odpowiednim momencie te wszystkie cmentarze odbudujemy – powiedział wiceminister Jarosław Sellin w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

Białoruski reżim zniszczył kolejny grób polskich żołnierzy - tym razem w Plebaniszkach, ok. 20 km od Grodna - wynika z informacji niezależnych mediów powołujących się na Związek Polaków na Białorusi. Pochowano tam czworo wojskowych, których zamordowali Niemcy w 1943 r. , była to zbiorowa mogiła żołnierzy Armii Krajowej – Kazimierza Achramowicza, Mieczysława Misiuty, Anny Zarzyckiej i Bolesława Misiury, którzy zginęli w potyczce z Niemcami w 1943 r. Ich ciała znaleźli i pochowali lokalni mieszkańcy.

Wcześniej informowano o zrównaniu z ziemią miejsc pochówku i upamiętnień polskich żołnierzy w Jodkowiczach, Mikuliszkach, Wołkowysku, Kaczycach, Stryjówce, Surkontach i Piaskowcach.

Zapytaliśmy wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego Jarosława Sellina o to, jakie kroki mogą podjąć polskie władze, aby w jakiś sposób powstrzymać wandalską działalność reżimu Łukaszenki.

– Będziemy mogli coś zrobić, jeżeli będziemy mogli tam wjechać i zmienić sytuację. Reżim Łukaszenki musi najpierw upaść. Oczywiście rejestrujemy wszystkie te skandaliczne zdarzenia, mamy pełną dokumentację tych obiektów i w odpowiednim momencie te wszystkie cmentarze odbudujemy– przekazał.

Historyk dr Krzysztof Jabłonka stwierdził, że polskie władze mogą zrobić dużo, aby powstrzymać działania Białorusi. – Przede wszystkim mogą zapytać się, który z cmentarzy mniejszości białoruskiej również został zniszczony, jest tego sporo w Polsce. Może wtedy zaczną się zastanawiać nad tym, że to może być dwustronna działalność. Oczywiście my nie możemy niszczyć, ale możemy zapytać – stwierdził.

Do sprawy odniósł się także prezes Federacji Dla Rzeczypospolitej Marek Jakubiak. – Polskie władze mogą oczywiście używać Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale pamiętajmy, że mamy jednak do czynienia z autorytatywnym rządem, który do tego wspólnie z Rosją jest w stanie wojny z Ukrainą, więc jest to przeokrutny kłopot – powiedział.

- Każda nasza reakcja w tej sprawie będzie po prostu przeciwko białoruskiemu społeczeństwu, które w ogromnej większości sympatyzuje z Polakami i tej relacji popsuć nie możemy, bo Łukaszenka wieczność nie będzie dyktatorem, bo zaraz po rozpadzie Rosji, rozpadnie się Białoruś. Myślę, że w tej sprawie musimy zachować zimną krew, przełknąć tę gorzką ślinę i poczekać aż Białoruś, zaraz po Rosji, wprowadzi demokratyczne rządy i ustanowimy wreszcie zasady normalnej współpracy. Białorusini to jedyna sąsiednia nacja, z którą nigdy nie mieliśmy poważnych konfliktów militarnych. To są nasi bracia i te działania Łukaszenki są po to, żeby Polacy z Białorusinami zaczęli się dzielić, a my tego nie chcemy. Ta sytuacja jest kłopotliwa, bo najlepiej byłoby zakrzyknąć „szablę w dłoń”, ale to nie w tym przypadku- zaznaczył.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search