Wiceminister kultury Jarosław Sellin prosi o wyjaśnienia dyrektora ECS. „Wczoraj napisałem do Basila Kerskiego żeby wyjaśnił, dlaczego stał na konferencji, przytakiwał i zabrał głos. Nie przyszło mu do głowy, że wśród zwiedzających mogli być ludzie, którzy nie utożsamiają się z tymi poglądami, a zobaczyli wiec?” – tak mówi w Radiu ZET wiceminister kultury Jarosław Sellin. W ten sposób odnosi się do sobotniej konferencji po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady ECS. Jego zdaniem, zamieniła się „w wiec partyjno-polityczny o charakterze agitacyjnym”. „Na terenie instytucji kultury mówiono »zwyciężymy«, »zabierzemy PiS państwo polskie«, a w tym samym czasie przez tę przestrzeń przewijali się zwiedzający tę instytucję. To jest skandal, który w żadnej instytucji kultury nie miał miejsca” – komentuje Sellin w Gościu Radia ZET.
Beata Lubecka: Jarosław Sellin, wiceminister kultury, PiS. Czy coś pan słyszał, jakoby polskie władze miały zabiegać o przyjazd Donalda Trumpa na 1 września z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej? A konkretnie Pałac Prezydencki.
Jarosław Sellin: Słyszałem, że ma być w tym dniu ważnym, 80. rocznica wybuchu wojny i Polska jako kraj, który pierwszy oparł się dwóm totalitaryzmom, że będzie prezydent Niemiec. Natomiast zabiegi pewnie pana prezydenta będą takie, żeby było więcej przywódców światowych, bo warto światu przypomnieć, gdzie wojna się zaczęła, kto pierwszy ten opór stawił.
„Fakt” podaje, że ma być około 50 VIP-ów z całego świata.
Dobrze by było, żeby tak właśnie się udało. My się koncentrujemy, ja z moimi współpracownikami, o pewnych wydarzeniach o charakterze kulturowym, dla ludzi, takich masowych, związanych z tą rocznicą, zarówno 23 sierpnia, jak i 1 września, jak i 17 września, bo to są te trzy kroki, pakt Ribbentrop-Mołotow. I myślę, że np. w rocznicę Ribbentrop-Mołotow odwiedzą nas niektórzy przywódcy krajów, które ucierpiały z powodu paktu Ribbentrop-Mołotow.
Cz
yli kto?
Kraje Europy Środkowej, które ucierpiały z powodu tego paktu.
Czyli rozumiem, że są planowane takie szerokie uroczystości z okazji tych trzech dat?
Tak, są planowane.
Głównie 1 września i 17 września.
Ta, Ale jeśli chodzi o zapraszanie przywódców światowych, to to jest oczywiście domena prezydenta, ewentualnie premiera, i trzymam kciuki, żeby tutaj udało się zachęcić do przyjazdu do Warszawy, do Gdańska, na Westerplatte wielu przywódców światowych.
Minister rolnictwa, minister Ardanowski powinien stracić stanowisko?
Absolutnie nie.
Dlaczego? On sobie daje radę z tym kryzysem?
Zdecydowanie daje sobie radę.
Naprawdę?
Oczywiście. Jest przykra sytuacja z wykryciem historii z nielegalną ubojnią. Ale bardzo szybko podjął działania naprawcze z wszystkimi służbami, którymi dysponuje.
A niczego wcześniej nie zaniedbał? Bo w ostatnim czasie NIK dwukrotnie zwracał uwagę na to, że trzeba zwiększyć nadzór w kontekście bezpieczeństwa żywności, nadzór nad transportem i ubojem zwierząt, a rząd nie zrobił nic, Ministerstwo Rolnictwa nie zrobiło nic.
Myślę, że ten raport dotyczy miesięcy nieco wcześniejszych, natomiast minister Ardanowski jest ministrem od kilku miesięcy. Znam go osobiście, sam jest osobiście rolnikiem i wie dobrze, jakie są problemu w rolnictwie.
Czyli pana zdaniem może spać spokojnie minister Ardanowski?
Tak, tak uważam.
