"Rząd był mocno reprezentowany, jeśli chodzi o rozmowy z osobami protestującymi w Sejmie" - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM wiceminister kultury Jarosław Sellin. "Zobacz nagranie programu
Na czym my się tutaj skupiamy: czy na realnym rozwiązywaniu problemów tych ludzi pokrzywdzonych przez życie, przez los, którym naprawdę realnie trzeba pomóc i to robimy czy skupiamy się na analizowaniu wyścigów, kto do nich dociera?" - pytał. "Będą nowe propozycje o charakterze finansowym i będą też propozycje związane z daniną solidarnościową, która umożliwi nam pozyskanie dodatkowych środków na pomoc tej grupie społecznej" - zapowiedział gość Marcina Zaborskiego. "Jutro rano o godz. 8:30 zbiera się Komitet Społeczny Rady Ministrów, czyli taki wicerząd, który kolejne propozycje dla tych ludzi będzie wypracowywał po to, żeby jutro, na posiedzeniu rządu te decyzje przyjąć" - sprecyzował. Pytany o zwrot rządowych nagród Sellin przyznał: "Poradziłem sobie z tym problemem. Przekazałem na Caritas Archidiecezji Gdańskiej 34 tys. złotych". "Poinformowałem o tym poprzez wysłanie odpowiedniego skanu dokumentu udowadniającego ten przelew do kancelarii premiera" - dodał.
Tak, był premier, pani minister rodziny, ale pani wiceminister ds. społecznych nie było.
... i właściwi ministrowie. Na pewno to, co proponowała pani minister Rafalska, pan minister Michalkiewicz było też konsultowane z panią premier Beatą Szydło, ponieważ pani premier jest szefową Komitetu Społecznego Rady Ministrów.
I pewnie dlatego opiekun niepełnosprawnych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dziwił się w sobotę rano w RMF FM mówiąc tak: "ona jest nieobecna, to po co jest taka funkcja wicepremiera ds. społecznych".
Na czym my się tutaj skupiamy: czy na realnym rozwiązywaniu problemów tych ludzi pokrzywdzonych przez życie, przez los, którym naprawdę realnie trzeba pomóc i to robimy czy skupiamy się na analizowaniu wyścigów, kto do nich dociera? To nie jest najistotniejsze.
Pani ministrze, pana zdaniem wizyta wicepremiera ds. społecznych to element wyścigu do osób, które protestują w Sejmie i proszą o takie rozmowy?
Wy to tak przedstawiacie. Media....
Ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Ksiądz w tym przypadku niestety też, bo przecież nie o to chodzi, by recenzować kto ile razy u protestujących był, tylko czy problemy są rozwiązywane, a pani premier Beata Szydło na pewno do rozwiązywania tych problemów się przyczyniła, bo wewnętrzne dyskusje w rządzie na temat możliwości były czynione, ustawy były przygotowane i ustawy zostały przegłosowane na ostatnim posiedzeniu Sejmu. A jutro - informuję pana redaktora i opinię publiczną - o 8.30 zbiera się Komitet Społeczny Rady Ministrów, czyli taki wicerząd, który kolejne propozycji będzie dla tych ludzi wypracowywał po to, żeby jutro, już w głównym rządzie te decyzje przyjąć. Będą one zakomunikowane i są wypracowywane również z panią premier.
I te 500 złotych, o które proszą protestujący będą jutro przez rząd przyjęte, zaproponowane protestującym?
Na pewno to będą propozycje o charakterze finansowych i propozycje związane z daniną solidarnościową, która umożliwi nam pozyskanie dodatkowych środków na pomoc dokładnie tej grupie społecznej.
Wyobraża pan sobie, że protestujący z Sejmu mogliby zostać wyniesieni przez straż marszałkowską?
Nie ma takich planów.
Nawet w związku ze zgromadzeniem parlamentarnym NATO, które pod koniec miesiąca w Sejmie?
