- Od 2015 roku, czasu pierwszej fali emigrantów - a dziś mamy sytuację, która zaczyna być porównywalna do tamtej - elity europejskie o wrażliwości raczej lewicowo-liberalnej nie wymyśliły dobrego rozwiązania tego problemu. A on rozsadza Europę od wewnątrz. One zaś nie są zdolne do zaproponowania twardej polityki w tej sprawie - mówił w Polskim Radiu 24 Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
Dwa dni temu przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, odwiedziła włoską wyspę Lampedusa, na którą w ostatnich dniach trafiło ponad 8,5 tys. migrantów - więcej, niż stanowi populacja wyspy. Ursula von der Leyen wezwała państwa członkowskie Unii, aby wykorzystały dobrowolny mechanizm solidarnościowy i zabrały migrantów z Włoch. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd przyjmie uchwałę, w której wyrazi sprzeciw wobec nielegalnej imigracji. Propozycję Ursuli von der Leyen premier określił mianem "fatalnej".
Nielegalni imigranci ekonomiczni
Jarosław Sellin zwrócił uwagę, że nie mamy w większości przypadków do czynienia z uchodźcami. - My przyjęliśmy prawdziwych uchodźców wojennych od lutego ub. roku z Ukrainy, chyba nikt nie miał wątpliwości, że to są uchodźcy wojenni, a nie nielegalni imigranci ekonomiczni. Większość ludzi z Afryki czy Azji, którzy próbują przedostać się do Europy, to nielegalni imigranci ekonomiczni (…). Elity, które rządzą dzisiaj UE, z Ursulą von der Leyen jako ich symbolem, nie są zdolne do zaproponowania skutecznej i rozsądnej polityki powstrzymującej ten proces - zauważył.
"Wola narodu polskiego"
- Wraca propozycja relokacji uchodźców po wszystkich krajach UE, (…) innego pomysłu nie ma. Dlatego tak ważne jest referendum 15 października, bo przypuszczam, że pod koniec jesieni będzie znowu przeprowadzana ta absurdalna propozycja legislacyjna w KE. Jeżeli będziemy mogli położyć na stole wolę narodu polskiego, sprawdzaną milionami głosów, to będziemy mieli podstawę do tego, by mówić, że to naród polski się na to nie zgadza, nie tylko elita polityczna - podkreślił.
"Twarda obrona granic UE"
Jak zaznaczył wiceminister kultury, potrzebne jest inne spojrzenie na kwestię obrony granic Unii. - Czas najwyższy rozpocząć politykę zamkniętych granic Unii Europejskiej, twardej obrony granic, tak jak my to robimy na granicy polsko-białoruskiej, bo to jest ten sam problem, tam podobni ludzie próbują forsować tę granicę, młodzi mężczyźni z krajów Azji i Afryki, tak samo jak to widzimy na Lampedusie i wyspach greckich, to ten sam problem - ocenił.