Ministerstwo kultury nie przewiduje zmian w zasadach dofinansowania ECS - powiedział wiceminister kultury Jarosław Sellin. Nawiązując do debaty „Jeden partner/ka przez całe życie, czy co tydzień jeden/jedna?”, podkreślił, że ocenę czy dobrze się dzieje w ECS zostawia Polakom.
Uważałem, że jako osoba w ministerstwie kultury, która nadzoruje instytucje muzealne powinienem zareagować— powiedział w środę w programie TVP 1 Jarosław Sellin.
Wyjaśnił, że wysłał list do dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku z pytaniem czy taka debata organizowana przez środowiska LGBT musiała odbyć się akurat w rocznicę śmierci Jana Pawła II, 2 kwietnia.
Nawiązując do tematu debaty powiedział: „to jest jakiś dylemat tych środowisk, ja tylko pytam czy to jest dylemat do publicznej dyskusji”.
Porozmawiajcie sobie o tym w warunkach prywatnych, w swoim klubie. Ale w ECS z tym dziedzictwem, również duchowym. Przypominam, że duchowym ojcem Solidarności był Jan Paweł II, a patronem, męczennik ksiądz Popiełuszko. Wyraziłem wątpliwości co do takiej debaty, akurat w tym dniu— dodał.
Wyjaśnił również, że otrzymał odpowiedź od dyrektora ECS. Znalazła się w niej informacja, że „istnieje taki program wewnątrz ECS, który nazywa się „Solidarność codziennie”. W ramach programu kierownictwo zastanawia się, kto jest dzisiaj godny solidarnościowych reakcji. Uznano, że trzeba się z troską i solidarnością pochylać na środowiskiem LGBT, bo one rzekomo są w Polsce prześladowane. Ja tego nie dostrzegam, ale być może środowisko to dostrzegło”.
Okazało się, że regularnie organizowane są debaty o dylematach tegoż środowiska. Zostawiam Polakom ocenę czy dobrze się dzieje w ECS— stwierdził.
Sellin przypomniał też, że ESC jest finansowane przez trzy podmioty władzy publicznej: Prezydenta Miasta Gdańska, Marszałka Województwa Pomorskiego i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
My umówiliśmy się na dofinansowanie 4 milionami złotych rocznie. Nie przewiduję tu zmian— powiedział.
Odniósł się również do obchodów 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r., które chce zorganizować w Gdańsku - m.in. na placu Solidarności - grupa prezydentów największych polskich miast.
Przypominam, że na placu Solidarności znajduje się pomnik poległych stoczniowców w grudnia 1970 roku. Ze zdumieniem czytam, że władze samorządowe Gdańska i wielu miast, gdzie rządzi PO albo jej sojusznicy, chcą w tym miejscu, wokół pomnika, zbudować stół, usiąść i podpisać jakieś deklaracje polityczne— skomentował.
Podkreślił, że to zdumiewający pomysł, który profanuje to miejsce.
Słusznie zareagowała Solidarność, która nie chce do tego dopuścić— powiedział.
Dodał również, że „musimy pamiętać, że 4 czerwca świętujemy wolę wyrażoną przez Polaków: nie chcemy władzy komunistów. I to świętujmy”.