Obniżyliśmy wiek emerytalny dla kobiet, podniesiony przez naszych poprzedników do 67 lat, czyli dla wszystkich kobiet o 7 lat, a dla kobiet żyjących na wsi, nawet o kilkanaście. Zapowiadamy też, że w nowej kadencji, jeśli Polacy powierzą nam władzę, wprowadzimy emerytury stażowe, z możliwością przejścia przez kobiety na emeryturę po 38 latach udowodnionej, ciągłej pracy, a płaca minimalna ma w przyszłym roku dojść do 4300 zł, podczas gdy za naszych poprzedników była o ponad połowę niższa – tak Jarosław Sellin odpowiada na pojawiające się w prasie zarzuty opozycji, że PiS nie ma pomysłu na elektorat kobiecy. - To wyraz naszej polityki, która bierze się z idei solidaryzmu społecznego. Prowadzimy taka politykę wbrew naszym poprzednikom, którzy uważali, że należy sprzyjać bogatszym, a uboższych utrzymywać na niskim poziomie życia, by Polska w świecie konkurowała tanią siłą roboczą.
Zdaniem polityka PiS ze względu na możliwość odwracania decyzji podejmowanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy tak ważne są pytania referendalne. - Również to, czy zgadzamy się na przymusową relokację nielegalnych imigrantów, którzy – jak widzimy – w dramatyczny sposób starają się przedzierać do Europy. PO na taki mechanizm się zgadzała, zgadzał się na to rząd Ewy Kopacz przed 2015 r., a ustami ówczesnego rzecznika rządu deklarowano nawet, że Polska jest w stanie przyjąć każdą ilość nielegalnych imigrantów, jaką nam narzuci Bruksela. Donald Tusk, wypowiadając się dziś w tej sprawie, nie jest wiarygodny. Zarzekał się bowiem, że nie podniesie wieku emerytalnego, a to zrobił i to – jak się okazuje z ujawnionego dokumentu – po konsultacji z Angelą Merkel. To kolejny dowód na to, że Donald Tusk bardzo często swoje polityki, nie tylko zewnętrzne, związane np. z resetem z Rosją, ale nawet wewnętrzne konsultował z kanclerz Niemiec. Albo prowadzimy mądrą politykę adresowaną do Polaków i kształtowaną w Warszawie, albo zgadzamy się na to, by narzucano nam rozwiązania właściwie w każdej sprawie, również tej imigranckiej, w Berlinie i Brukseli. To nam grozi, jeśli PO i Donald Tusk dojdą ponownie do władzy.
Gość Antoniego Trzmiela przyznaje, że jest panika związana z napływem nielegalnych imigrantów przez Morze Śródziemne. - Ale ta panika wynika z błędów polityki imigracyjnej dużych krajów zachodnich i pewnej ideologii, która mówiła, że im więcej zróżnicowania kulturowego, tym ciekawsze społeczeństwo. Widzimy, że jest inaczej, imigranci napływający w takiej masie do zachodniej Europy, nie mają skłonności do integrowania się, przyjmowania wartości, jakimi od wieków europejska cywilizacja żyje, a budują własne enklawy. Widzimy też po tej imigracji z lat 2015-2016, że większość z tych, z reguły, młodych mężczyzn, bierze zasiłek i nie podejmuje pracy. Niezbyt wiele pożytku jest z tej nielegalnej imigracji. Europa żadnego mechanizmu na zatrzymanie tego procesu nie wymyśliła, poza niemądrym pomysłem relokacji. Moim zdaniem refleksja na ten temat nie jest możliwa wśród ludzi o lewicowo-liberalnych poglądach. Bo tam króluje w tej sprawie myślenie pięknoduchowskie, pseudohumanitarne. Jeśli jesteśmy jednak kontynentem bogatym, to wspierajmy kraje afrykańskie czy bliskowschodnie tak, by ludzie nie mieli tendencji do wyjeżdżania z nich. Za to, że tych nielegalnych imigrantów jest w tym roku więcej niż w poprzednim, w pewien sposób odpowiedzialna jest również Rosja, która dezintegruje kraje Afryki, wspiera przewroty, w wielu z nich są Wagnerowcy. Nie ma tam stabilności. Tak jak my staramy się załatwić problem nielegalnej imigracji zaporą na wschodniej granicy i ona jest efektywna, tak na Morzy Śródziemnym intensywnie powinny latać drony, wyszukujące łodzie z nielegalnymi imigrantami. Trzeba wzmocnić Frontex w okręty, które te łodzie będą zawracały. O takich mechanizmach trzeba myśleć, ale nikt o nich w Brukseli nie dyskutuje.
Za problem, jaki jest z ukraińskim zbożem, w największym stopniu odpowiedzialna jest Rosja – uważa Jarosław Sellin. - To ona, atakując 1.5 roku temu Ukrainę, spowodowała blokadę portów morskich Ukrainy i tego zboża w tradycyjny sposób morzem nie można w takiej skali wywozić. W związku z tym trzeba było znaleźć inne ujścia, ujścia lądowe. Najszybciej jest przez kraje sąsiadujące z Ukrainą, czyli przez Polskę, ale też Słowację, Rumunię, Węgry. Jest problem do rozwiązania w Europie. Dziś zapadnie decyzja. Raczej jestem dobrej myśli. Mamy sygnały, że embargo na przewóz zboża do Europy zostanie utrzymane. Ale jeśli UE się na to nie zdecyduje, my, ale sądzę, że inne kraje również, wprowadzimy własne embargo. Jest ku temu podstawa prawna w prawie UE. Nie wpuścimy zboża, rzepaku, słonecznika do Polski, bo nie może być tak, że cenę za rosyjską agresję na Ukrainę będzie płacić Polska. Jesteśmy za tym, by zboże przejeżdżało kontrolowanym tranzytem i docierało tam, gdzie zawsze docierało, czyli do krajów głębokiego południa, a nie zostawało w Polsce.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego zapewnia, że film Agnieszki Holland nie był w najmniejszym stopniu finansowany z polskich środków publicznych.