29 marca 2020 roku, dokładnie 12 miesięcy temu, pożegnaliśmy jednego z najwybitniejszych kompozytorów, ale też myślicieli, ludzi kultury ostatnich dziesięcioleci.
Od śmierci Krzysztofa Pendereckiego minął już rok, a kolejny trzeba będzie poczekać na jego pogrzeb. Tę wyjątkową postać w audycji Konrada Mielnika wspominali Jarosław Sellin, wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, a także Wojciech Rajski, szef Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot.
- Myślę, że można spojrzeć na XX-wieczny dorobek polskich kompozytorów, jako na wejście na poziom, którego nigdy wcześniej nasza muzyka nie osiągnęła. Do pewnego czasu Chopin był jedyną osobą, która ze swoją twórczością do świata się przebiła, ale w minionym stuleciu mamy cały szereg kompozytorów, od Karola Szymanowskiego rozpoczynając, przez Pendereckiego, Kilara i Góreckiego, czy choćby Grażynę Bacewicz, bo przecież kobiet wśród tych wielkich kompozytorów światowych było niewiele. To oni rozsławili polską muzykę w świecie - przyznał Jarosław Sellin, wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu. - Krzysztof Penderecki na tym tle absolutnie się wybija. Jeszcze ponad rok temu mówiono, że to najwybitniejszy żyjący kompozytor na świecie. Wielki dorobek, popularny, grany na estradach świata - dodał.
OSTATNIE DZIEŁO
Wojciech Rajski znał i spotykał się z Krzysztofem Pendereckim. Udało się też zrealizować ostatnie nagranie muzyki mistrza za jego życia. Płyta wyszła już po śmierci. To symfonia szósta, czyli "Chińska".
- Świadomie dążyłem do tego, żeby nagrać owe dzieło za życia kompozytora. Rozmawiałem z nim dużo na ten temat. Odwiedziłem go, miałem różne pytania. W niektórych miejscach pojawiły się wątpliwości. Nad partyturą spędziliśmy kilka godzin. Jak widziałem, w jakim stanie był Maestro, to spieszyłem się bardzo - tłumaczył Wojciech Rajski, szef Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot.