ZawszepomorzeMuzeum Stutthof przejmie od samorządu gminy Sztutowo działkę gruntu, stanowiącego część dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego wraz z zachowanymi budynkami tzw. kuchni obozowej. Pozytywną decyzję wydał minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.

Hitlerowski obóz koncentracyjny Stutthof znajdujący się na zalesionym terenie Mierzei Wiślanej stanowi jedną z kart martyrologii mieszkańców Pomorza w okresie II wojny światowej. Obóz powstał już 2 września 1939 roku i na obecnych terenach Polski działał najdłużej spośród wszystkich obozów koncentracyjnych. Przez Stutthof przeszło co najmniej 110 tysięcy ludzi wielu narodowości, śmierć poniosło ok. 65 tysięcy. W 1962 roku powstało Muzeum Stutthof obejmujące część terenu dawnego obozu.

Dziś muzeum ma pieczę nad terenem dawnych baraków więźniów, krematorium oraz budynku komendantury. To tylko część obszaru na którym znajdował się obóz, w gestii gminy Sztutowo znajdowała się działka gruntu z dwiema dawnymi halami. Jedna z hal w czasie wojny wykorzystywana była jako warsztaty, druga miała stanowić miejsce nowej kuchni obozowej. Kuchnia miała służyć dla około 100 tysięcy więźniów, ponieważ SS planowało powiększenie KL Stutthof. Obiekt powstał w roku 1944 i nigdy nie zdążył pełnić swojej zakładanej roli. Wykorzystywany był jako magazyn oraz miejsce przetrzymywania więźniów.

Samorząd gminy podjął starania o przekazanie tego terenu łącznie z budynkiem nowej kuchni obozowej dla Muzeum Stutthof, w formie darowizny. Z jednej strony byłby to cenny obiekt dla muzeum, który można wykorzystać w ramach statutowej działalności. Z drugiej zaś byłby to krok dla pełnego uporządkowania terenu dawnego obozu koncentracyjnego oraz upamiętnienia jego ofiar.

Wójt gminy Sztutowo Robert Zieliński otrzymał pismo podpisane przez wiceministra kultury Jarosława Sellina z akceptacją resortu w kwestii przyjęcia darowizny od gminy.

„Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego zaakceptował przyjęcie przez Muzeum Stutthof w Sztutowie darowizny Gminy Sztutowo w postaci działki nr 404 wraz zabytkową nieruchomością, tj. Nową Kuchnią Obozową” – napisał Jarosław Sellin.

Rozmowy w tej sprawie toczyły się przez blisko cztery lata. Na Pomorzu to nie pierwszy w ostatnim okresie przypadek przejęcia przez Skarb Państwa nieruchomości z zabytkowymi obiektami od samorządów lokalnych. Przykładem przejęcie zamku krzyżackiego w Sztumie od miasta Sztum, gdzie teraz działa oddział Muzeum Zamkowego w Malborku.

papDzieło Kandinskiego powinno do Polski wrócić. Byliśmy skuteczni - w gruncie rzeczy zatrzymaliśmy proces sprzedaży tego obrazu, sprawa trafiła do sądu - mówił wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin w wywiadzie opublikowanym w piątek w gazecie „Polska Metropolia Warszawska”.

Sellin skomentował sprawę akwareli Wassil'yego Kandinskiego, która została wystawiona przez jeden z niemieckich domów aukcyjnych, mimo protestów strony polskiej.

"Obraz ten nie jest stratą wojenną. On został skradziony z Muzeum Narodowego w Warszawie w 1984 roku. Dzieło Kandinskiego powinno do Polski wrócić, mamy w tej sprawie sto procent racji. Byliśmy skuteczni - w gruncie rzeczy zatrzymaliśmy proces sprzedaży tego obrazu, sprawa trafiła do sądu" - powiedział wiceminister.

"Jestem przekonany, że wygramy proces. Nie ma żadnych przesłanek prawnych, żeby dowodzić, że to nie jest dzieło skradzione z warszawskiego Muzeum Narodowego" - dodał.

radiogdanskZa niespełna dwa tygodnie, 31 stycznia, Senat ma się zająć nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Jarosław Popek poruszył tę kwestię w rozmowie z Jarosławem Sellinem, wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Wysłuchaj nagrania audycji 