To może być pewien kłopot. Ja liczę na to, że do tego czasu jednak protestujący uczciwie ocenią to, co już załatwiliśmy dla nich, a tak daleko idącej pomocy jeszcze w historii III Rzeczpospolitej dla nich nie było i będzie dalej postępować, bo my akurat jesteśmy rządem, który na wykluczonych, na ludzi do tej pory niezauważanych jest szczególnie wrażliwy. Udowodniliśmy to przez ostatnie 2,5 roku, że tak nasza polityka wygląda, że ludzi, którzy są w potrzebie, którzy pomocy państwa potrzebują, nie pozostawiamy bez tej pomocy.
Panie ministrze, rząd już był w ogródku, już witał się z gąską, ale nic z tego. Porozumienia z Brukselą ws. polskiej praworządności nie ma.
Ale będzie.
Ale już podobno miała być. Nie dalej jak wczoraj Karol Karski, europoseł PiS mówił w rozmowie z RMF FM tak: "Polska wypracowała wstępne porozumienie ws. artykułu 7. No i okazuje się, że kryzys nie został zażegnany, jak mówił pan poseł Karski. Czyli co - rozsiewał ‘fake newsy’?
Zalecałbym tutaj jednak cierpliwość, bo moim zdaniem czas pracuje dla nas - mówię, dla Polski i dla rządu polskiego, ponieważ po drugiej stronie zbyt pochopna decyzja i moim zdaniem nielegalna też w sensie prawnym o uruchomieniu tego artykułu 7. jest oceniana coraz szerzej jako nietrafna, po prostu nietrafna, niesprawiedliwa, nieefektywna. Bo przecież ta procedura nie pójdzie dalej, to już wiemy na pewno. Ona dalej nie pójdzie i żadnych sankcji wobec Polski nie będzie. Nie ma na to żadnej szansy, żadnej większości. A nawet wewnątrz KE - z tego co wiem - coraz mniej jest zwolenników kontynuowania tego.
Ale dlaczego tego porozumienia nie ma dzisiaj, teraz, jak mówił pan poseł Karski wczoraj?
Widocznie potrzeba jeszcze trochę czasu.
Czasu na co?
Na to, żeby udowodnić - zwłaszcza temu wiodącemu politykowi w KE, który wyspecjalizował się w tym temacie i ma ten temat powierzony - żeby uznał, że jednak warto się z tego wycofać. Mówię o Timmermansie oczywiście.
Czasu na to, żeby rząd się trochę cofnął, czy żeby KE się cofnęła?
Myślę, że bardziej Komisja, bo zarzuty były od początku niesprawiedliwe. Nie ma żadnego łamania zasad praworządności w Polsce, nie ma żadnego łamania zasady trójpodziału władzy...
Ale rząd już się dalej nie wycofa, panie ministrze?
...wręcz przeciwnie, jest budowa równowagi tych władz. Są propozycje kompromisowe, są ustawy, które przechodzą, które ten kompromis zawierają. I moim zdaniem mamy prawo oczekiwać dobrej woli z drugiej strony.
Czyli to KE musi się cofnąć, nie polski rząd?
Musi po prostu wycofać się z błędu, w który weszła. To był błąd. Ten atak z tej flanki i z tej pozycji przeciwko Polsce i przeciwko polskiemu rządowi był błędem, są naprawdę ważniejsze sprawy przed Europą.
Czy Sejm nie zajmuje się projektem obywatelskim zaostrzającym przepisy o aborcji - bo się nie zajmuje - żeby nie drażnić teraz w tym momencie Brukseli?
Najpierw wyjaśnijmy sobie pojęcie - co to znaczy "zaostrzające przepisy aborcyjne"?
Zmieniające. Na razie zostawmy dyskusję o tym, co pan ma na myśli, jeśli o tym mowa. Skupmy się na problemie, jeśli pan pozwoli. Czy Sejm nie zajmuje się tym problemem, bo nie chce drażnić Brukseli?
Sejm się tym problemem zajmuje.
W jaki sposób?
Projekt obywatelski jest rozpatrywany we właściwych komisjach sejmowych...
W komisji rodziny, pracy i polityki społecznej Sejm się tym nie zajmuje.
