Zrobimy wszystko, żeby to dobrze się potoczyło, dlatego że to nie jest kwestia tylko rozważań, kto mocniejszy, a kto słabszy, tylko przyszłości Polski – zapewniał w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Rozmowę przeprowadził Michał Pacześniak.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, ale osiągnęło zdecydowanie gorszy wynik niż w 2019 roku. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego podkreślał jednak, że osiągniętego wyniku nie można uznać za porażkę. Wysłuchaj nagrania audycji
– W procentach różnica rzeczywiście jest, natomiast jednak udało nam się utrzymać około ośmiomilionowy elektorat, i to po dwóch trudnych kadencjach, podczas których przeżyliśmy pandemię, cały czas żyjemy z wojną na Ukrainie, z koniecznością intensywnego zbrojenia się, z putinflacją, z kryzysem energetycznym, a mimo to naturalne „zużycie” władzy nie jest w naszym przypadku zauważalne. Elektorat utrzymaliśmy, około ośmiu milionów zagłosowało wtedy i teraz, natomiast rzeczywiście ze względu na rekordowo wysoką frekwencję, najlepszą od początku wolnej Polski, czyli od 1989 roku, to nie przełożyło się na te ponad 40 proc., tylko na 35,5 proc. Po prostu wysoka frekwencja obniżyła wynik procentowy – twierdził.
Sellin powtórzył, że wynik osiągnięty przez Prawo i Sprawiedliwość nie jest zły. – Na pewno będziemy analizować przebieg tej kampanii z naszego punktu widzenia, czy na pewno wszystko było dobrze zrobione, czy popełniono jakieś błędy, ale generalnie rzecz biorąc, możemy pochwalić się tym, że osiągnęliśmy coś historycznego, czyli właśnie to utrzymanie elektoratu. Zwracam uwagę, że po dwóch kadencjach rządów Platformy Obywatelskiej ona miała 24 proc.; my mamy 35,5 proc. To duży sukces po dwóch kadencjach, podobnie jak to, że w ogóle wygraliśmy ósme wybory z rzędu, poczynając od 2014 roku, i trzecie z rzędu parlamentarne, czyli te najważniejsze. Tego jeszcze nikomu nie udało się zrobić, a my to zrobiliśmy, więc jesteśmy, można powiedzieć, trwałym i mocnym elementem polskiej sceny politycznej, niezależnie od tego, czy uda nam się dalej rządzić, czy też przejdziemy do opozycji. Żeby nas „przebić” w liczbie mandatów, musiało się skrzyknąć 11 partii, bo właśnie tyle jest zorganizowanych w te trzy komitety: Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewice, która też jest wielopartyjna wewnętrznie. To pokazuje, kto jest najsilniejszym środowiskiem politycznym w Polsce, ale oczywiście do większości brakuje nam tych 35 mandatów – przyznał.
Gość Radia Gdańsk zaznaczył, że jego ugrupowanie podejmie próbę stworzenia rządu. – Zgodnie z konstytucją i obyczajem politycznym, który ta konstytucja wytworzyła, a o którym wspominał też ostatnio pan prezydent Andrzej Duda, pierwszą próbę misji utworzenia rządu powinien otrzymać lider zwycięskiego ugrupowania, czyli Jarosław Kaczyński, który wskaże kandydata na premiera i ten kandydat będzie podejmował próby stworzenia większości. Jeśli się nie uda, to oczywiście jest drugi krok: inicjatywa wraca do Sejmu i tam musi wyłonić się jakaś większość z kandydatem na premiera. Zobaczymy, jak to się potoczy – stwierdził.
Rozmówca Michała Pacześniaka wskazywał na dobra wolę swojej partii. – Zrobimy wszystko, żeby to dobrze się potoczyło, dlatego że to nie jest kwestia tylko rozważań, kto mocniejszy, a kto słabszy, tylko przyszłości Polski. Jesteśmy bardzo zatroskani o to, żeby dobre rzeczy, które w ostatnich ośmiu latach działy się w Polsce, jeśli chodzi o politykę gospodarczą z najszybciej skumulowanym rozwojem w ciągu ośmiu lat, z rozpędzoną gospodarką, ze wzrostem zamożności Polaków, z najniższym bezrobociem, z niesłychanie ambitną polityką społeczną skierowaną przede wszystkim do rodzin, z bardzo ambitnym planem zbrojenia polskiej armii, powiększania jej, oczywiście z powodu konieczności geopolitycznych i w ogóle z dbaniem o bezpieczeństwo państwa w twardym rozumieniu pojęcia bezpieczeństwa. Napawa nas troską, czy to wszystko będzie kontynuowane, więc oczywiście będziemy namawiać każdego, kto jest chętny do rozmowy, żeby przyłączył się do kontynuowania tej dobrej polityki. Nie wiem, czy się uda; przypuszczam, że może się nie udać ze względu na to, że te wszystkie bloki koalicyjne, które szły przeciwko nam, obiecywały swoim elektoratom odsunięcie nas od władzy, i pewnie jest to zobowiązanie emocjonalnie twarde. Mimo to będziemy apelować do rozsądku i tego, żeby nie umawiać się na polityczny chaos w Polsce, jakim byłaby jedenastopartyjna koalicja skonfliktowana z prezydentem, o którym przecież bardzo brzydko się wyrażano w czasie tej kampanii. To wszystko się pamięta, a Polska na pewno tego nie potrzebuje, bo jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie geopolitycznym ze względu na wojnę za granicą, dziwne plany reformy Unii Europejskiej, ograniczające naszą suwerenność, i kolejne wojny, które wybuchają w innych rejonach świata, jak Bliski Wschód, które też mają przełożenie na naszą sytuację – wyliczył.