Że premier go nie odwoła i nie obejmie np. osobistym nadzorem resortu rolnictwa?
Wedle mojego rozeznania minister Ardanowski ma zaufanie premiera.
Trzy miliony złotych zebrano na Europejskie Centrum Solidarności z datków Polaków w ciągu niespełna trzech dni. Zrobiło to na panu wrażenie?
Ja się zawsze cieszę, jeżeli obywatele swoje prywatne środki przeznaczają na kulturę, na wydarzenia kulturalne, również na instytucje kultury, więc ja się absolutnie jako wiceminister kultury nie mam powodu gniewać z tego powodu, niezależnie od motywacji, które kierowały tymi ludźmi.
No to jakie motywacje nimi kierowały? To nie był taki policzek dla władzy?
Nie, takie podkręcone z powodów politycznych, bo rozpowszechniano fałszywe informacje, że ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie chce wywiązywać się ze zobowiązań częściowego utrzymywania ECS. To jest nieprawda, my ze swoich zobowiązań mamy zamiar się wywiązywać.
No tak, ale chodziło o to, że dotacja nie utrzymałaby się na poziomie 3 milionów.
Nie, te zobowiązania sprzed sześciu lat podpisane między ministrem kultury, prezydentem Gdańska a marszałkiem pomorskim mówią wyraźnie, proszę zajrzeć do dokumentów, że minister jest zobowiązany do płacenia 4 mln zł rocznie ESC.
Ale wcześniej jednak płacił więcej i nagle stwierdził, że jednak powróci do tej pierwotnej kwoty.
Są ku temu powodu.
Jakie powody?
Płacił więcej, choć nie musiał.
Ale jakie są powody?
Również polityczne.
Jak to polityczne?
A nie widziała pani, co się wydarzyło w sobotę w ESC? Jak konferencja prasowa części członków rady ESC zamieniła się w więc partyjno-polityczny o charakterze agitacyjnym i wyborczym? Nie zauważyła pani tych cytatów: „Odsuniemy PiS od władzy”, „Zabierzemy PiS-owi...”?
Przewodniczący rady ECS Bogdan Lis uważa, że to właśnie PiS chciał przejąć ECS.
Cytuję, co mówiono na terenie instytucji kultury: „Zabierzemy PiS-owi państwo polskie”, „Zwyciężymy” itd., itd. A tymczasem w tym samym czasie przez tę przestrzeń przewijali się zwiedzający tę instytucję. To jest po prostu skandal, który nigdy w żadnej instytucji kultury nie miał miejsca, i myśmy już wielokrotnie panu dyrektorowi Basilowi Kerskiemu zwracali uwagę na to, że ECS jest traktowany przez polityków PO i jej akolitów niemalże jak siedziba partyjna. Oni tam sobie organizowali briefingi prasowe, konferencje prasowe. Basil Kerski ubolewał nad tym i w prywatnych rozmowach przepraszał mnie za to.
Przepraszał pana za to?
Tak, przepraszał mnie za to i powiedział, że nie ma niestety na to wpływu, to było poza jego kontrolą. Ja wczoraj napisałem do niego list, żeby mi wyjaśnił, skoro taka sytuacja miała miejsce, dlaczego stal na tej konferencji, dlaczego jej nie przerwał, przytakiwał, dlaczego sam zabrał głos. Nie przyszło mu do głowy, że mogli np. wśród tych zwiedzających spacerować ludzie, którzy się nie utożsamiają z tymi poglądami, którzy przyszli zwiedzić wystawę, przyszli do instytucji kultury, a zobaczyli wiec partyjno-polityczny o charakterze agitacyjnym? Wewnątrz instytucji kultury?
Ale czytam, że według informacji członków rady ECS minister kultury miał stwierdzić, że zajmie się historią „prawdziwej” Solidarności.
Uważamy, i jest na to mnóstwo dowodów, że bardzo wielu ludzi, którzy z Solidarnością byli związani – to był wielki, dziesięciomilionowy związek – nie utożsamia się z tą instytucją, łącznie z obecnym Związkiem Zawodowym „Solidarność”, który ma dużo zastrzeżeń do działania tej instytucji, do tzw. działań miękkich, do tych konferencji, seminariów, debat, które się tam odbywają. Zabiegaliśmy o to, żeby poszerzyć jak gdyby pluralizm wewnętrzny, żeby wszyscy ludzie Solidarności się z tą instytucją utożsamiali poprzez bardzo prostu ruch.
