Minister Jarosław Sellin, kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego w rozmowie z Radiem Maryja.
Minister Jarosław Sellin, kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego w rozmowie z Radiem Maryja.
- Kandydaci Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego mają kłopot, nie byli w stanie niczego pozytywnego przedstawić Polakom – ocenił Jarosław Sellin, wiceszef Ministerstwa Kultury oraz kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego, podsumowując kampanię przed wyborami do europarlamentu.
Sellin podsumował kampanię na konferencji prasowej zorganizowanej w Gdańsku. "Moje ugrupowanie - Zjednoczona Prawica Prawo i Sprawiedliwość - do tej kampanii weszło przygotowane. Mieliśmy do zaprezentowania Polakom 12-punktową deklarację europejską Prawa i Sprawiedliwości" – powiedział Sellin, dodając, że on sam w ramach kampanii odbył szereg spotkań organizowanych zarówno w dużych miastach, jak i niewielkich wsiach.
"Byłem mile zaskoczony tym, że ludzie chcą dyskutować o szczegółach obecności Polski w Unii Europejskiej, o polityce, którą Polska powinna w Unii Europejskiej prowadzić, o tym, jak doprowadzić do wyrównania dopłat dla rolników, jak obronić silną politykę spójności, jak walczyć o to, żeby towary w Unii Europejskiej nie były różnej jakości dla krajów uboższych i dla krajów bogatych"– powiedział Sellin. Jak zapewnił, w trakcie spotkań z jego udziałem miała też miejsce "żywa dyskusje o wartościach, którymi Unia Europejska powinna się kierować jako organizacja suwerennych państw narodowych i o tym, na jakich fundamentach tą wspólnotę i tą współpracę budować".
Sellin dodał, że czasem na spotkaniach z jego udziałem pojawiali się "zwolennicy oponentów". "Kiedy prosiłem ich, żeby zaprezentowali swój program do wyborów europejskich, to nie byli w stanie nic na ten temat powiedzieć. Wynika to z tego że Koalicja Europejska, która jest federacją kilkunastu ugrupowań, z kilkoma dominującymi, skrzyknęła się tylko po to, żeby demonstrować swoją niechęć do PiS, do Zjednoczonej Prawicy, do mojego rządu, ale trudno jej było wypracować jakiś wspólny program europejski" – powiedział.
Ocenił, że w Koalicji Europejskiej "są ludzie, którzy - jeśli zdobędą mandaty (…) to rozpierzchną się - jedni do ludowców, drudzy do socjalistów, trzeci do liberałów, czwarci być może do jakiejś odnowionej frakcji postkomunistów w Parlamencie Europejskim". "Rzeczywiście mają kłopot, nie byli w stanie niczego pozytywnego Polakom przedstawić" – dodał.
Sellin odniósł się też do wypowiedzi lidera PO Grzegorza Schetyny, który w czwartek podczas konwencji Koalicji Europejskiej w Chorzowie powiedział, że "to, co robi PiS w sprawie powodzi, to polityczny kabaret, a nie prawdziwe państwo". Zdaniem lidera Platformy problemy związane z powodzią są "niezdarnie" rozwiązywane. "Wszyscy teraz walczą z powodzią, kto bardziej jest zaangażowany w kandydowanie, tym bardziej walczy" - mówił Schetyna.
Sellin nazwał tę wypowiedź "skandaliczną", "pełną takiego niezrozumienia dla nieszczęścia Polaków na południu Polski związanego z podtopieniami, z powodziami". Jego zdaniem Schetyna "uznał, że pomoc państwa, struktur państwa, różnych hierarchicznych instytucji państwa polskiego, ma wymiar kabaretu".
W opinii Sellina "po raz kolejny w tej grupie polityków, którą dzisiaj Koalicja Europejska reprezentuje, zobaczyliśmy kompletny brak empatii, kompletny brak zrozumienia dla tego nieszczęścia, które spotyka ludzi wskutek kataklizmu, żywiołu powodziowego i tego, że służby państwowe każdego szczebla są zobowiązane w takiej sytuacji do pomocy".
Sellin został poproszony o komentarz do poniedziałkowej wizyty w Gdańsku Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której prezes PiS skupił się głównie na udzieleniu poparcia starającej się o reelekcję europosłance Annie Fotydze (jest ona "jedynką" na liście Zjednoczonej Prawicy w okręgu nr 1, z tej samej listy startuje też Sellin).
