1 marca to przykład, że systemową i solidną politykę historyczną uprawia się za pomocą trwałych instytucji— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, polityk Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Panie ministrze, jak odbiera Pan ustawę degradacyjną?
Jarosław Sellin: Musimy to zrobić, choć jest oczywiście wiele lat za późno. Powinniśmy się tym zająć zaraz po 1989 roku i pokazywać, gdzie było dobro, bohaterstwo i wierność, a gdzie zdrada i zło. Ta ustawa służy temu, by porządkować w sumieniach i głowach te sprawy. Nie może być tak, że w annałach historii są hołubieni ludzie, którzy służyli imperium sowieckiemu. A niektórzy - jak Wojciech Jaruzelski - walczyli też z Żołnierzami Wyklętymi.
I ma na swoim koncie również kartę antysemicką.
No właśnie. Trzeba pamię†ać o tym, że to Jaruzelski uruchomił najazd na Czechosłowację i przeprowadzał antysemickie czystki w armii, robiąc to nawet dłużej niż wymagaliby teog jego mocodawcy. Wreszcie wypowiedział wojnę narodowi w roku 1981 - takie osoby nie mogą być zapamiętane w historii Polski jako bohaterzy.
Ta ustawa oddaje sprawiedliwość tym, którzy przez takich ludzi jak Jaruzelski czy Kiszczak byli ścigani - czyli polskim patriotom.
Dziś też 1 marca, dzień pamięci o Żołnierzach Wyklętych, którzy jeszcze 20 lat temu byli niemal całkowicie zapomniani, zepchnięci gdzieś na margines opowieści o polskiej historii.
Największe zasługi ma tutaj IPN. To zresztą przykład, że systemową i solidną politykę historyczną uprawia się za pomocą trwałych instytucji. To nie jest przypadek, że jeszcze w latach 90. wielu Polaków miało zakodowane w głowach, że mieliśmy wojnę domową. To dzięki wysiłkom wielu środowisk i instytucji żyjemy dziś w innej Polsce.