Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin odwiedził Malbork, by wziąć udział w spotkaniu zorganizowanym przez Komitet Terenowy Prawa i Sprawiedliwości.
Wiceminister Sellin sporo miejsca poświęcił polityce historycznej - na kanwie ostatnich zawirowań międzynarodowych wynikłych po znowelizowaniu ustawy o IPN, w której mowa była o odpowiedzialności karnej za używanie określenia "polskie obozy śmierci".
- Powołując się na premiera Morawieckiego, jeśli utrwali się w przyszłości pogląd, że Polacy byli współsprawcami Holocaustu, to może się zdarzyć taka sytuacja, że kiedy będziemy w poważnym kłopocie, to tak jak kiedyś powiedziano: "Nie będziemy umierać za Gdańsk", w przyszłości ktoś może powiedzieć: "Nie będziemy umierać za tych Polaków, ponieważ oni są tak paskudni, że byli współsprawcami Holocaustu" . Może to jest wyostrzone, ale mówię o tym dlatego, że budowanie prawdziwego poglądu o nas samych w świecie ma znaczenie dla bieżących interesów, bo albo mamy przyjaciół, albo ludzi zdystansowanych wobec nas, albo wrogów, również z powodów historycznych. - mówił Jarosław Sellin.
Minister przytoczył też słowa prezesa PiS.
- Jarosław Kaczyński ujął to z kolei tak, że jeżeli utrwali się fałszywy stereotyp Polaków jako współsprawców Holocaustu, to nasz naród nie ma przyszłości. O tym mówię dlatego, że to jest dzisiaj taki najbardziej wyostrzony spór i bieżący szok, bo nie spodziewaliśmy się, że jest aż tak źle, jeśli chodzi o wizerunek polskiej historii, zwłaszcza tej z czasów drugiej wojny światowej, w świecie - dodawał Jarosław Sellin.
Wiceminister podczas spotkania stwierdził również, że przeżył szok również, kiedy do Polski przyjechali czołowi dziennikarze izraelscy zaproszeni przez Muzeum Powstania Warszawskiego.
- To byli najważniejsi dziennikarze radia i telewizji, wydawało się, że ludzie, którzy dysponują jakąś ogólną, szeroką wiedzą. I okazało się, że jeden z nich był bardzo zdziwiony, że zorganizowano mu spotkanie z Polką, starszą panią, która cztery lata przeżyła w Auschwitz. I on nie wie, że Polacy byli w Auschwitz, był tam bardzo zaskoczony. A drugi był zaskoczony tym, w jakim jest muzeum. Nie wiedział, że było Powstanie Warszawskie prawie półtora roku po powstaniu w getcie warszawskim - opowiadał Jarosław Sellin. - To są takie przykłady udowadniające, że potrzebna jest stała, systematyczna polityka historyczna państwa, skierowana do wewnątrz, do własnego narodu, traktowana jako spoiwo, ale też na zewnątrz, żeby prawda historyczna o nas się przebijała, nie była zafałszowywana i nie była wyłącznie stereotypem.
- Z tą polityką historyczną mieliśmy w ostatnich dwudziestu paru latach problem, bo zdecydowana większość elit rządzących w Polsce, raczej elit lewicowo-liberalnych, nie widziała w ogóle potrzeby prowadzenia takiej polityki. Mówiły, że jak ktoś chce prowadzić politykę historyczną, to chce uprawiać propagandę. że historia dla historyków, a nie dla polityki - kontynuował wiceminister.
Sympatycy PiS, którzy przybyli na spotkanie z wiceministrem, mieli do przedstawiciela rządu sporo pytań. Pytali np. o sens zakupu kolekcji rodziny Czartoryskich, plany budowy łuku triumfalnego w Warszawie na pamiątkę zwycięskiej bitwy warszawskiej w 1920 roku, odwołanie Antoniego Macierewicza, który - jak stwierdził jeden z uczestników - był najlepszym ministrem obrony narodowej w powojennej Polsce.