Widocznie komisja potrzebuje jeszcze czasu na różnego rodzaju analizy, jednocześnie problem ten został postawiony przez posłów właśnie PiS przed Trybunałem Konstytucyjnym, żeby TK ocenił, czy ta przesłanka z tych trzech przesłanek, które dopuszczają zabicie dziecka nienarodzonego, którą nazywamy przesłankę eugeniczną, jest zgodna z polską konstytucją.
Chyba bardziej szczery był pan poseł Śniadek panie ministrze, bo był tu w studiu i mówił mi niedawno, że Sejm nie zajmuje się obywatelskim projektem stop aborcji, bo trzeba poczekać, bo nie można mnożyć pól konfliktu, i nie można dawać pretekstu do organizowania marszów ulicznych przez opozycje to są jego słowa, wygląda na to, że PiS przestraszyło się opozycji w tej sprawie.
Pan teraz rozmawia ze mną.
Z politykiem Prawa i Sprawiedliwości.
Tak, ja panu odpowiadam.
Janusz Śniadek się mylił?
Ja jestem za wyeliminowaniem przesłanki eugenicznej z obszaru prawa, które zezwala na zabijanie dzieci z powodu tego, że są chore, albo niepełnosprawne.
To, dlaczego tego nie robiliśmy?
Zaczęliśmy naszą rozmowę od osób niepełnosprawnych i od troski nad nimi, więc warto by było tez uszanować życie tych ludzi w początkowej ich fazie.
To autorka tej ustawy, czy reprezentantka autorów Kaja Godek mówi tak: "macie większość w Sejmie, zróbcie to. Po prostu wystarczy to przegłosować"
Trzeba to jeszcze przepracować w komisjach sejmowych.
A ile czasu na to potrzeba?
Tyle ile uznają członkowie tych komisji, ja akurat w tych komisjach pracować nie mogę, bo mam zadania intensywne w rządzie, tyle ile członkowie tych komisji uznają za stosowne.
Panie ministrze, do jutra ministrowie maja czas na przekazanie na Caritas swoich rządowych nagród. Ktoś próbował od pana pożyczyć pieniądze, bo nie ma, z czego oddać?
Poradziłem sobie z tym problemem.
Pan nie musiał pożyczać?
Nie, przekazałem na Caritas Archidiecezji Gdańskiej 34 tys. złotych pod koniec kwietnia, poradziłem sobie.
A czy wszyscy ministrowie pokażą swoje, nie wiem wyciągi z konta? Czy te pokwitowania przelewów bakowych, potwierdzające takie wpłaty?
Myślę, że tu się możemy opierać na jakimś zaufaniu, ale też ja...
Czyli mamy wierzyć na słowo, że wszyscy to zrobili?
No mogę, no ma mnie pan, mogę, jak mnie pan ze studia wypuści to mogę karteczkę pokazać odpowiednią, bo mam ją przy sobie, z tym przelewem, natomiast ja też poinformowałem o tym poprzez wysłanie odpowiedniego skanu dokumentów, udowadniającego ten przelew do kancelarii premiera.
Czyli to premier będzie weryfikował, czy się ministrowie wywiązali?
Nie, nie to urzędnik, który te informacje zbiera.
Ale tak ma być? Czy rzeczywiście każdy z was ma taki dokument wysłać?
Umówiliśmy się tak, umówiliśmy się tak, żeby jednak te informacje zebrać w jednym miejscu.
"Myślę, że pan Paweł Pawlikowski jest raczej zwolennikiem wolności, wolności słowa. Nie wiem, dlaczego obraża się na to, że jakaś debata się toczy" - w ten sposób wiceminister kultury Jarosław Sellin odniósł się do oświadczenia reżysera po pokazie jego filmu w Cannes. "W rządowej telewizji TVP, jak i w instytucjach kultury polskiej za granicą, istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami - figuruję" - napisał artysta. Czy polityki PiS wybierze się do kina na "Zimną Wojnę" - najnowszą produkcję Pawlikowskiego? "Bardzo chętnie, słyszę dobre recenzje tego filmu" - zadeklarował.
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM nasz gość odpowiadał też na pytania o losy ustawy dekoncentracyjnej. "Leży (gotowa w ministerstwie - red.) i czekamy na decyzję polityczną" - stwierdził Sellin