Beatyfikacja rodziny Ulmów stała się okazją do przypomnienia postaw bohaterskich Polaków, którzy nieśli pomoc skazanym przez Niemców na zagładę żydowskim współobywatelom. Wiele podobnych wojennych historii miało miejsce na Pomorzu.
W Leśnej Jani w powiecie starogardzkim odsłonięto niedawno obelisk upamiętniający Józefa i Helenę Malinowskich - Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, którzy w swoim domu udzielili schronienia Deborah Shapiro i Chasi Karpel, zbiegłym z Marszu Śmieci więźniarkom KL Stutthof.
Świętowanie pamięci
Uroczystość odsłonięcia obelisku odbyła się w niedzielę 10 września w godzinach popołudniowych przed budynkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Leśnej Jani. W tym samym czasie w Markowej na Podkarpaciu odbywały się uroczystości beatyfikacyjne Rodziny Ulmów. Papież Franciszek włączył Józefa i Wiktorię Ulmów oraz ich siedmioro dzieci do grona błogosławionych Kościoła. - Na pewno 10 września 2023 roku przejdzie do historii Polski. Dzisiaj we wsi Markowa, w czasie mszy beatyfikacyjnej, wyniesiono na ołtarze całą rodzinę Ulmów. To jest pierwszy taki przypadek w historii Kościoła, że na ołtarze wyniesiona została cała rodzina i pierwszy przypadek, że na ołtarze zostało wyniesione nienarodzone dziecko - powiedział w Leśnej Jani wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Historia Heleny i Józefa Malinowskich, choć obarczona podobnym ryzykiem utraty życia, w ich wypadku miała dobre zakończenie. - Państwo Malinowscy doskonale wiedzieli, co może się stać z nimi i z ich dziećmi, gdyby fakt ukrywania dwóch Żydówek, które wyrwały się z kolumny śmierci w czasie ewakuacji podobozu Stutthof i postanowiły tutaj szukać schronienia, wyszedł na jaw. Gdyby ktoś doniósł, albo gdyby sami okupanci dowiedzieli się o tym fakcie, państwo Malinowscy mogliby podzielić los Ulmów z Markowej - przypomniał wiceminister.
Na bezdrożach dziejów. Wygnańcy, tułacze, emigranci
Wiceszef MKiDN zaznaczył, że warto przypominać o tym, jak wielu Polaków pomagało ludności żydowskiej podczas niemieckiej okupacji. - Warto opowiadać o konkretnych nazwiskach, konkretnych bohaterach. Ulmowie mają od 2016 roku specjalnie dedykowane im muzeum, ale to muzeum ma pełniejszą nazwę. Jest to Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów, więc można powiedzieć, że muzeum w Markowej jest dedykowane również państwu Malinowskim - zaznaczył.
- Staramy się też w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przy współpracy z Instytutem Pileckiego, w różnych miejscach w kraju stawiać tablice, pomniki, upamiętnienia tym Polakom, którzy zginęli za pomoc Żydom. To jest akcja, która ma wspólny tytuł „Zawołani po imieniu”, żeby ich nazwiska nie zatarły się w pamięci - dodał J. Sellin.
Organizatorem uroczystości w Leśnej Jani był m.in. gdański Instytut Pamięci Narodowej. - Upamiętnianie takich wielkich postaci, przekazywanie wiedzy o nich następnym pokoleniom jest naszą powinnością. Dlatego Instytut Pamięci Narodowej stał, stoi i będzie stać na straży tej pamięci - podkreślał Karol Piskorski, dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku.
Historia zimowa
Jesienią 1939 r. terror niemiecki nigdzie w okupowanej Polsce nie był tak wielki jak na Pomorzu. W wielu miejscach, takich jak Piaśnica czy Szpęgawsk, przyniósł krwawe żniwo w liczbie kilkudziesięciu tys. ofiar. Na Pomorzu również, z perspektywy okupanta, kwestia żydowska została „rozwiązana” najszybciej. Na tym terenie pozostali tylko pojedynczy Żydzi - resztę albo zamordowano, albo wywieziono do Generalnego Gubernatorstwa. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1944 r. wraz z napływem więźniów żydowskich do niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Z ostatniej fazy Holokaustu na Pomorzu Gdańskim, gdy Niemcy likwidowali podobozy KL Stutthof i pędzili marsze śmierci, zachowały się liczne relacje Żydów, którzy ocalenie zawdzięczają Polakom. Dostawali od nich jedzenie, ubranie, a nawet schronienie w domach.
W powiecie kościerskim, w miejscowościach Dziemiany i Brusy, SS założyło obozy pracy. Więźniami były Żydówki ze Stutthofu. Pozbawione ciepłej odzieży, schorowane kobiety ratowały się szmatami i gazetami dostarczanymi im przez Polaków z sąsiedniego obozu.
Józef Mientki, woźnica przyjeżdżający do obozu po cegłę, kilkakrotnie przywiózł żydowskim więźniarkom chleb pokrojony i posmarowany tłuszczem, ukryty w korycie z karmą dla koni. Przyłapany przez strażnika na rozdawaniu żywności został dotkliwie pobity kolbą karabinu.
Pod koniec lutego 1945 r. kolumna z pędzonymi Żydówkami spod Włocławka zatrzymała się na nocleg w majątku ziemskim Johanna Böttnera w Stawiskach. Dwie pochodzące z Łodzi Żydówki: Hana Magier i Fredka Bargiew, nad ranem 27 lutego uciekły z transportu i znalazły schronienie u gospodarza Jana Szulista z Nowej Kiszewy-Wybudowanie.
Szkice o Andrzeju Bobkowskim
Anna Lempert, Żydówka z Wiednia, w 1944 r. z KL Stutthof została odesłana do pracy w Gdańsku. „W czasie marszu uciekłam w pole. Weszłam do chaty polaka (pisownia oryg.) Szröderz. On mnie dobrze przyjął i obiecał do końca wojny trzymać. Po oswobodzeniu Gdańska wyszłam na wolność”.
Urodzona w Starogardzie Gdańskim Gertruda Babilińska przed wojną znalazła zatrudnienie u żydowskiej rodziny Stołowickich z Warszawy. Pracowała u nich jako opiekunka do dziecka i sekretarzowała w przedsiębiorstwie pana domu.
Wybuch wojny zastał Stołowickiego we Francji. Jego żona, która z synem Michałem i Gertrudą próbowała przedostać się do męża, dotarła jedynie do Wilna. Tu, dowiedziawszy się o śmierci Stołowickiego, rozchorowała się i zmarła. Przed śmiercią powierzyła Gertrudzie opiekę nad synem, prosząc opiekunkę, by po wojnie zawiozła go do Palestyny.
Gertruda wypełniła wolę dawnej chlebodawczyni i zajęła się chłopcem, który przez całą okupację uchodził za jej syna. Pomagała także innym Żydom z wileńskiego getta.
Po wojnie Babilińska z dwunastoletnim Michałem Stołowickim pojechała do Izraela (1948 r.) i tam pozostała. W Izraelu utrzymywała siebie i przybranego syna z pracy sprzątaczki. Mimo że była głęboko wierzącą katoliczką, wychowała Stołowickiego w judaizmie. 4 czerwca 1963 r. Instytut Yad Vashem uhonorował Gertrudę Babilińską tytułem „Sprawiedliwej wśród Narodów Świata”. Babilińska zmarła w 1995 r. Została pochowana w Tel Awiwie na cmentarzu Kiriat Szaul. Uratowany przez nią Michał Stołowicki zamieszkał w Nowym Jorku. Historia Gertrudy Babilińskiej stała się kanwą filmu fabularnego pt. „Opowieść o odwadze: Dwie kobiety” (1997 r.) wyprodukowanego przez Barbrę Streisand. Za reżyserię odpowiadał Peter Bogdanovich, Gertrudę zagrała Elizabeth Perkins.
Deborah Shapiro i jej ciotka Chasia Karpel - Żydówki z Wileńszczyzny, trafiły do jednej z filii KL Stutthof. Gdy kolumna ewakuacyjna przechodziła przez niewielką kociewską wieś Leśna Jania w powiecie starogardzkim, uciekły. Nocą zapukały do drzwi domu biednych polskich rolników Józefa i Heleny Malinowskich i ich trójki dzieci, którzy zgodzili się je ukryć i nie prosili o nic w zamian. Malinowscy ukrywali je przez trzy tygodnie, do czasu nadejścia Armii Czerwonej.
Pamięć i wdzięczność
W uroczystości 10 września 2023 r. wzięła udział najbliższa rodzina państwa Malinowskich: córki Maria Żurawska i Rita Malinowska oraz bratanek Tomasz Malinowski. - W styczniu 1945 r. przyszła do naszego domu jedna z sąsiadek, z bogatego gospodarstwa. Powiedziała, że do ich domu przyszły dwie Żydówki, zziębnięte, zagłodzone, zawszawione. Mama powiedziała, żeby przyszły do nas. „Umyjemy je, nakarmimy i jakaś odzież się znajdzie” mówiła do sąsiadki. I tak się stało. Zostały z nami - mówiła jedna z sióstr Malinowskich Annie Rębas z Radia Gdańsk.
