O tym, w jakim kierunku powinny iść zmiany w Unii Europejskiej, rozmawiamy z Jarosławem Sellinem, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na posła do Parlamentu Europejskiego.
– Polacy od 2004 roku, a więc od wejścia do Unii Europejskiej, niezmiennie pozytywnie oceniają nasze członkostwo w jej strukturach. Tylko czy to wciąż jest ta sama Unia Europejska, co 15 lat temu? Czy wciąż przyświecają jej te same wartości?
– Myślę, że ponad 90-procentowe poparcie Polaków dla obecności Polski w Unii Europejskiej wynika z naturalnych przesłanek. My od tysiąca lat uważamy się za część cywilizacji świata Zachodu. A ta cywilizacja w ostatnim półwieczu wytworzyła dwie wielkie organizacje skupiające niemal wszystkie kraje cywilizacji Zachodu, czyli NATO i Unię Europejską. NATO nawet szerzej, bo łączy państwa ponad Atlantykiem. Unia Europejska ściśle dedykowana jest krajom Europy. To jest naturalne, że chcemy w tej Unii być. To poparcie też wynika stąd, że widzimy, że mimo wszystko również dzięki naszej obecności w UE polepsza się sytuacja materialna w Polsce. Bo to, co się Unii Europejskiej udało, to swobodna wymiana towarów, usług, handlu, osób i to dla całej Europy jest dobre. Zacieśnia się współpraca gospodarcza, ale również następuje wyrównywanie szans pomiędzy poszczególnymi krajami dzięki takim programom europejskim, jak polityka spójności czy wspólna polityka rolna. To jest bardzo korzystne dla Polski. Zniszczenia spowodowane II wojną światową, a potem lata funkcjonowania pod butem komunizmu spowodowały, że byliśmy, nie z naszej winy, bardzo zapóźnieni. Można powiedzieć, że teraz ten taki opóźniony Plan Marshalla dzięki Unii Europejskiej dotarł do Polski. Możemy z tego wyrównywania szans korzystać.