- Pomorski konserwator zabytków, wszczynając procedurę wpisu do rejestru zabytków terenu po klubie Gedania we Wrzeszczu, kierował się oczekiwaniami lokalnej społeczności i opinią Narodowego Instytutu Dziedzictwa - mówi Marcin Tymiński, rzecznik konserwatora. FRAG: - Zapisy, które utrudnią powstanie zabudowy, będą dla tego miejsca szkodliwe.
Pismo od Jarosława Sellina trafiło na biurko Agnieszki Kowalskiej, pomorskiej konserwator zabytków, w październiku br. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego zaapelował o wpisanie terenu po KS Gedania do rejestru zabytków. Decyzję uzasadniał historycznym kontekstem tego terenu.
Klub Sportowy Gedania Gdańsk powstał w 1922 r. z inicjatywy grupy piłkarzy Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół". W latach 1932-1933 Gedania stała się jedną z najlepszych drużyn piłkarskich w Gdańsku. Podczas wojny siedziba klubu została zdemolowana. Większość członków klubu aresztowano, trafili m.in. do obozu koncentracyjnego Stutthof.
Minister Sellin wnioskuje, konserwator wpisuje
Minister Sellin wniosek złożył, pomimo że od niedawna teren jest już chroniony wpisem do ewidencji zabytków – taką decyzję Agnieszka Kowalska podjęła w kwietniu.
Opinię w sprawie tych terenów wydał też (podległy ministerstwu) Narodowy Instytut Dziedzictwa. Uznał, że "przedmiotem troski konserwatorskiej powinna być ochrona i przeciwdziałanie dalszej dewastacji historycznej substancji zachowanego, choć poważnie uszkodzonego miejsca pamięci: pomnika, budynków klubowych, reliktów trybun.
Dodawał, że zachowanie historycznej funkcji oraz zgodnego z tradycją miejsca zagospodarowania terenu będzie nie tylko służyć okolicznym mieszkańcom, ale pełnić ważną rolę w budowaniu tożsamości młodych gdańszczan.
Zdaniem NID, konserwator powinien poważnie rozważyć wpis do rejestru zabytków wyżej wymienionego terenu wraz z otaczającą zabudową stadionu, dawnego Polskiego Domu Akademickiego "Bratniak" i kościołem św. Stanisława Biskupa i Męczennika.
Jak mówi Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora, postępowanie wszczęto w ubiegłym tygodniu.
– Konserwator kierował się oczekiwaniami lokalnej społeczności, która domagała się objęcia ochroną trenu, oraz opinią NID. Co i w jakim stopniu się zachowało, jaki teren objąć ochroną – to wyjaśni postępowanie. Musimy tak przygotować wpis, by był on dobrze umocowany. Właściciel może się od wniosku odwołać - wyjaśnia.
Wizja inwestora
Kilka tygodni temu inwestor, firma Robyg, przedstawił dwa warianty zabudowy. Pierwszy zakłada budowę czterokondygnacyjnego hotelu, domu opieki i przychodni rehabilitacyjnej. Pomiędzy tymi obiektami a kościołem miałoby powstać pełnowymiarowe boisko piłkarskie z trybuną mieszczącą 300 osób (jego budowa jest konieczna, wymaga tego plan miejscowy), a także parking dla 122 aut.
Druga propozycja to budowa osiedla liczącego około 300-350 mieszkań. Oprócz mieszkań powstałby park o powierzchni 1 ha, z siłownią i placem zabaw. Boisko powstałoby wówczas przy II LO na ul. Pestalozziego. Jednak koncepcja ta nie jest zgodna z planem miejscowym, który nie pozwala na budowę mieszkań. W dodatku sprzeciw wyrażają mieszkańcy – w sierpniu do urzędu miejskiego wpłynęło pismo przeciwników budowy osiedla.
„Szkodliwe utrudnienia"
Wpis do rejestru będzie utrudnieniem dla inwestora, bo ten będzie musiał uzgadniać z Wojewódzkim Urzędem Ochrony zabytków wszystko, co będzie chciał wybudować. W tej sprawie chcieliśmy poprosić o komentarz Zbigniewa Okońskiego, prezesa zarządu Robyg, ale do końca roku przebywa na urlopie.
Zdaniem Karola Spieglanina z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej zapisy, które utrudnią powstanie zabudowy, będą dla tego miejsca szkodliwe. – To świetna działka, plany prezentowane do tej pory przez inwestora pokazują, że zabudowa dobrze służyłaby mieszkańcom. Do projektu nie można się przyczepić – zarówno pod względem kubatury, jak i tego, jak współgra z zabudową – mówi.
Co więcej, w październiku Jarosław Sellin poprosił wojewodę, by rozważył uznanie terenu za grób wojenny, bo miały tam znajdować się urny z ciałami pomordowanych Polaków. Ale gdański Instytutu Pamięci Narodowej, który na prośbę wojewody wydawał opinię, nie ma wątpliwości, że teren ten grobem wojennym nie jest. – W tym miejscu znajduję się ziemia z miejsc pochówku ofiar, ale nie ma szczątków – mówi Katarzyna Lisiecka, główny specjalista do spraw upamiętniania walk i męczeństwa IPN w Gdańsku. Urny z ziemią symbolicznie złożono w cokole pomnika w latach 70. XX wieku.