wpolityce„To ma być coś, co wyjaśni, jakimi mechanizmami kierowała się Rosja i jakich instrumentów używała w przeszłości, jeśli chodzi o wpływanie na politykę polską, żeby uniknąć tego typu sytuacji w przyszłości” -podkreślił wiceszef MKiDN Jarosław Sellin w programie Wirtualnej Polski „Tłit”, pytany o podpis prezydenta pod nowelizacją ustawy o zbadaniu rosyjskich wpływów.

„Nie lex Tusk, tylko lex Putin”
Odpowiadając na pytanie Patryka Michalskiego, który użył określenia „lex Tusk”, Sellin odparł:

To nie jest lex Tusk, tylko lex Putin.

Chcemy sprawdzić, jakie wpływy miała Rosja w polityce polskiej w ostatnich kilkunastu latach i myślę, że to jest ważne dla bezpieczeństwa Polski w przyszłości— ocenił wiceminister, pytany o podpis prezydenta pod nowelizacją ustawy o zbadaniu rosyjskich wpływów.

To ma być coś, co wyjaśni, jakimi mechanizmami kierowała się Rosja i jakich instrumentów używała w przeszłości, jeśli chodzi o wpływanie na politykę polską, żeby uniknąć tego typu sytuacji w przyszłości— dodał.

To jest ważne, bo myślę, że wszyscy przejrzeli na oczy, czym jest Rosja, zwłaszcza po pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Również kraje zachodu Europy, które się łudziły w tej sprawie, dziś już postrzegają tę rzeczywistość bardziej realistycznie— ocenił wiceszef MKiDN.

Tusk stanie przed komisją?
Jarosław Sellin, pytany o to, czy przed komisję zostanie wezwany lider PO Donald Tusk podkreślił, że „członkowie komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów sami opracują dramaturgię przesłuchań”.

Pytany o Wojciecha Jasińskiego, który - według doniesień medialnych - miał uczestniczyć w „imprezie Putina”, sekretarz stanu w MKiDN odparł:

Nie znam doniesień, jeśli komisja uzna, że są interesujące osoby, to będą je zapraszać.

Członkowie komisji weryfikacyjnej mieliby zostać wybrani na posiedzeniu Sejmu 16-17 sierpnia.

Parlamentarzyści nie palili się do zasiadania komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów, bo mają przed sobą wybory— podkreślił Jarosław Sellin.

radiogdanskDziś, 1 sierpnia, w całym kraju (oczywiście także na Pomorzu) obchodzona jest 79. rocznica Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia 1944 roku w stolicy rozpoczęło się wystąpienie zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego, skierowane przeciwko Niemcom okupującym miasto. Było to największa akcja militarna Armii Krajowej podczas II Wojny Światowej. Z okazji rocznicy wydarzenia edukacyjne i kulturalne zorganizowano między innymi w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Wydarzenia trwają cały dzień, od rana do wieczora. Warto się wybrać do muzeum choćby po to, aby obejrzeć ciekawą ekspozycję prezentującą powstańczy sztab polowy oraz repliki broni.

– Powstanie Warszawskie to ważne wydarzenie ze względu na ofiary, które zginęły podczas walk. Były to 63 heroiczne dni walki o polskość, ta historia nie może zostać bez pamięci. Dlatego w dzień rocznicy wybuchu powstania zorganizowaliśmy w muzeum spacery edukacyjne, podczas których przybliżamy tematykę powstania. Czynimy to też poprzez eksponaty i oprowadzanie po wystawie głównej. Dział edukacyjny przygotował ponadto namioty edukacyjne, w których prezentujemy repliki broni – mówi Przemysław Zachulski, kierownik działu edukacji Muzeum II Wojny Światowej.

Jak dodaje Michał Szelągowski, specjalista do spraw edukacji Muzeum II Wojny Światowej, stanowiska z przedmiotami nawiązującymi do powstania mają na celu pokazanie, jak wyglądały różne aspekty życia w tamtym czasie.

– W namiocie mamy dwie główne strefy. Jedna pokazuje uzbrojenie z okresu Powstania Warszawskiego, które jest ściśle wpisane w kontekst samego powstania, ściśle przygotowane opisy broni umieszczają konkretnie w historii samego powstania tę opowieść. Można w ten sposób to przedstawić np. na zdobycznych karabinach albo na pistoletach maszynowych, które zostały pozyskane poprzez zrzuty alianckie. Oczywiście są to repliki. Obok znajduje się stół z odtworzonym stanowiskiem sztabowym – mówi.

CZY MIESZKAŃCY PAMIĘTAJĄ O ROCZNICY?
Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, co wydarzyło się 1 sierpnia 1944 roku. Odpowiedzi były różne, jednak większość osób doskonale zdawała sobie sprawę z historycznych wydarzeń.

– Dziś świętujemy rocznicę powstania. To historia naszego narodu. Trzeba być świadomym tego, co się działo w przeszłości. W podręcznikach historii mamy ważne informacje na ten temat, ale zobaczenie tego „na żywo” daje nam inny pogląd na te ważne wydarzenia – mówi mieszkanka.

