Govpl„W 2005 r. w Hucie Pieniackiej odsłonięto i poświęcono mogiłę kilkuset niewinnych Polaków, zamordowanych 28 lutego 1944 r. Ideologia nienawiści doprowadziła do zbrodni wojennej dokonanej przez żołnierzy z 4 Pułku Policyjnego SS.(…) Huta Pieniacka została zrównana z ziemią, a pamięć o tej zbrodni usiłowano wymazać. To się nie udało” – napisał wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin w liście odczytanym podczas uroczystości upamiętniającej ofiary rzezi dokonanej 77 lat temu we wsi Huta Pieniacka k. Lwowa.

Wiceminister Sellin podkreślił, że podczas pacyfikacji wsi zginęły całe rodziny, ponieważ głównym celem zarządzonej przez Niemców akcji, w której wzięli udział żołnierze narodowości ukraińskiej, było celowe wymordowanie ludności polskiej.

Kamienny monument z nazwiskami zamordowanych mieszkańców trwa i świadczy o prawdzie historycznej. Sam pomnik nic jednak nie znaczy bez ludzi, którzy to miejsce odwiedzają, dbają o nie i modlą się za ofiary. To właśnie dzięki ludziom przechowującym pamięć powstało Stowarzyszenie Huta Pieniacka, którego przedstawicielom należą się słowa wielkiego uznania. Bez was, bez pamięci waszych bliskich, bez uporu i odwagi nie byłoby tych uroczystości, nie byłoby modlitwy nad grobami. Jestem pełen podziwu i serdecznie Państwu dziękuję – napisał wiceminister kultury.

Jarosław Sellin podziękował również ludności ukraińskiej, która solidaryzowała się z Polakami i pomagała we wzniesieniu upamiętnienia i utrzymaniu go w dobrym stanie, a także przedstawicielom administracji i służb, którzy pomagali w przeprowadzeniu uroczystości.

Mam nadzieję, że kiedyś takie miejsca jak Huta Pieniacka, niezależnie od tego, po której stronie granicy się znajdują, będą w stanie nas łączyć, a pamięć ofiar będzie otoczona przez wszystkich szacunkiem i modlitwą – podkreślił wiceminister Sellin.

W uroczystościach, które odbyły się 27 i 28 lutego we Lwowie w bazylice archikatedralnej pw. Najświętszej Maryi Panny oraz pod pomnikiem upamiętniającym ofiary akcji pacyfikacyjnej w Hucie Pieniackiej, wzięli udział przedstawiciele rodzin zamordowanych, władz Rzeczypospolitej Polskiej i lwowskich władz obwodowych. Ze względu na trwającą epidemię, obchody miały ograniczony charakter, dlatego tym razem nie byli na nich obecni Polacy z obwodu lwowskiego oraz goście z Polski.

niezalenaNiemcy twierdzą, że kwestia reparacji za szkody wyrządzone Polsce podczas II wojny światowej jest zamknięta. Odmienną opinię w tej sprawie przedstawił dziś wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin. - Sprawa reparacji wojennych nie jest zamknięta. Polska jest na szarym końcu, jeżeli chodzi o państwa, które reparacjami niemieckimi zostały obdarowane - powiedział dziś Sellin.

Wiceminister skomentował w Polskim Radiu 24 wypowiedź ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce Arndta Freytaga von Loringhovena, który powiedział, że sprawa reparacji wojennych jest "politycznie i prawnie zamknięta", a "Niemcy już wypłaciły Polsce 2 mld euro reparacji za II wojnę światową".

Polska na szarym końcu
Według wiceszefa MKiDN, "ta sprawa zamknięta nie jest".

Nawet z punktu widzenia prawnego, bo nawet komunistyczne państwa, które te umowy reparacyjne z zachodnimi Niemcami podpisywały, nie wypełniły wewnętrznie swoich zobowiązań, bo np. część reparacji, która szła dla Związku Sowieckiego z Niemiec miała być oddawana Polsce i nie była oddawana, więc Polska tutaj jest na szarym końcu, jeżeli chodzi o te państwa, które reparacjami niemieckimi zostały obdarowane po II wojnie światowej - zaznaczył.

