- Mam nadzieję, że nikt nie odejdzie. Żaden z odwieszonych posłów nie deklarował chęci opuszczenia PiS, opuszczenia klubu – mówi Gość Radia ZET Jarosław Sellin, pytany o ekspresowe odwieszenie 13 posłów partii rządzącej, tuż po odejściu z PiS Lecha Kołakowskiego.
– Była procedura prowadzona przez rzecznika dyscypliny, dot. niesubordynacji i możliwości dalszej współpracy. Uznano, że możliwość współpracy jest – dodaje polityk Prawa i Sprawiedliwości. Sellin zaznacza: - Chcą dalej z nami pracować i współpracować i stąd odwieszenie.
Dopytywany przez Beatę Lubecką o posła Lecha Kołakowskiego, który opuścił wczoraj szeregi partii, Gość Radia ZET odpowiada, że jest to ruch „nieroztropny”. - Szkodliwy dla niego i dla nas również – dodaje. Sellin zdradza, że zaskoczyło go odejście Kołakowskiego.
- W pracy politycznej tak jest, że powinna obowiązywać zasada 3xD – wewnętrzna dyskusja, decyzja i potem dyscyplina. Jak ktoś się z tej dyscypliny wyłamuje, to trudno zakładać drużynową pracę – komentuje. Poseł PiS liczy na to, że wszyscy odpowiedzialni politycy w jego klubie czy partii rozumieją zasady pracy drużynowej. Zdaniem Sellina, Prawo i Sprawiedliwość nie straci sejmowej większości a koalicja rządząca dotrwa do 2023 roku. - Obserwuję przebieranie nogami wśród polityków opozycji, tezy, że trzeba się szykować na przyspieszone wybory. Rozumiem, bo tęsknota partii opozycyjnych, żeby skorygować wynik wyborów jest duża i naturalna. Myślę, że się przeliczą – mówi Jarosław Sellin.
- To nie strajk kobiet tylko strajk feministek i nie krzyk kobiet tylko krzyk radykalnych, czasami wulgarnych polskich feministek. Te panie nie reprezentują wszystkich kobiet w Polsce. To uzurpacja, mówienie, że one reprezentują strajk kobiet w całym kraju – mówi Gość Radia ZET, polityk PiS Jarosław Sellin, pytany o Strajk Kobiet, który ma dziś blokować Sejm. Jego zdaniem, protestujące stosują „formę przemocy symbolicznej wobec nas wszystkich”. - Życzyłbym sobie, żeby nie wprowadzać ostrego, wulgarnego tonu, jaki te panie zaproponowały. To psuje debatę publiczną – komentuje gość Beaty Lubeckiej. Jarosław Sellin ma również radę dla dziennikarzy. - Życzyłbym sobie od dziennikarzy, że jeśli przychodzą na konferencję prasową, w której w pierwszych zdaniach padają wulgarne słowa, to powinni wyjść z takiej konferencji – mówi polityk PiS.
- Zależy nam na tym, żeby te pieniądze trafiły jeszcze w tym roku. Być może będzie nieco dłuższa korekta, jeśli chodzi o rozliczanie tych środków – zapowiada Gość Radia ZET wiceminister kultury, pytany w internetowej części programu o to, do kiedy potrwa weryfikacja listy artystów, starających się o wsparcie. - Premier Gliński zareagował na krytykę opinii publicznej. Będzie ponowne sprawdzenie rzetelności wniosków – dodaje Jarosław Sellin. Gość Beaty Lubeckiej uważa, że rządzący są „ofiarami własnego sukcesu”. - Bo wywalczyliśmy duże pieniądze dla artystów i okazało się, że wokół podziału tych dużych pieniędzy są bardzo silne emocje – tłumaczy. Dopytywany o to, kto jest odpowiedzialny za algorytm, który przyznawał artystom dotacje w ramach Funduszu Wsparcia Kultury, wiceminister wskazuje 2 podmioty: Instytut Teatralny i Instytut Muzyki i Tańca. - Sam postulat, żeby zdobyć pieniądze na pomoc artystom na koniec roku też wyszedł z tych instytutów – zdradza Sellin. - Może algorytm nie wychwycił wszystkiego prawidłowo, komu się należy więcej a komu mniej. My też nie możemy bardzo subiektywnie tych rzeczy oceniać, bo stanęlibyśmy pod pręgierzem zarzutu, że mamy swoje preferencje – komentuje wiceminister kultury.
"Nie ma jeszcze decyzji politycznej"
- Mówiliśmy o dekoncentracji kapitałowej w obszarze medialnym. Być może ten temat podejmiemy, ale nie ma jeszcze decyzji politycznej w tej sprawie – odpowiada wiceszef resortu kultury.
Weto? - Chodzi o to, żeby ratować UE, żeby nie poszła w niebezpiecznym kierunku, że nie wszystkie państwa członkowskie będą traktowane równo. Że będzie dyktat ideologiczny albo państwowy – komentuje polityk PiS. - Umawialiśmy się na UE, jako wspólnotę niepodległych i równych państwa. Nie możemy się zgadzać na arbitralne pomysły, że ktoś będzie decydował o tym, że ktoś dostanie pieniądze a ktoś nie. Budżet UE to składka nas wszystkich – zaznacza Sellin. - Nie możemy się godzić na to, że dając pieniądze na budżet UE i żyrując podatki w funduszu odbudowy, z powodu widzimisię jakichś urzędników w Brukseli będziemy odcięci od tych środków – podkreśla. Dopytywany o to, czego Polska oczekuje, Gość Radia ZET odpowiada, że oczekujemy od prezydencji niemieckiej „nowej propozycji uruchamiania budżetu UE na lata 2021-2027 i funduszu odbudowy”.