– W powstaniu walczyli młodzi ludzie, kilkunasto- a nawet kilkulatkowie. Mój dziadek został rozstrzelany za to, że był Polakiem – wspomina kolejna z mieszkanek.

Powstanie nie osiągnęło celu wojskowego ani politycznego. Jednak do dziś jest dla Polaków symbolem męstwa i niezłomnej walki o wolność.

O godz. 19:00 w sali konferencyjnej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku odbędzie się również koncert Haliny Mlynkovej pt. „Film(lo)ve”. W programie pojawią się utwory z własnymi interpretacjami popularnych, polskich utworów filmowych. Koncert odbędzie się pod patronatem Radia Gdańsk. Więcej informacji na stronie Muzeum II Wojny Światowej.

PRZEMÓWIENIA UCZESTNIKÓW
Wojewódzkie obchody odbyły się na placu przed Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W trakcie uroczystości złożony został meldunek dowódcy Garnizonu Gdańsk komandorowi Tomaszowi Laskowskiemu, odegrany został Marsz Generalski, hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej i pieśń reprezentacyjna Wojska Polskiego. Podczas wydarzenia odbyły się również przemówienia okolicznościowe polityków oraz reprezentantów muzeum i Instytutu Pamięci Narodowej, a także złożone zostały wiązanki kwiatów pod pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego.

„DNI SZCZĘŚCIA I RADOŚCI PO LATACH PONIŻEŃ”
Jednym z mówców był sekretarz stanu, Generalny Konserwator Zabytków Jarosław Sellin. – Sami powstańcy mówili, że zwyciężyć może ich tylko Generał Czas. Dziś, w Polsce i za granicą, żyje 528 powstańców warszawskich. Kiedy się z nimi rozmawia, to prawie wszyscy mówią, że te dni – szczególnie pierwsze – to były dni szczęścia i radości po pięciu latach poniżeń na ulicach Warszawy. Wtedy, na początku powstania, wreszcie zobaczyli kawałek niepodległej Polski, biało-czerwone barwy, polski mundur. Mimo tego, że ginęli i każdego dnia oddawali daninę krwi, mówili „przecież to był nasz obowiązek” – mówił.

– Ten dzisiejszy dzień jest dniem pamięci na ogół młodych ludzi, którzy dali świadectwo tęsknoty za wolnością, niepodległością i godnością. Oni stanęli po stronie dobra, bo to była wielka konfrontacja dobra ze złem – taka, którą obserwujemy dziś na wschodzie Ukrainy. Nasi powstańcy wiedzieli, że trzeba stanąć i dać to świadectwo. Ich nie można było zatrzymać żadną chłodną, polityczną decyzją i to trzeba uszanować. Na nich patrzymy dziś jako na wzór, który powinni przemyśleć młodzi współcześni Polacy, odpowiedzieć sobie na pytanie „co ja bym zrobił” – dodał.

niezalena"Dzisiaj w obliczu tego, kiedy cały świat widzi, czym ta Rosja jest, a wtedy się jeszcze łudził, oni (Donald Tusk, Radosław Sikorski - red.) mogą się tylko spalić ze wstydu, że taką politykę prowadzili" - mówił dziś w programie #Jedziemy wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.

W poniedziałek Telewizja Polska wyemitowała ostatni odcinek, będący zarazem podsumowaniem pierwszego sezonu serialu prof. Sławomira Cenckiewicz oraz red. Michała Rachonia - „Reset”. Film ten pokazuje krok po kroku, jak wyglądała polityka resetu w relacjach polsko-rosyjskich za czasów rządu PO-PSL - z Donaldem Tuskiem na czele.

Sellin zapytany o to, dlaczego Tusk, który uwikłany był w to najbardziej, nigdy nie zabrał głosu w ramach podsumowania, czy ten reset się przydał, jakie miało to skutki, odparł:

"Bo buduje swój nowy wizerunek... Przecież on jest teraz najbardziej antyrosyjskim politykiem w Polsce. On teraz mówi, że przed Rosją od zawsze ostrzegał. To jest prawda etapu, który Tusk zrozumiał i teraz taką politykę przedstawia. Natomiast, działania z czasów jego premierostwa, jego rządów są wstydliwe i mogą być powodem tylko do wstydu oraz wytykania błędów, które wówczas popełnił usypiając czujność całego Zachodu wobec odradzającego się imperializmu rosyjskiego...".

"Jeśli faktycznie Zachód widział, że tak rusofobiczny kraj i naród ma takiego premiera, która tak bardzo zbliża się do Rosji, to oznacza, że z Rosją wszystko jest w porządku i można z nią współpracować. Można było także spekulować nad tym, czy może Rosja powinna być dołączona do NATO. Pisał o tym sam Radosław Sikorski, że można to rozważać. W myśl jego artykułu powinno się zapewnić Rosji jej integralność terytorialną. To oznaczało, że Polska, która już w NATO była, być może w przyszłości jej żołnierze musieliby bronić granic Rosji gdzieś na Kaukazie" – tłumaczył.