Ale czy to nie był jednak rodzaj szantażu ze strony Ministerstwa Kultury? Damy wam więcej pieniędzy, ale musicie spełnić nasze warunki, koniec kropka.
Jeżeli ktoś krzywdzi tę instytucje, to są to politycy PO i jej akolitów, którzy się przyzwyczaili do tego, że to jest przestrzeń, gdzie oni sobie robią, co chcą. Właśnie to oni zawłaszczają pamięć historyczna i używają tej przestrzeni do imprez o charakterze partyjno-politycznym. Oni krzywdzą tę instytucję. My bardzo uczciwie i rzetelnie przedstawiliśmy sprawę. Pani prezydent Gdańska – jest ta instytucja zarejestrowana jako jej instytucja kultury i ma największy wpływ na wybór władz tych instytucji – niech zawsze wskazuje dyrektora. Powiedzieliśmy to otwarcie, nawet bez konkursu, niech zawsze wskazuje dyrektora. Ale minister kultury, który jest pierwszym płatnikiem teraz, a chcemy, żeby był drugim...
Ale to by było niezgodne ze statutem.
Ale statut można zmienić w uzgodnieniu z organizatorami. To była nasza propozycja. Niech minister kultury w porozumieniu ze Związkiem Zawodowym „Solidarność” wskazuje wicedyrektora. Czy to jest jakaś nieuczciwa propozycja? Jeżeli takimi solidnymi pieniędzmi tę instytucję utrzymujemy? To jest bardzo uczciwa propozycja i dział im. Anny Walentynowicz, który koncentrowałby się wyłącznie na opowiadaniu o dziedzictwie z lat 80., bo tego jest bardzo mało.
Władysław Frasyniuk...
Jeszcze jedno zdanie. Na 74 wydarzenia, które się odbyły np. w 2016 r. w ECS tylko 14 dotyczyło dziedzictwa Solidarności i zero dotyczyło sierpnia 1980 roku.
Władysław Frasyniuk tę propozycję Ministerstwa Kultury nazwał obraźliwą i powracającą do tradycji partii bolszewickiej, zacytuję Władysława Frasyniuka: „Tradycji, która mówi, że z każdym jesteśmy w stanie się dogadać, pod warunkiem, że mamy jeden głos więcej”. Powiedzmy, że Władysław Frasyniuk zasiada też w radzie fundacji ECS-u.
I on ma właśnie jeden głos więcej, a nawet więcej głosów więcej, jeśli chodzi o pewien podział polityczny, który tam jest. I on, i jego grupa zachowują się jak partia bolszewicka, zawłaszczając sobie tę instytucję.
A to nie było jednak tak, że tę instytucję chciało sobie przejąć PiS? Tak mówią członkowie rady.
Nie ma takiej możliwości. Statut tej instytucji mówi, że organizatorami są: prezydent miasta Gdańska, który ma najwięcej władzy i najwięcej do powiedzenia, minister kultury i marszałek pomorski. Więc bez uzgodnienia wspólnego w tym trójkącie jakichś zmian nie ma żadnych możliwości zmian w tej instytucji, więc to jest po prostu nieprawda. Minister kultury chciał tylko, żeby stworzyć taki mechanizm, w którym różni ludzie, którzy się czuja wykluczeni w tej instytucji, i to są legendy Solidarności, i to są całe masy ludzi dawnej Solidarności, ze związku zawodowego, ze stowarzyszenia „Godność” w Gdańsku, z mieszkańców Gdańska takich jak Gwiazdowie, Andrzej Kołodziej, żeby czuli, że to jest również ich instytucja, że oni tam mogą swoje też wydarzenia, swoje promocje książek organizować, swoich gości zapraszać i opowiadać o dziedzictwie Solidarności. Oni tam nie mają takiej możliwości i niedobrze się tam czują. To jest naprawdę bardzo ważne.