Wiceminister Sellin przyznał, że spodziewa się, iż Senat będzie chciał wprowadzić do ustawy liczne zmiany. – Poprawki, które zostaną wprowadzone w Senacie, prawdopodobnie będą tożsame z poprawkami, które zgłaszała opozycja w Sejmie; one są zbyt daleko idące i wywracające kompromis uzgodniony przez naszych negocjatorów z Komisją Europejską. W Sejmie z pewnością będziemy musieli te poprawki odrzucić, żeby z Sejmu do prezydenta wyszła ustawa w kształcie takim, w jakim z niego wyszła. Nie wiem, jak będą głosować poszczególne grupy polityczne; mam nadzieję, że będą przynajmniej konsekwentne, czyli jeżeli ustawa będzie miała taki kształt, w jakim wyszła z Sejmu, to przynajmniej nie będą głosować przeciw, a się wstrzymają, bo tak zachowała się, z małymi wyjątkami, większość środowisk opozycyjnych, co umożliwiło przegłosowanie tej ustawy – wskazywał.

Polityk nie spodziewał się też, że liderzy Solidarnej Polski zmienią zdanie na temat ustawy. – Ich zapowiedzi są dosyć twarde w tej sprawie i nie ma co ukrywać, że jesteśmy w tej sprawie w ramach Zjednoczonej Prawicy podzieleni; w tej sprawie raczej nic się nie zmieni – podkreślił.

Gość Radia Gdańsk odniósł się też do kwestii ustawy wiatrakowej. – Wydaje się, że jest duży konsensus polityczny w kwestii tego, że tę ustawę trzeba zmienić. W tak zwanej ustawie 10 H chodzi o odpowiednią odległość zabudowań od wiatraków ustawianych na lądzie i wydaje się, że nie będzie tu dużych kontrowersji. Z niektórymi środowiskami być może będzie problem, ale w polskim Sejmie jest większość dla takiego rozwiązania – twierdził.

Sellin zaprzeczył sugestii, że dojdzie do zmiany regulaminu Sejmu. – Regulamin Sejmu jest zmieniany przez Sejm, kiedy on zechce i jeśli zechce, a nie może tego narzucać żaden organ zewnętrzny, więc to od Sejmu będzie zależało, czy dokonamy tych zmian, czy nie. Padły konkretne propozycje związane z tymi zmianami i zdecyduje o tym nie kto inny, tylko Sejm. Zgłaszane dzisiaj legislacyjne projekty poselskie nie podlegają takim intensywnym trybom konsultacyjnym, jak na przykład te rządowe, ale to będzie zależało od Sejmu, od tego, czy posłowie chcą to zmienić, czy nie – zaznaczał.

Rozmówca Jarosława Popka przekonywał, że kraje członkowskie Unii Europejskiej nie są traktowane równo. – Kamienie milowe są zobowiązaniem wszystkich państw, które uczestniczą w tym programie. Niektóre z nich mają ich dużo więcej niż my, a mimo to środki są im wypłacane, chociaż procedura wdrażania kamieni milowych w wielu krajach dopiero trwa, więc nie widzę powodu, żeby Polska była traktowana inaczej. Na razie blokada środków z wynika głównie z wątpliwości, fałszywych, ale trudno, w głowach komisarzy europejskich zostało tak poukładane. Polska opozycja z Platformy Obywatelskiej i w dużej mierze Lewicy ciężko pracowała nad tym przez fałszywe opowieści o rzekomym braku praworządności w Polsce. Zapewnienia podczas negocjacji były takie, że jeżeli załatwimy ten problem tą ustawą o Sądzie Najwyższym, to przeszkód do wypłacania pieniędzy nie będzie, i ufam, że tak jest. Kiedy ta ustawa zostanie podpisana przez prezydenta w takim kształcie, w jakim została wynegocjowana przez naszych negocjatorów, i wejdzie w życie, będzie wielkie „sprawdzam” – zapowiedział.

Pr24- Doszliśmy do momentu, kiedy mówimy o poważnej pomocy Ukrainie bronią ofensywną. I bardzo dobrze. Bo Ukraina - w imię interesów całego świata - musi tę wojnę wygrać. Rosja musi tę wojnę przegrać - mówił w Polskim Radiu 24 wiceminister kultury Jarosław Sellin. Gośćmi "Sztuki słuchania" byli także Hanna Gill-Piątek (Polska 2050), Karol Rabenda (wiceszef MAP) i Jan Filip Libicki (PSL).
Powstaje szeroka koalicja mająca przekazać Ukrainie czołgi niemieckiej produkcji Leopard

W środę we Lwowie, podczas szczytu Trójkąta Lubelskiego, prezydent Andrzej Duda poinformował o podjęciu decyzji ws. przekazania Ukrainie pewnej liczby polskich czołgów Leopard. Polska chce je przekazać w ramach szerszej koalicji międzynarodowej. Podobną deklarację złożyła Finlandia. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki planuje wybrać się do Berlina, gdzie będzie przekonywał Niemcy do wyrażenia zgody na przekazanie czołgów (leopardy są niemieckiej produkcji) oraz do dołączenia Niemiec do koalicji przekazującej czołgi. Swoje czołgi Challenger chce przekazać Ukrainie także Wielka Brytania. W Polskim Radiu 24 mówili o tym politycy: Jarosław Sellin, Jan Filip Libicki, Hanna Gill-Piątek i Karol Rabenda.

Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, przypomniał, że Zachód od samego początku nie był gotów przekazywać broni Ukrainie w sposób zdecydowany. Początkowo np. Niemcy postanowiły przekazać... 5 tys. hełmów, bo od początku nie wierzono w możliwość pokonania Rosji. Później państwa zachodnie mówiły o broni defensywnej.

- Doszliśmy do momentu, kiedy mówimy o poważnej pomocy Ukrainie bronią ofensywną. I bardzo dobrze. Bo Ukraina - w imię interesów całego świata - musi tę wojnę wygrać. Rosja musi tę wojnę przegrać. (...) Dlatego ta deklaracja prezydenta Andrzeja Dudy jest też formą presji wywieranej na Niemcy, żeby Niemcy się zgodziły, żeby czołgi ich produkcji, leopardy, będące w dyspozycji kilku lub kilkunastu państw Europy, mogły być w części przekazane Ukrainie - mówił Jarosław Sellin.

Hanna Gill-Piątek, poseł Polski 2050, podkreśliła, że najistotniejsze jest bezpieczeństwo Polski. Wyraziła zadowolenie z faktu, że do kraju trafią wyrzutnie Patriot z Niemiec. Podkreśliła, że potrzebujemy lepszej ochrony polskiego nieba, szczególnie w miejscach, dla Polski strategicznych. Jednak - zauważyła poseł Polski 2050 - bezpieczeństwo Polski zależy też od sytuacji na Ukrainie.

- Dlatego tym bardziej mnie cieszy to, że nie tylko Polska dostanie patrioty, ale też Ukraina dostanie patrioty. (...) W tej chwili bomby spadają na Kijów, jak podają wiadomości, ofensywa z Białorusi prawdopodobnie wydarzy się wiosną. Mamy wzmożenie działań, więc naprawdę każda broń i każda pomoc Ukrainie się przyda - mówiła Hanna Gill-Piątek.

Jan Filip Libicki, senator PSL-u, uważa, że Polska jest w awangardzie pomocy Ukrainie i to na wszystkich poziomach - zarówno życia politycznego, jak i reakcji społeczeństwa na potrzebę pomocy uchodźcom, jak i każdym innym. Stwierdził, że z dumą patrzył na to, w jak entuzjastyczny sposób Andrzej Duda został powitany przez mieszkańców Lwowa.

- To trzeba dalej kontynuować, wywierać naciski na różne kraje, które działają wolniej, opieszale lub żyją mrzonką, że nie trzeba się angażować, bo może po wojnie da się wrócić do jakiejś formy rozmowy z Rosją - mówię tu o rządzie niemieckim, tam pokutuje ten punkt widzenia. Na wszystkich poziomach musimy przekonywać, że takiej możliwości nie ma i ta wojna musi być jednoznacznie rozstrzygnięta po stronie Ukrainy - ocenił Jan Filip Libicki.

Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych, stwierdził, że nie powiódł się plan Rosji na poróżnienie państw Zachodu z Ukrainą oraz na pozyskanie zwolenników wewnątrz Ukrainy. Jego zdaniem koncepcja "ruskiego miru", który Rosja próbowała propagować wśród krajów byłego bloku wschodniego, "jest trupem".

- Nie ma czegoś takiego jak "ruski mir". Taka miękka propaganda i miękkie środki wpływów Rosji nie istnieją, stąd te frustracje. To się wydarzyło w dużym stopniu dzięki postawie polskiego rządu i pana prezydenta na czele. Bo rola pana prezydenta Andrzeja Dudy w procesie przekonywania zarówno krajów regionu jak i krajów Europy Zachodniej do tego, że warto pomagać Ukrainie, bo Ukraina, to nie jest państwo sezonowe - jak mówiła propaganda rosyjska - tylko państwo, które chce się bronić, będzie się bronić i chce być w strukturach Zachodu, dało pozytywny skutek - mówił Karol Rabenda.

©2005 - 2025 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search