Jak ocenił Sellin, "mamy moralne prawo upominania się o naprawienie tej niesprawiedliwości". "Oczywiście, łatwe to nie będzie w sensie politycznym, bo wiadomo, jak wygląda doktryna państwa niemieckiego w tej sprawie, ale temat należy stawiać i w pewnym momencie go po prostu na stole położyć. Wyliczenia są, specjalny zespół parlamentarny, który już od kilku lat pracuje na czele z panem posłem (Arkadiuszem-red.) Mularczykiem, tych wyliczeń dokonał, jakie straty Polska poniosła i to na pewno nie są 2 mld" - zwrócił uwagę.

Rozkradzione dzieła sztuki
Wiceminister kultury przypomniał także, że w departamencie dziedzictwa kulturowego resortu znajduje się wydział zajmujący się poszukiwaniami strat wojennych.

Mamy zewidencjonowanych, udokumentowanych - również fotograficznie - ponad 67 tys. dzieł sztuki, których poszukujemy, które zaginęły w czasie II wojny światowej. Prawdopodobnie one gdzieś są. Niekoniecznie zostały zniszczone, ale po prostu gdzieś są rozkradzione - wyjaśnił.

Dodał, że "to też nie jest wszystko", ponieważ można "udokumentować tylko to, co było w katalogach przedwojennych, a nie wszystko było katalogowane".

Warto też Niemcom np. zwracać uwagę na to, żeby obywatele niemieccy przejrzeli swoje zbiory prywatne w swoich mieszkaniach, zameczkach i zastanowili się, czy przypadkiem te rzeczy nie pochodzą z rabunku wojennego. My zresztą z panią minister kultury funkcjonującą przy Urzędzie Kanclerskim Niemiec od kilku lat już dyskutujemy o tym, żeby wydać wspólny apel do społeczeństwa niemieckiego zmierzający do tego, żeby ruszyć sumienia i poodkrywać te rzeczy i nam oddać - powiedział Sellin.

radiogdanskZmiany w obostrzeniach w zależności od województwa i dalsze scenariusze w walce z pandemią koronawirusa były jednymi z tematów "Śniadania Polityków". Gośćmi Jarosława Popka byli Leszek Czarnobaj (Koalicja Obywatelska), Andrzej Kobylarz (Solidarna Polska), Marek Rutka (Lewica) i Jarosław Sellin (Prawo i Sprawiedliwość). Wysłuchaj nagrania audycji

- Od roku żyjemy w niepewności. Pandemia uderzyła w cały świat. Jej skala, sposób rozprzestrzeniania się i kolejne mutacje koronawirusa są nieprzewidywalne. Działamy w zależności od raportów z poszczególnych dni, analiz trendów, sytuacji wśród naszych sąsiadów. To wszystko jest analizowane łącznie. Mówi się o trzeciej fali. Jak głęboka ona będzie - nie wiadomo. Trzeba uważać, reagować elastycznie, stąd codzienne spotkania na najwyższym szczeblu, uczestniczą w nich wszyscy ministrowie. Teraz zdecydowano się na pewną regionalizację obostrzeń. Przypuszczam, że jesienią będziemy mogli ogłosić koniec pandemii, jeśli wyszczepienie wszystkich obywateli Unii Europejskiej osiągnie 70-80 proc. Tego scenariusza też jednak nie możemy być pewni - zauważył Jarosław Sellin.

- To, że rząd będzie się zbierał nawet co godzinę, nie poprawi sytuacji. Powinno się pójść w takim kierunku, że Parlament RP ustanawia prawa, rząd strategię, a decyzje co do podejmowanych działań zapadają w danym subregionie. Wojewoda, we współpracy ze służbami państwowymi, ale też samorządowcami, przedstawicielami pracodawców i służby zdrowia, ustalałby szczegółowe strategie dla danego regionu, np. w zakresie zamykania czy otwierania poszczególnych gałęzi. Kierunek regionalizacji jest dobry, ale trzeba dać do tego dobre narzędzia - stwierdził Leszek Czarnobaj.

- W pandemicznej sytuacji widać bardzo duży brak zaufania obywatela do państwa, który pogłębia się z każdym dniem. Rozporządzenie o lockdownie w woj. warmińsko-mazurskim zostało wydane cztery godziny przed jego wejściem w życie. Ktoś, kto przyjechał do hotelu, zostaje w zimie, w środku nocy wymeldowany. Jak ten obywatel ma poważnie traktować nasze państwo? Skoro były zapowiedzi, to nic nie stoi na przeszkodzie, by wydać rozporządzenie z trzy-czterodniowym wyprzedzeniem - ocenił Marek Rutka.

