To powinno być naturalne, że państwo, rząd, samorząd współpracują w takim miejscu, jak Westerplatte. Kiedy pytamy Polaków o najważniejsze miejsca kojarzone z II wojną światową, to na pierwszym miejscu wskazują Auschwitz-Birkenau, na drugim miejscu Westerplatte – mówi „Codziennej” wiceminister kultury Jarosław Sellin.
Panie ministrze, dzisiaj spotkał się Pan z panią prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz w sprawie Westerplatte. Czy dzięki temu spotkaniu coś się zmieniło? Czy to już koniec konfliktu?
Mam nadzieję, że tak. Ten konflikt nie jest nikomu potrzebny. Ja zaproponowałem pani prezydent Gdańska współpracę w sprawie budowy Muzeum Westerplatte. Współpraca mogłaby polegać na tym, że po pierwsze pani prezydent wreszcie oddelegowałaby do rady Muzeum II Wojny Światowej swoich przedstawicieli, bo o to prosiliśmy, kiedy ta rada się pierwszy raz konstytuowała. Miasto Gdańsk nikogo do niej nie oddelegowało. Po drugie zaproponowałem, żeby do komitetu honorowego budowy Muzeum Westerplatte włączyć też przedstawicieli miasta, i to z takimi uprawnieniami, że komitet mógłby też doprecyzować formę tego upamiętnienia i plenerowego muzeum. Po trzecie zasugerowałem, aby przedstawiciele miasta weszli do komitetu honorowego budowy pomnika Witolda Pileckiego, który już we wrześniu chcemy odsłonić przy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Marszałek województwa pomorskiego wszedł osobiście do tego komitetu, a miasto Gdańsk na razie nie.
Co Pana zdaniem władze Gdańska próbują zyskać na tym konflikcie?
Nie chcę tego oceniać. Wiem tylko jedno, miasto miało i ma nadal zasadniczą część terenu pod własnym zarządem i po pierwsze ten teren zaniedbano, co wszyscy widzą, a po drugie nigdy nie realizowało idei budowy Muzeum Westerplatte poza Wartownią nr 1, która istnieje od 1974 r. My natomiast już w roku 2006 powołaliśmy pełnomocnika wojewody do budowy Muzeum Westerplatte. 1 września 2007 r. powołaliśmy Muzeum Westerplatte jako filię Muzeum Historii Polski, potem przegraliśmy wybory. Władze Platformy i niestety również miasto Gdańsk w tej sprawie nic nie zrobiły. Kiedy odzyskaliśmy władzę, to w grudniu 2015 r. znowu powołaliśmy Muzeum Westerplatte i Wojny Obronnej 1939, potem postanowiliśmy, że to powinna być filia Muzeum II Wojny Światowej i od tego czasu mamy taką sytuację. Mamy 120-osobowe muzeum, świetnie przygotowane do realizacji tego projektu, ze specjalistami, z ludźmi, którzy przeprowadzili cztery sezony wykopalisk archeologicznych na Westerplatte, odkryli 50 tys. artefaktów, z których wiele nadaje się na ekspozycję stałą. Będziemy kontynuowali te badania archeologiczne.
Dlaczego prezydent Gdańska sprzeciwia się tym pomysłom?
Zachęcamy panią prezydent Dulkiewicz do współpracy z nami. Mamy plan, mamy pieniądze. Każdy prezydent miasta raczej by się ucieszył, że rząd chce wejść z inwestycją wartą 150 mln zł, uatrakcyjniając jego miasto. Liczę na to, że władze Gdańska taką postawą się wykażą. Jestem zainteresowany współpracą. To powinno być naturalne, że państwo, rząd, samorząd współpracują w takim miejscu. Kiedy pytamy Polaków o najważniejsze miejsca kojarzone z II wojną światową, to na pierwszym miejscu wskazują Auschwitz-Birkenau, na drugim Westerplatte, na trzecim Warszawę, gdzie był ruch oporu, państwo podziemne, dwa powstania, a to Westerplatte jest bardziej kojarzone wśród Polaków jako symbol II wojny światowej. To jest sprawa ogólnonarodowa, żeby to miejsce w końcu wyglądało godnie, porządnie, opowiadało szczegółowo o tej bitwie i o wojnie obronnej 1939 r. Taki jest nasz cel. Mam nadzieję, że miasto w tym dopomoże, a nie będzie przeszkadzało.