Zapytany o to, czy nie poczuł się "zrzucony na drugą linię", Sellin powiedział: "Prawica od pięciu lat wygrywa wybory, od 2014 r., od wyborów samorządowych poczynając, dlatego, że jest zwartą drużyną". "My nie patrzymy na kampanie wyborcze, na naszą walkę o zdobywanie zaufania Polaków w kategoriach rywalizacji personalnej w naszym obozie politycznym, tylko umawiamy się na współpracę, na drużynowe działanie. I dzięki temu osiągamy sukcesy" – podkreślił.
"Nasi oponenci tworzą dziwną drużynę (…) - sklejankę antypisowską i napięć wewnątrz listy Koalicji Europejskiej jest na pewno dużo, dużo więcej. Widzieliśmy to, kiedy te listy był układane. Natomiast my wystawiając w każdym okręgu 10 osób, zgodnie współpracujemy, wspieramy się wzajemnie, pojawiamy się nawet wspólnie na różnego rodzaju spotkaniach i nie ma tutaj żadnego problemu, żadnej rywalizacji między nami"– zapewnił.
Eurowybory 2019. Jaka będzie przyszłość Polski w Unii Europejskiej? Czy europarlament powinien zająć się mową nienawiści? Co z węglem? Na te i inne pytania odpowiadali pomorscy kandydaci do europarlamentu na debacie Radia TOK FM.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Ostatnią debatę przed wyborami do europarlamentu zorganizowało Radio TOK FM. W czwartek wieczorem w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku spotkali się pomorscy kandydaci: Janusz Lewandowski z Koalicji Europejskiej, Jarosław Sellin z Prawa i Sprawiedliwości, Anna Górska z Lewicy Razem, Andrzej Kobylarz z Kukiz’15 oraz Beata Maciejewska z Wiosny. Frekwencja dopisała – przyszło blisko sto osób.
Sellin: Nie czuję się pomijany
Temperatura od początku była wysoka. Prowadząca dyskusję dziennikarka Karolina Lewicka zauważyła, że PiS, meblując Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy, niepokoi Brukselę, a to wpłynie na kształt przyszłych unijnych dotacji.
– Nie ma wątpliwości, że Polska łamie zasady praworządności. Ale Polacy nie mogą cierpieć za grzechy rządzących – zauważył Lewandowski.
– PiS nic nie wskórało, tocząc nieustanny spór z Unią Europejską. Nasz głos jeszcze nigdy nie był tak bardzo marginalizowany – wtórowała mu Anna Górska.
Pierwsze pytanie z sali było skierowane do Jarosława Sellina. – Jarosław Kaczyński przyjechał niedawno do Gdańska, aby zapewnić Annę Fotygę o swoim poparciu. Nie czuje się pan pomijany? – pytał pan Tomasz. Kandydat PiS odparł: – Jesteśmy zgraną drużyną, a dzięki temu od 2014 r. wciąż wygrywamy wybory. Czuję wsparcie Jarosława Kaczyńskiego, dlatego otrzymałem drugie miejsce na naszej liście.
Walka z mową nienawiści jest konieczna
– Czy Parlament Europejski powinien zająć się mową nienawiści? – to kolejne pytanie od publiczności. Tu kandydaci byli zgodni. – Walka z hejtem jest konieczna, bo to problem ponadnarodowy. Fake newsy wpływają na wyniki wyborów – przekonywała Beata Maciejewska.
Eurowybory 2019. Beata Maciejewska z Wiosny: to teraz jest czas na wyjście z szafy, skansenu, kościoła
Jarosław Sellin: – Nienawiść zżera mózg, ale idea walki z nienawiścią przez lewicę i liberałów prowadzi do cenzury konserwatywnego punktu widzenia.
Ripostowała mu Anna Górska: – Do Polski trafia jedna piąta fake newsów, a ich propagowaniem zajmuje się serwis wPolityce.pl, który jest mocno związany z PiS.
Publiczność dociekała, czy w europarlamencie jest możliwa ponadpartyjna współpraca, odbiegająca od lokalnych sporów. – Oczywiście, że tak. Zwłaszcza gdy pracujemy nad czymś istotnym dla Polski. Pierwszą kadencję Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej zawdzięczamy właśnie współpracy – przypomniał Lewandowski.
Czy Polska powinna wejść do strefy euro?
Janusz Lewandowski: – Obecnie nie ma klimatu do sensownej rozmowy. Nie da się rozmawiać z Polakami, jeśli Jarosław Kaczyński ciągle ich straszy.
Beata Maciejewska: – Powinniśmy zaczekać. Strefa euro potrzebuje gruntownej reformy.
Wybory do europarlamentu odbędą się w niedzielę 26 maja.
O tym, w jakim kierunku powinny iść zmiany w Unii Europejskiej, rozmawiamy z Jarosławem Sellinem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na posła do Parlamentu Europejskiego.