Żydówki ukrywały się w zabudowaniach Malinowskich przez kolejne tygodnie. Gospodarze karmili je i pielęgnowali. Jak wspominała jedna z córek, Józef Malinowski okupił ryzykowną decyzję zdrowiem, ale nie zdecydował się odmówić schronienia uciekinierkom aż do przybycia do Leśnej Jani wojsk sowieckich.
Za swoją postawę Józef i Helena Malinowscy zostali w 1985 r. uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Po latach podczas uroczystości ich potomkowie otrzymali Medal Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.
24 marca obchodzimy w Polsce Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. W krajach znajdujących się pod okupacją niemiecką wszelka pomoc Żydom była karana. Jednak na ziemiach polskich, w odróżnieniu od krajów Europy Zachodniej, za wszelką pomoc Żydom karano śmiercią.
Pomorskie ślady pierwszego polskiego powietrznego zwycięzcy
Wybór daty nawiązuje do dnia, w którym Niemcy w 1944 r. zamordowali w Markowej bł. rodzinę Ulmów, którzy ukrywali w swoim domu ośmioro Żydów z rodzin Didnerów, Grünfeldów i Goldmanów. Dzień Pamięci, który z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy został w 2018 r. ustanowiony przez Sejm, jest wyrazem czci dla wszystkich obywateli polskich - niezależnie od narodowości - którzy pomagali Żydom poddanym ludobójczej eksterminacji przez niemieckich okupantów.
Polacy, ale także przedstawiciele innych krajów, którzy w czasie okupacji niemieckiej ratowali Żydów, otrzymują odznaczenie honorowe przyznawane od 1963 r. przez izraelski Instytut Yad Vashem (hebr. „Miejsce i imię”) - Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów.
Tytulatura Sprawiedliwych wśród Narodów Świata nawiązuje do żydowskiej tradycji. Termin ten oznaczał nie-Żydów, którzy byli ludźmi dobrymi i bogobojnymi. Również na medalu przyznawanym Sprawiedliwym jest wybita sentencja z Talmudu - „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”.
Tablice w Ogrodzie Sprawiedliwych
Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata są osoby nieżydowskiego pochodzenia, które podczas II wojny okazały Żydom bezinteresowną pomoc. Na swojej stronie internetowej Yad Vashem podaje, że do 1 stycznia 2022 r. (ostatnie podane przez Instytut dane) wyróżnił ponad 28 217 bohaterów, w tym 7 232 Polaków, którzy tworzą największą grupę Sprawiedliwych spośród obywateli 51 krajów świata. Wśród Sprawiedliwych - poza Polakami - największą grupę stanowią Holendrzy - 5 982; Francja ma 4 206 odznaczonych, Ukraina - 2 691, Belgia - 1 787 (stan na 1 stycznia 2022 r. według najnowszych danych Yad Vashem).
Ratujący Żydów w czasie Zagłady odznaczani są za aktywną działalność na rzecz ocalenia jednego lub więcej Żydów. Okazywana pomoc mogła mieć formę działalności indywidualnej lub zorganizowanej i polegała np. na doraźnym lub długotrwałym ukrywaniu, organizowaniu kryjówek, ucieczek z gett, dostarczaniu fałszywych dokumentów, pieniędzy, żywności czy leków. Tytuł Sprawiedliwego może zostać nadany za życia lub pośmiertnie. O przyznanie honorowego tytułu mogą występować ocaleni oraz ich krewni, a w wyjątkowych sytuacjach zgłoszenia mogą składać ratujący, krewni ratujących, a także świadkowie wydarzeń.
Sprawiedliwi honorowani są podczas uroczystych ceremonii, które odbywają się na całym świecie. Otrzymują wówczas medal i dyplom honorowy, a ich nazwiska zostają wyryte na pamiątkowej tablicy w Ogrodzie Sprawiedliwych w Jerozolimie.
Wśród polskich Sprawiedliwych medalem zostali odznaczeni m.in.: Władysław Bartoszewski (1965), Irena Sendlerowa (1965), Jan i Antonina Żabińscy (1965), Jan Karski (1975), Igor Abramow-Newerly (1982), Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie (1988), Aleksander Kamiński (1991), Eryk Lipiński (1991), Józef i Wiktoria Ulmowie (1995). Liczba polskich Sprawiedliwych - jak zaznacza m.in. Muzeum Polin - nie oddaje jednak w pełni skali zjawiska udzielania pomocy Żydom w okupowanej Polsce, a wielu ratujących wciąż pozostaje nieznanych.
W czasie II wojny Niemcy zamordowali ok. 3 mln polskich Żydów. Muzeum Polin szacuje, że niemiecką okupację przeżyło w ukryciu 30-40 tys. Żydów. Jak natomiast czytamy w wyliczeniach Instytutu Pamięci Narodowej, na terenie okupacji niemieckiej przeżyło 1-3,5 proc. polskich Żydów.