Jak dodał - "to byli politycy, którzy takie rzeczy mówili, pisali".

"Dzisiaj w obliczu tego, kiedy cały świat widzi, czym ta Rosja jest, a wtedy się jeszcze łudził, oni mogą się tylko spalić ze wstydu, że taką politykę prowadzili"– podkreślił Sellin.

Katyń solą w oku Rosjan
Jak przypomniał red. Michał Rachoń, Tusk niejednokrotnie odnosił się do tez, jakimi rzucał wówczas Władimir Putin. "Gazeta Wyborcza" opublikowała kiedyś artykuł - właśnie z tezami rosyjskiego przywódcy - w myśl których, kwestia historycznego trójkąta Berlin-Moskwa-Warszawa powinny być "podstawą do wspólnego działania w przyszłości". Padło tam również wiele kłamliwych słów na temat zbrodni katyńskiej i tego, że była ona równoważna ze śmiercią bolszewickich jeńców w obozach rozlokowanych na terytorium Polski.

"To była kontynuacja już wypracowanych przez Gorbaczowa linii. On wiedział, że w sprawie Katynia trzeba dostarczyć Polsce jakieś dokumenty. Wtedy jednak postawił tę kwestię jeńców rosyjskich, bolszewickich z 1920 roku jako równoważną. Miało być to coś w rodzaju anty-Katynia. Lech Kaczyński - słusznie na Westerplatte 1 września, w obecności Putina powiedział, że to nie są sprawy tożsame, równoważne. Nie można porównywać rozkazu wymordowania 23 tysięcy oficerów Wojska Polskiego do nieszczęścia epidemicznego, który był w obozach jenieckich w Polsce i umierania z powodu tyfusu"– przypomniał polityk.

Wskazał w tym miejscu jednak, że "Rosjanie bardzo konsekwentnie takie porównanie czynią, żeby równowagę win zbudować".

"Dla Rosjan sprawa katyńska jest bardzo niewygodna, bo ona ociera się o kwalifikacje w międzynarodowym prawie - kwalifikację ludobójstwo. Ono nie ulega przedawnieniu. Prędzej czy później trzeba ponosić konsekwencje. Rosjanie bardzo konsekwentnie wypierają tę tezę i polemizują. Wraca nawet narracja kwestionująca to, kto dokonał zbrodni katyńskiej. Zaczynają przeplatać się tezy, że stoją za tym Niemcy"– przyznał w programie #Jedziemy.

Szantaż Putina
Red. Michał Rachoń nawiązał również do słów, jakie kilka dni temu padły z ust Władimira Putina pod adresem Polski. Stwierdził on, że "właśnie dzięki Związkowi Radzieckiemu, dzięki stanowisku Stalina Polska otrzymała znaczne tereny na Zachodzie, ziemie Niemiec". "Jest właśnie tak: zachodnie terytorium obecnej Polski to podarunek Stalina dla Polaków. Czy nasi przyjaciele w Warszawie o tym zapomnieli? My przypomnimy" - grzmiał.

Zdaniem prowadzącego #Jedziemy - jest to nawiązanie do kłamstw historycznych, które były podstawą owego spotkania 1 września 2009 roku.

"W obliczu tego, że politykom niemieckim dzisiaj wyrywają się takie teksty, że gdzieś są u nas Niemcy wschodnie (w domyśle Pomorze i Śląsk), myślę, że Putin gra tą kartą świadomie. On chce pokazać, że jeśli Polska nie będzie pokorna w tych kleszczach między Niemcami a Rosją, to prędzej czy później, nawet z obu stron może pojawić się kwestia zakwestionowania integralności terytorialnej współczesnego państwa polskiego"– uważa Sellin.

Jego zdaniem - "jest to typowy szantaż i typowa próba wywołania jakiegoś strachu, obawy i wywołania niepokoju, żebyśmy byli pokorniejsi w stosunku do Rosji i nie byli na tym pierwszym froncie oporu wobec imperialnej polityki rosyjskiej".

Wiceszef resortu kultury i dziedzictwa narodowego przypomniał również, że nawet dziś Berlin i Moskwa potrafią myśleć, że "są krajami ze sobą sąsiadującymi".

"Mimo że granice świadczą inaczej - one uważają, że ze sobą sąsiadują. To jest niepokojące, bo wygląda to tak, jakby w głowach tych polityków przewijały się granice z XIX wieku, kiedy to Polska istniała na mapie. Dzisiaj na szczęście Niemcy zaczynają powoli coś rozumieć. Przez długie lata panowała jednak taka polityka wciągania Rosji do współpracy z Europą, z cywilizowanym zachodnim światem"
– argumentował.

Reasumując, przyznał, że ma nadzieję, że Niemcy - po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę - coś zrozumiały. "Rosja jednak zapewne nie wiedząc, jaki do końca będzie efekt rosyjsko-ukraińskiej, w przyszłości będzie chciała odnowić relacje z Niemcami" - podkreślił.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search