– Polacy od 2004 roku, a więc od wejścia do Unii Europejskiej, niezmiennie pozytywnie oceniają nasze członkostwo w jej strukturach. Tylko czy to wciąż jest ta sama Unia Europejska, co 15 lat temu? Czy wciąż przyświecają jej te same wartości?
– Myślę, że ponad 90-procentowe poparcie Polaków dla obecności Polski w Unii Europejskiej wynika z naturalnych przesłanek. My od tysiąca lat uważamy się za część cywilizacji świata Zachodu. A ta cywilizacja w ostatnim półwieczu wytworzyła dwie wielkie organizacje skupiające niemal wszystkie kraje cywilizacji Zachodu, czyli NATO i Unię Europejską. NATO nawet szerzej, bo łączy państwa ponad Atlantykiem. Unia Europejska ściśle dedykowana jest krajom Europy. To jest naturalne, że chcemy w tej Unii być. To poparcie też wynika stąd, że widzimy, że mimo wszystko również dzięki naszej obecności w UE polepsza się sytuacja materialna w Polsce. Bo to, co się Unii Europejskiej udało, to swobodna wymiana towarów, usług, handlu, osób i to dla całej Europy jest dobre. Zacieśnia się współpraca gospodarcza, ale również następuje wyrównywanie szans pomiędzy poszczególnymi krajami dzięki takim programom europejskim, jak polityka spójności czy wspólna polityka rolna. To jest bardzo korzystne dla Polski. Zniszczenia spowodowane II wojną światową, a potem lata funkcjonowania pod butem komunizmu spowodowały, że byliśmy, nie z naszej winy, bardzo zapóźnieni. Można powiedzieć, że teraz ten taki opóźniony Plan Marshalla dzięki Unii Europejskiej dotarł do Polski. Możemy z tego wyrównywania szans korzystać.
Jarosław Sellin, wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyjechał do Wejherowa, aby zobaczyć postęp prac przy budowie Książnicy prof. Gerarda Labudy.
Podczas konferencji prasowej podsumowującej I etap inwestycji współfinansowanej z budżetu państwa (utworzenie Książnicy prof. Gerarda Labudy) Jacek Thiel, wicestarosta wejherowski i Tomasz Fopke, dyrektor wejherowskiego muzeum, przedstawili główne założenia projektu.
- Pierwszy etap, czyli roboty budowlane, jest zakończony, teraz przechodzimy do kolejnego etapu – powiedział wicestarosta Jacek Thiel. - Projekt realizowany jest przez powiat wejherowski we współpracy z samorządami oraz przy współfinansowaniu z budżetu państwa. To pokazuje, że potrafimy zdobyć i wykorzystać środki unijne na promowanie i utrwalanie naszego dziedzictwa kulturowego. Obiekt będzie pełnił funkcję muzealną i biblioteczną – tu znajdą się zbiory wydawnicze, przekazane muzeum po śmierci profesora. Jednocześnie będzie to centrum edukacyjne, naukowe oraz wystawiennicze. Chcemy, aby ten unikatowy na skalę Pomorza i Polski projekt miał znaczenie zarówno dla Kaszub, jak i dla całego kraju.
Budynek, w którym powstaje książnica, został przekazany przez miasto Wejherowo w formie darowizny powiatowi. Został on całkowicie zmodernizowany i rozbudowany.
- Z zewnątrz nie wygląda na zbyt duży, ale wewnątrz jest wiele pomieszczeń i dużo miejsca, które będzie zagospodarowane – wyjaśnia Tomasz Fopke, dyrektor Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. - Cieszę się, że wiele lat starań przynosi teraz wymierne, pozytywne efekty.
- Ta nowa instytucja kultury będzie z pewnością istotna dla całego Pomorza i Kaszub – powiedział wiceminister Jarosław Sellin. - Prof. Gerard Labuda jest postacią kultową dla historyków i badaczy kultury i zebrane przez niego dzieła mają ogromną wartość. Jestem wdzięczny władzom powiatu i miasta, że wpadły na taki pomysł, by stworzyć to wyjątkowe miejsce. Ta inwestycja jest świetnym dowodem na to, powiat wejherowski jest bardzo skuteczny w pozyskiwaniu środków zewnętrznych.
W konferencji uczestniczył także Krzysztof Hildebrandt, prezydent Wejherowa.
Wartość przedsięwzięcia to ponad 4,5 mln zł. Z tego niemal 1,5 mln zł pochodzi z funduszy unijnych, dotacja Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego to 520 tys. zł, wkład własny miasta Wejherowo – ponad 200 tys. zł, natomiast z budżetu powiatu wejherowskiego na ten cel przeznaczono niemal 2,6 mln zł.
Książnica ma być otwarta w październiku bieżącego roku.