- Co chwilę mamy do czynienia z czymś nowym. Trudno dziś odnosić się do regulacji wyprzedzających rzeczywistość. Po pandemii najważniejszym sprawdzianem dla rządu będzie powrót Polski na właściwe tory rozwoju gospodarczego. Nie powinno być problemu z tym, aby opozycja wspierała działania, które miałyby usprawnić działanie polskiej gospodarki - apelował Andrzej Kobylarz.

tvp1 bWydaje się, że to już taka tradycja, bo to już piąte mistrzostwo świata w historii polskich skoczków, ale też mamy w ostatnich latach takie przekazywanie pałeczki. Od Adama Małysza, przez Kamila Stocha aż do Piotra Żyły – komentuje sukces naszego mistrza wiceminister kultury i sportu Jarosław Sellin (PiS). 1 marca w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych podkreśla, że bardzo ważne jest edukowanie w sprawie ich działania, bo jeszcze 10 lat temu, sondaże wskazywały, że bardzo wiele osób uznawało podziemie antykomunistyczne za bandytów. Zobacz nagranie programu 

dziennikplSprawa reparacji wojennych nie jest zamknięta. Polska jest na szarym końcu, jeżeli chodzi o państwa, które reparacjami niemieckimi zostały obdarowane - powiedział w niedzielę wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Jarosław Sellin.

Sellin skomentował w Polskim Radiu 24 wypowiedź ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce Arndta Freytaga von Loringhovena, który powiedział, że sprawa reparacji wojennych jest "politycznie i prawnie zamknięta", a "Niemcy już wypłaciły Polsce 2 mld euro reparacji za II wojnę światową".

Według wiceszefa MKiDN, "ta sprawa zamknięta nie jest". - Nawet z punktu widzenia prawnego, bo nawet komunistyczne państwa, które te umowy reparacyjne z zachodnimi Niemcami podpisywały, nie wypełniły wewnętrznie swoich zobowiązań, bo np. część reparacji, która szła dla Związku Sowieckiego z Niemiec miała być oddawana Polsce i nie była oddawana, więc Polska tutaj jest na szarym końcu, jeżeli chodzi o te państwa, które reparacjami niemieckimi zostały obdarowane po II wojnie światowej - zaznaczył.

 

Jakie straty Polska poniosła
Jak ocenił Sellin, "mamy moralne prawo upominania się o naprawienie tej niesprawiedliwości". - Oczywiście, łatwe to nie będzie w sensie politycznym, bo wiadomo, jak wygląda doktryna państwa niemieckiego w tej sprawie, ale temat należy stawiać i w pewnym momencie go po prostu na stole położyć. Wyliczenia są, specjalny zespół parlamentarny, który już od kilku lat pracuje na czele z panem posłem (Arkadiuszem-PAP) Mularczykiem, tych wyliczeń dokonał, jakie straty Polska poniosła i to na pewno nie są 2 mld - zwrócił uwagę.

Wiceminister kultury przypomniał także, że w departamencie dziedzictwa kulturowego resortu znajduje się wydział zajmujący się poszukiwaniami strat wojennych. - Mamy zewidencjonowanych, udokumentowanych - również fotograficznie - ponad 67 tys. dzieł sztuki, których poszukujemy, które zaginęły w czasie II wojny światowej. Prawdopodobnie one gdzieś są. Niekoniecznie zostały zniszczone, ale po prostu gdzieś są rozkradzione - wyjaśnił.

Rabunek wojenny
Dodał, że "to też nie jest wszystko", ponieważ można "udokumentować tylko to, co było w katalogach przedwojennych, a nie wszystko było katalogowane". - Warto też Niemcom np. zwracać uwagę na to, żeby obywatele niemieccy przejrzeli swoje zbiory prywatne w swoich mieszkaniach, zameczkach i zastanowili się, czy przypadkiem te rzeczy nie pochodzą z rabunku wojennego. My zresztą z panią minister kultury funkcjonującą przy Urzędzie Kanclerskim Niemiec od kilku lat już dyskutujemy o tym, żeby wydać wspólny apel do społeczeństwa niemieckiego zmierzający do tego, żeby ruszyć sumienia i poodkrywać te rzeczy i nam oddać - powiedział Sellin.

©2005 - 2024 Jarosław Sellin. All Rights Reserved. Designed By JoomShaper

Search